Reklama

Pół roku po śmierci Jana Pawła II

Co pozostało z tamtych dni

Wobec zjawisk, które dokonują się w duchowej, wewnętrznej sferze człowieka, socjolog jest bezradny. Bo efektów tych procesów nie da się zauważyć od razu - podkreśla dr Mirosława Grabowska z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Niezwykłe wydarzenia, przeżyte uniesienia zapadają w człowieka i odkładają się na później jako wartość. Dni choroby, śmierć a potem pogrzeb Jana Pawła II postrzegam właśnie jako rodzaj wyposażenia nas w indywidualne i zbiorowe doświadczenie - dodaje.

Niedziela warszawska 42/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Takie doświadczenia nie przemijają bez śladu. Choć efektów przeżyć nie widać na co dzień - przy praniu czy robieniu zakupów - one odkładają się w nas głęboko

Duchowy zryw

To co uderzało w dniach choroby, śmierci i żałoby po Janie Pawle II to obecność w kościołach i na ulicach tłumu młodych ludzi. Na opisach popularnego komunikatora internetowego gadu-gadu pojawiły się wirtualne znicze, młodzi wysyłali sobie sms zachęcając się do modlitwy, namawiając do inicjatyw - jak gaszenie świateł o określonej godzinie - umawiając na spotkania w kościołach czy w miejscach szczególnych ze względu na dawną obecność tam Papieża. Wielu nawróciło się lub zaczęło zastanawiać się nad swoją wiarą, przystępowało do spowiedzi, nieraz po wielu latach. O 21.37, w godzinie śmierci Papieża, podczas Mszy i nabożeństw śpiewano Barkę, która już na zawsze kojarzona będzie z Janem Pawłem II.

Swoją śmiercią tchnął życie

Ten zapał i zaangażowanie duchowe widoczne jest także w pół roku po śmierci Papieża. - O połowę zwiększyła nam się frekwencja we wszystkich grupach - mówi ks. Bogdan Bartołd, rektor kościoła akademickiego św. Anny. - Od kwietnia też stale oblegane są konfesjonały, nie pamiętam tak trwale długich kolejek - twierdzi. W kościele św. Anny drugiego dnia każdego miesiąca ludzie spotykają się na wieczornej Mszy św. w intencji beatyfikacji Jana Pawła II.
Ks. Bartołd planuje wykonanie napisu: „Szukałem was, a teraz wy przyszliście do mnie”, który zostanie umieszczony 2 kwietnia przyszłego roku przy tablicy upamiętniającej pielgrzymkę papieską z 1979 r.
Obecność młodzieży podczas dni żałoby po Papieżu w kościołach i na ulicach w dużej mierze przełożyła się potem na obecność w życiu parafialnym. - Myślę, że w naszej parafii wiele zostało z tego poruszenia po śmierci Ojca Świętego - mówi Konrad Zaręba z Ruchu Światło-Życie działającego na warszawskim Bemowie. - Każdego 16. dnia miesiąca (dzień wyboru Karola Wojtyły na następcę św. Piotra) organizujemy uroczysty Apel Jasnogórski, podczas którego są przypominane archiwalne fragmenty nagrań z papieskich homilii - opowiada. - Do tej pory każdego dnia palą się znicze przed popiersiem Papieża. Nie zapalają ich siostry ani księża, ale świeccy - tłumaczy. - Myślę, że Jan Paweł II swoją śmiercią tchnął życie w naszą wiarę. A pomnik z ludzkiej wiary jest o wiele trwalszy niż ze spiżu - podkreśla. W parafii Matki Bożej Królowej Aniołów powstaje także koło przyjaciół Jana Pawła II, które będzie propagować papieskie nauczanie. - Tak naprawdę wiele ludzi zainteresowało się jego nauczaniem dopiero wtedy, gdy go zabrakło - tłumaczy Konrad Zaręba.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Wymierne efekty

Nawrócenia i nowe zaangażowanie w życie parafialnych wspólnot widać także wśród dorosłych i starszych. O. Dariusz Cichor, przeor klasztoru Paulinów na Starówce przyznaje, że w tamtych dniach prawdziwego oblężenia konfesjonałów i kościoła zakonnicy postawili na katechezę dorosłych. Dzięki temu powstała nowa wspólnota neokatechumenatu, która działa do dziś i liczy ok. 70 osób. Duchowy zryw przełożył się także na ofiarność Polaków. - Jeszcze w kwietniu jako organizacja pożytku publicznego niespodziewanie otrzymaliśmy 120 tys. zł od osób rozliczających się z fiskusem - mówi Marek Zdrojewski, prezes Zarządu Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia, która jest organizatorem Dni Papieskich. - Kilka tysięcy osób po śmierci Jana Pawła II przekazało nam jeden procent swojego podatku dochodowego - dodaje. Zdrojewski liczy na to, że w tym roku podczas kwesty na rzecz stypendystów Fundacji, będących „żywym pomnikiem” Papieża, uda się zebrać na 1,5 tys. stypendiów dla ubogiej, zdolnej młodzieży - co roku zbierana jest kwota wystarczająca na 1,3 tys.

Nie tylko chrześcijanie

Gdy cały chrześcijański świat - katolicy, ale także protestanci i prawosławni - modlił się za Jana Pawła II, do zgodnego chóru próśb o zdrowie dla Papieża, a potem modlitw za zmarłego Ojca Świętego dołączyli żydzi i muzułmanie. - Wtedy wszystkie religie bardzo się zbliżyły - mówi Tomasz Miśkiewicz, mufti RP. Gmina żydowska w Warszawie organizowała modlitwy w synagodze. - Żaden człowiek, w całej historii chrześcijaństwa nie zrobił tak wiele dla pojednania chrześcijan z żydami - mówił wówczas naczelny rabin Polski Michael Schudrich. Także w meczetach polscy wyznawcy islamu gromadzili się na modlitwach - Polscy chrześcijanie zobaczyli, że muzułmanie nie są strasznymi ludźmi, że możemy zrobić coś wspólnie. Po kwietniu widać było, że stosunek polskiego społeczeństwa do wyznawców islamu zmienił się na lepsze - uważa mufti RP Tomasz Miśkiewicz.

Reklama

Widome znaki

W kwietniu plac Piłsudskiego kolejny raz stał się miejscem spotkania z Janem Pawłem II. Władze stolicy postanowiły więc właśnie w tym miejscu upamiętnić Papieża-Polaka. Zanim rozpisany został konkurs na pomnik, w Muzeum Powstania Warszawskiego odbyły się dyskusje nad kształtem monumentu. Wielu uważa, że najlepsze byłoby zbudowanie kopii ołtarza z 1979 r., ale organizatorzy konkursu są otwarci na pomysły architektów. Do tej pory do miejskiego magistratu wpłynęło ponad 80 zgłoszeń. - Oczekujemy dobrych i niestandardowych pomysłów. Jednak twórców nie ograniczamy wyłącznie do postawienia pomnika, w swych wizjach mogą oni wybiegać o wiele dalej - podkreśla Tomasz Gamdzyk, naczelnik Wydziału Estetyki Przestrzeni Publicznej. Może być to np. jakiś metaforyczny snop światła, albo charakterystyczna ulotna materia. Konkurs zostanie rozstrzygnięty w Dzień Papieski 16 października.

Sprawdzian zaliczony

Dni choroby i śmierci Jana Pawła II były sprawdzianem dla mediów i dziennikarzy. W Polsce nie było w tym czasie ważniejszych tematów. Obok specjalnych audycji i programów telewizyjnych, stacje TV puszczały też spoty żałobne. Od dnia śmierci Jana Pawła II do jego pogrzebu „Jedynka” co wieczór o 21.37 przerywała program, by przez minutę oddać cześć pamięci Papieża. Dziennikarze także modlili się za Ojca Świętego - w kościele na placu Teatralnym. - Doskonale wypełnili swoją misję - mówi duszpasterz środowisk twórczych, ks Wiesław Niewęgłowski. Obecnie życie przynosi im zupełnie inne wyzwania, ale w ich postawie widać jak wiele zostało w nich z tamtych dni. Dla wielu dziennikarzy Kościół już nie jest tylko instytucją, ale pewną rzeczywistością, której doświadczają - dodaje.
- Efektów tych przeżyć nie widać na co dzień, ale one odkładają się w nas głęboko. I nie przemijają bez śladu - kwituje Mirosława Grabowska.

Dr Mirosława Grabowska, socjolog z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego:
Przez cały pontyfikat Jan Paweł II był dla polskiego społeczeństwa filarem, podtrzymującym naszą religijność i przywiązanie do Kościoła. I tak jest również po jego śmierci. Moim zdaniem, wspólnie przeżywane dni choroby i śmierci Papieża w sposób nie bezpośredni, ale jednak wpłynęły także na życie polityczne. Przesunięcie się wahadła politycznego w prawo wynika nie tylko z afer z udziałem SLD, ale dostrzegam w tym również pozytywny wpływ doświadczeń z wiosny tego roku. Ludzie uwrażliwili się na argumenty moralne w polityce.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Cisco podpisał apel o etykę AI: Watykan bardzo zadowolony

2024-04-24 17:21

[ TEMATY ]

sztuczna inteligencja

Adobe Stock

"Jesteśmy bardzo zadowoleni, że Cisco dołączyło do Apelu Rzymskiego, ponieważ jest to firma, która odgrywa kluczową rolę jako partner technologiczny we wprowadzaniu i wdrażaniu sztucznej inteligencji (AI)". Tymi słowami arcybiskup Vincenzo Paglia, przewodniczący Papieskiej Akademii Życia i Fundacji RenAIssance, skomentował akces Cisco.

Chuck Robbins, dyrektor generalny Cisco System Inc. podpisał w środę w obecności arcybiskupa Vincenzo Paglii tzw. rzymskie wezwanie do etyki AI. Cisco System Inc. to amerykańska firma z branży telekomunikacyjnej, znana przede wszystkim ze swoich routerów i przełączników - niezbędnych elementów podczas korzystania z Internetu.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Konkurs fotograficzny na jubileusz 900-lecia

2024-04-24 19:00

[ TEMATY ]

konkurs fotograficzny

diecezja lubuska

Bożena Sztajner/Niedziela

Do końca sierpnia 2024 trwa konkurs fotograficzny z okazji jubileuszu 900-lecia utworzenia diecezji lubuskiej. Czekają atrakcyjne nagrody.

Konkurs jest przeznaczony zarówno dla fotografów amatorów, jak i profesjonalistów z wszystkich parafii naszej diecezji. Jego celem jest uwiecznienie śladów materialnych pozostałych po dawnej diecezji lubuskiej, która istniała od 1124 roku do II połowy XVI wieku.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję