Reklama

„Niebiem moim jest czynić dobro na ziemi”

Od żłóbka aż po krzyż

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W oktawie Bożego Narodzenia 2011 r. Siostry Karmelitanki Dzieciątka Jezus obchodzą 90. rocznicę powstania zgromadzenia, którego założycielami są: sługa Boży Anzelm od św. Andrzeja Corsini (Maciej Józef Gądek 1884-1969), karmelita bosy, oraz służebnica Boża Teresa od św. Józefa (Janina Kierocińska 1885-1946).

Okoliczności historyczne

Idea założenia Zgromadzenia zrodziła się w czasie wielkiego zrywu narodowego po 1918 r., kiedy społeczeństwo polskie skupiało swe siły, by na nowo wznieść gmach ojczystego domu. Opatrzność Boża dała nam wtedy ludzi heroicznie oddanych sprawie narodowej i wielkich pasterzy, by ożywić zagrożone wartości patriotyczne i chrześcijańskie. Do takich ludzi należeli niewątpliwie założyciele polskiego Zgromadzenia karmelitańskiego, któremu patronuje Dzieciątko Jezus.
Sługa Boży o. Anzelm Gądek, pochodzący z Marszowic, wychowany w konwikcie wadowickim u boku św. Rafała Kalinowskiego, wyświęcony w Rzymie, a od 1909 r. posługując w kościele Karmelitów Bosych w Krakowie, widział potrzebę ożywienia w społeczeństwie polskim ducha modlitwy i głębszego poczucia godności dzieci Bożych. W 1920 r. został pierwszym prowincjałem odrodzonej Polskiej Prowincji Karmelitów Bosych. Odczytując „znaki czasu” oraz kierując się intencją uczczenia trzechsetnej rocznicy (1622) kanonizacji św. Teresy od Jezusa, za zgodą władz kościelnych i zakonnych, założył nowe kontemplacyjno-czynne zgromadzenie, które oddawałoby się nie tylko kontemplacji, ale także działalności apostolskiej. Takich wspólnot - jak z biegiem lat się okazało - potrzebował Kościół nie tylko wtedy i nie tylko w Polsce. Bóg pobłogosławił temu odważnemu dziełu gorliwego kapłana.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Matka Zgromadzenia i „Matka Zagłębia”

Spośród swoich długoletnich penitentek wybrał Janinę Kierocińską, wieluniankę, córkę ziemiańską, a zarazem pokorną tercjarkę karmelitańską, osobę wytrwałą, dojrzałą w życiu duchowym i ofiarną w miłości bliźniego. W dniu 31 grudnia 1921 r. zaraz po ceremonii obłóczyn współzałożycielki i pierwszej przełożonej - m. Teresy Kierocińskiej i jej pięciu towarzyszek, o. Anzelm zawiózł je do Sosnowca, gdzie zostały przyjęte nowe kandydatki, i rozpoczęły działalność w kilku placówkach Towarzystwa Dobroczynności, prowadzonych przez wielkiego społecznika, ks. Franciszka Raczyńskiego. Ubogim rodzinom Zagłębia, bez środków do życia i bez korzeni, siostry niosły konkretne wsparcie materialne i pomoc w wychowaniu dzieci i młodzieży. Młode zgromadzenie, jak Jezus - Dziecię, żyło w skrajnym ubóstwie i samo potrzebowało miejsca i czasu na gruntowną formację w duchu karmelitańskim i w duchu Bożego dziecięctwa. W 1925 r. m. Teresa nabyła dom przy ul. Wiejskiej, w najbiedniejszej dzielnicy Sosnowca, zwanej Abisynią. Tam urządziła kaplicę, zaprowadziła regularne życie zakonne i formację licznie zgłaszających się kandydatek. W domu zakonnym zorganizowała sierociniec, szkołę, bo jak mówiła: „Dzieci to fundament pod budowę naszej Ojczyzny”. Pragnęła wychować dziewczęta na dobre Polki i chrześcijanki, uczyła je nie tylko umiejętności haftu i szycia, ale również zadbała o ich rozwój duchowy. Przygotowywała dzieci i dorosłych do sakramentów świętych. Zgromadzenie rozwijało się i powoli rozszerzyło swoją działalność na inne diecezje, tak że przed wojną powstały placówki w: Wolbromiu, Polance Wielkiej i w Czernej.
Podczas II wojny światowej dom w Sosnowcu stał się ośrodkiem religijnym, dobroczynnym i patriotycznym. M. Teresa zorganizowała kuchnię dla biednych, ukrywała w klasztorze dzieci żydowskie, chroniła dziewczęta przed wywiezieniem do Niemiec, udzielała pomocy żołnierzom AK, prowadziła tajne nauczanie, zorganizowała pomoc dla uchodźców ze Śląska, wysyłała paczki do obozu w Oświęcimiu. W nowych, powojennych warunkach, kształciła siostry głównie na katechetki, wychowawczynie, przedszkolanki, by mogły na szerszą skalę podjąć pracę wśród dzieci i młodzieży. Utrudzona pracą dla Boga i bliźnich, wyczerpana chorobą, odeszła świątobliwie do wieczności 12 lipca 1946 r. Jej proces beatyfikacyjny w archidiecezji częstochowskiej trwał w latach 1983-88. Obecnie rzymska Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych bada heroiczność cnót Sługi Bożej.

Życie charyzmatem Zgromadzenia

Charyzmat Zgromadzenia jest aktualny także w naszych czasach, gdy trzeba przypominać ludziom o ich godności dzieci Bożych i pomóc kształtować postawy chrześcijańskie. Siostry przez prostotę życia, posłuszeństwo woli Bożej, ufne zawierzenie Bogu i radosną ofiarę dla bliźnich, pragną dawać świadectwo dążenia do świętości w duchu Bożego dziecięctwa i wskazywać tę drogę innym. Czynią to przez różne formy ewangelizacji, prowadzenie przedszkoli, domów rekolekcyjnych, pracę charytatywną i wszechstronną posługę misyjną w krajach Afryki.
Zgromadzenie liczy obecnie ok. 500 sióstr pracujących w 56 wspólnotach w 11 krajach świata. Na terenie Polski utworzyły trzy prowincje: wrocławską, krakowską i łódzką. Siostry modlą się szczególnie za kapłanów i misjonarzy, i gdziekolwiek pracują, starają się wprowadzać w czyn słowa patronki zgromadzenia - św. Teresy od Dzieciątka Jezus: „Niebem moim jest czynić dobro na ziemi”.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Historia Anny jest dowodem na to, że Bóg może człowieka wyciągnąć z każdej trudnej życiowej sytuacji i dać mu spełnione, szczęśliwe życie. Trzeba tylko się nawrócić.

Od dzieciństwa była prowadzona przez mamę za rękę do kościoła. Gdy dorosła, nie miała już takiej potrzeby. – Mawiałam do męża: „Weź dzieci do kościoła, ja ugotuję obiad i odpocznę”, i on to robił. Czasem chodziłam do kościoła, ale kompletnie nie rozumiałam, co się na Mszy św. dzieje. Niekiedy słyszałam, że Pan Bóg komuś pomógł, ale myślałam: No, może komuś świętemu, wyjątkowemu pomógł, ale na pewno nie robi tego dla tzw. przeciętnych ludzi, takich jak ja.

CZYTAJ DALEJ

W 10. rocznicę kanonizacji

2024-04-28 17:42

Biuro Prasowe AK

    – Kościół wynosząc go do grona świętych wskazał: módlcie się poprzez jego wstawiennictwo za świat o jego zbawienie, o pokój dla niego, o nadzieję – mówił abp Marek Jędraszewski w sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie w czasie Mszy św. sprawowanej w 10. rocznicę kanonizacji Ojca Świętego.

Na początku Mszy św. ks. Tomasz Szopa przypomniał, że dokładnie 10 lat temu papież Franciszek dokonał uroczystej kanonizacji Jana Pawła II. – W ten sposób Kościół uznał, wskazał, publicznie ogłosił, że Jan Paweł II jest świadkiem Jezusa Chrystusa – świadkiem, którego wstawiennictwa możemy przyzywać, przez wstawiennictwo którego możemy się modlić do Dobrego Ojca – mówił kustosz papieskiego sanktuarium w Krakowie. Witając abp. Marka Jędraszewskiego, podziękował mu za troskę o pamięć o Ojcu Świętym i krzewienie jego nauczania.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję