Reklama

Szkoła w Rostkowie ma swojego patrona

Niedziela płocka 44/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

"Po wielu dziesiątkach lat szkoła uzyskuje imię, które powinna nosić od początku swego istnienia - powiedział 4 października br. podczas uroczystości nadania imienia Szkole Podstawowej w Rostkowie wójt gminy Czernice Borowe, Zdzisław Morawski. - Dla Szkoły Podstawowej w Rostkowie im. św. Stanisława Kostki rozpoczyna się nowy rozdział. Od was, drodzy nauczyciele, będzie zależeć, jakie będzie jej oblicze, jacy będą jej przyszli wychowankowie. (...) Niech ta szkoła będzie miejscem, w którym - jak powiedział Jan Paweł II - wiedza otwiera horyzonty i sprzyja duchowemu rozwojowi człowieka. Prawdziwie wielki jest ten człowiek, który chce się czegoś nauczyć" - mówił Wójt.
Jeszcze przed uroczystą Mszą św., którą w rostkowskim kościele sprawował bp Roman Marcinkowski, dekret Biskupa Płockiego zezwalający na nadanie imienia św. Stanisława Kostki Szkole Podstawowej w Rostkowie odczytał ks. kan. Tadeusz Niestępski, po czym dyrektor szkoły mgr Sylwia Suchodolska-Jakóbiak zameldowała wójtowi gminy Czernice Borowe o gotowości społeczności szkoły do nadania imienia, zaś Wójt odczytał odpowiednią uchwałę Rady Gminy.
W wygłoszonej homilii bp Roman Marcinkowski wskazał na ogromną rolę wychowania przez rodzinę i szkołę w życiu młodego człowieka. "Brat św. Stanisława, Paweł Kostka o domu rodzinnym napisał: Rodzice wychowywali nas po katolicku, pouczając o dogmatach katolickich. Nie przyzwyczajali nas do przyjemności. Postępowali z nami surowo. Zaprawiali nas do modlitwy, uczciwości. Wszyscy nas upominali i brali udział w naszym wychowaniu. Wszystkich czciliśmy, przez wszystkich byliśmy kochani. Tak brat św. Stanisława, Paweł, pisze o nauczycielach, o rodzicach. Rodzice dzieciom stawiali wymagania" - podkreślał Biskup Roman. "Od dzisiaj wasza szkoła będzie miała swego patrona. Patron to jest ktoś, kto będzie dla was wzorem życia, wzorem postępowania. (...) Trzeba popracować, trzeba się powysilać, żeby stać się świętym, ale trzeba tak żyć" - zachęcał Kaznodzieja.
Po homilii nastąpiło poświęcenie i nadanie Szkole sztandaru, na który uczniowie szkoły złożyli uroczyste ślubowanie. Po Mszy św. uczestnicy uroczystości z towarzyszeniem Orkiestry Dętej Ochotniczej Straży Pożarnej z Przasnysza przeszli przed budynek szkoły, gdzie dokonano poświęcenia i odsłonięcia pamiątkowej tablicy.
Szkoła rozpoczęła działalność tuż po II wojnie światowej w zaadaptowanym na ten cel budynku rostkowskiego dworku. We wrześniu 1946 r. do szkoły uczęszczało 216 uczniów, a uczyło 4 nauczycieli. Obecnie liczy 65 uczniów. "Misją Szkoły Podstawowej w Rostkowie jest wszechstronny rozwój osobowy dziecka. Uczniowie od dawna stawiali sobie za wzór postać św. Stanisława, który wypowiedział słowa: "Do wyższych rzeczy jestem stworzony" - powiedziała dyrektor szkoły Sylwia Suchodolska-Jakóbiak. - Rostkowo jest miejscem kultu św. Stanisława Kostki, patrona diecezji płockiej i młodzieży polskiej. (...) Pragniemy, aby uczniowie wychodzący ze szkoły podstawowej im. św. Stanisława Kostki naśladowali czyny swego patrona, strzegli największych wartości człowieka, i stali się zapowiedzią nowej jedności".
Postać Patrona szkoły stała się inspiracją okolicznościowego programu artystycznego przygotowanego przez jej uczniów. Oficjalną część uroczystości zakończyło otwarcie i poświęcenie szkolnej galerii. Znalazły się w niej prace z gminnego konkursu pod hasłem "Św. Stanisław Kostka w oczach współczesnej młodzieży", którego sponsorami oprócz samej szkoły są: Wójt gminy Czernice Borowe, proboszcz parafii Rostkowo ks. Stanisław Mariański i Komisja Antyalkoholowa z Czernic Borowych. Centralne miejsce w ekspozycji zajmuje gablota z nowym sztandarem Szkoły. Sama wystawa gromadzi również wycinki prasowe, książki i film o św. Stanisławie Kostce, oraz materiały dotyczące historii parafii Rostkowo i szerzenia kultu świętego; uwidacznia także, w jaki sposób szkoła przygotowywała się do nadania imienia. Pozwala to wierzyć, że postać św. Stanisława, który 14 lat ze swojego krótkiego, 18-letniego, lecz jakże bogatego życia spędził właśnie tu, stanie się dla wychowanków rostkowskiej szkoły wzorem, do którego będą się odwoływać przez całe swoje życie, powtarzając za swoim patronem: "do wyższych rzeczy jestem stworzony".

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Historia Anny jest dowodem na to, że Bóg może człowieka wyciągnąć z każdej trudnej życiowej sytuacji i dać mu spełnione, szczęśliwe życie. Trzeba tylko się nawrócić.

Od dzieciństwa była prowadzona przez mamę za rękę do kościoła. Gdy dorosła, nie miała już takiej potrzeby. – Mawiałam do męża: „Weź dzieci do kościoła, ja ugotuję obiad i odpocznę”, i on to robił. Czasem chodziłam do kościoła, ale kompletnie nie rozumiałam, co się na Mszy św. dzieje. Niekiedy słyszałam, że Pan Bóg komuś pomógł, ale myślałam: No, może komuś świętemu, wyjątkowemu pomógł, ale na pewno nie robi tego dla tzw. przeciętnych ludzi, takich jak ja.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Kraków z kard. Rysiem

2024-04-29 09:19

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

kl. Krzysztof Wowra

W sobotę, 27 kwietnia, jak co roku, łódzcy klerycy roku propedeutycznego z przełożonymi spotkali się z ks. kard. Grzegorzem Rysiem w Krakowie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję