Reklama

Radio Maryja trwa!

Największe i najbardziej popularne radio katolickie w Polsce. Ale i najbardziej znienawidzone przez lewicę, dysponującą większością polskich mediów. Inwigilowane przez służby specjalne. Również finansowe. Obrzucane wszelkimi inwektywami, od „rozgłośni infantylnej” po „ksenofobiczną”, „szowinistyczną” i „antysemicką”. W Internecie o Radiu Maryja negatywnymi, wręcz obelżywymi określeniami zapisanych jest 15 tys. stron

Niedziela Ogólnopolska 49/2011, str. 14-15

Katarzyna Cegielska

Siedziba Radia Maryja w Toruniu

Siedziba Radia Maryja w Toruniu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przeciwnicy Radia Maryja nie cofają się przed niczym, aby wyeliminować je z polskiej przestrzeni radiowej. Często sięgają po kłamstwo. Albo prowokację. Potrafią też manipulować wypowiedziami wybitnych polskich autorytetów. Zarówno świeckich, jak i kościelnych. Postąpiono tak z wypowiedziami prymasa Józefa Glempa. A nawet z wystąpieniami papieża Jana Pawła II - już po jego śmierci - który podczas jednej z pielgrzymek do Polski mówił: „Ja Panu Bogu dziękuję codziennie, że jest w Polsce takie Radio, które się nazywa Radio Maryja”.
Przeciwnicy RM potrafią też skłonić zachodnioeuropejskie media do przedstawiania rozgłośni w jak najbardziej negatywnym świetle. W największych opiniotwórczych dziennikach i tygodnikach na Zachodzie ukazało się na przestrzeni dwudziestu lat ponad dwieście kłamliwych, negatywnych tekstów pod adresem Radia. Doszło nawet do kuriozalnej sytuacji: w 2006 r. w sprawie rzekomych audycji o charakterze „szowinistycznym” przez Parlament Europejski została podjęta rezolucja. To kuriozum w polityce międzynarodowej „prześcignął” pięć lat później polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, który w 2011 r. złożył... notę do państwa Watykan w sprawie jednej z wypowiedzi dyrektora RM - o. Tadeusza Rydzyka. W środowiskach dyplomatycznych na świecie uznano to za największy „idiotyzm” ostatniej dekady.
Presja lewicowych mediów stała się w końcu tak wielka, że Episkopat Polski w 2002 r. powołał Zespół ds. Duszpasterskiej Troski o Radio Maryja. Jego przewodniczącym został abp Sławoj Leszek Głódź. Rezultaty prac zespołu nie spełniły jednak oczekiwań przeciwników RM. Nie dość, że nie dopatrzono się zarzucanych Radiu nikczemności, to jeszcze zwrócono uwagę, że te właśnie media, za pośrednictwem których stawiane są zarzuty, prowadzą kampanię przeciwko Kościołowi i jego instytucjom. I w ten sposób „prowadzą do dezintegracji społecznej, niepokojów oraz wzajemnego braku zaufania w polskim społeczeństwie”.
Tamy tym oszczerstwom i opiniom o „ksenofobii, szowinizmie i antysemityzmie” RM nie postawiła nawet książka napisana na podstawie badań przeprowadzonych przez pracowników naukowych Uniwersytetu Warszawskiego, pod kierunkiem wybitnego socjologa Ireneusza Krzemińskiego. W książce „Czego nas uczy Radio Maryja” szczegółowo przeanalizowano audycje RM transmitowane w sierpniu 2007 r. I - jak podkreślał Ireneusz Krzemiński - nie znaleziono w tych audycjach zarzucanych negatywnych treści. Podobnie jak i skrajnie endeckich. Profesor zapewnił także, iż stereotypy występujące w mediach zarówno o Radio Maryja, jak i o jego słuchaczach są krzywdzące i nieprawdziwe.

Reklama

Zaczęło się od Bydgoszczy i Torunia

Radio Maryja pierwsze audycje wyemitowało przed dwudziestu laty z niewielkiego budynku. Koncesję otrzymało na nadawanie w Bydgoszczy i Toruniu. Założycielem rozgłośni był mało znany czterdziestopięcioletni zakonnik o. Tadeusz Rydzyk, należący do Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela, potocznie - redemptorystów. Wkrótce RM zaczęło być jednak kojarzone przede wszystkim właśnie z o. Tadeuszem Rydzykiem. Ten skromny zakonnik, doktor teologii, a zarazem wspaniały ewangelizator i menedżer w jednej osobie, szybko niestety stał się obiektem niewybrednych ataków lewicowych mediów. Już wtedy obraz księdza przez nie przedstawiany prawie w niczym nie odbiegał od tego, jaki ukazywali w prasie XIX-wieczni rosyjscy zaborcy. A później również polscy komuniści i sowieccy okupanci.
Początkowo audycje w Radiu Maryja prowadziło jedynie dwóch zakonników - o. Tadeusz Rydzyk i o. Jan Mikrut. Ale już w ciągu kilku pierwszych miesięcy Radio zdobyło popularność. Okazało się, jak bardzo było oczekiwane przez setki tysięcy wiernych. W 1993 r. Radio Maryja otrzymało częstotliwości radiowe dla szesnastu diecezji. A rok później - koncesję ogólnopolską. Rozpoczęło też nadawanie programu za pośrednictwem satelity. Stopniowo powstała ogromna społeczność skupiona w Rodzinie Radia Maryja. Zarówno w kraju, jak i za granicą. O. Rydzyk, wraz z zakonnikami, zaczął też konsekwentnie powoływać do życia kolejne przedsięwzięcia, sprzyjające zarówno ewangelizacji, jak i rozwojowi kultury medialnej. Najpierw studium dziennikarskie, a później Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej, która jest dziś jedną z wiodących uczelni w Polsce. Później jedyny ogólnopolski dziennik katolicki - „Nasz Dziennik”. Następnie Telewizję Trwam. Wokół Radia Maryja zaczęły też powstawać m.in. Koła Przyjaciół Radia Maryja i Podwórkowe Koła Różańcowe. I tak Radio skupiło wokół siebie społeczność katolicką i patriotyczną.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

„Radio trędowatych”

Niemal każdego roku przeciwnicy Radia Maryja dążą do jego destabilizacji. Wręcz do wyeliminowania z przestrzeni publicznej tego katolickiego radia, niosącego ze sobą treści religijne, a w szczególności patriotyczne. - Radio Maryja powstawało już w atmosferze bardzo daleko posuniętej nietolerancji wszystkich mediów - przypomina wybitny historyk prof. Jan Żaryn. - Zazdrośnie próbowały one utrzymać stan posiadania, jeśli chodzi o rozdział częstotliwości. I nie dopuszczały do tego, żeby w kraju, w którym 95 proc. obywateli deklaruje swoją przynależność do Kościoła katolickiego, istniało autentyczne radio katolickie. I choć szybko okazało się, że RM ma wielu przyjaciół i słuchaczy, to jednak przez główne opiniotwórcze media było i jest traktowane jak „radio trędowatych” - dodaje prof. Żaryn.
- Mamy w Polsce do czynienia z dużą liczbą obcych mediów. Kupionych przez zagraniczne firmy, które - delikatnie mówiąc - pilnują interesów swoich krajów. Radio więc, które jest wybitnie polskim radiem, jest szczególnie potrzebne - podkreśla poseł Marek Suski. - Radio Maryja jest taką „kroplówką informacyjną”, przez którą bez przerwy płynie patriotyczne nastawienie. Nawiązuje ono do pięknych polskich tradycji patriotycznych. Mówi o AK, Żołnierzach Wyklętych. Mówi o podporządkowywaniu Polski Związkowi Sowieckiemu. Wszechstronnie i niepowierzchownie o wszelkiego rodzaju procesach, które zachodzą w naszym kraju. Oczywiście, ze swojego punktu widzenia. Ale jest to inny punkt widzenia niż ten, który przekazują radia świeckie czy antykatolickie.
- Bez Radia Maryja nie byłoby wielu relacji z najważniejszych spotkań patriotycznych, gospodarczych i naukowych, odbywających się w naszym kraju - podkreśla profesor SGGW poseł Jan Szyszko. - Nie byłoby również obiektywnych relacji o tym, co dzieje się np. w Sejmie. To Radio Maryja pokazuje Polskę jako kraj niezwykle bogaty, zamieszkany przez ludzi mądrych, bez kompleksów, dumnych ze swojej Ojczyzny. Radio Maryja jest więc odtrutką na dezinformacje szerzone w wielu polskojęzycznych środkach społecznego przekazu. To z tego powodu jest tak mocno atakowane. Mam również swój osobisty stosunek do Radia Maryja. Gdyby nie ono, to Stowarzyszeniu na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju Polski nie udałoby się zebrać ponad 1 mln 200 tys. podpisów w obronie Polskich Lasów Państwowych. To Radio Maryja, przy współudziale TV Trwam i Tygodnika „Niedziela”, nagłośniło próbę destabilizacji Polskich Lasów Państwowych. I to dzięki temu udało się zorganizować społeczeństwo i zmusić rząd do odstąpienia od próby rozpoczęcia procesu prywatyzacji Polskich Lasów Państwowych. 7 mln hektarów polskich lasów nadal służy całemu Narodowi.
- Dla mnie RM jest radiem niezwykle ważnym, bowiem tworzy głęboką wspólnotę środowisk o charakterze modlitewno-religijnym. Zauważyłem też, że stanowi ono wielkie wsparcie dla rodziców, pokazując, jak porządnie i bezpiecznie wychowywać dzieci w tym zmieniającym się, bardzo dynamicznym świecie - mówi socjolog i poseł Ludwik Dorn. - I są to audycje z dużą dozą nowoczesności. Nie mówi się w nich np., żeby zakazywać gier komputerowych, ale by zwracać uwagę na to, w co dzieci grają. Podobnie jeśli chodzi o Internet. Audycje wychodzą od tradycyjnego systemu wartości religijno-narodowych. Pokazują, jak realizować te wartości w nowoczesnym świecie, który często wchodzi z nimi w pewien konflikt. I wreszcie uczy, jak być tradycyjnym, ale nie anachronicznym. Radio Maryja jest też z innego punktu niezwykle ważne, ale i dla niektórych „niebezpieczne”. Mianowicie podaje informacje istotne, które przez media mainstreamowe (masowe) świeckie i opiniotwórcze są zupełnie przemilczane albo spychane na margines. Informuje społeczność katolicką o tym, co dzieje się z katolikami na świecie. Tu też mogę wysłuchać transmisji z pielgrzymek Papieża. Dla mnie Radio Maryja jest cennym elementem pluralistycznego ładu medialnego.
- Uważam, że czarna legenda kreowana przez inne rozgłośnie, a także przez tzw. znaczących polityków czy ludzi mediów, jest rezultatem wielkiej zazdrości. Gdyż to dyrektor Radia Maryja o. Tadeusz Rydzyk pierwszy w Polsce zauważył i zrozumiał, co to znaczy, że ludzie mają telefony komórkowe... I zbudował audycję na tym, że ludzie do niego dzwonią. Stworzył sieć religijno-społeczną, którą nazwał Rodziną Radia Maryja - mówi wybitny poeta Ernest Bryll. - Radio Maryja jest niezwykle potrzebne szczególnie dzisiaj, kiedy jesteśmy zalewani jednostronnymi informacjami. I trzeba, choćby dla zdrowia psychicznego, posłuchać, co mówią inni. Słucham Radia Maryja od kilku lat i wiem, jak bardzo się poprawiło w sensie merytorycznym i intelektualnym. Dawniej działało przede wszystkim na emocje. W tej chwili natomiast spotykam się z niezwykle wnikliwymi analizami, prowadzonymi przez znakomitych uczonych czy publicystów. Analizami tego, co dzieje się zarówno w kraju, jak i na świecie. Jako polonistę urzekają mnie modlitwy. Są dla mnie zdumiewające, ponieważ słyszę ludzi, którzy w głębokim przeżyciu, w poczuciu tego, że słucha ich własna parafia albo przyjaciele, modlą się. I jak się modlą! W Radiu lubię najbardziej właśnie modlitwy, bo wierni modlą się z wielkim uczuciem. Ono może być różne. Z drżeniem emocji. Także i dlatego, by się nie pomylić. Jednocześnie przeżywają coś bardzo ważnego. Głęboko wzruszają mnie także sytuacje, kiedy mężczyźni, a zdarza się to często, mówią do Matki Bożej tak, jak ich nauczono w wojsku - głośno i wyraźnie. Jak hukną „Zdrowaś Maryjo”, to czasem boję się, że mogą wystraszyć Matkę Boską... Jest w tym coś głęboko polskiego. Lubię bardzo słuchać polskiej mowy. Tych różnorodnych akcentów, sposobów wyrażania. Widać w tych modlitwach, jak różnorodna językowo jest cała Polska. Te modlitwy dla mnie, jako poety, bywają też inspiracją - dodaje Bryll.

Nowy totalitaryzm?

O wspomnianych wyżej pożytkach i dziełach Radia Maryja mówił w lipcu br., podczas XIX Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę, abp Mieczysław Mokrzycki, metropolita lwowski i wieloletni osobisty sekretarz bł. Jana Pawła II. Podkreślał: „Otóż wielką zasługą Radia było upodmiotowienie tej grupy społeczeństwa, która żyła na marginesie uznanym za nieistotny dla życia. Myślę tu o ludziach, dla których zasadniczym celem jest życie według słowa Bożego przepełnionego modlitwą. (...) To upodmiotowienie ludzi żyjących na marginesie odczytuję jako wielkie demokratyczne osiągnięcie Radia Maryja. Tu chciałbym Wam powiedzieć, że to jest działanie polityczne. Co więcej, wszystko, co robimy, albo czego nie robimy, ma również wymiar polityczny. Muszę o tym powiedzieć, żeby wyjaśnić nieporozumienia. Otóż słowo «polityk» oznaczało w demokracji ateńskiej człowieka, który uczestniczył w życiu „polis”, czyli swojego państwa. A jeśli ktoś nie uczestniczył w życiu państwa, tylko ograniczał się do tego, aby zajmować się wyłącznie swoimi prywatnymi sprawami, Grecy określali go mianem «idioty». Jeśli zatem radio, telewizja albo jakieś inne medium umożliwia obywatelowi włączenie się do życia społecznego, to pełni ono funkcję demokratyczną i polityczną zarazem. Nie brać zaś udziału w polityce, to znaczy nie żyć. Bo każda wypowiedź publiczna ma wymiar polityczny. Jeśli zaś system albo grupa ludzi chce uniemożliwić innym swobodne wypowiadanie tego, co uznają za ważne dla swojego życia i pożyteczne dla życia publicznego, to taką postawę nazywamy totalitaryzmem. (...) Kto podejmuje dziś istotne problemy dla człowieka, dla państwa, jeśli nie Radio Maryja? Tu właśnie słychać najistotniejsze pytania o człowieka, o przyszłość narodu. Niezwykłej wagi zasługą tego Radia jest poruszanie ważnych problemów społecznych i wskazywanie na zagrożenia dla życia wspólnoty narodowej. Ojciec Święty Jan Paweł II powiedział kiedyś, że demokracja pozbawiona wartości prędzej czy później przerodzi się w nowy totalitaryzm. My, zdaje się, zaczynamy doświadczać prawdy tych słów. Próby zakneblowania ust tym, którzy mówią o koniecznych w życiu społecznym wartościach, są tego przejawem. Podejmuje się także takie próby w imię rzekomego pluralizmu i tolerancji”.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rozważania na niedzielę: gasnący antychryst

2024-04-26 11:28

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

W odcinku odkryjemy historię tragicznego życia i upadku Friedricha Nietzschego, filozofa, który ogłosił "śmierć Boga", a swoje życie zakończył w samotności i obłędzie, nazywając siebie "biednym Chrystusem".

Chcę Ci pokazać , jak życiowe wybory i niewiedza mogą prowadzić do zgubnych konsekwencji, tak jak w przypadku Danniego Simpsona, który nie zdając sobie sprawy z wartości swojego rzadkiego rewolweru, zdecydował się na desperacki napad na bank. A przecież mógł żyć inaczej, gdyby tylko znał wartość tego, co posiadał. Przyłącz się do naszej rozmowy, gdzie zagłębimy się w znaczenie trwania w jedności z Jezusem, jak winna latorość z krzewem, i zobaczymy, jak te duchowe związki wpływają na nasze życie, nasze wybory i naszą przyszłość.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Bp Krzysztof Włodarczyk: szatan atakuje dziś fundamenty – kapłaństwo i małżeństwo

2024-04-28 18:43

[ TEMATY ]

Bp Krzysztof Włodarczyk

Marcin Jarzembowski

Bp Krzysztof Włodarczyk

Bp Krzysztof Włodarczyk

- Szatan atakuje dziś fundamenty - kapłaństwo i małżeństwo. Bo wie, że jeżeli uda mu się zachwiać fundamentami społeczeństwa, to zachwieje całym narodem. My róbmy swoje i nie dajmy się ogłupić - mówił bp Krzysztof Włodarczyk.

Ordynariusz zainaugurował obchody roku jubileuszowego 100-lecia bydgoskiej parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy na Szwederowie. - Została ona erygowana 1 maja 1924 r. przez kard. Edmunda Dalbora. Niektórzy powiedzą, był to piękny czas. Nie było telefonów komórkowych, telewizji, Internetu, żyło się spokojniej, romantycznie, piękna idylla. Czy na pewno? Nie do końca - mówił bp Włodarczyk, zachęcając, by wejść w głąb historii i zobaczyć, czym żyli przodkowie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję