Wadowice. Czerwiec 1999. Podczas spotkania z mieszkańcami rodzinnego miasta Jan Paweł II wspominał: „Tu, w tym mieście, w Wadowicach, wszystko się zaczęło. I życie się zaczęło, i szkoła się zaczęła, i studia się zaczęły, i teatr się zaczął, i kapłaństwo się zaczęło (...). A więc tam jest ulica Mickiewicza, tam jest Zatorska, tak, tu jest Krakowska. Tam jest dawny Zbożny Rynek, a tam jest Choczenka. A tam za nami jest Skawa. A tutaj była księgarnia «Foltyna». Jest jeszcze? Nie. A w tamtym domu mieszkał Jurek Kluger. A tam była cukiernia. Po maturze chodziliśmy na kremówki. Że myśmy to wszystko wytrzymali, te kremówki po maturze...”.
Wszyscy pamiętają szczery uśmiech Papieża, gdy opowiadał o ulubionych kremówkach i zastanawiali się, jaka tajemnica się w tym kryła. Szybko wymyślono, że z pewnością zawierały one alkohol. Nic podobnego - jak zapewniają przyjaciele młodości Karola Wojtyły - Papież uśmiechnął się nie dlatego, że przedwojenne kremówki nasączone były alkoholem, ale dlatego, że zjadali ich ogromne ilości. Organizowali nawet specjalne konkursy, kto zje więcej. Wojtyła potrafił zjeść podobno 8-10. Ale nie był rekordzistą. Kolega z Kalwarii Zebrzydowskiej - jak wspomina Eugeniusz Mróz - za jednym posiedzeniem, bez popijania, pochłaniał ich 16.
Po tej wypowiedzi Papieża kremówki zrobiły oszałamiającą karierę. I choć w Krakowie i w Małopolsce dla wielbicieli słodyczy od lat były prawdziwym rarytasem, to dopiero ta papieska wypowiedź spowodowała tak ogromne zainteresowanie nimi. Niestety, przepis na kremówki, które jadał w młodości Karol Wojtyła, zabrał do grobu przedwojenny właściciel cukierni. Dziś jedynie można się domyślać, jak były one robione, ale smaku, który pamiętał Ojciec Święty nie da się odtworzyć. Naszym Czytelnikom proponujemy przepis współczesny, który przywiozła Siostra Nazaretanka z Wadowic.
Pomóż w rozwoju naszego portalu