Reklama

Niedziela Zamojsko - Lubaczowska

Transplantacja szansa czy zagrożenie

Choć transplantacja jest szansą na życie dla wielu ludzi, to mimo wszystko wciąż niechętnie wyrażamy zgodę na pobranie narządów od naszych bliskich zmarłych. Dlaczego tak się dzieje? Czy na Zamojszczyźnie sytuacja jest dramatyczna?

Niedziela zamojsko-lubaczowska 50/2020, str. IV

[ TEMATY ]

Zamość

transplantologia

Ks. Krzysztof Hawro

W zamojskim szpitalu przeprowadzane są przeszczepy organów

W zamojskim szpitalu przeprowadzane są przeszczepy organów

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zgodnie z prawem, jeśli pacjent za życia nie wyraził sprzeciwu na pobranie organów w formie pisemnej, ustnej przy świadkach, czy też bezpośrednio w Centralnym Rejestrze Sprzeciwu, wówczas jest uważany za potencjalnego dawcę. Praktyka jednak pokazuje, że lekarze liczą się ze zdaniem rodziny.

– Jeżeli rodzina ma jakiekolwiek wątpliwości lub stanowczo sprzeciwia się, wówczas od takiej osoby nie pobieramy narządów. Transplantacja ratuje życie lub poprawia jego jakość, bo o ile nerka czy serce może uratować komuś życie, to rogówka lub dłoń może funkcjonowanie znacząco ułatwić. Ktoś kiedyś powiedział, że każdy z nas ma dar uzdrawiania. Zwłaszcza po śmierci. Apeluję, by nie zmarnować tego daru. Rozmawiajmy z rodziną o tym, czy zgadzamy się na bycie dawcą, czy chcemy tego. To ułatwia w ostatecznym momencie decyzję, która może uratować komuś życie, a w przypadku pobrania narządu, czas gra znaczącą rolę. Zdarzało się jednak i tak, że rozmowy z rodzinami trwały nawet do 9 godzin – podkreśliła koordynatorka do spraw transplantacji w Szpitalu im. Jana Pawła II w Zamościu, Anna Gradziuk.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Czas pandemii

Ze względu na pandemię liczba pobrań znacząco się zmniejszyła. Poza standardowymi badaniami, którym poddawany jest potencjalny dawca, obecnie trzeba przeprowadzić szczegółowe badania związane z zakażeniem COVID-19. W styczniu tego roku w zamojskim szpitalu doszło tylko do jednego pobrania. Statystyki w naszym kraju także nie napawają nadzieją. We wrześniu na serce czekało 426 osób, a tylko 18 otrzymało ten narząd. Zarówno w przypadku serca jak i płuc, oczekiwanie na przeszczep często kończy się śmiercią pacjenta, ponieważ na te narządy nie można zbyt długo czekać. Wątrób przeszczepiono 25, a oczekuje 136 osób. W przypadku nerek w całej Polsce doszło do 65 przeszczepów, a oczekujących jest ponad 1000 osób. Ponad 100 osób oczekuje na płuca, a otrzymało je zaledwie 5. W dobie pandemii liczba osób potrzebujących wzrasta. Na rogówki oka oczekiwało ponad 3000 osób, a otrzymało je zaledwie 16.

Reklama

Trudna decyzja

Zatrważające statystyki wynikają z braku zgody rodzin na pobranie narządów. Pojawia się pytanie: dlaczego?

– Często wynika to po prostu z niewiedzy na temat śmierci mózgu. Mózg wówczas nie pracuje, a pozostałe narządy są jedynie podtrzymywane przez aparaturę. Rodzina widząc bliskiego, któremu klatka piersiowa unosi się, a niekiedy nawet popłyną łzy, co jest naturalną reakcją organizmu, uważa, że on wciąż żyje i nie wierzy w jego śmierć. Jednak, gdyby odłączyć aparaturę, wówczas doszłoby do ustania wszystkich czynności życiowych, ponieważ nastąpiła już śmierć mózgu i sytuacja ta jest nieodwracalna. Wyjaśniamy tę sytuację rodzinie, wspiera nas psycholog. Jednak, jeśli rodzina odwleka decyzję, wówczas dochodzi do obumierania kolejnych narządów. Najstarsza osoba, która stała się dawcą miała 82 lata. Wciąż na Zamojszczyźnie więcej osób otrzymuje narządy niż je oddaje. Mamy ogromny dług do spłacenia i mimo tego, że każdego dnia umiera jedna osoba oczekująca na przeszczep, szanujemy wolę rodziny – dodała Anna Gradziuk.

Cała procedura orzekania śmierci mózgu nie następuje w jednej chwili. Wstępna obserwacja trwa od 6 do 12 godzin, następnie wykonywane są dwukrotnie specjalistyczne badania potwierdzające śmierć mózgu. Jeśli lekarz ma jakiekolwiek wątpliwości, wówczas nie podejmuje się decyzji o pobraniu narządów. Obecnie problemem jest także pandemia, która uniemożliwia rozmowę z rodzinami zmarłego, a także wysoka zachorowalność wśród lekarzy i anestezjologów, co zmniejsza szansę na pobranie narządów. Zaskakującym jest fakt, że rodziny najrzadziej zgadzają się na pobranie rogówki. Przyczyn jest wiele, choć podstawowy lęk wynika z możliwości oszpecenia zmarłego. Czy rzeczywiście zmarli mają wówczas zdeformowaną twarz?

Reklama

Rozmawiajmy z rodziną o tym, czy zgadzamy się na bycie dawcą, czy chcemy tego. To ułatwia w ostatecznym momencie decyzję, która może uratować komuś życie, a w przypadku pobrania narządu, czas gra znaczącą rolę.

Podziel się cytatem

– Panuje przekonanie, że całe oko zostanie usunięte. Takie przypadki zdarzają się bardzo rzadko, jednak nawet, jeśli dojdzie do tego, to oko bardzo ładnie się protezuje i w rzeczywistości nie widać różnicy. Najczęściej pobieramy jednak samą rogówkę, która jest cieniutkim płatkiem. Tęczówka pozostaje na miejscu. Każde pobranie narządów wiąże się później z rekonstrukcją, by zmarły wyglądał tak, jak za życia – wyjaśnił koordynator ds. transplantacyjnych tkankowych, Przemysław Kwiatuszewski.

Kwestia natury moralnej

Niekiedy rodziny nie zgadzają się na pobranie narządów ze względów moralnych. Pojawiają się obiekcje, czy godziwym jest rozdzielanie narządów ciała, które powinno być jednością? Co będzie w przypadku zmartwychwstania ciała?

– Ludzie mają różne problemy związane z transplantacją. Jednym przeszkadza to, że będą nosili w sobie obce ciało, inni obawiają się, że zmarły będzie po śmierci niekompletny i jak to będzie później z ciała zmartwychwstaniem. Wiele osób zmarłych jest mocno rozczłonkowanych. Przykładem są ofiary wojny czy ofiary ataku na World Trade Center. Myślę, że Jezus nie będzie miał problemów ze zmartwychwstaniem naszych ciał, ale na odnalezieniu naszych dusz. Słowo Boże mówi, że będziemy sądzeni z miłości. Transplantacja jest taką rzeczywistością, która sprawia, że dajemy siebie do samego końca, a nawet jeszcze bardziej. Oddajemy drugiemu człowiekowi coś, co jemu daje życie. Jeśli to nie jest miłość, to czym ona jest? – wyjaśnił ks. dr hab. Piotr Kieniewicz MIC.

Cała teoria nie byłaby przekonująca, gdyby nie prawdziwe historie ludzi, których nie byłoby z nami, gdyby nie dawcy narządów. Pani Ewelina Mika nie mogłaby się teraz cieszyć życiem, gdyby kiedyś rodzice nastoletniego dziecka, który zginął w wypadku, nie zgodzili się na pobranie wątroby. Choroba pani Eweliny ujawniła się, gdy była niemowlęciem, jednak przeszczep dokonany był wiele lat później.

Reklama

– Jestem wdzięczna rodzinie dawcy. Wiem, że musieli bardzo cierpieć. Mam też świadomość, że każdy, kto podpisuje karteczkę lub jawnie zgadza się na pobranie narządów, sprawia, że jego życie jest przedłużone. Czuję w sobie tego chłopca i wiem, że jego część żyje we mnie. Często o nim myślę. Myślę, że my, po przeszczepach, doceniamy najmniejsze szczegóły życia, które są dla nas cenne – powiedziała p. Ewelina.

Co może czuć matka, której dziecko otrzymało od innego dziecka serce? Czy można opisać szczęście, jakie ktoś włożył w uśmiech i oddech córeczki?

– Emilka od 8 lat żyje z nowym serduszkiem. Urodziła się z ciężką wadą serca i przeszczep był konieczny. Otrzymała serduszko od chłopczyka. W każdą rocznicę przeszczepu modlimy się za niego i jego rodzinę. Gdy po raz pierwszy po przeszczepie Emilka wyszła na dwór, zaczęła biegać, śmiać się i była taka szczęśliwa, wówczas zrozumiałam, że teraz urodziło się moje dziecko – powiedziała mama Emilki, Edyta Skiba.

Transplantacja wciąż jest szansą dla wielu ludzi na życie. Warto rozmawiać o tym w domach i odważnie przekazywać cząstkę siebie dalej. „Bo jeśli to nie jest miłość, to co nią jest?”.

2020-12-09 10:30

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Do Syna swego nas prowadź

Niedziela zamojsko-lubaczowska 5/2020, str. III

[ TEMATY ]

rekolekcje

oaza

Zamość

Ks. Leszek Boryło

Uczestnicy rekolekcji

Uczestnicy rekolekcji

W pierwszym tygodniu ferii, od 11 do 14 stycznia br., wspólnota oazowa z parafii katedralnej w Zamościu uczestniczyła w rekolekcjach, które prowadził ks. Leszek Boryło.

W tegorocznej oazie modlitwy uczestniczyły 53 osoby, przedstawiciele dzieci i młodzieży. Tematem rekolekcji były słowa: „Do Syna swego nas prowadź”. Każdy dzień rozpoczynał się wspólną modlitwą, w czasie której była wystawiana pantomima, obrazująca temat dnia. W czasie głoszonych konferencji uczestnicy mogli poznać takie cechy jak pokora czy służba. Poznawaniu tych wartości służyły także wspólne posiłki i dyżury, które uczyły odpowiedzialności i pełnienia obowiązków w duchu służby innym. Warsztaty i konferencje miały też na celu przybliżenie idei Ruchu Światło-Życie oraz świętych, m.in. św. Maksymiliana Marii Kolbego. Ważnym momentem były wieczorne nabożeństwa, wśród których należy wymienić odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych w Niedzielę Chrztu Pańskiego, adorację Najświętszego Sakramentu czy modlitwę czterech wezwań. Uczestnicy rekolekcji podkreślają, że atmosfera była dobra, a podczas pracy w sześciu grupach formacyjnych panowała wzajemna życzliwość. Jak wskazuje prowadzący rekolekcje ks. Leszek Boryło, program rekolekcji przygotowała młodzież, będąca po pierwszym stopniu Oazy Nowego Życia. Ci młodzi ludzie wspierali ks. Leszka także w realizacji tego programu, bowiem bez ich pomocy i zaangażowania nie byłoby możliwe przeprowadzenie tych rekolekcji w takim kształcie, jaki one miały.

CZYTAJ DALEJ

S. Faustyna Kowalska - największa mistyczka XX wieku i orędowniczka Bożego Miłosierdzia

2024-04-18 06:42

[ TEMATY ]

św. Faustyna Kowalska

Graziako

Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia – sanktuarium w Krakowie-Łagiewnikach

Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia –
sanktuarium w
Krakowie-Łagiewnikach

Jan Paweł II beatyfikował siostrę Faustynę Kowalską 18 kwietnia 1993 roku w Rzymie.

Św. Faustyna urodziła się 25 sierpnia 1905 r. jako trzecie z dziesięciorga dzieci w ubogiej wiejskiej rodzinie. Rodzice Heleny, bo takie imię święta otrzymał na chrzcie, mieszkali we wsi Głogowiec. I z trudem utrzymywali rodzinę z 3 hektarów posiadanej ziemi. Dzieci musiały ciężko pracować, by pomóc w gospodarstwie. Dopiero w wieku 12 lat Helena poszła do szkoły, w której mogła, z powodu biedy, uczyć się tylko trzy lata. W wieku 16 lat rozpoczęła pracę w mieście jako służąca. Jak ważne było dla niej życie duchowe pokazuje fakt, że w umowie zastrzegła sobie prawo odprawiania dorocznych rekolekcji, codzienne uczestnictwo we Mszy św. oraz możliwość odwiedzania chorych i potrzebujących pomocy.

CZYTAJ DALEJ

Już za dziewięć dni papież Franciszek odwiedzi Wenecję

2024-04-19 12:43

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/MAURIZIO BRAMBATTI

Już za dziewięć dni papież Franciszek odwiedzi Wenecję. Okazją jest trwająca tam wystawa sztuki Biennale. Ojciec Święty odwiedzi pawilon watykański, który w tym roku znajduje się w więzieniu dla kobiet. Oczekuje się, że krótka wizyta papieża w Wenecji potrwa około pięciu godzin, obejmując między innymi Mszę św. na słynnym na całym świecie Placu św. Marka. Planowana jest również prywatna wizyta w bazylice św. Marka.

Opublikowany w Watykanie program jest następujący:

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję