To inicjatywa w stu procentach młodzieżowa, nikt ze starszych niczego nie podpowiedział ani nie sugerował, przede wszystkim dlatego, że nikomu nie przyszło do głowy, że w dzisiejszych czasach coś takiego mogło wypalić.
– Był taki moment, kiedy młodzi stwierdzili, że pomodlą się o powołania – opowiada ks. Damian Drop, diecezjalny duszpasterz powołań. – Zaczęło się od tego, że Janek Karpiński, przechodząc w drodze do szkoły obok budynku seminarium, postanowił, że zawsze w tym miejscu będzie odmawiał jedno „Ojcze nasz” w intencji powołań. Później ktoś napisał na grupie społecznościowej, że może zacząć wspólnie modlić się w tej intencji jedną dziesiątką Różańca. Ktoś inny napisał, że dziesiątka to już trochę dużo. Tak sobie zaczęli żartować, ale od słowa do słowa stwierdzili, że zakładają różę różańcową młodych modlących się o powołania kapłańskie. I po dwóch godzinach już była pierwsza.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pierwsza róża powstała 16 stycznia, obecnie jest osiem kompletnych, a tworzy się dziewiąta. A to znaczy, że ponad 180 młodych osób tworzy wspólnotę omadlającą sprawę powołań w diecezji. To ważne, ponieważ od kilku lat obserwujemy gwałtowny spadek liczby kandydatów do seminarium. W zeszłym roku w naszej diecezji zgłosiło się ich dwóch.
Przełamują stereotypy
Reklama
Co ciekawe, dopiero niedawno różańcowe róże młodych pojawiły się w mediach. Do tej pory rozwijały się dzięki metodzie starej jak chrześcijaństwo, czyli osobistemu świadectwu. – Staramy się opowiadać o naszych różach tam, gdzie jesteśmy. Szczególnie podczas różnych rekolekcji, w których uczestniczymy: mówimy o modlitwie o powołania, zachęcamy do włączenia się. I w ten sposób powstają kolejne róże – mówi Janek Karpiński. – Są też oczywiście osoby, które wahają się, czy dołączyć. Nie chodzi nawet o to, że dziesiątka Różańca to dla nich za dużo, tylko raczej boją się, że nie będą pamiętać o codziennym zobowiązaniu.
A jaki jest sposób na to, żeby nie zapomnieć? – Najlepiej nosić ze sobą różaniec. Ja na przykład noszę na nadgarstku, dzięki temu pamiętam – podpowiada Janek.
Każda róża ma swojego duchowego opiekuna. Jednym z nich jest diakon Michał Kowalewski. – Myślę, że to, co robią róże różańcowe młodych, zdecydowanie przełamuje ten stereotyp, że Różaniec jest tylko dla osób starszych – podkreśla. – Dlatego, kiedy tylko usłyszałem o tej inicjatywie młodych ludzi, od razu chciałem się w nią włączyć.
Dla diakona Michała, który jest już na ostatnim etapie przygotowań do święceń kapłańskich, świadomość, że tyle osób w diecezji modli się również za niego, jest bardzo budująca. – Kapłaństwo nie jest dla mnie. Ja je przyjmuję, ale ono nie jest formą samorealizacji. Ono jest zawsze dla wspólnoty. I kiedy widzę, że w diecezji są wspólnoty, nie tylko te młodzieżowe, ale też np. Przyjaciele Paradyża, którym zależy na tym, żebym swoje powołanie odkrył i wypełnił, to jest to bardzo umacniające – mówi.
Konkretny owoc
– Róże różańcowe młodych modlą się przede wszystkim o powołania, ale też włączają swoje intencje. – Mamy miejsce, w którym można wpisać swoje prośby, młodzi piszą o tym, co dotyczy ich życia, omadlają się wzajemnie. Niedawno powstała róża w Strychach, w ośrodku, w którym młodzi ludzie wychodzą z narkomanii. Bardzo się z tego cieszę, bo to jest piękne dzieło, które przekroczyło wyobrażenia. To oczywiście jest dzieło Pana Boga i już widać, że przynosi konkretny owoc.
Jaki to owoc? O tym mówił Oskar Tomalka, który dawał świadectwo w Rokitnie podczas diecezjalnej pielgrzymki różańcowej. – Dzisiaj chcemy powiedzieć, że Pan Bóg wysłuchuje naszych modlitw. Teraz na pierwszy rok do seminarium zgłosiło się pięciu kandydatów, a drugi rocznik wzbogacił się o nowego kleryka. Dzisiaj w Rokitnie gromadzimy się w duchu wdzięczności, żeby wychwalać Pana za wszystko, co uczynił, a uczynił wielkie rzeczy. I za to chwała Panu!