7 września 2008 roku bp Wiktor Skworc wydał dekret podnoszący chorzelowską świątynię do rangi sanktuarium. 8 września 1978 roku bp Jerzy Ablewicz dokonał uroczystej intronizacji obrazu MB Królowej Rodzin i wtedy to właśnie po raz pierwszy użył określenia Matka Boża Chorzelowska, Pani Ziemi Mieleckiej. Natomiast 9 września parafia obchodzi rocznicę koronacji Najświętszej Rodzicielki z obrazu Świętej Rodziny z Nazaretu.
Obraz Świętej Rodziny, na którym znajduje się cudowny wizerunek Matki Bożej w Chorzelowie, w parafii jest od 1813 roku. Od wielu już lat za wstawiennictwem Chorzelowskiej Pani wierni z regionu mieleckiego otrzymują wiele łask. Świadczą o tym wpisy do sanktuaryjnej księgi podziękowań i próśb.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Cudowny obraz początkowo znajdował się w przydrożnej kapliczce. – Można wspomnieć cudowne uratowanie mieszkańców Malinia, które należy do naszej parafii. Miała tam miejsce pacyfikacja podczas II Wojny Światowej. Kilkadziesiąt osób z tego regionu zostało spędzonych przez Niemców na łąkę, gdzie mieli być rozstrzelani za to, że tam dwóch niemieckich żołnierzy zostało wcześniej zabitych na tym terenie, więc wojsko niemieckie w ramach odwetu chciało zemścić się na mieszkańcach Malinia – opowiada ks. Andrzej Rams, kustosz sanktuarium. I dodaje: - Miało to miejsce dokładnie 2 sierpnia, w uroczystość MB Anielskiej. Jak napisali później ci, którzy uczestniczyli w tej pacyfikacji, wśród nich był ks. Ryniewicz. Młody kapłan pochodzący z Chorzelowa. Wszyscy zaczęli się modlić i prosić Matkę Najświętszą o uratowanie życia. I ten cud się zdarzył, bo ks. Ryniewicz powiedział do kogoś jedno słowo po niemiecku. Ten niemiecki żołnierz, który nadzorował pacyfikację, usłyszał, że ten ksiądz mówi po niemiecku. Podszedł więc do księdza Ryniewicza i porozmawiał z nim. Ten wytłumaczył mu, że mieszkańcy Malinia nie mają nic wspólnego z oskarżeniami przeciw nim wytoczonymi. I o dziwo w pewnym momencie ten Niemiec wydaje komendę, reszta wojska opuszcza broń i wsiada w samochód, zostawiając mieszkańców Malinia. Na tym miejscu wybudowali oni kaplice dziękczynną – opowiada ks. Andrzej Rams, kustosz sanktuarium.
Reklama
Maryja od lat była ważna dla mieszkańców tego regionu. Potwierdza to między innymi Kacper, który od 15 lat służy jako ceremoniarz w chorzelowskiej bazylice. – Służba przy ołtarzu Jej Syna sprawia, że trudne życiowe decyzje podejmuje się łatwiej. Bliskość Maryi i to, że roztacza swój Matczyny Płaszcz nad nami sprawia, że odczuwam wewnętrzny spokój i po prostu czuje, że razem z Maryją nie pomylę drogi – mówi Kacper.
Podobnym doświadczeniem dzieli obecny proboszcz parafii i kustosz sanktuarium, ks. Andrzej Rams: – Ta Niewiasta zawojowała moim kapłańskim sercem i postanowiłem sobie, już od tego pierwszego spotkania, że resztę życia kapłańskiego poświęcę na szerzenie Jej kultu, bo Ona jest tego warta.