Reklama

Święci i błogosławieni

Zielarka ze szkoły św. Hildegardy

To św. Hildegarda sprawiła, że Teresa Tomaszewska porzuciła karierę w międzynarodowych korporacjach i zamieniła wojewódzkie Kielce na Hutę Szklaną u stóp Świętego Krzyża, gdzie w pełni mogła oddawać się pasji - ziołolecznictwu, najchętniej w zgodzie z nauką swojej mistrzyni, średniowiecznej benedyktynki św. Hildegardy. Uważa, że Święta, jej styl życia i uwielbienia Boga są w Polsce wciąż zbyt egzotyczne, wciąż zapomniane. 7 października br. Benedykt XVI ogłosił Hildegardę Doktorem Kościoła. Papież pięknie ją nazywa: „prorokini germańska”, „Sybilla znad Renu”, „kobiecy geniusz”. A spotkanie z Teresą Tomaszewską to spotkanie ze św. Hildegardą

Niedziela kielecka 42/2012, str. 4-5

[ TEMATY ]

ludzie

T.D.

Teresa Tomaszewska w swojej zielarni "Oaza"

Teresa Tomaszewska w swojej zielarni

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Teresa jest członkiem Kręgu Przyjaciół św. Hildegardy z Bingen, absolwentką warsztatów i kursów specjalistycznych, m.in. w Szwajcarii i Włoszech oraz w poznańskim Instytucie Roślin Zielarskich, gdzie w 2009 r. uzyskała państwowy certyfikat.
W jej zielarni „Oaza” w pasażu handlowym przy Osadzie Średniowiecznej w Hucie Szklanej - można znaleźć wizerunki Hildegardy, książki o niej, produkty, przyprawy, a nawet kamienie, opisane i zalecane przez Świętą. Dla turystów i pielgrzymów z Polski imię Hildegardy wciąż niewiele mówi, za to Niemcy i Austriacy wzruszają się do łez, gdy w Puszczy Jodłowej odnajdują ulubioną patronkę i przewodniczkę.

„Sybilla germańska” - dobra przewodniczka

- Hildegarda to właśnie przewodniczka, tym jest dla mnie i dla mojej działalności - mówi Tomaszewska. Dlaczego? - Bo kochając Boga, uczyła kochać życie i jego przejawy, w tym np. taniec i śpiew, co w średniowieczu było absolutnie pionierskie i odważne. Uczyła żyć w zgodzie z naturą i czerpać z niej garściami, jak z najmądrzejszej księgi. Nie bez powodu Benedykt XVI uznał ją za swoją mistrzynię duchową.
Hildegarda z Bingen żyła w latach 1098 - 1179. To niemiecka mistyczka i wizjonerka, która w wieku 15 lat wstąpiła do Zakonu Benedyktynek. Była przeoryszą i założycielką kilku klasztorów, reformatorką życia duchowego i moralnego, uznającą Boskie Słowo za sens i cel stworzenia. Podczas swoich podróży po Niemczech występowała m.in. przeciw działaniom Fryderyka I Barbarossy. Uzdolniona muzycznie i literacko - zostawiła po sobie liczne dzieła. Za swoje zasługi dla Kościoła i ogromny wkład w rozwój myśli katolickiej Hildegarda została beatyfikowana. Mimo iż rozpoczęty w 1227 r. proces kanonizacyjny na długo nie został zamknięty, Hildegarda z Bingen była traktowana jako święta. Benedykt XVI poświęcił Hildegardzie dwie pełne audiencje środowe, a 10 maja 2012 r. oficjalnie zaliczył ją w poczet świętych Kościoła katolickiego.
Jan Paweł II w 1979 r., w 800-lecie śmierci św. Hildegardy, mówił m.in.: „Odeszła pobożnie ze świata, którego szkodliwość i skażenie były jej obce, któremu jednak przynaglana przez Chrystusa, wyświadczyła szczególne dobrodziejstwa (...). Z gorącej miłości do Kościoła odważyła się opuścić mury klasztoru, aby przemawiać do ludu”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Poznawanie Hildegardy

Tomaszewska odbyła tzw. Warsztaty Hildegardowe w Tyńcu u Benedyktynów, gdzie nieoceniona Alfreda Walkowska - jedyna licencjonowana terapeutka św. Hildegardy nauczyła ją wielu cennych rzeczy, a na pewno tego, jak ważne w ziołolecznictwie są korzenie chrześcijańskie, jak mocno program zdrowia i zdrowego życia wg Hildegardy trzyma się zasad wiary. - Trzeba być blisko źródła, tam jest najzdrowsza woda - przekonuje Teresa Tomaszewska. Na warsztatach uczono ich m.in. zasad litoterapii, czyli związków określonych kamieni z ziołolecznictwem. Kamienie, jak się okazuje, niekoniecznie muszą kojarzyć się z magią, z okultyzmem... Warsztaty odbywały się w zgodzie z rytmem życia klasztoru, czyli z jutrznią o 5.50, ciszą, harmonogramem mnisich modlitw. To właśnie tam uczono ich rozumieć, że tzw. post św. Hildegardy musi łączyć zdrowienie ciała i ducha - nie może odbywać się bez Mszy św.; że przeróżne pseudoekumeniczne happeningi prozdrowotne pozbawione elementu Mszy św. niewiele wspólnego mają z Bogiem i żywą wiarą.
Gdy Teresa Tomaszewska w maju 2011 r. przy powstającej wówczas Osadzie Średniowiecznej zakładała zielarnię „Oaza”, na patronkę świadomie wybrała Hildegardę z racji jej średniowiecznej działalności osadzonej w duchowości Benedyktynów, którzy także przez stulecia troszczyli się o sanktuarium Krzyża Świętego. Żyli i pracowali tuż-tuż - po sąsiedzku.
Jeden z ostatnich urlopów Tomaszewska spędziła w opactwie Sióstr Benedyktynek na Dolnym Śląsku, przy sanktuarium Matki Bożej Krzeszowskiej. Przede wszystkim po to, aby pobyć bliżej duchowych sióstr św. Hildegardy, bo nie udało się dotrzeć do jej grobu w Eibingen... Urlop uważa za cudowny, niezapomniany i nad wyraz kształcący. Towarzyszyła jej 11-letnia córka Agatka, od małego zafascynowana pięknem i mądrością natury.
- Dostawałyśmy od benedyktynek różne zadania, np. odnalezienie wody źródlanej, za którą zawędrowałyśmy aż pod Kowary, a potem - surowego onyksu - opowiada. Wśród kilkunastu mniszek opactwa była zakonnica z Iłży, przed wstąpieniem do zakonu - nauczycielka i specjalistka w nastawianiu kręgów. Siostra była prawdziwą skarbnicą benedyktyńskiej wiedzy medycznej. Część tych bezcennych zasobów zdradziła Teresie (Tomaszewska ze śmiechem demonstruje zapisywane w pośpiechu karteluszki, a nawet serwetki, które potem starannie przenosiła do własnych notatek, zyskując kolejne tajniki zapoznanych, niedocenianych skarbów naszych lasów i pól).
Zachęca do lektury na temat Hildegardy czy choćby do obejrzenia filmu „Vision”. - Film jak film, nigdy nie odda pełnej sylwetki świętego - mówi. - Warto go jednak zobaczyć, bo subtelnie pokazuje męstwo duchowe Hildegardy, jej kobiecą odwagę - to ona mówiła o witalności i godności kobiety, to ona wyprowadziła benedyktynki do osobnego klasztoru. Mówiła siostrom: naszym powołaniem jest radość i uwielbienie Boga. Ubierała je na biało, uczyła tańczyć i leczyć, a to wszystko w głębokim średniowieczu - opowiada. Akurat pod względem diety zdrowotnej i medycyny naturalnej Hildegarda jest w Polsce już nieźle kojarzona, np. ze słynnej diety orkiszowej. Orkisz nazywała najcenniejszym pokarmem dla człowieka.

