Reklama

W Tatry - zachęca ks. Waldemar Sondka

Nadchodzi czas, który tatrzańskie łaziki lubią najbardziej. Nie dość, że mniej jest turystów, to jeszcze góry i doliny nabierają niesamowitych barw. Jesień, wcześniejsza w Tatrach niż gdzie indziej w Polsce, bo nadchodząca już w sierpniu, jest tu chyba najpiękniejszą porą roku

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pogoda w Tatrach na ogół jest kapryśna, a o tutejszym klimacie mówi się: dziesięć miesięcy zimy, reszta - samo lato. Największa szansa na stabilną pogodę jest we wrześniu i październiku. Tatry jesienią lubi ks. Waldemar Sondka. Szczególnie ubarwienie gór. - Dopiero jesienią wiadomo, dlaczego np. Czerwone Wierchy rzeczywiście są czerwone - mówi.
Ks. Waldemar jest cenionym łódzkim duszpasterzem środowisk twórczych, ale wielu zna go przede wszystkim z licznych pasji. Najważniejsza z nich to Teatr Logos, którym kieruje z sukcesami od ponad 20 lat, druga - to góry, a w szczególności Tatry. Od ponad 20 lat jest ratownikiem Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego i jednym z dwóch duchownych ratowników w TOPR. To na słynnej tatrzańskiej Orlej Perci poczuł i rozważał swoje powołanie kapłańskie. Dziś jeździ w Tatry tak często, jak tylko może, a może rzadziej, niżby chciał. W każdym razie obowiązkowo spędza tam przynajmniej 120 godzin rocznie - takie wymagania stawia TOPR.

Najpierw Chochołowska

Wszystkie góry są piękne - podkreśla ks. Sondka. A można mu wierzyć: jego pasja do gór nie ogranicza się do Tatr i Polski. W ostatnich latach zdobył najwyższe szczyty obu Ameryk, Afryki, a ostatnio Elbrus - uważany za najwyższą górę Europy. Ale w Tatry ciągnie go najbardziej. Nie dlatego, że z polskich gór są najwyższe.
Wycieczki, które organizował i prowadził, starał się zaczynać od Doliny Chochołowskiej, najbardziej rozległej i najbardziej wysuniętej na zachód doliny w polskich Tatrach. Chodziło o to, żeby młody człowiek nie zaczynał tatrzańskiej przygody od Rysów. - Bo jak zdobędzie najwyższe i trudniejsze góry, może powiedzieć, co to dla niego takie Tatry Zachodnie!? Tymczasem Tatry Zachodnie są urokliwe, nie mniej piękne niż Tatry Wysokie. Warto je poznać - podkreśla ks. Waldemar. Dolina Chochołowska i jej otoczenie to jeden z jego ulubionych rejonów.
„Śliczna jest ta Chochołowska Polana. Nigdzie piękniejsze i w większym tłumie nie barwią się krokusy” - pisał Kornel Makuszyński w listach z Zakopanego. Latem drogą do schroniska ciągną kolejki ludzi, wozy konne, rowery... Mimo to w porównaniu ze słynną sąsiadką - Doliną Kościeliską - jest mniej zatłoczona. Prowadzi nią, a następnie Doliną Jarząbczą szlak Jana Pawła II. Pobliski Grześ (1653 m), z którego roztacza się piękny widok na Tatry Zachodnie, jest interesującym celem wycieczek także zimą, gdy zagrożenie lawinowe nie pozwala wejść wyżej.
Szlaki w Tatrach Zachodnich są długie, a szczyty przez to trudniej dostępne. A i same „Zachodnie” są uważane za mniej atrakcyjne. Niesłusznie: wiedzą to ci, którzy byli na Wołowcu, Starorobociańskim, Jarząbczym, Błyszczu czy na Czerwonych Wierchach. Widoki stamtąd (także na Tatry Wysokie) zapierają dech w piersiach. Warunek - to dobra pogoda. We wrześniu często taka bywa.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Z bajecznym widokiem

Dziś trudno sobie wyobrazić, że jeszcze 150 lat temu Krupówki - zakopiańska Marszałkowska - to była ścieżka łącząca centrum wsi przy dzisiejszej ul. Kościeliskiej z Kuźnicami, które górowały nad Zakopanem. Kuźnice to dziś najważniejszy punkt wypadowy w polską część Tatr. Znają je wszyscy, którzy chcą przejechać się kolejką na Kasprowy Wierch i pójść ku Świnicy i Czerwonym Wierchom, wejść na Giewont przez Kalatówki i Kondratową, wspiąć się przez Boczań (albo Jaworzynkę) na Halę Gąsienicową. Hala Gąsienicowa to drugi z ulubionych rejonów ks. Waldemara w Tatrach. - To miejsce, gdzie zawsze chce się wracać - mówi. W okolicy pociąga Kościelec, z bajecznym widokiem na okolicę, na strzeliste turnie, głębokie doliny i stawy. Do wejścia na szczyt nie zniechęca zbyt wiele sztucznych ułatwień. - Jest inaczej niż na Świnicy, gdzie założono za dużo tych ułatwień, łańcuchów i klamer; idzie się tam jak po chodniku.
Murowaniec jest świetną bazą wypadową w okolicę, także na Zawrat, Krzyżne, Granaty, Kozi oraz Kasprowy Wierch. Z Murowańca można się wybrać na kontemplację nad uspokajającym Czarnym Stawem albo na wędrówkę na przełęcz Zawrat, skąd zaczyna się pełna emocji wspinaczka słynną Orlą Percią.
W lewo od Murowańca odchodzi żółty szlak na przełęcz Krzyżne przez Pańszczycę, a z niej do Doliny Pięciu Stawów, krajobraz której, jak podają encyklopedie, tworzą granitowe szczyty Tatr Wysokich, rozległe płaśnie, gruzowiska dużych głazów, piarżyska, migotliwe tafle jezior, murawy i połacie kosodrzewiny.

Reklama

W pustelni

Z Kuźnic są tylko dwa kroki do Pustelni Świętego Brata Alberta w pobliżu Kalatówek, którą zaczęto wznosić w 1898 r. Budowali ją bracia albertyni pod kierunkiem samego Brata Alberta, z pomocą górali, a w projekcie najpewniej pomagał Stanisław Witkiewicz. Po czterech latach bracia zbudowali w pobliżu, na zboczu Krokwi, drugą pustelnię dla siebie, a dotychczasową przekazali siostrom albertynkom. Tych dwóch miejsc ks. Sondka nie zwykł omijać w czasie pobytów w Tatrach.
Pustelnia odznacza się surowością stylu oraz franciszkańską prostotą. Nad ołtarzem w tutejszej kaplicy Świętego Krzyża znajduje się zabytkowy krucyfiks, dzieło nieznanego artysty. Poniżej kaplicy Brat Albert zbudował chatkę, w której, w małym pokoju z drewnianym łóżkiem, zamieszkał, gdy do pustelni sprowadziły się siostry.
- Pięknie tutaj, choć rzadko jest pusto - stwierdza ks. Sondka - na Rusinowej Polanie. Ceniona jest wśród turystów ze względu na widoki na wschodnią część Tatr i leżącą niżej Dolinę Białki. Nie bez znaczenia jest możliwość odwiedzenia leżącego w pobliżu sanktuarium Matki Bożej na Wiktorówkach. Na polanie bywał kard. Karol Wojtyła - Papież Jan Paweł II.
Śladów pobytu ks. Wojtyły, a potem także Ojca Świętego można szukać w wielu miejscach w Tatrach. Wielokrotnie w latach 60. i 70. gościł na Jaszczurówce u sióstr urszulanek. Zachował się pokój, w którym mieszkał. Z okna mógł podziwiać góry, w tym Nosal, gdzie jeździł na nartach. Jaszczurówkę, podobnie jak Kalatówki, odwiedził również już jako papież, przed dwunastoma laty.

Reklama

Blisko i egzotycznie

Zakopane na głowę bije inne polskie ośrodki górskie pod względem liczby przyjeżdżających turystów, ale także w sondażach popularności. Według ubiegłorocznego sondażu GfK Polonia, aż dwie trzecie Polaków uważa Zakopane za najmodniejszą górską miejscowość. Na Karpacz, Krynicę i Wisłę wskazują tylko nieliczni.
Jak wytłumaczyć, że Polakom przyjeżdżającym w sezonie pod Tatry niestraszne są korki, kolejki, aby wjechać na Kasprowy, czy tłok na najpopularniejszych szlakach? Wytłumaczenie jest proste: walory krajobrazowe i kulturowe Tatr i Podhala przebijają wszystko. Okolica jest kolebką polskiego ruchu turystycznego, narciarstwa i alpinizmu. Kiedyś przyciągała i dziś przyciąga góralszczyzna, tak nam bliska i jednocześnie egzotyczna.
Ci, którzy latem w Tatrach szukają spokoju, muszą go trochę poszukać. Ale są takie miejsca. - Najwięcej ich w Tatrach Zachodnich, np. zwykle pustawa jest Dolina Lejowa, największa z polskich dolina reglowa, podchodząca pod Kominiarski Wierch - podkreśla ks. Sondka. - Pusto bywa też na ścieżce pod reglami, godna polecenia także mniej wytrawnym turystom górskim.

Wypad do Witkacego

Ks. Sondka jest głównym organizatorem Festiwalu Kultury Chrześcijańskiej, odbywającego się w Łodzi od lat w listopadzie. Po jego zakończeniu stara się odpocząć fizycznie i duchowo na rekolekcjach w Zakopanem.
- Program jest tak ułożony, że da się też pójść na przechadzkę Doliną Białego czy na Halę Kondratową - mówi. - Tatry są wtedy puste, często pada już śnieg. Jest wtedy czas na zatrzymanie się, uspokojenie, na modlitwę. Także księża mają tyle spraw, że na co dzień trudno im się wyciszyć, znaleźć inny sposób na kontakt z Panem Bogiem. - W ogóle jeżdżąc tyle lat w Tatry, spotkałem tam mnóstwo ludzi, którzy przeżyli jakieś porażki, uwikłali się w coś, a tam szukali wewnętrznej integracji, ładu wewnętrznego, kontaktu z Panem Bogiem - podkreśla ks. Waldemar. - W Tatrach warto mieszkać w schroniskach - poleca. Są w środku gór, nie trzeba do nich dojeżdżać, dochodzić, żeby wyprawić się np. na jakiś szczyt. Poza tym schroniska na ogół mają swój klimat, można spotkać w nich ciekawych ludzi.
Ks. Sondka nie byłby dyrektorem teatru, gdyby nie zachęcał do wieczornego wypadu do Teatru Witkacego. Można się tam wybrać z kwater podgórskich, ale także ze schronisk. Niestety, trudno o bilety, trzeba je rezerwować długo przed spektaklem, ale warto zaryzykować na wolne miejsca, na poduszki.
- „Logos” ma kontakty z „Witkacym” od ponad 20 lat, przyjaźnimy się. My graliśmy kiedyś u nich, oni grali u nas, w Łodzi. To, na co warto zwrócić u nich uwagę, to ich troska i szacunek dla widza, i fakt, że nie jest to teatr banalny. Mam nadzieję, że w jakiś sposób przejęliśmy to od nich - mówi ks. Waldemar. - Kiedyś, mieszkając na Chochołowskiej, pojechaliśmy do Zakopanego na dwa spektakle. Potem, po północy, ruszyliśmy na halę na piechotę. Doszliśmy nad ranem. Dla chcącego, także w górach, nie ma nic trudnego.

2009-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święty oracz

Niedziela przemyska 20/2012

W miesiącu maju częściej niż w innych miesiącach zwracamy uwagę „na łąki umajone” i całe piękno przyrody. Gromadzimy się także przy przydrożnych kapliczkach, aby czcić Maryję i śpiewać majówki. W tym pięknym miesiącu wspominamy również bardzo ważną postać w historii Kościoła, jaką niewątpliwie jest św. Izydor zwany Oraczem, patron rolników.
Ten Hiszpan z dwunastego stulecia (zmarł 15 maja w 1130 r.) dał przykład świętości życia już od najmłodszych lat. Wychowywany został w pobożnej atmosferze swojego rodzinnego domu, w którym panowało ubóstwo. Jako spadek po swoich rodzicach otrzymać miał jedynie pług. Zapamiętał również słowa, które powtarzano w domu: „Módl się i pracuj, a dopomoże ci Bóg”. Przekazy o życiu Świętego wspominają, iż dom rodzinny świętego Oracza padł ofiarą najazdu Maurów i Izydor zmuszony był przenieść się na wieś. Tu, aby zarobić na chleb, pracował u sąsiada. Ktoś „życzliwy” doniósł, że nie wypełnia on należycie swoich obowiązków, oddając się za to „nadmiernym” modlitwom i „próżnej” medytacji. Jakież było zdumienie chlebodawcy Izydora, gdy ujrzał go pogrążonego w modlitwie, podczas gdy pracę wykonywały za niego tajemnicze postaci - mówiono, iż były to anioły. Po zakończonej modlitwie Izydor pracowicie orał i w tajemniczy sposób zawsze wykonywał zaplanowane na dzień prace polowe. Pobożna postawa świętego rolnika i jego gorliwa praca powodowały zawiść u innych pracowników. Jednak z czasem, będąc świadkami jego świętego życia, zmienili nastawienie i obdarzyli go szacunkiem. Ta postawa świętości wzbudziła również u Juana Vargasa (gospodarza, u którego Izydor pracował) podziw. Przyszły święty ożenił się ze świątobliwą Marią Torribą, która po śmierci (ok. 1175 r.) cieszyła się wielkim kultem u Hiszpanów. Po śmierci męża Maria oddawała się praktykom ascetycznym jako pustelnica; miała wielkie nabożeństwo do Najświętszej Marii Panny. W 1615 r. jej doczesne szczątki przeniesiono do Torrelaguna. Św. Izydor po swojej śmierci ukazać się miał hiszpańskiemu władcy Alfonsowi Kastylijskiemu, który dzięki jego pomocy zwyciężył Maurów w 1212 r. pod Las Navas de Tolosa. Kiedy król, wracając z wojennej wyprawy, zapragnął oddać cześć relikwiom Świętego, otworzono przed nim sarkofag Izydora, a król zdumiony oznajmił, że właśnie tego ubogiego rolnika widział, jak wskazuje jego wojskom drogę...
Izydor znany był z wielu różnych cudów, których dokonywać miał mocą swojej modlitwy. Po śmierci Izydora, po upływie czterdziestu lat, kiedy otwarto jego grób, okazało się, że jego zwłoki są w stanie nienaruszonym. Przeniesiono je wówczas do madryckiego kościoła. W siedemnastym stuleciu jezuici wybudowali w Madrycie barokową bazylikę pod jego wezwaniem, mieszczącą jego relikwie. Wśród licznych legend pojawiają się przekazy mówiące o uratowaniu barana porwanego przez wilka, oraz o powstrzymaniu suszy. Izydor miał niezwykły dar godzenia zwaśnionych sąsiadów; z ubogimi dzielił się nawet najskromniejszym posiłkiem. Dzięki modlitwom Izydora i jego żony uratował się ich syn, który nieszczęśliwie wpadł do studni, a którego nadzwyczajny strumień wody wyrzucił ponownie na powierzchnię. Piękna i nostalgiczna legenda, mówiąca o tragedii Vargasa, któremu umarła córeczka, wspomina, iż dzięki modlitwie wzruszonego tragedią Izydora, dziewczyna odzyskała życie, a świadkami tego niezwykłego wydarzenia było wielu ludzi. Za sprawą św. Izydora zdrowie odzyskać miał król hiszpański Filip III, który w dowód wdzięczności ufundował nowy relikwiarz na szczątki Świętego.
W Polsce kult św. Izydora rozprzestrzenił się na dobre w siedemnastym stuleciu. Szerzyli go głównie jezuici, mający przecież hiszpańskie korzenie. Izydor został obrany patronem rolników. W Polsce powstawały również liczne bractwa - konfraternie, którym patronował, np. w Kłobucku - obdarzone w siedemnastym stuleciu przez papieża Urbana VIII szeregiem odpustów. To właśnie dzięki jezuitom do Łańcuta dotarł kult Izydora, czego materialnym śladem jest dzisiaj piękny, zabytkowy witraż z dziewiętnastego stulecia z Wiednia, przedstawiający modlącego się podczas prac polowych Izydora. Do łańcuckiego kościoła farnego przychodzili więc przed wojną rolnicy z okolicznych miejscowości (które nie miały wówczas swoich kościołów parafialnych), modląc się do św. Izydora o pomyślność podczas prac polowych i o obfite plony. Ciekawą figurę św. Izydora wspierającego się na łopacie znajdziemy w Bazylice Kolegiackiej w Przeworsku w jednym z bocznych ołtarzy (narzędzia rolnicze to najczęstsze atrybuty św. Izydora, przedstawianego również podczas modlitwy do krucyfiksu i z orzącymi aniołami). W 1848 r. w Wielkopolsce o wolność z pruskim zaborcą walczyli chłopi, niosąc jego podobiznę na sztandarach. W 1622 r. papież Grzegorz XV wyniósł go na ołtarze jako świętego.

CZYTAJ DALEJ

Patronka dnia - św. Małgorzata z Cortony

[ TEMATY ]

Św. Małgorzata z Cortony

pl.wikipedia.org

Małgorzata z Kortony

Małgorzata z Kortony

W historii św. Małgorzaty występuje wiele elementów z baśni lub fabularnego filmu. Piękna dziewczyna, książęcy zamek, macocha, które nie toleruje przybranej córki, kochanek, który umiera w tajemniczy sposób, a na końcu oczywiście szczęśliwe zakończenie- nawrócenie, które doprowadzi Ją do świętości.

W 1247 r. na świat przychodzi Małgorzata, w wieku 8 lat zostaje osierocona przez matkę, a ojciec żeni się ponownie. Zazdrosna macocha nie toleruje dziewczynki, co objawia się w uprzykrzaniu jej życia. Młoda Małgorzata szuka wolności, w wieku 18 lat zakochuje się w Arseniuszu z Montepulciano, z którym ucieka, myśląc, że ich uczucie zakończy się małżeństwem. Niestety nigdy do tego nie doszło, po mimo przyjścia na świat ich dziecka, gdyż szlachecka rodzina nie zgadza się na ich związek. Małgorzata próbuje wtopić się w życie rodziny swojego ukochanego, hojnie pomagając ubogim.

CZYTAJ DALEJ

Mario na Piaskach do której z pieśniami szli karmelici skrzypiąc trzewikami módl się za nami

2024-05-15 20:45

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

pl. wikipedia.org

Matka Boża Piaskowa

Matka Boża Piaskowa

W naszej majowej wędrówce, której szlak wyznaczył ks. Jan Twardowski docieramy dziś do Krakowa, by na chwilę zatrzymać się w cieniu karmelitańskiej duchowości. Po kilku dniach wędrówki przybyliśmy ponownie do Krakowa, gdzie na przedmieściach dawnego miasta – zwanym „Na Piasku” znajduje się ufundowany przez Władysława Jagiełłę i jego małżonkę Jadwigę kościół ojców karmelitów. To w tej świątyni uklękniemy dziś przed obrazem Matki Bożej Piaskowej, nazywanej też „Panią Krakowa”.

Obraz, który zatrzymuje dziś nasza uwagę znajduje się w kaplicy przy kościele Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny. Jest jednym z najpopularniejszych wizerunków Bogurodzicy w mieście. Wizerunek jest nietypowy w porównaniu do tych, które widzieliśmy do tej pory. Nie jest rzeźbą ani obrazem malowanym na desce czy płótnie. Ten, przed którym dziś się zatrzymujemy zgodnie z myślą ks. Jana jest malunkiem wykonanym na tynku.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję