Może rewelacje o tyleż spektakularnym, co nadspodziewanie prostym rozwiązaniu zagadki zabójstwa w 1998 r. byłego Komendanta Głównego Policji gen. Marka Papały (zabójstwo zupełnie przypadkowe z motywów rabunkowych kogoś) zaskoczyły lub zdenerwowały. Zwłaszcza że już padły sugestie, iż równie proste może być rozwiązanie zagadki katastrofy smoleńskiej - czyli żaden tam spisek czy zamach, tylko proste błędy załogi poddanej presji gen. Błasika (dla wzmocnienia trywialności sytuacji brakuje tylko określenia „pijanego”).
Owe rewelacje przypominają mi dowcip - z góry przepraszam za zestawienie ze śmiercią człowieka - o tym, jak to żona, jadąc do porodu, oznajmiła mężowi, że jako potomka będą mieli Murzynka, bo w drodze do szpitala czarny kot przebiegł im drogę. Podekscytowany małżonek podzielił się rewelacją w swojej rodzinie, na co jego ojciec odezwał się: „Matka, czy jak jechałem z tobą do porodu, nie przebiegł nam drogi jakiś osioł?”.
Czyżby po 14 latach od zabójstwa gen. Papały ktoś chciał zrobić z polskiego społeczeństwa osła?
Pomóż w rozwoju naszego portalu