Reklama

Co my tutaj mamy?

A zatem - zielarnia „Oaza”. Jest oczywiście orkisz, czyli baza żywieniowa, w różnych konfiguracjach. Jest kawa orkiszowa, tzw. ciasteczka radości wg receptury św. Hildegardy. Eliksir dla wątroby? - proszę bardzo: kasztan jadalny, a nasienie babki płesznik znakomicie poprawi pracę jelit. Są przyprawy św. Hildegardy: hyzop, galgant, bertram - to jej ulubione, ale i koper włoski, kmin rzymski, imbir, gałka muszkatołowa, cynamon, kozieradka, bazylia i kurkuma, pysznią się złociste miody i różne zdrowe, a smaczne skarby w słoikach. Tomaszewska własnoręcznie, pieczołowicie preparuje mieszanki, które można powąchać, dotknąć; sama robi przyprawy, cóż stąd, że nietrwałe (wszak zero polepszaczy i utrwalaczy), ale cudownie pachnące, prawdziwe. Suszy lawendę, cząber, szałwię, nagietki. Na tej bazie preparuje mydełka - szałwiowe, lawendowe i te najbardziej ulubione - nagietkowe. Dawno już zrezygnowała z gotowych mleczek, toników, kremów, bo własnoręcznie zrobione są zdrowsze i skuteczniejsze. To działa - to widać!

Reklama

Wyposażona w dobry bagaż

Bagażem na całe życie nazywa np. swoje pątnicze doświadczenia (a na pielgrzymce była coś ok. 30 razy, wielokrotnie z własnymi dziećmi i z dziećmi znajomych, przyjaciół) oraz uczestnictwo w duszpasterstwie akademickim. Zdrową wiarę i kręgosłup moralny wyniosła z domu. Pochodzi z północnej części woj. świętokrzyskiego, z kochającej i wspierającej się wzajemnie rodziny. Tata zmarł wcześnie, zbyt wcześnie - ledwie zdążyła pochwalić się indeksem. Dzielna mama prowadziła dom, wychowywała dwie córki.
Po uzyskaniu matury w Końskich, Teresa Tomaszewska studiowała ekonomię w SGH (filia w Radomiu) oraz równolegle - pedagogikę, uzyskując dwa dyplomy w 1987 r. Wciągnęło ją i zafascynowało świetnie funkcjonujące pod kierunkiem ks. Wacława Depo (obecnie arcybiskup częstochowski) duszpasterstwo akademickie. Przygodę z DA traktuje jako „najpiękniejszy wkład duchowy w młodość i rozwój oraz ukształtowanie złotych zasad życiowych, procentujących w dorosłym życiu”. Tam uczyła się, że „być sobą, to znaczy pięknie się różnić”, jak mawiał ks. Depo.
Z Jankiem pobrali się w 1991 r. w Kielcach. Przez blisko 15 lat pracowała na odpowiedzialnychstanowiskach w dużych korporacjach międzynarodowych, w tym dziale handlu zagranicznego Exbudu (jako szefowa importu), w kieleckim oddziale Coca-Coli, wreszcie w firmie farmaceutycznej. Na świat przyszyły dzieci: Piotr (1992) i Agatka (2001), a Tomaszewska z przerażeniem konstatowała, jak bardzo jej czas - świadomie skierowany wcześniej ku rodzinie - kurczy się, jak absorbuje ją praca, jak coraz mniej dostrzega i docenia cuda świata, smak życia. Ponadto trapiły ją uporczywe choroby, na które lekarze niewiele mogli poradzić. Niepokojące to sygnały - myślała. Ale od zawsze w każdą wolną niedzielę Tomaszewscy lubili choć na chwilę uciec na Święty Krzyż. Dlatego nad przeniesieniem się w samo serce Gór Świętokrzyskich nie zastanawiali się zbyt długo, ta decyzja miała czas dojrzewać. Kupili kawałek szczerego pola w Hucie Szklanej, zbudowali od podstaw dom. W 2006 r. ruszyła agroturystyka - Dom Gościny Oaza. Była to zarazem realizacja pomysłu: jej dom - jej główne źródło aktywności. W interesującej ofercie realizowanej przez Tomaszewskich są oczywiście ziołolecznictwo i św. Hildegarda. Gospodarze proponują „odkrywanie mądrości św. Hildegardy” poprzez pobyty łączone z dietą, muzyką, wiedzą na temat postaci i filozofii tej niezwykłej mniszki. - Nie uprawiam grządek z ziołami, zapraszam raczej na łąkę, na miedzę, gdzie staram się gościom pokazać harmonię świata i bogactwo skromnych, użytecznych mieszkających tuż za naszym progiem roślin - wyjaśnia Teresa Tomaszewska. Jest więc „Ziołowa akademia pod słońcem”, wspólne gotowanie z turystami, wieczory przy kominku, sporty typu rowery, narty, nordic walking. Prawą ręką Teresy jest od pewnego czasu Agatka - uczennica mamy i św. Hildegardy. I to dzięki córce Teresa wróciła po latach do swojej kolejnej pasji: śpiewu liturgicznego. W parafii Huta Nowa prowadzi scholę, a proboszcz ks. Andrzej Dudzic mówi o niej: „Cudowny, bezinteresowny człowiek, nieoceniony nabytek w naszej parafii”. Schola liczy 16 osób, Agatka gra na gitarze, słychać tam nawet egzotyczne bongo. Za nic nie oddałaby tych chwil z dziećmi, wieczorów przy ognisku spędzanych ze swoimi, tak różnorodnymi, gośćmi i samotnego studiowania przy kominku pism św. Hildegardy. Nie żałuje i nigdy nie żałowała tamtej decyzji, aby zacumować i odrodzić się tutaj pod Świętym Krzyżem. - To sprawka św. Hildegardy - podsumowuje.

* * *

„Św. Hildegarda z Bingen to ważna postać żeńska średniowiecza, która wyróżniła się ze względu na duchową mądrość oraz świętość życia. Mistyczne wizje Hildegardy przypominają wizje proroków Starego Testamentu: wyrażając się w kategoriach kulturowych i religijnych swoich czasów, interpretowała w Bożym świetle Pismo Święte, odnosząc je do różnych okoliczności życia (...). Prośmy nieustannie Ducha Świętego o święte i odważne kobiety w Kościele, jak św. Hildegarda z Bingen, aby korzystając z otrzymanych od Boga darów, wnosiły swój cenny i szczególny wkład, przyczyniając się do duchowego wzrostu naszych wspólnot oraz Kościoła naszych czasów”.
(Benedykt XVI, audiencja generalna, 8 września 2010 r.)

2012-12-31 00:00

Ocena: +1 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

I Młodzieżowy Zjazd Rycerstwa Niepokalanej

Niedziela przemyska 29/2014

[ TEMATY ]

młodzi

ludzie

ARCHIWUM SIÓSTR MI

Uczestnicy i organizatorzy I Młodzieżowego Zjazdu Rycerstwa Niepokalanej

Uczestnicy i organizatorzy I Młodzieżowego Zjazdu Rycerstwa Niepokalanej

Ten, kogo nie było w dniach 20-22 czerwca br. w Strachocinie u Sióstr Franciszkanek Rycerstwa Niepokalanej niech żałuje, bo jest czego. Hasłem rekolekcji były słowa: „Wierzyć to znaczy chodzić po wodzie, czyli wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia przez Niepokalaną”. Tak z przymrużeniem oka, wybierając się do Strachociny, zastanawiałam się, czy będzie tylko teoria, czy można się też spodziewać chodzenia po wodzie w praktyce.
O. Andrzej Sąsiadek, franciszkanin, w  konferencjach przekonywał nas: „Jak człowiek wierzy, to się da! Naprawdę się da! Szatan kłamie i próbuje nam wmówić: to niemożliwe!”. Były to słowa, które zostały poparte opowieściami o konkretnych, wyjętych z życia sytuacjach, co pomagało uwierzyć, że Bóg działa również dziś i w codziennym życiu każdego z nas. Przedstawienie Apostołów, szczególnie św. Piotra, jako normalnych ludzi, którym też nie wszystko w życiu wychodziło, a jednak dali radę, pomogło uwierzyć we własne siły i możliwości oraz w to, że można, „że się jednak da”. Tu przypominają mi się gdzieś usłyszane słowa, że „Bóg nie powołuje świętych, lecz uświęca powołanych”. Ważną rzeczą było także uświadomienie nam, że szatan z reguły nie przychodzi ze słowami: „Jestem Lucyfer. Czy mogę zamieszkać w twoim sercu?”, lecz często działa bardzo podstępnie i pod pozorem dobra, np. odwlekając spowiedź przez podsuwanie myśli: „bo nie jestem jeszcze dobrze przygotowany...”. Również to, że o. Andrzej mówił całym sobą sprawiało, że treści, które przekazywał, przyswajało się nie tylko uszami, ale niemal wszystkimi zmysłami. Słyszeć te konferencje to mało, to trzeba było również widzieć.
Po czasie słuchania trzeba było również wykazać się wiedzą. Ponieważ Rycerzy Niepokalanej, tych już pasowanych oraz kandydatów, przyjechało w sumie ponad 60, to pierwszego dnia zostaliśmy podzieleni na mniejsze grupy. Każda z grup miała swojego animatora, opiekuna i świętego patrona. Pierwszym zadaniem było odgadnięcie świętych, którzy mieli się za nami wstawiać u Boga i pomagać Niepokalanej, byśmy z tych rekolekcji skorzystali jak najwięcej. Każdy z animatorów wraz z opiekunem grupy przygotował scenkę z życia świętego patrona – tu brawa dla nich za pomysłowość i zaangażowanie. Towarzyszyli nam tacy święci jak: św. Maksymilian M. Kolbe, św. Franciszek z Asyżu, św. Józef, św. Jan Paweł II i św. Andrzej Bobola.
Patronem mojej grupy był św. Andrzej Bobola, który od pierwszego przyjazdu do Strachociny stał mi się szczególnie bliski. Niepokalana, biorąc sobie do pomocy właśnie tego świętego, przyprowadziła mnie w to niezwykłe miejsce. Ponieważ na rekolekcje jechałam z bardzo osobistą sprawą, to pierwsze kroki skierowałam pod pomnik św. Andrzeja, a kolejne były spacerem po Bobolówce, by poprosić go o szczególną opiekę na ten ważny czas. I tym razem św. Andrzej w konkretny sposób wstawił się za mną, dodając odwagi i przez o. Andrzeja uciszył burze w mojej duszy.
20 czerwca, poza znajomością faktów z życia świętych, można było się też wykazać odwagą i zaufaniem do Niepokalanej, która podczas pogodnego wieczorku postawiła niełatwe zadania. Pierwszy wyzwanie podjął o. Andrzej, który miał nas uczyć chodzenia po wodzie, a w rezultacie musiał nurkować w basenie, by odczytać hasło z rebusu na dnie. Kolejne zadanie polegało na czerpaniu wody sitkiem – łatwo się domyślić, jakie to efekty przynosiło. Na koniec tor przeszkód z zawiązanymi oczami. Ponieważ Maryja nigdy nie zostawia swoich dzieci bez opieki i pomocy, to i tym razem pomagała w konkretny sposób, dając okulary do nurkowania i lupę, by odczytać rebus, miskę, by wody naczerpać i pokazać, jak działa jako Pośredniczka łask wszelakich, oraz siostrę, która prowadziła za rękę, pomagała pokonać przeszkody i dodawała otuchy przed wejściem do wody. Przez wesołą zabawę mogliśmy się przekonać, jak wiele zyskujemy, pozwalając działać w naszym życiu najtroskliwszej Matuchnie, i jak ona nam pomaga.
21 czerwca pozostawił w pamięci rycerskie podchody. Przejście przygotowanym szlakiem zdecydowanie ułatwiała znajomość terenu i rozmieszczenia najważniejszych punktów, co siostry w kolejnych wskazówkach potrafiły opisać w bardzo ciekawych i niepowtarzalnych słowach. W wyzwaniu tym liczyła się również współpraca, czasem również między rywalizującymi między sobą grupami. Poza odnalezieniem strategicznych punktów i kolejnych wskazówek mieliśmy do wykonania bardzo praktyczne zadania, które polegały m.in. na podlaniu kwiatków na Bobolówce. Było również zadanie apostolskie, które miało także znaczenie duchowe, bo przez świadectwo o Rycerstwie Niepokalanej dla odwiedzonej pani pozwalało umocnić także naszą reakcję z Niepokalaną. Jednak mimo wspomnianej zdrowej rywalizacji dopiero zebranie owoców pracy wszystkich grup pozwoliło odczytać końcowe hasło rycerskich podchodów.
Był również czas na skupienie oraz bardzo prywatne i osobiste spotkanie z Jezusem. Czas wyciszenia, przemyślenia różnych spraw, usłyszanego słowa oraz duchowej rozmowy z Bogiem zapewniony był podczas adoracji Najświętszego Sakramentu. Także w każdej wolnej chwili można było udać się do kaplicy, by w ciszy pobyć z Jezusem. W kaplicy stał słój wypełniony cytatami z Pisma Świętego, by wylosować i zatrzymać dla siebie to, co Pan chce nam powiedzieć. Pozwalało to na łatwiejsze nawiązanie rozmowy z Bogiem, a czasem skłaniało do konkretnych refleksji. Osobiście czułam szczególne prowadzenie tym Słowem przez cały czas rekolekcji. Bardzo trafione i cenne okazały się również słowa św. Maksymiliana, które każdy zabierał dla siebie na zakończenie rekolekcji. Ważnym czasem spotkania z żywym Bogiem była codzienna Eucharystia w sanktuarium św. Andrzeja Boboli, która z racji oktawy Bożego Ciała połączona była z procesją.
Na zakończenie rekolekcji, 22 czerwca, odbyło się rycerskie pasowanie. Grono Rycerzy Niepokalanej powiększyło się o kolejne 12 osób, które zdecydowały się oddać całych siebie na własność i do pełnej dyspozycji Niepokalanej. Moment ten przywołał piękne wspomnienia z poprzednich rekolekcji, kiedy to sama byłam w gronie giermków, którzy dostąpili zaszczytu wstąpienia w zastępy tej szczególnej wspólnoty.
Przez cały czas Zjazdu troskliwą opieką otaczały nas siostry, które dbały nie tylko o sprawy duchowe, piękną oprawę tego świętego czasu i urozmaicenie wesołych wieczorków, ale i o strawę dla wzmocnienia sił fizycznych, za co serdeczne Bóg zapłać wszystkim razem i każdej z osobna.
Jeśli ktoś chciał i mimo sporej dawki wrażeń nie brakowało mu sił, to mógł jeszcze zostać na ponadplanowy czas, którym była rekreacja na świeżym powietrzu zakończona ogniskiem. Czas zacieśniania nowych przyjaźni, rozmów i dzielenia się wrażeniami tych niezwykłych trzech dni.
Praktycznie każde słowa są zbyt małe, by opisać i oddać atmosferę, uczucia, wrażenia i przeżycia czasu spędzonego podczas Zjazdu w Strachocinie. Tutaj trzeba po prostu przyjechać i samemu poczuć wszystkimi zmysłami to miejsce, które Niepokalana wybrała sobie na swoją zagrodę. Trzeba osobiście spotkać się z ludźmi, odczuć ich życzliwość, jedność i te szczególne więzi, jakie się tutaj zawiązują. Zdecydowanie jest to miejsce, z którego nie chce się wyjeżdżać i czeka się na każdą okazję, by móc wrócić.

CZYTAJ DALEJ

Z Czech przez Polskę do nieba

Niedziela Ogólnopolska 16/2018, str. 20-21

[ TEMATY ]

św. Wojciech

Tadeusz Jastrzębski

Św. Wojciech nauczający z  łodzi, malowidło ścienne. Chojnice, kościół pw. św. Jana Chrzciciela

Św. Wojciech nauczający z  łodzi, malowidło ścienne. Chojnice, kościół
pw. św. Jana Chrzciciela

Urodził się zaledwie 10 lat przed chrztem Polski. Śmierć męczeńską poniósł już jednak w czasach, kiedy nad Wisłą władcy zdawali sobie sprawę ze znaczenia świętych relikwii. Czy Polska byłaby dziś tym samym krajem, gdyby nie św. Wojciech, jego związki z naszym państwem oraz przyjaźń z cesarzem?

Św.Wojciech został biskupem Pragi jako 27-letni mężczyzna. Jak podają jego biografowie, do katedry miał wejść boso, co prawdopodobnie symbolizowało ewangeliczną prostotę przyszłego męczennika. Potwierdzeniem tej tezy są inne historyczne źródła, według których wiadomo dziś ponad wszelką wątpliwość, że Wojciech nie dysponował wielkim majątkiem. To, co posiadał, miało służyć sprawowaniu kultu, zaspokajaniu potrzeb miejscowego kleru oraz jego osobistemu utrzymaniu.

CZYTAJ DALEJ

Japonia: ok. 420 tys. rodzimych katolików i ponad pół miliona wiernych-imigrantów

2024-04-23 18:29

[ TEMATY ]

Japonia

Katolik

Karol Porwich/Niedziela

Trwająca obecnie wizyta "ad limina Apostolorum" biskupów japońskich w Watykanie stała się dla misyjnej agencji prasowej Fides okazją do przedstawienia dzisiejszego stanu Kościoła katolickiego w Kraju Kwitnącej Wiśni i krótkiego przypomnienia jego historii. Na koniec 2023 mieszkało tam, według danych oficjalnych, 419414 wiernych, co stanowiło ok. 0,34 proc. ludności kraju wynoszącej ok. 125 mln. Do liczby tej trzeba jeszcze dodać niespełna pół miliona katolików-imigrantów, pochodzących z innych państw azjatyckich, z Ameryki Łacińskiej a nawet z Europy.

Posługę duszpasterską wśród miejscowych wiernych pełni 459 kapłanów diecezjalnych i 761 zakonnych, wspieranych przez 135 braci i 4282 siostry zakonne, a do kapłaństwa przygotowuje się 35 seminarzystów. Kościół w Japonii dzieli się trzy prowincje (metropolie), w których skład wchodzi tyleż archidiecezji i 15 diecezji. Mimo swej niewielkiej liczebności prowadzi on 828 instytucji oświatowo-wychowawczych różnego szczebla (szkoły podstawowe, średnie i wyższe i inne placówki) oraz 653 instytucje dobroczynne. Liczba katolików niestety maleje, gdyż jeszcze 10 lat temu, w 2014, było ich tam ponad 20 tys. więcej (439725). Lekki wzrost odnotowały jedynie diecezje: Saitama, Naha i Nagoja.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję