Reklama

Rokitno

Jak biedny chłopina padł na kolana

Od wieków pomagała prymasom Polski. Była świadkiem burzliwej historii. To właśnie do Niej hierarchowie Kościoła, możnowładcy, również prosty lud przez wieki zanosili swe troski. Stąd też Matka Boża Rokitniańska nosiła wiele tytułów - „Pocieszycielka Pól i Lasów Mazowsza”, „Matka Boża od Nawróceń” oraz „Matka Boża Wspomożycielka Prymasów”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rokitno to stara polska wieś, położona kilkanaście kilometrów od granic Warszawy, na trasie poznańskiej. Tuż przy szosie stoi starannie zadbany i odrestaurowany barokowy kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Wkoło jest pusto, bardzo mały ruch na pobliskiej ulicy. Jest słonecznie, ciepło i sielsko. Aż trudno uwierzyć, że jestem kilkanaście kilometrów od granic Warszawy.
Ksiądz proboszcz i kustosz sanktuarium Krzysztof Gołębiewski, orionista, otwiera drzwi do świątyni. Jej trójnawowe wnętrze zachwyca lekkością i harmonią barokowego zdobnictwa. Kościół został wzniesiony na planie równoramiennego krzyża greckiego, według projektu członka rodziny architekta królewskiego Tomasza Bellottiego. Wnętrze świątyni rozjaśniają wpadające przez okna promienie słoneczne.
Idę pomiędzy ławkami, wolnym krokiem, w kierunku ołtarza. Ks. Gołębiewski gdzieś zniknął z widoku. Po chwili słyszę dobiegającą muzykę, której echo pobrzmiewa w murach kościoła. Spoglądam na prezbiterium i widzę, jak powoli i majestatycznie ukazuje się serce sanktuarium - Matka Boża Wspomożycielka Prymasów. W tej chwili trzeba było przyklęknąć, bo na ten widok kolana same się uginają.

Tajemnice podziemi

Ksiądz kustosz pokazuje i opowiada o wszystkich skarbach, które kryje wnętrze świątyni. A jest ich niemało. Wizerunek Matki Bożej od wieków słynie łaskami. I nic dziwnego, że ludzie w dowód wdzięczności przynosili Jej liczne wota. W nawach bocznych i przy ścianach sanktuarium znajduje się w sumie siedem ołtarzy. - A to jeszcze nie wszystko - podpowiada ksiądz proboszcz i prowadzi krętymi schodami do podziemia.
- Tomasz Bellotti, jak każdy „makaroniarz”, zaczął budować kościół od katakumb. Wybudował go do poziomu ziemi i, tak jak to w Polsce bywa, zabrakło pieniędzy. Bellotti spakował manatki i wyjechał. Na szczęście zachowały się projekty, dzięki którym następni proboszczowie mogli dokończyć dzieło. Sam architekt jednak nie zdążył zobaczyć swojego arcydzieła - podkreśla kustosz sanktuarium.
W podziemnych korytarzach ks. Gołębiewski zbiera różne stare przedmioty. - Można tu zobaczyć zarówno stare, nieużywane już przedmioty liturgiczne, jak również pociski artyleryjskie z czasów I wojny światowej. Oprócz tego w podziemiach są zbierane od wiernych różne dewocjonalia. - Często ludzie nie wiedzą, co robić ze starymi, uszkodzonymi krzyżami albo jakimiś pobożnymi ludowymi malowidłami. Dlatego też ogłaszam, żeby takich przedmiotów nie wyrzucali, ale przynosili do kościoła - mówi ks. Gołębiewski. Oprócz tego w podziemiach można obejrzeć wiele przedmiotów znalezionych podczas odgruzowywania kościoła oraz w zakamarkach strychu plebanii. Być może część z tych rzeczy dla historyków jest bardzo cenna. - Dlatego - mówi ksiądz proboszcz - nie wyrzucam ich, tylko ustawiam w podziemiach, aby każdy, kto chce, mógł je obejrzeć. O, proszę zobaczyć! - ksiądz pokazuje duże metalowe narzędzie, przypominające bardziej sprzęt z kuźni niż z kościoła. - To urządzenie służyło do wypiekania hostii. Kiedyś gospodyni czcigodnego proboszcza zalewała tę formę i wkładała do pieca. Po kilku minutach opłatki były gotowe - z pasją opowiada ks. Gołębiewski.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Cuda i uzdrowienia

Ks. Gołębiewski opowiada, że o Rokitnie krążą rozmaite legendy. Jedna z nich głosi, że dawno temu Matka Boża pojawiła się na rozstaju dróg i obserwowała życie okolicznych mieszkańców. Gdy zobaczyła, że w wierzbie z dziuplą zamieszkał diabeł Rokita, który kusił ludzi do złego, zlitowała się i przepędziła go stąd czym prędzej. A mieszkańców obdarzyła szczególnymi łaskami. Miejscowość nazwano wówczas Rokitnem. A w kościele zawisł obraz Maryi, który zaczął słynąć cudami.
Rokitno jest bez wątpienia jedną z najstarszych miejscowości na Mazowszu. Dzieje tej wsi sięgają aż XI wieku. Już w XIII wieku wieś jest wymieniana jako gród kasztelański z kasztelanem Mikołajem. Należał on już przed 1297 r. do archidiakonatu czerskiego.
Największy skarb Rokitna, czyli Cudowny Obraz, najprawdopodobniej został przywieziony przez któregoś z kasztelanów Ryxów z wyprawy wojennej na Wschodzie. Został namalowany temperą na desce cedrowej. Ukazuje Maryję z Dzieciątkiem Jezus na lewym ręku. Łaski, jakich ludzie doznawali przed wizerunkiem Matki Bożej, bardzo szybko rozsławiły Rokitno. Już w XVII wieku przybywały tu pielgrzymki z niemal całego Mazowsza. - Trzeba powiedzieć, że sława tego obrazu wyrosła z wiary ludu, a nie z nadania kościelnego - zaznacza ksiądz kustosz, dodając, że w archiwach diecezjalnych znajdują się dokumenty z przełomu XVII i XVIII wieku świadczące o wielu łaskach oraz udokumentowanych dziewięciu uzdrowieniach.
Prosty lud, który pielgrzymował do Rokitna, nazywał tutejszy obraz Matką Bożą Pocieszycielką Pól i Lasów Mazowsza.

Reklama

Wspomożycielka Prymasów

Duży rozgłos i prawdziwy splendor Rokitno zyskało dopiero wtedy, gdy przejeżdżał tędy prymas Polski abp Wacław Leszczyński. - Matka Boża tak go urzekła, że później, gdy podróżował z Łowicza do Warszawy, to zawsze zatrzymywał się w Rokitnie. Tę tradycję przejęli jego następcy. Wkrótce Rokitno wpisano do dóbr prymasowskich i rozpoczęto budowę kościoła murowanego, a do jej realizacji zatrudniono samego Tomasza Bellottiego. Niestety, z różnych względów - wojennych i finansowych - budowa ciągnęła się od 1694 r., a ukończono ją dopiero ok. 1885 r. Całkowite ukończenie świątynia zawdzięcza prałatowi kolegiaty łowickiej ks. Władysławowi Sędziakowskiemu, który przez prawie 50 lat był bardzo oddanym proboszczem w Rokitnie. Dzięki niemu sanktuarium stało się jedną z najpiękniejszych świątyń na całym Mazowszu. - Świątynia najbardziej ucierpiała podczas I wojny światowej, kiedy to Niemcy bronili kościoła przed Rosjanami, a później Rosjanie przed Niemcami. W efekcie nasze sanktuarium w ciągu pięciu dni przechodziło z rąk do rąk ok. 20 razy - opowiada ks. Gołębiewski. Gdy ks. Sędziakowski wyszedł z ukrycia na teren kościoła, to aż uklęknął i powiedział: „Dla jednych to, co widzę, będzie cudem widomym, a dla innych będzie tylko przypadkiem wojennym”. Zobaczył wówczas bardzo zniszczoną świątynię, w której praktycznie nie było ścian prezbiterium. Jedynie Cudowny Obraz wisiał na linie, która służyła do opuszczania i podnoszenia jego zasłony. Mimo całkowitego zniszczenia ołtarza i zasłony porwanej na strzępy, obrazu nie tknęła ani jedna kula.
Dopiero kard. Stefan Wyszyński nazwał ten obraz Matką Bożą Prymasowską, a jego następca kard. Józef Glemp w 2004 r. nadał specjalny statut sanktuarium i przywileje duchowe, a w 2005 r. koronował łaskami słynący obraz.

Reklama

Matka Boża od Nawróceń

Prawdziwy rozkwit Rokitno i sanktuarium przeżywały w okresie międzywojennym. Kościół bowiem został w całości odbudowany już w 1924 r. - Proszę sobie wyobrazić, że w tym miejscu na odpusty przychodziło po 20 tys. osób. Wówczas obraz zyskał sobie miano: „Matki Bożej od Nawróceń”. - Dlaczego? - pytam, a ksiądz zaczyna snuć opowieść.
Mówi, że w tamtych czasach były prawdziwe odpusty. Najpierw ludzie pobożnie się pomodlili, a później szli na zabawę, trochę popili, a na końcu wszyscy się bili. A wówczas szły w ruch sztachety z okolicznych płotów. - To był taki koloryt prawdziwych wiejskich odpustów - podkreśla ksiądz kustosz. Jego zdaniem, Matka Boża miała jednak swoje sposoby nawet na największych „zabijaków i moczymordów”. - Bo jak przykładowa Mańka szła na odpust do kościoła, to ciągnęła ze sobą swojego Józia - opowiada ks. Gołębiewski. - I bywało, że taki Józio ze swoją Mańką szedł do kościoła, rozglądając się tylko po drodze, gdzie by skoczyć na piwo. Ale Mańka była uparta i zaciągała chłopa najpierw przed oblicze Matki Bożej - snuje opowieść ksiądz proboszcz. - Józek zobaczył wewnątrz piękny kościół, obraz w pięknej, złotej oprawie. Biedny chłopina padł na kolana, tak się tym wszystkim przejął, że aż zaczął się modlić i w rezultacie zamiast w knajpie wylądował po 20 latach w konfesjonale - opowiada ks. Gołębiewski.
Oczywiście - zdaniem księdza - tych nawróceń nie da się zupełnie po ludzku wytłumaczyć. Ale było ich w owym czasie bardzo wiele. Ludzie widzieli, jak „najgorsze typy we wsi” lądowały tu w konfesjonale. I pewnie dlatego tak nazwali ten obraz.

Reklama

W PRL-u sanktuarium umiera

Po wojnie zgubny dla Rokitna okazał się splendor, jaki zyskało sobie sanktuarium, kiedy za prymasa Polski kard. Augusta Hlonda właśnie tu w 1945, 1946, 1947 r. odbywały się święcenia kapłańskie warszawskich księży. Wówczas prawie wszystkie kościoły w centrum stolicy leżały w gruzach.
- Rozgłos tego sanktuarium spowodował jednak, że w 1948 r. towarzysz Bierut wydał dekret, który nigdy nie ujrzał światła dziennego, ale okazał się zgubą. Była w nim bowiem mowa, o tym, że każdy ksiądz oraz osoba świecka, która będzie tutaj pielgrzymować, zostanie poddana karze administracyjnej. Dekret ten, niestety, bardzo mocno zapadł w świadomości wielu duchownych - mówi ks. Gołębiewski. Okoliczni księża i wierni zaczęli omijać Rokitno wielkim łukiem. - Od tego czasu Rokitno umiera. Pewnie Bierut nawet nie przepuszczał, że tak bardzo uda mu się wymazać to sanktuarium z duchowej mapy Mazowsza - stwierdza kustosz sanktuarium.
Gdy Zgromadzenie Księży Orionistów przejęło od diecezji parafię w Rokitnie, kościół i wszystkie budynki były w opłakanym stanie. Parafia liczy bowiem zaledwie 900 wiernych. Gdyby nie wsparcie finansowe zgromadzenia, dziś sanktuarium nie wyglądałoby tak, jak wygląda.
Ksiądz proboszcz dwoi się i troi, aby na powrót przyciągnąć do Rokitna pielgrzymów. Jednak powrót na duchową mapę Polski okazuje się być bardzo trudny. - Gdy odbyła się koronacja obrazu, która była transmitowana przez telewizję na cały świat, to pomyślałem, że wszystko się zmieni, a ja będę siedział i czekał na pielgrzymów. Okazało się jednak, że tak się nie stało - wyznaje ks. Gołębiewski. - Dlatego też zapraszam wszystkich do nawiedzenia tego sanktuarium. Pragnieniem moim jest, aby pielgrzymowały tu różne grupy zawodowe czy młodzieżowe. Można zorganizować dzień skupienia, w podziemiach - wykłady, a na parafialnym terenie - grilla - zachęca ks. Gołębiewski, który jest tutaj proboszczem od 2003 r. - Moim pragnieniem jest, aby to piękne sanktuarium znowu zaczęło żyć - dodaje.

Reklama

Nabożeństwa

Msze św. niedzielne i świąteczne
9.00 - Msza św. poranna
11.30 - Suma
16.30 - Msza św. popołudniowa z okolicznościowym nabożeństwem

Msze św. w dni powszednie
godz. 16.30

Dojazd
Kilkanaście kilometrów na zachód od granic Warszawy, w kierunku Poznania. Niedaleko jest też klasztor i sanktuarium w Niepokalanowie. Rokitno położone jest ok. trzech kilometrów od trasy. Można tu również dojechać pociągiem i wysiąść na stacji Płochocin, która znajduje się niecałe 2 km od sanktuarium.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Marek Jędraszewski: Trzeba wprowadzić „zarys” Bożej prawdy do naszego czasu

2024-05-12 09:45

[ TEMATY ]

abp Marek Jędraszewski

Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej

Abp Marek Jędraszewski

Abp Marek Jędraszewski

- Jeśli do naszego czasu i do naszej drogi wprowadzimy „zarys” Bożej prawdy, to dojdziemy do życia wiecznego. Nawet jeśli ten „zarys” Bożej prawdy będzie wymagał od nas niełatwego, osobistego świadectwa - mówił abp Marek Jędraszewski 11 maja w czasie uroczystości odpustowych w sanktuarium św. Stanisława w Szczepanowie.

Uroczystości odpustowe w sanktuarium św. Stanisława w Szczepanowie rozpoczęły się procesją z kaplicy narodzenia św. Stanisława do szczepanowskiej bazyliki. W procesji niesiono relikwie św. Stanisława BM, św. Jana Pawła II oraz świętych i błogosławionych z terenu diecezji tarnowskiej. Dziś wprowadzono do sanktuarium relikwie św. Kingi, które ofiarowały siostry klaryski ze Starego Sącza.

CZYTAJ DALEJ

Abp Antonio Guido Filipazzi na Skałce: Wzywam Kościół w Polsce do szczerej i skutecznej jedności

2024-05-12 13:15

[ TEMATY ]

św. Stanisław Biskup i Męczennik

abp. Antonio Guido Filipazzi

Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej

- Pragnę wezwać Kościół Boży w Krakowie i w Polsce do szczerej i skutecznej jedności; jedności, która opiera się na racjach nadprzyrodzonych, a nie tylko ludzkich, aby można było wiarygodnie i owocnie wypełniać misję, otrzymaną od Boskiego Założyciela, a także być ziarnem zgody w dzisiejszym społeczeństwie i świecie, które są tak spolaryzowane i skonfliktowane - mówił abp Antonio Guido Filipazzi, nuncjusz apostolski w Polsce podczas uroczystości ku czci św. Stanisława przy Ołtarzu Trzech Tysiącleci na Skałce w Krakowie.

Tradycyjna procesja ku czci św. Stanisława Biskupa i Męczennika, głównego patrona Polski przeszła dziś z katedry na Wawelu na Skałkę, gdzie koncelebrowano Mszę św. przy Ołtarzu Trzech Tysiącleci.

CZYTAJ DALEJ

Weigel o 1. pielgrzymce Jana Pawła II do Polski: 9 dni, które popchnęły XX w. na nowe tory

2024-05-13 18:50

[ TEMATY ]

George Weigel

Ks. Tomasz Podlewski

Pielgrzymka Jana Pawła II do Polski w czerwcu 1979 r. to było 9 dni, które popchnęły XX w. na nowe tory - mówił w poniedziałek biograf Jana Pawła II George Weigel. Dodał, że była to rewolucja sumienia, która zapoczątkowała rewolucję polityczną.

Weigel, który napisał m.in. biografię polskiego papieża zatytułowaną "Świadek nadziei", wziął w poniedziałek udział w dyskusji w Centralnym Przystanku Historia im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Warszawie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję