Reklama

"Bóg sprawił, że ciągle coś buduję..."

Z ks. kan. Marianem Gąsiorowskim, dziekanem regionu wieluńskiego, proboszczem parafii pw. św. Jakuba Apostoła w Krzepicach, na rozmowę umówiłam się już kilka tygodni wcześniej. W zabytkowych, poklasztornych wnętrzach plebanii, przy doskonałej herbacie wysłuchałam opowieści o 47 latach kapłańskiej posługi Księdza Kanonika.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Początki

Drogę duszpasterskiej służby rozpoczął ks.Marian Gąsiorowski w 1956 r. Wyświęcony 18 grudnia roku poprzedniego, trafił na pierwszą swą samodzielną placówkę piętnaście lat później. Probostwem ks. Gąsiorowskiego stała się parafia pw. Trójcy Przenajświętszej w Jaworznie k. Wielunia. "Mam wrażenie - mówi - że w życiu każdego kapłana, kiedy zostaje duszpasterzem w pełni samodzielnym, wyzwala się jakaś olbrzymia energia. Mnie ona była bardzo potrzebna, gdyż Pan Bóg tak zrządził, że wszystkie moje parafie wymagały remontów. Jeśli nie całkowitych, to bardzo poważnych". Tak też było w Jaworznie. Kościół zniszczony był od fundamentów po dach. Trzeba było wszystko wymieniać, a z czasem stawiać nowe. Odbudował więc Ksiądz dom parafialny Sióstr Felicjanek, uporządkował i ogrodził cmentarz. Zostawił tam 16 lat swojej pracy, a jak dziś wspomina, jego następca też miał co robić. Z Jaworzna trafił Ksiądz Dziekan do Miedźna. Był tam tylko 4 lata, ale zdążył w tym czasie pokryć od nowa dach kościoła. Wspomina jak często w czasie odprawiania Mszy św. wielkie kawały tynku sypały się na ołtarz. Kościół św. Katarzyny otrzymał więc nowy dach z blachy miedzianej, a plebania i cmentarna kaplica zostały gruntownie odremontowane.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Krzepice

Proboszczem parafii św. Jakuba w Krzepicach jest ks. Marian Gąsiorowski już 13 lat. Tak jak w miejscach poprzedniej posługi, tu również zdążył wykonać wielką pracę. Najlepiej widać to po wpisach w parafialnej kronice. Najczęściej powtarzającym się w niej sformułowaniem jest "uroczyste poświęcenie". Kościół jest pięknym zabytkowym obiektem. Nie brak w nim elementów sztuki okresu baroku czy rokoka. To daje pojęcie, jak odpowiedzialną pracę miał Ksiądz Proboszcz. Cenna polichromia, ołtarze: główny i boczne, elewacje, dach, z którego spadała, wskutek przerdzewiałych gwoździ, blacha. Wymienił ks. Gąsiorowski bruk, parkan na zewnątrz świątyni, kraty w ogrodzeniu. Odnowił pochodzące z XVII w., barokowe figury: Matki Bożej Wniebowziętej, św. Barbary i św. Katarzyny. Odrestaurował krzyż w Kaplicy Ukrzyżowania pochodzący z początku XVII w. Wszystko to czynione było rękoma specjalistów za zgodą konserwatora zabytków. Praktycznie od nowa został postawiony Dom Parafialny, który pełni dziś różne funkcje. Służy młodzieży, członkom Akcji Katolickiej, a z parafialnej biblioteki korzystają wszyscy mieszkańcy Krzepic. Dawne budynki gospodarcze zamienione zostały na hotelik z 70 łóżkami, który przydaje się bardzo w okresie pielgrzymkowym. Każdego roku parafia przygotowuje 2500 porcji zupy i nocuje prawie 6 tys. pątników z pielgrzymek m.in.: poznańskiej, koszalińskiej i włocławskiej. Krzepice leżą na trasie szlaku wędrówek do Matki Bożej Jasnogórskiej, to zobowiązuje do gościnności. Szczególną troską otacza Ksiądz Dziekan cmentarz parafialny. Tak to komentuje: "Cmentarz to druga część parafii. Zaniedbany, jest dowodem upadku religijności, upadku wiary w najważniejszą prawdę: w życie wieczne". Przez cały czas mój rozmówca podkreśla jak bardzo i ciągle zaskakuje go ofiarność parafian. Nigdy nie zawiedli. Również dzięki nim mógł odnowić wszystkie przydrożne kapliczki znajdujące się na terenie parafii. Imponuje mądrość i poczucie odpowiedzialności ks. Gąsiorowskiego, świadomość, że świątynia, którą się opiekuje, to przede wszystkim sacrum, ale również zabytek polskiej kultury. W związku z tym działa tak, aby zachować ją dla następnych pokoleń w jak najlepszym stanie.
Najnowsze dzieło to drzwi zamontowane w krzepickim kościele w tym roku. Jest to dar parafian i kolejny dowód ich hojności. Wykuto w nich całą historię tego miejsca. Zarówno tę sprzed lat kilkuset, jak i tę zupełnie niedawną.

Reklama

Skarby i tajemnice

Ponieważ miejsce to ma wspaniałą przeszłość, nie może zabraknąć związanych z nim "tajemnic". Do tej najgłośniejszej należy historia odnalezienia zamurowanych w wieży kościelnej cennych eksponatów liturgicznych. Było to tak: na początku okupacji ówczesny proboszcz, ks. Zygmunt Zawadzki, chcąc zapobiec grabieży, zamurował w wieży kościelnej kielichy, monstrancję, relikwiarz Krzyża Świętego i srebrną sukienkę Matki Bożej. Wtajemniczył w to tylko 2 osoby - kościelnego i murarza p. Mońkę. Niestety, duchowny zmarł w czasie okupacji. Z czasem zmarł również kościelny. Pan Mońka, kiedy żegnał się z życiem, był na tyle świadomy, że wezwał do siebie ks. Stasiewicza (był wtedy proboszczem w Krzepicach) i zanim odszedł, przekazał mu tajemnicę. Posiadł tę wiedzę również ks. Gąsiorowski i kiedy kilka lat temu remontował wieżę, postanowił odnaleźć ukryte tam przed laty przedmioty. Udało się. Znaleziono wszystkie, w dodatku zupełnie nienaruszone "zębem czasu". Srebrną sukienkę po renowacji zarówno obrazu, jak i jej samej nałożyliśmy Matce Bożej. Poświęcił ją nieżyjący już bp Miłosław Kołodziejczyk, i mogliśmy wznowić trwającą do dziś (mija właśnie 7 lat), nieustającą Nowennę do Matki Bożej. "Wszystko to jest dla nas wielkim znakiem Opatrzności" - mówi Ksiądz Proboszcz. Kolejna historia dotyczy kaplicy szpitalnej, która po 12 latach starań szczęśliwie powstała. W XIX w. stał w miejscu obecnego szpitala kościół pw. Ducha Świętego. W skutek różnych historycznych zawirowań usunięto zakonników, którzy się nim opiekowali i budynek przejęli księża diecezjalni. Nie byli jednak w stanie utrzymać go, skutkiem czego został rozebrany. Na placu, na którym stał kościół, powstała najpierw szkoła, następnie "stara" gmina i wreszcie - w latach 50. - szpital. Szpital był niewielki, ale z czasem został rozbudowany. Wtedy zaczął się Ksiądz Proboszcz "upominać" o szpitalną kaplicę. Wybrał pomieszczenie i zaadaptował je na kaplicę. Okazało się, że wybór był niezwykle trafny, bo na podstawie odszukanych dokumentów potwierdzono, że właśnie w miejscu obecnej kaplicy znajdowało się prezbiterium wspomnianego wyżej kościoła z 1824 r. Jest to dla Księdza Kanonika kolejny wyraz działania Bożej Opatrzności.

Współgospodarze parafii

Pytam swego rozmówcę, jak na przestrzeni tych 47 lat zmieniły się postawy ludzkie. Chodzi mi zwłaszcza o ofiarność. Przecież to, co robi Ksiądz Proboszcz, wymaga bardzo dużych nakładów finansowych. Usłyszałam: "Myślę, że ludzie, kiedy widzą pracę, jej efekty, chętnie pomagają. Trzeba zawsze najpierw zacząć pracę, a środki na nią na pewno się znajdą. Nigdy nie spotkałem, mimo kryzysów, obojętności ludzkiej na działanie. Mam kontakty również z duszpasterzami za zachodnią granicą Polski. Tam sprawy inwestycji w parafii wyglądają zupełnie inaczej. Myślę jednak, że nasza, polska metoda jest lepsza. Dzięki temu, że parafianie partycypują w dziele budowania czy odbudowywania Domu Bożego, stają się w pełni jego współgospodarzami, traktują go jako dzieło wspólnoty". Na zakończenie naszej rozmowy Ksiądz Proboszcz mówił o rozpoczętej, dzięki wsparciu władz Gminy, budowie bardzo potrzebnego w tym miejscu parkingu.
Tuż za Krzepicami, jako dar Jubileuszowy dla Pana (obok znajdującej się w bezpośrednim sąsiedztwie kościoła parafialnego kaplicy Matki Bożej), powstała Góra Błogosławieństw. Jest to miejsce zadumy i refleksji, stwarzające możliwości naprawdę głębokiej, osobistej modlitwy. W centrum znajduje się figura Chrystusa, a wokół rozmieszczono osiem granitowych głazów z wypisanymi błogosławieństwami. Miejsce to łączy doskonale zawartą w krajobrazie i kamieniu przeszłość z teraźniejszością, wyrażoną pracą ludzkich rąk. Myślę, że w pełni oddaje "duszę" Krzepic. Ksiądz Gąsiorowski to człowiek, który swą służbę Bogu realizuje z ludźmi i dla nich, dbając, aby wszystko, co wespół czynią, działo się na Chwałę Boga i Najświętszej Maryi Panny. Życzmy Księdzu Kanonikowi, aby Dobry Bóg darzył go zdrowiem i siłami na kolejne długie lata kapłaństwa.

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zmarł ks. Zbigniew Nidecki

2024-04-29 12:13

Materiały kurialne

Śp. Ks. Zbigniew Nidecki

Śp. Ks. Zbigniew Nidecki

Odszedł do wieczności ks. kan. Zbigniew Nidecki, kapłan diecezji zielonogórsko-gorzowskiej.

W piątek 26 kwietnia 2024 r., w 72. roku życia i 43. roku kapłaństwa, zakończył swoją ziemską pielgrzymkę śp. ks. kan. Zbigniew Nidecki, emerytowany kapłan naszej diecezji.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Włochy: Premier Meloni przyjęła kardynała Stanisława Dziwisza

2024-04-29 14:22

[ TEMATY ]

kard. Stanisław Dziwisz

Giorgia Meloni

W. Mróz/diecezja.pl

Kard. Stanisław Dziwisz w swoim rzymskim kościele tutularnym - Bazylice Santa Maria del Popolo

Kard. Stanisław Dziwisz w swoim rzymskim kościele tutularnym - Bazylice Santa Maria del Popolo

Premier Włoch Giorgia Meloni przyjęła w swojej kancelarii, Palazzo Chigi, kardynała Stanisława Dziwisza - poinformował rząd w poniedziałkowym komunikacie. Spotkanie odbyło się w związku z obchodzoną w sobotę 10. rocznicą kanonizacji Jana Pawła II.

Rząd w Rzymie podkreślił, że w czasie spotkania szefowa rządu i emerytowany metropolita krakowski wspominali polskiego papieża 10 lat po jego kanonizacji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję