Ks. Jarosław Grabowski: Jest Pan człowiekiem nie tylko bardzo znanym w środowisku polonijnym, ale też zaangażowanym w duszpasterstwo. Proboszczowie nie mogą się Pana nachwalić. Zawsze gotowy do pomocy, zawsze aktywny...
Włodzimierz Jankowski: To Duch Święty jakoś tak mnie prowadzi, otrzymuję podpowiedzi, żeby organizować różne przedsięwzięcia. Na przykład 9 lat temu podjąłem się zadania, żeby sprowadzić do Chicago szkaplerz św. Michała Archanioła. Przyjechał kapłan i przywiózł ze sobą ponad 2 tys. szkaplerzy. Rozdaliśmy je w trzech parafiach. Przed dwoma laty dostałem telefon, żeby to powtórzyć. Przyjechał ten sam kapłan, który ma pełnomocnictwo od michalitów, i przywiózł tym razem tysiąc szkaplerzy, i ludzie je przyjęli.
Wspierał Pan również wielu seminarzystów. Niektórzy księża do dziś nazywają Pana wujkiem Włodkiem, a Pańską małżonkę – ciocią Irenką.
Wraz ze śp. pierwszą żoną zapraszaliśmy kleryków polskiego Seminarium im. Biskupa Abramowicza na weekendy, bo od piątkowego wieczoru mieli wolny czas. Przyjeżdżali do nas na polski obiad, na szczere rozmowy. Poza tym pomagali nam w koszeniu trawy, sprzątaniu wokół domu...
Pomóż w rozwoju naszego portalu