Reklama

Dzień graniczny Katalonii

Referendum niepodległościowe wzbudza w Hiszpanii ogromne emocje. Bardzo trudno będzie dojść do porozumienia w kwestii wyczekiwanej tu niezależnej Republiki Katalonii, ale co do jednego wszyscy są zgodni – region przeżywa obecnie historyczne dni. Mieszkańcy Barcelony już mówią, że ich rzeczywistość dzieli się na „przed” i „po” referendum. I tak naprawdę nie wiadomo, która z nich jest lepsza

Niedziela Ogólnopolska 42/2017, str. 44-45

Maciej Kaczor

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W niedzielę 1 października 2017 r. przed 5 rano, mimo padającego obficie deszczu, w całej Barcelonie można było zobaczyć tłumy osób kierujące się do szkół, w których zorganizowano lokale wyborcze. Tam, za zamkniętymi drzwiami i bramami, już czekali inni, którzy spędzili noc, czuwając nad bezpieczeństwem miejsca do głosowania. Chronili je przed hiszpańską policją. Do godz. 9 trwało nerwowe wyczekiwanie, czy uda się choćby rozpocząć referendum, mające trwać do wieczora. W niektórych miejscach zdołano je dokończyć bez przeszkód, w innych – interweniowała policja.

– Głosowałam w niedzielę i byłam bardzo zaskoczona, że w mojej dzielnicy jest tak wiele osób gotowych do „nieposłuszeństwa” i zagłosowania – tłumaczy Carmen, 21-letnia studentka z Barcelony. – Gdy przyszłam o 6 rano, zobaczyłam ludzi, którzy spali w szkole, byli już także pilnujący wejścia, inni czekali na ulicy na przybycie urn, żeby je bezpiecznie przetransportować do środka. Spędziłam tam 15 godzin. Poszłam również w sobotę, żeby przynieść jedzenie, koce do spania. Uważam, że pokazaliśmy piękną jedność, czuło się wsparcie dla wszystkich – dla głosujących, ale także dla niegłosujących, bo my respektujemy prawa każdego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Carmen nie doświadczyła interwencji służb spoza Katalonii (do regionu wysłano oddziały Policía Nacional i Guardia Civil, które miały za zadanie uniemożliwić głosowanie), ale przekonuje, że non stop trzeba było mieć się na baczności. – Cały ranek otrzymywaliśmy wiadomości, że jest bardzo prawdopodobne, iż tu przyjdą, ponieważ zamykali szkoły w okolicy. Byliśmy dosyć ważnym miejscem. Ludzie, którym zamknięto lokale, przychodzili do nas. W związku z przewidywanymi problemami wyjątkowo pozwolono tym razem głosować w jakimkolwiek punkcie.

W wielu miejscach Katalończycy nie czekali jednak bezczynnie. Ariadna, mieszkanka Sant Pol de Mar, opowiada, że wokół lokali w wąskich uliczkach jej miejscowości pozastawiano przejazd samochodami i traktorami, więc policja nie mogła się przedostać. Tłumaczy też, że czuło się strach, bo dochodziły informacje o ludziach postrzelonych przez funkcjonariuszy, którzy użyli wobec nich gumowych kul. Jedna osoba straciła w ten sposób oko. Trzeba dodać, że ta broń jest od kilku lat zakazana w Katalonii i służby mundurowe nie mogą się nią posługiwać, jednak zakaz ten nie dotyczy policji spoza regionu autonomicznego.

Reklama

Groźniejsi niż Baskowie

Głosowanie rozpoczynano od osób starszych, które także kilka godzin czekały pod lokalami wyborczymi, często na wózkach lub z własnymi krzesełkami. Po odejściu od urn otrzymywały one od tłumu czekającego na zewnątrz gromkie brawa i odbierały gratulacje. W powietrzu wyczuwalna była wyjątkowa atmosfera rozpoczęcia czegoś ważnego. – Jestem bardzo dumna z aktywności ludzi, nigdy czegoś takiego na własne oczy nie widziałam – przyznaje Carmen. – Co prawda w trakcie Diady (narodowe święto Katalonii, 11 września) także odczuwa się jedność ludzi, którzy kochają Katalonię i naród kataloński. Wtedy też widzi się tę chęć wyjścia na ulicę, żeby krzyczeć i manifestować to, co się myśli. Ale nigdy nie widziałam tego na tak dużą skalę i uważam to za piękne doświadczenie. Zaczęliśmy w ten sposób, kto wie, jak skończymy.

Swojej dumy nie krył też Gerard Piqué – obrońca FC Barcelony, który po rozegranym przy pustych trybunach meczu z Las Palmas ze łzami w oczach chwalił poczynania rodaków. – Można głosować: „Tak”, „Nie” albo oddać pustą kartę, ale się głosuje. Ten kraj przez wiele lat cierpiał z powodu frankizmu i nie mógł głosować. To jest prawo, którego bronimy. Jako Katalończyk dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek czuję się dumny ze społeczeństwa Katalonii. Ci ludzie potwierdzają, że zasługują na coś lepszego.

Reklama

Referendum nie było legalne, bo nie uzyskano na nie oficjalnej zgody, jednak Katalończycy, zmęczeni ciągłymi potyczkami z rządem w Madrycie, uważają je za bardzo ważne. – Wierzę bardziej w legitymizację społeczności niż w rozstrzyganie spraw na poziomie sądowniczym – tłumaczy Omar, student aktorstwa, organizator strajków studenckich. – Uważam, że pierwsze, co jest nielegalne, to fakt, że rząd kraju wykorzystuje dla swoich potrzeb finanse i sądownictwo, które powinny być z definicji i na zawsze niezależne. Używa ich do własnych celów, manipuluje. Nie ma to nic wspólnego z podziałem władzy w Hiszpanii – wyjaśnia. Wskazuje także na wyjątkowo uparte działanie rządu, jeśli chodzi o problem Katalonii. – Najjaśniejszym przykładem na to jest Kraj Basków, gdzie też była społeczność, która chciała decydować o swojej przyszłości. Przez wiele lat działała tam organizacja terrorystyczna (ETA), która walczyła o to, ale stosując terror. Jednak wtedy hiszpański rząd ani razu nie użył aparatu państwowego, żeby zainterweniować, stanąć na drodze lokalnej policji autonomicznego Kraju Basków. A tutaj z powodu jednego prostego głosowania używa się sił represyjnych państwa, aby to uniemożliwić – mówi Omar, który jako rozwiązanie problemu podaje zmianę konstytucji. – Jest przestarzała i nie reprezentuje narodu – podkreśla. – Podobne przeświadczenie ma większość Hiszpanów. Tylko że faktyczna władza należy teraz do skorumpowanych partii, które nie dopuszczają do tego i, korzystając z faszystowskich metod, uniemożliwiają społeczeństwu wyrażanie swojego zdania – dodaje.

Mięśnie kontra umysł

Innym Katalończykom natomiast nielegalność głosowania w ogóle nie przeszkadza. – Jestem tutaj, żeby prosić o niepodległość dla mojego kraju. Głosowałam bez żadnego problemu i w sposób pokojowy – mówi z uśmiechem Merce, emerytka. – Dla nas, dla narodu katalońskiego, referendum jest legalne, ponieważ ludzie o to prosili. Złożyliśmy wniosek u naszych katalońskich władz, że chcemy referendum. My zaakceptowaliśmy ryzyko, że się odłączymy lub nie. Oni w Madrycie nie potrafią tego zaakceptować. Są dwa światy: przed i po referendum. To, co było, już nigdy nie wróci. Nie wierzę już w nic, co robi hiszpański rząd – oni nas po prostu prześladują.

Reklama

Istnienie dwóch rzeczywistości pojawia się w wielu rozmowach z mieszkańcami Barcelony. – Od teraz już nic nie będzie takie samo w relacjach Katalonii i Hiszpanów. Zawsze byliśmy przez nich zdominowani, a od teraz możemy wreszcie rozmawiać jak równy z równym – uważa Mirella, która wieczorem wraz z mężem przyszła na Plaça de Catalunya w centrum miasta ubrana w barwy Katalonii, aby z rzeszą rodaków uczcić odbyte referendum. – Poszliśmy głosować i teraz świętujemy rezultat. Mimo tego, co się wydarzyło, mimo ataku na demokrację, mimo zachowania policji społeczeństwo mówi – komentuje mieszkanka Barcelony. Pytani o starcia z policją, w których ranne zostały 844 osoby, Katalończycy mają jasną opinię. – Nie było żadnej walki z policją. Policja napadła ludzi, którzy chcieli tylko wrzucić głos do urny – twierdzi stanowczo Mirella. – Nie było żadnej agresji ze strony mieszkańców w stosunku do policji. My chcieliśmy jedynie głosować pokojowo. To było starcie siły mięśni z ludźmi świadomymi i wykształconymi, co symbolicznie widać na nagraniu z rozbijania przez hiszpańską policję szyb w szkole, która była lokalem wyborczym.

Donoszono również o starciach katalońskich służb z przyjezdnymi mundurowymi. Strażacy jasno wyrażali swoje wsparcie dla referendum. Informowali nawet, że w razie zamknięcia lokali przez policję ludzie mogą zbić szybę przeciwpożarową, a straż po przyjeździe będzie zobowiązana otworzyć budynek.

Reklama

Ulice należą do nich

Nie wolno także zapominać o przeciwnikach referendum. W dniu poprzedzającym głosowanie na ulicach można było zobaczyć osoby z zawieszoną na plecach flagą Hiszpanii, co w Barcelonie na co dzień jest bardzo rzadkim widokiem. Balkony i mury zazwyczaj obwieszone są barwami Katalonii, tę banderę można zobaczyć także na różnego rodzaju zgromadzeniach publicznych. Przeciwnicy protestowali wobec odłączenia się od Hiszpanii i poruszali bardzo ważną kwestię – referendum wywołuje tutaj konflikty, zmienia ludzkie relacje w zakładach pracy, lokalnych społecznościach, a nawet w rodzinach. Dochodzi do tego, że w niektórych środowiskach ludzie boją się wyrażać swoje zdanie, aby nie zostali odrzuceni. Rozmawiałem ze studentem, który nie chciał afiszować się ze swoimi poglądami, czyli niechęcią do udziału w referendum, ze względu na presję środowiska akademickiego. Wielu przeciwników referendum woli pozostać w ukryciu, zatem na obecną chwilę katalońskie ulice są opanowane przez zwolenników głosowania i niepodległości.

„Els carrers seran sempre nostres” – Ulice zawsze będą nasze – wykrzykują zwolennicy niepodległości. Czy zdobędą również swoją republikę? Będzie o to bardzo trudno, ale upór Katalończyków i ich podejście nie pozwalają odbierać im nadziei. Jest tu zresztą tak głęboko zakorzeniona, że sami nie dadzą jej sobie wyrwać.

2017-10-11 11:11

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dziś Wielki Czwartek – początek Triduum Paschalnego

[ TEMATY ]

Wielki Czwartek

Pio Si/pl.fotolia.com

Od Wielkiego Czwartku Kościół rozpoczyna uroczyste obchody Triduum Paschalnego, w czasie którego będzie wspominać mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. W Wielki Czwartek liturgia uobecnia Ostatnią Wieczerzę, ustanowienie przez Jezusa Eucharystii oraz kapłaństwa służebnego.

Wielki Czwartek jest szczególnym świętem kapłanów. Rankiem, jeszcze przed wieczornym rozpoczęciem Triduum Paschalnego, ma miejsce szczególna Msza św. Co roku we wszystkich kościołach katedralnych biskup diecezjalny wraz z kapłanami (nierzadko z całej diecezji) odprawia Mszę św. Krzyżma. Poświęca się wówczas krzyżmo oraz oleje chorych i katechumenów. Przez cały rok służą one przy udzielaniu sakramentów chrztu, święceń kapłańskich, namaszczenia chorych, oraz konsekracji kościołów i ołtarzy. Namaszczenie krzyżem świętym oznacza przyjęcie daru Ducha Świętego.. Krzyżmo (inaczej chryzma, od gr. chrio, czyli namaszczać, chrisis, czyli namaszczenie) to jasny olej z oliwek, który jest zmieszany z ciemnym balsamem.

CZYTAJ DALEJ

Irlandczycy bronią matek i nie chcą zmiany definicji rodziny

2024-03-27 17:17

[ TEMATY ]

rodzina

Adobe Stock

Zdecydowana większość Irlandczyków opowiedziała się przeciw poszerzeniu definicji rodziny i usunięciu z irlandzkiej konstytucji istotnego zapisu o powadze macierzyństwa. Tamtejsi katolicy mówią o „wielkim zwycięstwie zdrowego rozsądku”.

Blisko 68 procent Irlandczyków odrzuciło w niedawnym referendum rządowy plan poszerzenia definicji rodziny o tzw. „trwałe związki”. Druga poprawka proponowała usunięcie z konstytucji zapisu, że kobiety, które nie podejmują zatrudnienia z uwagi na wychowywanie dzieci, nie powinny być zmuszane do podjęcia pracy. Decyzje zaskoczyły tak polityków, jak i lewicowe organizacje, bowiem sondaże pokazywały poparcie dla obu tych zmian.

CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas do kapłanów: biskup nie jest dozorcą księdza, ani jego strażnikiem

2024-03-28 13:23

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

Episkopat News/Facebook

Biskup nie jest dozorcą księdza, ani jego strażnikiem. Jeśli ksiądz prowadzi podwójne życie, jakąkolwiek postać miałoby ono mieć, powinien to jak najszybciej przerwać - powiedział abp Adrian Galbas do kapłanów. Metropolita katowicki przewodniczył Mszy św. Krzyżma w katedrze Chrystusa Króla w Katowicach. Podczas liturgii błogosławił oleje chorych i katechumenów oraz poświęca krzyżmo.

W homilii metropolita katowicki zatrzymał się nad znaczeniem namaszczenia, szczególnie namaszczenia krzyżmem, „najszlachetniejszym ze wszystkich dziś poświęcanych olejów, mieszaniną oliwy z oliwek i wonnych balsamów.” Jak zauważył, olej od zawsze, aż do naszych czasów wykorzystywany jest jako produkt spożywczy, kosmetyczny i liturgiczny. W starożytności był także zabezpieczeniem walczących. Namaszczali się nim sportowcy, stający do zapaśniczej walki. Śliski olej wtarty w ciało stanowił ochronę przed uchwytem przeciwnika.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję