Reklama

Wiadomości

Człowiek i wojna – przed Dniem Weterana Działań Poza Granicami Kraju

Wojna naraża żołnierzy na głębokie traumatyczne przeżycia. Prawie żaden z nich nie wraca już z misji taki sam – podkreśla ppłk Agnieszka Gumińska przed obchodzonym 29 maja Dniem Weterana Działań Poza Granicami Kraju. Psycholog wojskowy Departamentu Wychowania i Obronności opisuje m.in. typowe problemy z jakimi zmagają się żołnierze podczas zagranicznych misji lub po powrocie z nich oraz pomoc jaka jest im udzielana podczas cyklicznych sesji organizowanych przez Caritas Ordynariatu Polowego.

[ TEMATY ]

wojna

Texas Military Forces / Foter / CC BY-ND

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

29 maja będziemy obchodzić Dzień Weterana Działań Poza Granicami Państwa. Szacuje się, że od lat pięćdziesiątych dwudziestego wieku około 50-60 tysięcy żołnierzy uczestniczyło w zagranicznych misjach pokojowych. Jeśli do tego dodamy najbliższych z ich rodzin, będzie to całkiem spory procent społeczeństwa, który w czasach pokoju w naszej ojczyźnie zetknął się w jakieś formie z realiami prawdziwej wojny. Nasi żołnierze brali i biorą udział w misjach w: Korei, Egipcie, Kambodży, Syrii, Bośni i Hercegowinie, Czadzie, Kosowie, Iraku, Afganistanie, RPA i innych krajach. Niektóre z nich były z nazwy misjami pokojowymi, inne stabilizacyjnymi. Jedne odbywały się pod flagą Organizacji Narodów Zjednoczonych, inne w ramach działań Paktu Północnoatlantyckiego i Unii Europejskiej.

Podczas wszystkich misji zagranicznych nasi żołnierze spotykali się niemal na co dzień z zagrożeniem życia, śmiercią, gwałtem, ubóstwem i nędzą materialną. Wojna naraża naszych żołnierzy na głębokie traumatyczne przeżycia. Prawie żaden z nich nie wraca już z misji taki sam. U jednych żołnierzy zmiany te mają pozytywny charakter; pomagają im bowiem zrewidować hierarchię wartości i zrozumieć, co w ludzkim życiu jest naprawdę ważne. U innych natomiast zmiany te przybierają formę pewnych zaburzeń w codziennych zachowaniach, postawach, reakcjach emocjonalnych, z którymi wielu nie może sobie w żaden sposób poradzić. Dla żołnierzy poranionych emocjonalnie, a niekiedy i psychicznie, szukamy różnych form pomocy, wsparcia, rehabilitacji.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Jedną z takich form są sesje egzystencjalno-duchowe pod hasłem: „Człowiek i wojna” organizowane przez Caritas Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego oraz Departament Wychowania i Promocji Obronności. Trzecia już sesja tego typu odbyła się w dniach 19-22 maja 2014 r. w Ośrodku Charytatywno-Szkoleniowym w Popowie w diecezji płockiej. Sesję, jak w latach ubiegłych, poprowadził Józef Augustyn SJ, rekolekcjonista, profesor Akademii Ignatianum w Krakowie. W realizacji przedsięwzięcia wspomagali go księża kapelani oraz psychologowie mający doświadczenia z misji bojowych. Sesja była przeznaczona dla uczestników misji poza granicami państwa, którzy chcieli przeanalizować trudności i problemy, jakie wystąpiły podczas misji lub po powrocie z niej.

Reklama

Celem sesji były między innymi: pełniejsza świadomość własnych przeżyć; lepsze samopoznanie emocjonalne; ubogacenie własnego życia poprzez przepracowanie i akceptację trudnych przeżyć i doświadczeń podczas misji; refleksja nad własnym zachowaniem i reakcjami wobec kolegów żołnierzy; polepszenie relacji małżeńskich i rodzinnych; pogłębiona refleksja nad celem i sensem ludzkiego życia. Każdy człowiek doświadczający traumy musi zaangażować się w szukanie odpowiedzi na nękające go pytania i niepokoje.

Sesja miała formę wspólnych konferencji oraz pracy w małych grupach, ponadto każdy uczestnik mógł skorzystać z indywidualnych konsultacji duszpasterskich lub psychologicznych. Podczas sesji poruszane były problemy dotykające każdego uczestnika wojny, między innymi: cel i sens ludzkiego życia, odpowiedzialność za życie własne i bliźnich, poczucie winy w obliczu śmierci, pokonywanie własnych słabości, a także problemy spotykane w rodzinach weteranów: odbudowywanie więzi z najbliższymi po długiej rozłące, wychowanie dzieci do pokoju. Prowadzący sesję kładł silny nacisk na konieczność samokontroli i pracy nad sobą. Jest to konieczne, by traumatyczne przeżycia wojenne nie były źródłem autodestrukcyjnych zachowań, ale – przeciwnie – mogły stać się szansą, dzięki której żołnierze po wojnie będą lepszymi ludźmi. Na sesję zgłosiło się osiemdziesięciu kandydatów, ale tylko połowa mogła w niej uczestniczyć.

Tegoroczna sesja była wyjątkowo dynamiczna. Pokazała, jaki silny wpływ miała wojna na jej uczestników, ile zrodziła pytań (czy my też jesteśmy najeźdźcami, terrorystami skoro zabijamy ludność tubylczą?), ile negatywnych emocji przeżywali (nienawiść do ludności rdzennej po zranieniu lub zabiciu kolegów). Ojciec Józef cierpliwie tłumaczył różnice między wojną sprawiedliwą a wojną niesprawiedliwą, między chorym poczuciem winy a prawdziwą skruchą, między uzasadnioną samoobroną a agresją inspirowaną nienawiścią. Wojna sprawiedliwa jest konieczna. Nasi żołnierze bronią przecież ludzi zagrożonych, potrzebujących pomocy i ubogich. Aby spełnić to zadanie, muszą być odważni i „twardzi”, nie tracąc przy tym podstawowej wrażliwości na człowieka. Po powrocie z misji niektórym żołnierzom trudno jest zrzucić „skorupę twardości”, która pomagała im przetrwać w sytuacjach bezpośredniego zagrożenia. „Wojnę trzeba zostawić na wojnie” – mówił prowadzący sesję, by we własnym domu rodzinnym zachować się jak dobry syn, brat, mąż i ojciec.

Reklama

Jak bowiem pokazuje doświadczenie, wpływ wojny jest dużo silniejszy niż nam się wydaje, i dużo szerszy, gdyż dotyka całych rodzin żołnierzy. Wojna to dla większości uczestników przeżycie traumatyczne, ponieważ bezpośrednio było zagrożone ich życie i zdrowie, ponieważ widzieli, jak zostali zranieni lub zabici ich koledzy, ponieważ sami musieli strzelać do „nieprzyjaciela”. Bardzo trudno jest mimo wszystko zachować wrażliwość i nie stracić ludzkich uczuć.

Z rozmów z żołnierzami wynika, że rodziny różnie przyjmują ich po powrocie do domu. Niektóre niecierpliwią się przedłużającym się czasem readaptacji do warunków krajowych, niektóre są zaniepokojone zmianami w zachowaniu żołnierzy. Te zmiany są typowe i normalne, ale rodziny nie wiedząc o tym, poczytują je jako osłabienie uczuć wobec najbliższych, jako niechęć lub brak zainteresowania rodziną. Zmiany, które może wywołać trauma, trudne są do zniesienia zarówno przez samego żołnierza, jak i przez jego bliskich. Najważniejsze jest jak najszybsze ich dostrzeżenie oraz udanie się po pomoc do specjalistów: lekarzy, psychologów, księży kapelanów.

Reklama

Rodzina w religii katolickiej zwana jest małym Kościołem domowym, natomiast w psychologii uważana jest za najważniejszą grupę wsparcia. Rodzina, która jest wspólnotą, wymaga jednak uczestnictwa wszystkich jej członków. Każdy musi jej coś dawać i każdy powinien w niej otrzymywać wsparcie. Nawet osoba poszkodowana fizycznie, niepełnosprawna zobowiązana jest do dawania czegoś od siebie – choćby dobrego humoru, dobrego słowa.

Niestety częstym błędem żołnierzy, którzy po misji cierpią fizycznie lub psychicznie, jest „znieczulanie się” alkoholem – to najgorsze z możliwych rozwiązań. Alkohol tylko oszukuje spożywającego, że już jest mu lepiej. To tylko chwilowe „znieczulenie”, po którym powracają wszystkie problemy powiększone jeszcze o poczucie winy wobec rodziny. Z alkoholem często wiąże się przemoc, która jest znacznie gorsza niż ta na wojnie, bo tą kieruje przeciwko nam najbliższa, ukochana osoba. Nawet taka agresja wynikająca z niemożności poradzenia sobie z własnymi problemami nie ma usprawiedliwienia. Rozbija rodzinę, kruszy w niej wszystkie najcenniejsze uczucia – miłość, współczucie, przyjaźń, zaufanie.

Dlatego sesja egzystencjalno-duchowa, jak i inne szkolenia oraz warsztaty prowadzone przez psychologów wojskowych mają na celu między innymi nauczenie rodzin konstruktywnego radzenia sobie z problemami występującymi po misji oraz przekonanie uczestników misji, że ich problemy są przemijające, jeśli tylko zgłoszą się po pomoc, jeśli przyjmą profesjonalne wsparcie i zrozumieją, że wsparcie to nie czarodziejska tabletka, która nagle wszystko uleczy, ale czasem długotrwała praca nad sobą pod okiem specjalisty, wymagająca wiele wysiłku.

Reklama

Przeprowadzona sesja pokazała także, jak weterani czują się po powrocie wyobcowani i niedoceniani w społeczeństwie, kiedy słyszą lub czytają komentarze, w których nazywani są najemnikami, kiedy wracają niepełnosprawni po bohaterskich czynach, a w ich lokalnych społecznościach nie wita ich nikt prócz rodziny. Sąsiedzi zieją zawiścią, że zarobili na wojnie. Jeszcze bardziej niezrozumiała jest zazdrość o odszkodowania dla wdów po żołnierzach, którzy ponieśli cenę najwyższą – oddali życie. Wyobraźmy sobie, że przychodzi do nas ktoś, kto daje nam, powiedzmy, 100 tys. zł za życie naszego syna lub męża albo żony. Czy byłyby takie pieniądze, za które chcielibyśmy stracić raz na zawsze ukochaną osobę? Pamiętajmy, że nasi żołnierze nie jeżdżą na misje jako najeźdźcy, ale jako ochrona ludności ciemiężonej przez grupy wyznaniowe lub etniczne, które działają wbrew społecznym i cywilizowanym zasadom współżycia. Nasi żołnierze nie strzelają pierwsi, tylko w odpowiedzi na bezpośrednie zagrożenie życia.

Sesja w Popowie zakończyła się w dobrej atmosferze, w pogodnych nastrojach. Żołnierze wywieźli z niej wiele postanowień, wiele planów i nadziei na zmiany – oczywiście na lepsze. Mamy nadzieję, że będą stanowić duchowe wyposażenie na wszystkie przyszłe trudy życiowe i służbowe, z jakimi jeszcze nieraz przyjdzie im się mierzyć. Podparte modlitwą i dobrym słowem całego społeczeństwa dodadzą im siły do dalszej dobrej służby. Wyrazem naszej pamięci i zrozumienia niech będzie wiersz, który powstał na misji w Afganistanie i towarzyszył żołnierzom przez ostatnich kilka lat na ścianie Kaplicy w Ghazni. Jego autorką jest Teresa Daroszewska – psycholog weteran.

2014-05-27 15:34

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Warduni: dżihadyści nie poprzestaną na Iraku i Syrii

[ TEMATY ]

wojna

Irak

worldreport / photo on flickr

„Świat zachodni o nas zapomniał i musimy podnosić głos, by nas usłyszano”. W ten sposób o dramatycznej sytuacji chrześcijan w Iraku mówił na kończącym się w Rimini Mityngu Przyjaźni bp Shlemon Warduni. Chaldejski hierarcha z Bagdadu zwraca uwagę na bierność Zachodu, mimo trwającej w Mosulu i na Równinie Niniwy zbrodniczej czystki. Nawet gdy zabrzmiały wreszcie wyrazy potępienia dla działania Państwa Islamskiego, nie poszły za tym żadne czyny, by powstrzymać te zbrodnie. Bp Warduni zaznacza, że dżihadyści w przeważającej mierze przyszli z zewnątrz i wcale nie zamierzają poprzestać na Iraku czy Syrii.

„Po pierwsze wszyscy muszą sobie zdać sprawę, że chcą oni zalać cały świat. I są tacy, którzy ich w tym wspierają: dają im broń, pieniądze i wiele innych rzeczy. A zatem jeśli wspólnota międzynarodowa nie będzie uważała, to pewnego dnia spotka ich u swoich drzwi i usłyszy: «Wynosić się!». Być może użycie siły w obecnej sytuacji mogłoby rozwiązać problem. Ale należy się liczyć z licznymi ofiarami. Tymczasem my powtarzamy: przede wszystkim nie wolno zaopatrywać ich w broń! Bo to właśnie uzbrojenie odgrywa tu kluczową rolę. Ci ludzie są silni bronią i dzięki niej czynią zło. W przeciwnym razie nie byliby w stanie przeciwstawić się wojskom irackim czy kurdyjskim” – powiedział bp Warduni.

CZYTAJ DALEJ

Bł. Carlo Acutis i Chiara Corbella Petrillo bohaterami nietypowego wyzwania w diecezji gliwickiej

Blisko 200 osób - dzieci, młodzieży i dorosłych - bierze udział w internetowym wyzwaniu „Poznaj Bożego człowieka" w diecezji gliwickiej. To część trwającego tam Kongresu Eucharystycznego. Poprzez udział w internetowej inicjatywie wierni poznają życie i dziedzictwo błogosławionego Carla Acutisa oraz służebnicy Bożej Chiary Corbelli Petrillo. „Tu wygrywa każdy, kto przy tej okazji duchowo się rozwinie, każdy, kto po prostu pozna wartościowego człowieka" - mówi Katarzyna Kłysik.

Inicjatywa miała być początkowo typowym konkursem poświęconym bł. Carlu (Karolowi) Acutisowi. To zmarły w 2006 roku nastolatek, wyniesiony na ołtarze przez Papieża Franciszka w 2020 roku. Jego kult na całym świecie szerzy się w niezwykłym tempie a w przypadku diecezji gliwickiej to właśnie urodzony w 1991 roku Włoch jest patronem Kongresu Eucharystycznego.

CZYTAJ DALEJ

Dziś rozpoczyna się proces beatyfikacyjny Heleny Kmieć

2024-05-10 08:01

[ TEMATY ]

Helena Kmieć

Fundacja im. Heleny Kmieć

Helena Kmieć

Helena Kmieć

Rozpoczyna się proces beatyfikacyjny świeckiej misjonarki i wolontariuszki Heleny Kmieć. W piątek 10 maja o godz. 10.00 w Kaplicy pałacu Arcybiskupów Krakowskich odbędzie się pierwsza sesja trybunału. Helena została zamordowana 24 stycznia 2017 r. podczas misji w Cochabambie w środkowej Boliwii. Zginęła od ciosów nożem podczas napadu na ochronkę dla dzieci. W chwili śmierci miała zaledwie 25 lat. - Ona pokazuje, że w XXI w. świętość ludzi młodych jest możliwa i jest realna - mówi KAI przewodniczący Rady KEP ds. Duszpasterstwa Młodzieży bp Grzegorz Suchodolski.

Kim była Helena Kmieć?

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję