Wrocławskie Okno Życia uratowało już dziesięcioro dzieci – ostatnie 9 stycznia tego roku. Otwarte 23 września 2009 r. przy ul. Rydygiera 22 i od początku prowadzone przez Siostry Boromeuszki, jest alternatywą dla matek, które nie mogą wychować swego dziecka i urodziły je w tajemnicy przed rodziną i bliskimi. – Matki pozostawiające swe dziecko w Oknie Życia nie są poszukiwane, a maleństwo po badaniach w szpitalu kierowane jest do adopcji. Nie jest to jednak prosta procedura ze względu na anonimowość dziecka. Dlatego pragniemy przypomnieć, że matki mają możliwość pozostawienia dziecka w szpitalu, zaraz po porodzie, co usprawnia procedury adopcyjne. Ponadto matkom w trudnej sytuacji życiowej gotowe są pomóc także różne instytucje, także Zgromadzenie Sióstr Boromeuszek – przekonują siostry.
Reklama
Boromeuszki pamiętają każde dziecko pozostawione w oknie życia, za każde się modlą, każde jest dla nich wielkim skarbem i darem: – Pierwsze dziecko przyniesiono 27 października 2010 r., czyli mniej więcej po roku od otwarcia Okna Życia. Nazwałyśmy dziewczynkę Dorotką. Urodziła się w warunkach domowych około 17, a o 23 znalazła się u nas. Drugim dzieciątkiem był Karol. Karol był już mężczyzną trochę większym. Jego znalazłyśmy w Oknie Życia 12 maja 2011 r. Nazwałyśmy go imieniem Karol, bo jak przypuszczałyśmy mógł się urodzić w dniu beatyfikacji Jana Pawła II – wspomina s. Ewa Jędrzejak, prezes Fundacji Evangelium Vitae.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
S. Ewa podkreśla, że bardzo często Okna Życia są ostatnią deską ratunku: – Samo Okno Życia, nawet gdyby nigdy żadne dziecko do niego nie trafiło, jest potrzebne. To trochę tak, jak na statku potrzebne są koła i szalupy ratunkowe na wypadek, gdyby ktoś faktycznie znalazł się w dramatycznej sytuacji. Taką funkcję mają Okna Życia: nie po to, by tam wkładać dzieci, ale po to, by kobieta, która sobie nie radzi, która może została sama, miała świadomość, że takie Okno Życia jest i jak nie znajdzie żadnej pomocy, to zawsze dziecko może tam oddać. Ta świadomość pomoże przetrwać dziecku, którego matka nie usunie, pomoże przetrwać także kobiecie, która będzie miała alternatywę.
Z relacji sióstr wynika, że mamy dzieci pozostawionych w Oknie Życia próbują się z nimi skontaktować czy telefonicznie, czy listownie, jakby niepokojąc się o los dziecka. – Staramy się do nich podchodzić z wdzięcznością za to, że dały dziecku szansę na życie, że zdecydowały się je urodzić, mimo trudności, o których my nie wiemy, nie jesteśmy nawet w stanie ich sobie wyobrazić – mówi s. Ewa. – Możemy przypuszczać, że za decyzją o oddaniu własnego dziecka muszą stać niezwykle trudne historie. Myślę, że mimo jakiegoś społecznego napiętnowania, to są jednak matki heroiczne, skoro pozwoliły dziecku żyć, często rodziły je w bardzo trudnych warunkach, marzyły dla niego o lepszym życiu i takie życie tym dzieciom wywalczyły.