Reklama

Historia

Chłopska wiktoria 1920

W armii polskiej, która zwyciężyła w 1920 r. bolszewików, chłopi stanowili główną bazę rekrutacyjną.

Niedziela Ogólnopolska 33/2024, str. 38-39

[ TEMATY ]

historia

Narodowe Archiwum Cyfrowe

W II RP na czele ruchu chłopskiego stał Wincenty Witos (drugi z lewej), jeden z ojców niepodległości i zwycięstwa z 1920 r.

W II RP na czele ruchu chłopskiego stał Wincenty Witos (drugi z lewej), jeden z ojców niepodległości i zwycięstwa z 1920 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

To była armia w swej masie chłopska, a rekruci ze wsi jako szeregowi trafiali najczęściej do piechoty, rzadziej do kawalerii. U wielu z nich widoczne były skutki niewoli, tj. analfabetyzm, zwłaszcza wśród rekrutów z zaboru rosyjskiego. Wielu, jeszcze słabo uświadomionych narodowo, zadawało sobie pytanie, czym ta młoda Polska dla nich jest. Dla mieszkańców wielu wsi, wyniszczonych I wojną światową i rekwizycjami okupantów, ponowny pobór mężczyzn do wojska był nie lada wyzwaniem.

Mobilizacja przebiegała łatwiej tam, gdzie – jak w byłej Galicji – żywe były tradycje legionowe, sokole, gdzie działał prężnie rozwijający się od ponad dwóch dekad ruch polityczny chłopów, czyli ruch ludowy. Na jego czele stał niekwestionowany lider, chłop z Wierzchosławic k. Tarnowa – Wincenty Witos, jeden z najważniejszych ojców naszej niepodległości i wiktorii w 1920 r.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Obywatelska edukacja chłopów

Reklama

Gdy odradzała się niepodległa Polska, Witos należał już do ścisłej elity politycznej kraju. Przed wyborami do Sejmu Ustawodawczego, pierwszego parlamentu odradzającej się Polski, pod koniec 1918 r. mógł z satysfakcją mówić do chłopów o spełnieniu się długoletnich wysiłków: „Bracia Ludowcy! Pękły wiekowe kajdany niewoli, zdjęte zostały łańcuchy, krępujące naród polski przez długie lata, skończyło się pasmo cierpień i katuszy – jesteśmy wolni. Polska stała się państwem niezawisłym – naród polski stał się panem i gospodarzem u siebie. Wrogowie nasi, państwa rozbiorcze, leżą zdruzgotani, czekając na sąd świata. Zbrodnia, dokonana na narodzie polskim, ciężko się na nich zemściła”.

Kiedy rozpoczynała się wojna z bolszewikami, liderzy chłopscy łączyli hasło obrony świeżo odzyskanej niepodległości z budowaniem Polski ludowej oraz żądaniem reformy rolnej. Ich realizacja miała dać chłopom realną podmiotowość w życiu społecznym i politycznym oraz wydobyć ich z biedy. Wokół tych haseł lider chłopów starał się wyzwolić siłę potrzebną do odparcia wroga.

Jednocześnie w armii wprowadzono przymusowe nauczanie analfabetów, czym mieli się zajmować oficerowie. Wielu chłopskich rekrutów dopiero teraz poznawało historię Polski, dzieje powstań, walki pokoleń o wolną ojczyznę. Efekty tego kształcenia miały przygotować do walki świadomego żołnierza, który nie podda się bolszewickiej propagandzie. Historia Polski opowiadana przez oficerów była dla wielu na tyle interesująca, że nieraz prosili o więcej. Żołnierze rekrutujący się ze wsi, nawykli do ciężkiej pracy i wyrzeczeń, wnieśli do armii polskiej wytrwałość w walce, zaciętość, wielką wytrzymałość fizyczną, zdolność do znoszenia trudów i braków w zaopatrzeniu. Nierzadko oficerowie byli pod wrażeniem ich postawy, kiedy po boju słyszeli od niektórych takie słowa: „A jak będzie trzeba, to znowu pójdziemy, a jakże (...). Niech tylko Ojczyzna zawoła”.

Reklama

Tymczasem latem 1920 r. nawała bolszewicka zbliżała się do polskiej stolicy. Po drodze padały kolejne wsie i miasta. W tej nadzwyczajnej sytuacji postanowiono powierzyć misję tworzenia nowego rządu Wincentemu Witosowi, a wicepremierostwo zaoferowano liderowi robotniczej Polskiej Partii Socjalistycznej Ignacemu Daszyńskiemu. Wybór nie był przypadkowy. W tych nazwiskach uosabiała się idea władzy liderów warstw ludowych, która mogła liczyć na szerokie poparcie społeczne.

Po nowego premiera, który był na wsi, wysłano ze stolicy samochód. Świadek wydarzeń opowiadał, że spotkanie gości ze stolicy z Witosem nastąpiło na polu, w czasie orki: „Prosili go na «miły Bóg», a Witos bardzo się opierał i cały czas oborywał. Przeszli ci panowie z nim dwa razy pole, w końcu mnie zdał robotę i wsiadł z nimi do auta. Podjechali pod jego dom, wysiadł z auta, przebrał się i pojechał z nimi. Oczy sobie kapeluszem zatkał, bo tak był zgubiony sytuacją”.

Został premierem Rządu Obrony Narodowej, który powstał 24 lipca 1920 r. W wygłoszonym w sejmie exposé premier, gdy mówił o jego genezie, podkreślił „konieczność współpracy i konsolidacji całego narodu w chwili tak dla Państwa poważnej” oraz zaapelował do mas ludu pracującego o to, że „dać muszą dzisiaj Polsce krew i trud, aby w niej znaleźć ukochaną Ojczyznę – Matkę, wdzięczną dla wielkiej rzeszy swoich obrońców”. Świadek przemówienia, nie kryjąc wzruszenia, tak we wspomnieniach dzielił się swoimi wrażeniami: „Zdaje mi się, że w tym głosie słyszę twardą, poważną mowę ludu polskiego, który długo się waha i zwodzi, ale, jak co postanowi, idzie krokiem twardym i niewzruszonym, jak wszelki mus, jak każda konieczność”.

Wielka mobilizacja

Reklama

Nowy rząd skupił cały swój wysiłek na mobilizacji społeczeństwa i przygotowaniu stolicy do obrony. Chłopów mobilizował osobiście premier Witos. W odezwie „Ojczyzna w niebezpieczeństwie”, kierując swoje słowa do braci chłopów, napisał: „Od was, bracia włościanie, zależy, czy Polska będzie wolnym państwem ludowym, w którym lud będzie rządził i żył szczęśliwie, czy też stanie się niewolnikiem Moskwy, czy będzie się rozwijać w wolności i dobrobycie, czy też będzie zmuszona pod batem władców Rosji pracować dla najeźdźców i żywić ich swoją krwią i znojem. Za to, czy państwo nasze obronimy od zagłady, siebie od jarzma niewoli, rodziny nasze od nędzy, a całe pokolenia nasze od hańby, za to my, Bracia włościanie, odpowiedzialność poniesiemy i ponieść musimy. (...) bo jesteśmy najliczniejsi. Państwo to Naród, Państwo to Wy!”. Odezwa kończyła się wezwaniem, które oddawało najgłębszy sens toczącej się wojny: „Nie dajmy się najazdowi wroga, broniąc świętego prawa narodu polskiego do nieodległości, prawa, bez którego nie ma cywilizacji europejskiej, nie ma wolności ludzkiej”. Mimo że na barkach wsi ciążyło wyżywienie armii, udzielenie środków transportu, zapewnienie kwater, paszy i koni, tak o owocach tej mobilizacji napisała Maria Dąbrowska: „Najważniejsze, że ludność cywilna współdziałała potężnie z wojskiem. Chłopi z kosami, cepami i widłami rzucają się na bandy bolszewickie. Dzięki tej dopiero wojnie staliśmy się naprawdę narodem, zdobyliśmy polskiego chłopa”.

Kiedy trwała ofensywa Armii Czerwonej, która zbliżała się przerażająco szybko do Warszawy, zorganizowano dodatkowy pobór oraz rozpoczęto pobór ochotniczy. Do Armii Ochotniczej, tworzonej przez gen. Józefa Hallera zgłosiło się prawie 100 tys. poborowych. Dużą grupę wśród nich stanowiła młodzież wiejska.

Kilka dni przed Bitwą Warszawską premier skierował odezwę do mieszkańców zagrożonej stolicy. W dramatycznym tonie pytał ich: „Czy macie ugiąć się jako niewolnicy?”, i odpowiadał: „Przenigdy. (...) Dziś nie ma wyboru: albo walka do ostateczności, zwycięstwo i wolność, albo sromotna niewola. Do walki więc i do zwycięstwa!”. Kiedy opuszczały Warszawę przedstawicielstwa dyplomatyczne, rząd odrzucił sugestie o wyjeździe ze stolicy, bo jak mówił później Witos w sejmie, „wierzył niezłomnie, że naród, gdy wszystkie swoje siły rzuci na szalę, zwycięży”. Sam premier nie siedział przy biurku. Jeździł po kraju, spotykał się z ludźmi, mobilizował do oporu, dbał o właściwe morale społeczeństwa. Członkowie rządu, na czele z premierem, chcąc osobiście się przekonać, jak wygląda sytuacja na polu walki, poznać opinie dowódców i podnieść na duchu żołnierzy, udawali się na linie frontu.

Reklama

Sam Witos i jego rząd mieli wielki udział w konsolidacji wysiłku w obronie państwa. Autorzy jednej z odezw tak opisywali rzeczywistość tuż przed decydującym momentem konfrontacji u wrót stolicy: „Cały naród polski stanął w jednym szeregu z żołnierzem na froncie. (...) Powstała cała Polska od Pomorza, aż po Tatry, od Poznania, aż po kresy ukraińskie (...). Wszyscy, chłop i robotnik, rzemieślnik i urzędnik, poeta i dziennikarz, młody i stary, wszyscy gromadnie i masowo garną się do batalionów zapasowych, jako ochotnicy, (...) cała Ojczyzna, cały Naród, zamienia się w wielki obóz wojenny (...). Precz z knutem bolszewickim i bolszewicką tyranją!”.

Zwycięski epilog

Jednym z głównych ojców tego zwycięstwa był Witos, który został w lipcu 1921 r. odznaczony Orderem Orła Białego. Ale wiktoria warszawska była również wielkim dziełem polskich chłopów. I premier to rozumiał. Dlatego w 1928 r., 10 lat po odzyskaniu niepodległości, w Wierzchosławicach tak mówił o roli chłopów w najnowszej historii Polski: „Chłop zachował w najgorszych chwilach ziemię, religię i narodowość. Te trzy wartości dały podstawę do stworzenia państwa. Bez nich nie moglibyśmy go mieć. Gdzie chłop stanął, tam się podstawa przyszłego odrodzenia ostała”.

Zostawił też nam, współczesnym, jakże aktualne przesłanie, że „potęgi państwa i jego przyszłości nie zabezpieczy żaden, choćby największy geniusz – uczynić to może cały, świadomy swych praw i obowiązków, Naród”.

2024-08-13 13:57

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wypominki zaczernieńskie

Niedziela rzeszowska 48/2016, str. 6

[ TEMATY ]

historia

rodzina

Arkadiusz Bednarczyk

Grobowiec innych członków rodziny Jędrzejowiczów

Grobowiec innych członków rodziny Jędrzejowiczów

Listopad to miesiąc pamięci o zmarłych. W historii Podkarpacia chlubną kartę zapisała rodzina Jędrzejowiczów. Członkowie tego rodu finansowali budowy szkół, pomagali zakonom, remontowali kościoły i kaplice, walczyli za wolność ojczyzny...

Protoplastą rodu był Jan Jędrzejowicz, urodzony w 1729 r. w Warszawie, syn kupca warszawskiego, Mikołaja. Jan został nobilitowany przez cesarza Józefa Habsburga. Sprzedał w Warszawie kamienicę „Pod Murzynami” i osiedlił się na Rzeszowszczyźnie w połowie XVIII w. Jędrzejowicze posiadali majątki w Zaczerniu, Jasionce, Trzebownisku. Syn Ludwika, który zmarł we Lwowie w 1848 r. i część majątku rozdał służącym i biedakom – Jan Jakub urodził się w Hyżnem; walczył w powstaniu listopadowym; w swoim dworze w Zaczerniu udzielił wraz z bratem gościny Edwardowi Dembowskiemu. Za swoje czyny otrzymał srebrny krzyż zasługi. Zmarł w Zaczerniu w 1865 r.
CZYTAJ DALEJ

Św. Dobry Łotrze! Czy Ty naprawdę jesteś dobry?

Niedziela Ogólnopolska 13/2006, str. 16

pl.wikipedia.org

To - wbrew pozorom - bardzo trudne i poważne pytanie. Przecież w głowie się nie mieści zestawienie razem dwóch słów: „dobry” i „łotr”. Za życia byłem pospolitym kakoűrgos, czyli kryminalistą i recydywistą zarazem. Byłem po prostu ZŁOCZYŃCĄ (por. Łk 23,39-43). Wstyd mi za to. Naprawdę... Nie czyniłem dobra, lecz zło. Dlatego też do tej pory czuję się zażenowany, kiedy ludzie nazywają mnie Dobrym Łotrem... W moim życiu nie mam właściwie czym się pochwalić, więc wolę o nim w ogóle nie mówić. Nie byłem przykładem do naśladowania. Moje prawdziwe życie zaczęło się dopiero na krzyżu. Faktycznie zacząłem żyć na parę chwil przed śmiercią. Obok mnie wisiało Dobro Wcielone - Nauczyciel z Nazaretu, który przeszedł przez życie „dobrze czyniąc” (por. Dz 10,38). Zrozumiałem wtedy, że aby naprawdę ŻYĆ, to wpierw trzeba po prostu umrzeć! I ja umarłem! Naprawdę umarłem! Wtedy wreszcie dotarło do mnie, że totalnie przegrałem życie... Właśnie w tym momencie Jezus wyciągnął do mnie pomocną dłoń, choć ta nadal tkwiła przymocowana do poprzecznej belki krzyża. Właśnie w tej chwili poczułem na własnej skórze siłę miłości i przebaczenia. Poczułem moc, którą dać może tylko świadomość bycia potrzebnym i nadal wartościowym, nadal użytecznym - człowiekiem... W końcu poczułem, że ŻYJĘ naprawdę! Wcielona Miłość tchnęła we mnie ISTNIENIE! Może więc dlatego niektórzy uważają mnie za pierwszego wśród świętych. Osobiście sądzę, że to lekka przesada, lecz skoro tak myślą, to przecież nie będę się im sprzeciwiał. W tradycji kościelnej nadano mi nawet imię - Dyzma. Pochodzi ono z greki (dysme, czyli „zachód słońca”) i oznacza: „urodzony o zachodzie słońca”. Przyznam, iż jest coś szczególnego w znaczeniu tego imienia, bo rzeczywiście narodziłem się na nowo, właśnie o zachodzie słońca, konając po prawej stronie Dawcy Życia. Jestem patronem więźniów (również kapelanów więziennych), skazańców, umierających, pokutujących i nawróconych grzeszników. Oj! Sporo ludzi obrało mnie za orędownika. Ci pierwsi wydają nawet w Polsce specjalne pismo redagowane właśnie przez nich, które nosi tytuł... Dobry Łotr. Sztuka przedstawia mnie na wiele sposobów. Raz jestem młodzieńcem, innym razem dojrzałym mężczyzną. W końcu zaś mam wygląd zmęczonego życiem starca. Co artysta to inna wizja... Któż może nadążyć za sztuką?.. Na pewno nie ja! Zwykle moim jedynym strojem bywa opaska na biodrach lub tunika. Natomiast na ikonach jestem ubrany w czerwoną opończę. Krzyż, łańcuch, maczuga, miecz lub nóż stały się moimi atrybutami. Cóż takiego mogę jeszcze o sobie powiedzieć? Chyba tylko tyle, że Bóg każdemu daje szansę. KAŻDEMU! Skoro dał ją mnie, to może również dać ją i Tobie! Nikt nigdy przed Bogiem nie stoi na straconej pozycji! I tego się w życiu trzymajmy! Z wyrazami szacunku - św. Dobry Łotr
CZYTAJ DALEJ

Zgorzelski (PSL) o propozycji likwidacji Funduszu Kościelnego: Lewica wszczyna wojnę ideologiczną

2025-03-26 13:49

[ TEMATY ]

Fundusz Kościelny

Karol Porwich/Niedziela

Lewica wszczyna wojnę ideologiczną, atakując nasze źródła tożsamości - ocenił wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski (PSL-TD) odnosząc się do propozycji ws. likwidacji Funduszu Kościelnego. Według niego, Fundusz to nie przywilej, a element historycznego kompromisu i jego likwidacja to droga donikąd.

Minister rodziny, pracy i polityki społecznej, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (posłanka Lewicy) skierowała wniosek o wpis do wykazu prac legislacyjnych rządu projektu ustawy likwidującej Fundusz Kościelny. W środę poinformowała, że według projektu Lewicy 50 proc. składek na ubezpieczenia społeczne opłacaliby duchowni, a 50 proc. zatrudniający ich kościół. Podkreśliła, że Fundusz "nie może być +ZUS-em kleru+, musi zniknąć".
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję