Reklama

Polityka

Tusk pomógł Nawrockiemu

Wybory prezydenckie pokazały ewidentny zwrot w prawo polskiego społeczeństwa oraz coraz bardziej narastający sprzeciw wobec polityki rządu – mówi red. Jacek Prusinowski, który codziennie przepytuje polityków.

2025-06-10 13:53

Niedziela Ogólnopolska 24/2025, str. 34-35

[ TEMATY ]

polityka

Donald Tusk

Karol Nawrocki

Karol Porwich/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Artur Stelmasiak: Prowadził Pan w kampanii prezydenckiej najważniejszą, finałową debatę między Karolem Nawrockim i Rafałem Trzaskowskim. Czy odczuwał Pan stres?

Red. Jacek Prusinowski: Zawsze jest stres, ale z wiekiem nabywa się doświadczenia, jak nad nim panować. Sam byłem zdziwiony, że tuż przed ostatnią debatą w TVP mało się stresowałem, bo jeszcze dzień wcześniej te nerwy były większe. W dniu debaty traktowałem ją raczej jako przyjemność i zaszczyt, że mogę osobiście poprowadzić najważniejsze wydarzenie polityczne tej kampanii.

Jak Pan ocenia odporność na stres obu kandydatów?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Obaj dobrze poradzili sobie z opanowaniem stresu i całą presją psychiczną. Oczywiście, dla prezydenta elekta końcówka kampanii była czasem trudniejszym, co chwilę bowiem pojawiały się nowe oskarżenia pod jego adresem. Rozmawiałem ze sztabowcami z PiS i byli pod wrażeniem, jak Karol Nawrocki potrafił to udźwignąć. Pamiętam, jak jeden z jego współpracowników żartował, że prezes IPN chyba nie ma układu nerwowego. Ani na chwilę nie słabła jego wola walki o prezydenturę. Jeśli chodzi o Rafała Trzaskowskiego, to jego odporność psychiczną i siłę charakteru poznamy teraz, po przegranych wyborach. Trzaskowski dużo przeszedł, bo to jego druga porażka w wyborach prezydenckich po kampanii, która trwała dla niego praktycznie 5 lat. Jeśli podniesie się po tej przegranej, to będzie oznaczać, że jest twardy i nadaje się do wielkiej polityki.

Co te wybory mówią o naszej klasie politycznej i o nas, Polakach?

Wybory pokazały ewidentny zwrot w prawo polskiego społeczeństwa. Prawicowi i konserwatywni kandydaci w pierwszej turze uzyskali prawie 55% poparcia. Z drugiej strony – mam bardzo złe wieści dla rządu, bo kandydaci antyrządowi zdobyli ok. 60%. Niezależnie od tego, czy krytyczny wobec rządu kandydat był lewicowy czy prawicowy, to uzyskiwał lepszy wynik niż kandydaci wywodzący się z rządzącej koalicji. Wybory pokazują, że rząd jest w mocnej defensywie, a w społeczeństwie triumfują konserwatywne wartości. Nawet kandydat Platformy Obywatelskiej był w tej kampanii o wiele bardziej konserwatywny niż kiedykolwiek wcześniej w swojej karierze politycznej. Takiego „prawicowego” Rafała Trzaskowskiego nikt z nas wcześniej nie widział i pewnie długo nie zobaczy.

Jak Pan ocenia wystąpienie premiera Donalda Tuska w Polsacie?

Reklama

Premier Donald Tusk pomógł Nawrockiemu i zaszkodził Trzaskowskiemu. Wcześniejsze medialne oskarżenia wobec Nawrockiego nie miały twarzy, bo ich świadkowie byli anonimowi. Premier nadał im twarz Jacka Murańskiego, zupełnie niewiarygodnego patocelebryty, i podważył tym samym wszystkie wcześniejsze rewelacje. Wielu Polaków uznało, że te oskarżenia są jedynie polityczną grą jednego z głównych przeciwników Prawa i Sprawiedliwości. Nawrocki stał się zwykłym chłopakiem z blokowiska, który dzięki swojej ciężkiej pracy zaszedł bardzo daleko, a Trzaskowski był przedstawiany jako kandydat zasobnego warszawskiego salonu. Premier Tusk przegrzał z atakowaniem Nawrockiego i przyczynił się do tego, że na samym finiszu kampanii wokół kandydata popieranego przez PiS pojawiły się pozytywne emocje.

Wszyscy eksperci mówili, że w tej kampanii wyborczej premier powinien się schować, bo ma silny negatywny elektorat. Dlaczego popełnił błąd i tego nie zrobił?

Premier powinien zdawać sobie sprawę, jak wyglądają notowania rządu, a wyglądają fatalnie. Po 1,5 roku rządzenia ma tylu przeciwników, ilu rząd Prawa i Sprawiedliwości miał po 8 latach. Wydawało się oczywiste, że przed drugą turą premier nie będzie przesadnie aktywny. Stało się inaczej, bo Donald Tusk nie miał zaufania do sztabu KO i uważał, że pewne rzeczy zrobi lepiej. Ostatecznie to on przyłożył rękę do klęski Trzaskowskiego.

Notowania rządu pokazują, że Tusk potrafi zdobywać władzę, ale nie potrafi rządzić. Czy ten rząd może wykrzesać z siebie jakąś energię do rządzenia?

Brzmi to dość zabawnie, jak przychodzą do mojego studia politycy z koalicji rządzącej i mówią, że teraz to oni już naprawdę będą spełniać obietnice wyborcze. Zapowiadają zintensyfikowanie działań, usprawnienie mechanizmów władzy i wzięcie się do pracy. Nie wygląda to szczególnie poważnie. Dlaczego teraz mieliby wiedzieć, jak sprawnie rządzić, jeżeli nie wiedzieli tego przez niemal 2 lata?

Nie ma Pan wrażenia, że Tusk, idąc do wyborów, po prostu nie miał pomysłu na rządzenie? Czy jedynym jego planem politycznym nie było odsunięcie PiS od władzy?

Reklama

Faktycznie, był problem z programem i wizją rozwoju Polski. Widać to na przykładzie podejścia premiera i całego rządu do takich projektów jak CPK czy energetyka jądrowa. Po wielu miesiącach krytyki tych projektów i przestoju w ich realizacji słyszymy o kontynuacji, przy pewnych korektach, pomysłów Prawa i Sprawiedliwości. Rządowi nie pomagają też skomplikowana konstrukcja jego sejmowego zaplecza i momentami sprzeczne pomysły na rozwiązywanie niektórych problemów, np. mieszkaniowych.

Tuż po wyborach Tusk wygłosił 2-minutowe orędzie. Moim zdaniem, premier zapowiedział wojnę z prezydentem Nawrockiem. Skąd taka retoryka?

Relacje premiera z prezydentem Karolem Nawrockim nie będą zbyt ciepłe, a postawienie sprawy na ostrzu noża może być szukaniem drogi ewakuacyjnej z politycznego impasu. Jeżeli coś się rządowi nie uda, to można będzie winę zwalić na „złego” prezydenta. Prezydent Andrzej Duda podpisał ponad sto ustaw, a zawetował tylko sześć, a i tak był obwiniany za niepowodzenia tego rządu. Negatywna narracja premiera i opowiadanie, że w Pałacu Prezydenckim są jakieś wrogie siły, może być wygodną wymówką.

A może jest tak, że premier stał się zakładnikiem swoich błędów w kampanii wyborczej? Czy po tak brutalnych osobistych atakach na Karola Nawrockiego te relacje mogą być dobre?

Ze strony Donalda Tuska padło wiele bardzo mocnych słów i ta relacja na pewno będzie trudna. Prezydent Nawrocki jest jednak w o wiele wygodniejszej sytuacji niż premier. Ma przed sobą 5-letnią kadencję, a premier – niepewne 2,5 roku. Prezydent może spróbować otworzyć się na relacje z rządem i poszczególnymi ministrami. Mógłby zyskać taką koncyliacyjną postawą, pokazując się jako przeciwieństwo premiera, który nie chce współpracować.

Czy ten rząd przetrwa do następnych wyborów?

Reklama

Obóz rządzący po chwilowych tarapatach, zawirowaniach i rekonstrukcji ustabilizuje się i pewnie przetrwa. Scementuje ich strach przed wcześniejszymi wyborami, na których każdy z koalicjantów może tylko stracić. Nie sądzę, by w tym Sejmie wyłoniła się jakaś inna większość rządząca, i prawdopodobnie nikt nie jest na tyle silny, by pozbyć się Donalda Tuska z fotela premiera. Oczywiście, PiS może próbować rozmontować koalicję, wyciągając pojedynczych posłów przede wszystkim z PSL czy z Polski 2050, ale nie widzę wielkiej szansy na powodzenie tej misji.

Niezbyt optymistyczna perspektywa dla Polski, ale także dla członków tego rządu. Skończy się to polityczną tragedią, bo z kretesem przegrają następne wybory.

Dzisiaj wydaje się to bardzo prawdopodobnym scenariuszem. Lepiej jednak stracić władzę za 2 lata niż za 2 miesiące. Poza tym w dłuższej perspektywie mogą się pojawić jakieś korzystne okoliczności polityczne dla rządzącej koalicji, w krótkim okresie to mniej prawdopodobne.

Wydaje mi się, że w politycznym interesie Trzeciej Drogi i tego, co najprawdopodobniej stanie się za 2 lata, byłoby opuszczenie tonącej koalicji z Donaldem Tuskiem.

W PSL są ludzie, którzy coraz częściej i śmielej o tym mówią. Doskonale wiedzą, że Platforma Obywatelska jakoś przetrwa, a PSL za 2 lata może znaleźć się poza Sejmem. Myślę, że u ludowców odbędzie się na ten temat poważna dyskusja. Dla ludzi w terenie koalicja PSL z PiS jest czymś naturalnym, bo przeciętnemu działaczowi ludowców światopoglądowo jest o wiele bliżej do PiS niż do PO czy lewicy. Współpraca albo koalicja PSL z PiS jest możliwa, ale musiałyby się zmienić w tej partii władze.

Czy Władysław Kosiniak-Kamysz nie jest zdolny do opuszczenia koalicji?

Tak mi się wydaje, bo on jest twarzą współpracy PSL z PO. Przez lata należał do koalicji anty-PiS, uczestniczył we wspólnych protestach, a wcześniej był jednym z najmłodszych ministrów w rządzie Donalda Tuska. Myślę, że Władysław Kosiniak-Kamysz zbyt wiele zawdzięcza Tuskowi, by go teraz zostawić. Sądzę też, że jest wobec niego lojalny – i to, oczywiście, nie jest zła cecha, ale nie pozwoli na taką woltę ludowców.

Jacek Prusinowski - dziennikarz polityczny Super Expressu i Radia Plus, gdzie prowadzi nadawane codziennie wywiady polityczne Sedno Sprawy

Oceń: +8 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Merkel w Budapeszcie

Niedziela Ogólnopolska 7/2015, str. 47

[ TEMATY ]

polityka

Europa

Neilhooting / Foter.com / CC BY

Węgry, przynależąc do tzw. głównego nurtu, maksymalizują korzyści wynikające z unijnego członkostwa, a jednocześnie bacznie pilnują interesów swoich obywateli.

Niedawna wizyta kanclerz Niemiec Angeli Merkel na Węgrzech postrzegana była w kategorii sensacji. Ostatni raz „matka chrzestna” Europy odwiedziła ten kraj 5 lat temu. Rozluźnienie kontaktów wynikało z wyraźnego braku akceptacji Niemiec wobec samodzielnego kursu politycznego premiera Węgier. Skąd więc nagły przełom? Otóż wizyta Merkel wyprzedziła o 2 tygodnie inną zapowiadaną wizytę w tym kraju prezydenta Rosji Władimira Putina. Węgry stały się niezwykle atrakcyjne. Przyjeżdżają tam najważniejsi przywódcy, a rozgrywającym jest Viktor Orbán. Ten blisko 10-milionowy kraj ponad 10 lat temu przystąpił do Unii Europejskiej, podobnie jak Polska. Europosłowie rządzącej partii Fidesz, tak samo jak europosłowie rządzącej w Polsce koalicji PO-PSL, należą do największej grupy politycznej w PE, tj. Europejskiej Partii Ludowej. We frakcji tej dominują europosłowie niemieccy z CDU – partii kanclerz Merkel. Na gruncie unijnym tworzą zatem jedną wielką europejską rodzinę. Węgry, przynależąc do tzw. głównego nurtu, maksymalizują korzyści wynikające z unijnego członkostwa, a jednocześnie bacznie pilnują interesów swoich obywateli. Widząc podwójną grę Niemiec wobec Rosji, np. w obszarze energetycznym, sami również podjęli podobne samodzielne akcje. Jakkolwiek w traktacie lizbońskim mowa jest o solidarności energetycznej wszystkich krajów UE, nie przeszkodziło to Niemcom budować razem z Rosją osobnej, omijającej inne kraje Unii, w tym Polskę, rury na dnie Bałtyku. Węgry, nie wyrażając entuzjazmu wobec sankcji UE nakładanych na Rosję, korzystają z rosyjskiego kredytu w wysokości 10 mld euro i rozbudowują elektrownię atomową. Z lekka dystansując się wobec polityki zagranicznej Unii, dają do zrozumienia, że nie są zadowoleni z coraz to nowych sankcji przeciwko Rosji. Putin upatruje w tym swój interes i jedzie do Budapesztu. Premier Orbán na krytykę unijnego establishmentu, zarzucającego mu prowadzenie polityki prorosyjskiej, odpowiada krótko, że jego polityka jest prowęgierska. Witając kanclerz Merkel w stolicy swego kraju, szarmancko ucałował ją w dłoń. Może to szczegół, ale dłoń tę uniósł tak wysoko, aby nie musiał się schylać. Odmiennie niż czynił to premier polskiego rządu Donald Tusk. Węgry to mały kraj, ale politykę swoją prowadzi tak, że liczą się z nim wielcy. Jakże mizernie na tym tle jawią się polityczne podrygi nie tylko polskiej premier, ale i szefa polskiej dyplomacji, który bez potrzeby drażni Rosję, jak również całej koalicji PO-PSL. Ciekawe, czy węgierscy koledzy z partii Fidesz zacytowali im już słynne powiedzenie Józefa Piłsudskiego: „Wam kury szczać prowadzić, a nie politykę robić”.
CZYTAJ DALEJ

Markowa: rozpoczęło się Święto bł. Rodziny Ulmów

Dziękczynny Wieczór Błogosławieństw ze świadectwem Wojciecha Modesta Amaro, a wcześniej piknik rodzinny rozpoczęły w sobotę w Markowej 3-dniowe obchody Święta bł. Rodziny Ulmów. Wydarzeniu towarzyszy hasło „Małżonku kochający… Małżonko wierna…”.

W wygłoszonym wraz z żoną świadectwie Wojciech Amaro wskazywał, że adoracja Najświętszego Sakramentu w ciszy jest najlepszym lekarstwem na kłopoty współczesnych ludzi. Zastrzegł, że w modlitwie należy zaufać woli Bożej i nie zamartwiać się, czy spełni się nasza prośba. Mówił też, że o działaniu Słowa Bożego i roli świadectwa życia, jakie może złożyć każdy człowiek.
CZYTAJ DALEJ

Gdańsk: święcenia biskupie. Bp Marek Ochlak OMI będzie posługiwał na Madagaskarze

2025-07-06 16:39

[ TEMATY ]

Gdańsk

Madagaskar

święcenia biskupie

Fenoarivo Atsinanana

episkopat.pl, Karol Jeliński, ks. Łukasz Koszałka

Święcenia biskupie o Marka Ochlaka OMI

Święcenia biskupie o Marka Ochlaka OMI

Ojciec Marek Ochlak OMI - wieloletni misjonarz i przełożony oblatów - przyjął sakrament święceń biskupich w oblackim kościele pw. św. Józefa w Gdańsku. Na ordynariusza diecezji Fenoarivo Atsinanana na Madagaskarze 59-letni zakonnik został nominowany przez papieża Franciszka. Eucharystia była sprawowana w języku polskim, z elementami języków francuskiego i malgaskiego. W uroczystości wzięli udział biskupi z Polski i Madagaskaru.

Głównym konsekratorem był abp Tomasz Grysa, nuncjusz apostolski na Madagaskarze, Seszelach, Mauritiusie i delegat apostolski na Komorach, a współkonsekratorami byli: abp Tadeusz Wojda SAC - metropolita gdański, przewodniczący KEP oraz bp Marie Fabien Raharilamboniaina OCD - ordynariusz diecezji Morondawa, przewodniczący Konferencji Episkopatu Madagaskaru.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję