Reklama

Nie dajmy się zapędzić do kąta

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ludzie, którzy Kościołem specjalnie się nie przejmują, a jego nauka jest dla nich raczej uwierająca, z wielką lubością cytują wypowiedzi papieża Franciszka traktujące o konieczności okazywania miłosierdzia uchodźcom z Bliskiego Wschodu.

Jednocześnie wielu z nas widziało, jak funkcjonują muzułmańskie enklawy na zachodzie Europy. Z tych obserwacji nie wypływają najbardziej budujące refleksje.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jak zatem zachować rozsądek między miłością bliźniego a roztropnością nakazującą troskę o najbliższych i przeciwdziałanie zagrożeniom, które mogą przynieść ze sobą obcy ludzie?

Oczywiście, nasza gotowość do niesienia pomocy potrzebującym nie może podlegać ograniczeniom. Ważne jest jednak, abyśmy uświadomili sobie kilka podstawowych faktów o islamie.

Po pierwsze – nie da się, żadnym sposobem, pogodzić islamu z katolicyzmem. Islam nie uznaje Jezusa Chrystusa za Boga i w tym momencie kończą się wszelkie dyskusje z tą religią.

Ludzi możemy wspomagać i solidaryzować się z ich cierpieniem, ale nie możemy zaakceptować ich wierzeń – stoją one w takiej sprzeczności z naszym widzeniem świata, że nie ma tu pola do żadnych uzgodnień.

Nie wierzcie Państwo w żadną możliwość zbliżenia z islamem. Takich możliwości po prostu nie ma.

Reklama

Po drugie – nasze widzenie świata zakłada, że ludzie są sobie braćmi i bliźnimi. Nie dzielimy ludzi na lepszych i gorszych. Tymczasem islam wyraźnie stawia rozróżnienie między wierzącymi w Allaha i kuffar („niewiernymi”); ci ostatni są, oczywiście, gorsi i mają zdecydowanie mniej praw niż „wierni”.

W islamie małżeństwo nie jest sakramentem, a więc nie istnieją uświęcenie związku kobiety i mężczyzny ani doktrynalnie zagwarantowana równość kobiety i mężczyzny. To znów rodzi wielkie napięcie między naszymi światopoglądami.

Mówiąc krótko: osiedlanie w Polsce muzułmanów, niemających zamiaru zmienić swojego sposobu widzenia świata i wyznawanej teodycei, to tworzenie wewnątrz naszego społeczeństwa grupy sprzeciwiającej się wartościom, na których zbudowana jest dzisiejsza polskość.

Jeżeli mamy pomagać roztropnie, to starajmy się pomagać tam, na miejscu, gdzie ludzie rzeczywiście cierpią najbardziej. Taka pomoc to udział w charytatywnych zbiórkach i wspieranie wszelkich kościelnych inicjatyw, dających wyraz naszej solidarności z ofiarami wojny.

Przyjmować w Polsce powinniśmy chrześcijan, którzy zostali wypędzeni ze swoich domów i świątyń. To nasz pierwszy obowiązek, wynikający zresztą z doktryny „ordo caritatis”.

Reklama

Zanim ateistyczni propagatorzy „myśli papieża Franciszka” zaczną nas pouczać i zanim poczujemy się zagubieni wobec ich pokrętnej argumentacji, zdajmy sobie sprawę z ogromnego dorobku nauczycielskiego Kościoła katolickiego i starajmy się słowa Franciszka zrozumieć przez wykładnię, którą przynosi nam tradycja Kościoła i wiary. Wtedy okaże się, że twierdzenia naszego Papieża znakomicie dają się wyjaśnić w świetle filozofii zbudowanej przez Kościół katolicki, a argumenty ateistycznych manipulatorów ukażą się w całej swojej płytkości i doraźności.

Nie upadajmy na duchu. Aktywnie dyskutujmy o sprawach wiary i społeczeństwa. Duch działa.

* * *

Witold Gadowski
Dziennikarz, pisarz i poeta, autor książek, m.in. : „Wieża komunistów”, „Smak wojny”, „Lokal dla awanturnych”, „Krew nie woda”, współautor książki „Tragarze śmierci”. Publicysta tygodnika „wSieci”, gospodarz programu „Łowca smoków” w TVP 1. Twórca filmu pt. „Insha Allah” (wraz z Maciejem Grabysą i Michałem Królem) o prześladowaniu chrześcijan i islamizacji Europy

2017-02-22 10:32

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pójść za Chrystusem

2025-09-02 08:23

Niedziela Ogólnopolska 36/2025, str. 22

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Doskonale znany tekst dzisiejszej Ewangelii zachęca nas do konfrontacji z naszym podążaniem za Chrystusem. Zastanawiamy się nieraz nad naszą relacją do Boga, wiele możemy już o tym powiedzieć, ale życie nieustannie to weryfikuje i niejako wymusza na nas stanięcie w prawdzie wyrażonej nie tylko słowem, ale nade wszystko czynem. Już nieraz uświadamialiśmy sobie, że wiara i pójście za Chrystusem nie jest życiem usłanym różami, a dziś Jezus mówi nam wprost o drodze, na której trzeba dźwigać codzienny krzyż. I stoi przed nami wiele, na pozór sprzecznych, zachowań, jak choćby nienawiść do ojca, matki, żony, dzieci. Czy może nas ów tekst gorszyć? Myślę, że żadną miarą. Trzeba jednak należycie uporządkować hierarchię wartości w naszym życiu, by wiedzieć, co z czego wynika. Oczywiście, na pierwszym miejscu musi być Bóg. Potem – Jego wola względem naszego życia. To tak jakby z nieco innej strony modlitwa Ojcze nasz..., która przypomina wpierw o uświęceniu Boga, o Jego należytym miejscu w naszym życiu, o naszej otwartości na Jego wolę, a następnie dopiero wyraża prośbę o chleb powszedni, który jest symbolem doczesności. Wszystko musi być budowane na fundamencie, którym jest Bóg. Jeśli chcesz pójść za Chrystusem, musisz to uczynić bezkompromisowo. Stanąć przed nim sam na sam. Bez niczyjego wsparcia, zaplecza i zabezpieczeń. Tylko On i ja. Moje „ja” – ja sam przed Nim jestem nikim, bo wszystko, czym jestem, wynika z mojej relacji do Niego. Tym jest moja „nienawiść” do siebie samego: wyraża się w oddaniu wszystkiego Bogu – tak jak oddanie żony, dzieci, braci czy sióstr. Wszystko zaczyna się od mojej relacji do Niego. Od wzięcia tego wszystkiego jakby od nowa – w postaci krzyża obrazującego wszystko, z czym przychodzi mi żyć na co dzień. Jeśli nie przyjmę tego w duchu wiary, nie jestem uczniem Chrystusa. Cała rzeczywistość mojego ziemskiego pielgrzymowania musi być interpretowana w duchu wiary. Wszystko dzieje się po coś. Wszystko w Bożym planie ma swój sens i ma czemuś służyć. To fundament, o którym pisze dalej ewangelista Łukasz. Twoje życie musi być zaplanowane na współpracę z Bogiem. Zaczynasz budować. A jeśli już, to od początku do końca – mówiąc nieco prostym językiem: na dobre i na złe. Jestem z Nim wtedy, gdy moje życie „układa się”, ale i wtedy, gdy przychodzi moment próby. To jest nie tylko trwałe budowanie fundamentu, ale i zdolność wykończenia budowy. Jeśli w chwili próby porzucam Jezusa, to jestem człowiekiem godnym politowania albo obiektem drwin. Czym jest moja wiara tylko w chwili powodzenia, albo czym jest moja miłość tylko w dobrej, a nie złej doli? Życie nasze pozostaje ciągłym zmaganiem, walką – wygrana pozostaje tylko z Chrystusem.
CZYTAJ DALEJ

Pomóc może tylko Jezus, dlatego mam kochać Go bardziej niż innych!

2025-09-04 12:43

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Problemem nie jest uwolnienie się od krzyża, ale wierne pójście za Tym, który go niósł i zwyciężył dla nas. Ludzie nam w tym nie pomogą. Nawet nasi rodzice, rodzeństwo, przyjaciele czy znajomi. Pomóc może tylko Jezus, dlatego mam kochać Go bardziej niż innych. Wyznam Jezusowi szczerze moje obawy wobec Jego wymagań.

Wielkie tłumy szły z Jezusem. On odwrócił się i rzekł do nich: «Jeśli ktoś przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie dźwiga swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby położył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: „Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć”. Albo jaki król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju. Tak więc nikt z was, jeśli nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem».
CZYTAJ DALEJ

Patrzeć na siebie jak na braci i siostry

2025-09-07 19:16

Magdalena Lewandowska

Siostry Służebniczki świętowały 100 lat posługi we Wrocławiu.

Siostry Służebniczki świętowały 100 lat posługi we Wrocławiu.

– To, kim jesteś droga siostro, drogi bracie, drogi kapłanie, sprawdza się w spotkaniu z drugim człowiekiem – mówi abp Józef Kupny.

Potrójny jubileusz świętowała parafia NMP Matki Pocieszenia u ojców redemptorystów we Wrocławiu: 75-lecie parafii, 100-lecie obecności Sióstr Służebniczek NMP przy ul. Czarnoleskiej oraz 50-lecie Duszpasterstwa Akademickiego „Redemptor”. Uroczystościom przewodniczył abp Józef Kupny.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję