Żyjemy dziś tak, jakby życie na ziemi nie miało się skończyć.Zabiegany świat i człowiek myślący wyłącznie o swoim „teraz”. A to przysłania horyzont.
Tadeusz Różewicz powie w jednym ze swoich wierszy: „Czasem życie zasłania to, co jest większe od życia”. A ks. Janusz Pasierb dopowie swoim wierszem, że „życie trzeba robić z twardszego od siebie tworzywa”. A my zatroskani o „teraz”. Rosnące ciało, więdnąca dusza. Chcemy zatrzymać to „teraz” jak najdłużej. Budujemy sobie wieczność na ziemi. Wierzymy, że zawsze będziemy piękni i młodzi, silni i panujący. A jeśli pojawiają się jakieś kłopoty, to ruszamy po pomoc, by owo „teraz” naszego życia ratować. Odnowa biologiczna albo psychoterapeuta. Dla mniej ambitnych - ekstaza na dyskotece albo piwo w pubach.
A dla inteligencji - eksperymenty z formą albo kolejny „Kod Leonarda”, stawiający na głowie to, co stało na nogach. W ostateczności - nowy film albo nowa żona.
„Czasem życie zasłania to, co jest większe od życia”.
Świat zapomina o wieczności, ale i domaga się głosu nie z tego świata.
Jakieś rozdwojenie, niekonsekwencja, rozdarcie. To właśnie do tego tragicznie rozdwojonego człowieka przychodzi Bóg, rodząc się w Chrystusie. Dzięki Niemu można odnaleźć na nowo wewnętrzną jedność. Można na nowo stać się człowiekiem scalonym wewnętrznie. Jak to się dzieje? „Zróbcie Mu miejsce, Pan idzie z Nieba” - podpowiadają słowa pieśni.
Najpierw muszę sobie uświadomić, że sam siebie nie zbawię. Życie człowieka - to życie wyglądające zbawienia. A więc zgoda na wytracenie tempa, rezygnacja z iluzji i ze „znieczuleń”. A więc także leczenie neurotycznej gorączki - kultu aktywności. To wszystko jest owocem dobrej modlitwy. Trzeba znaleźć czas, by „stracić go dla Boga”. Trzeba zrobić miejsce w sercu, nabierając dystansu do drobiazgów codzienności. Bo życie nie po to jest, by grzęzło w bezwartościowych głupstwach, ale po to, aby wyglądało zbawienia. Modlitwa Adwentu to modlitwa tęsknoty. Różne bywają pragnienia i tęsknoty w naszych sercach. Możemy siebie zapytać: jeśli pragniesz, a już się napiłeś, to dlaczego jesteś nienasycony? To nie ta studnia.
W Adwencie podnosimy głowę, aby dostrzec tęsknotę, która przewyższa wszystkie tęsknoty i która streszcza w sobie wszystkie pragnienia. „Niebiosa, rosę spuśćcie nam z Nieba” - tak oblubienica Chrystusa, Kościół, mówi o swojej tęsknocie za Oblubieńcem. Nikogo nie można zmusić do miłości, ale można obudzić w nim tęsknotę za wiecznością, a wtedy łatwiej o miłość.
Pomóż w rozwoju naszego portalu