Reklama

Sport

Jedenasty dzień Zimowych Igrzysk Olimpijskich

[ TEMATY ]

sport

Olimpiada

Igrzyska

Atos International / Foter / CC BY-SA

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jedenasty dzień Zimowych Igrzysk Olimpijskich wyłonił medalistów w 7 dyscyplinach - dwóch kobiecych (slalom gigant, short track) i pięciu męskich (biathlon, narciarstwo dowolne, kombinacja norweska, snowboarding i łyżwiarstwo szybkie). W klasyfikacji medalowej wciąż na prowadzeniu są Niemcy (8 medali złotych, 3 srebrne, 4 brązowe), miejsca na „podium” uzupełniają Norwegowie (7-4-7) i niekwestionowani królowie łyżwiarstwa szybkiego - Holendrzy (6-6-8).

W narciarskim slalomie gigancie kobiet pierwszego przejazdu nie ukończyło 15 z 89 zgłoszonych do startu zawodniczek (poza tym do rywalizacji nie przystąpiła Maria Hoefl-Riesch), drugiego - kolejne 7. Gigant był prawdziwym festiwalem reprezentantek egotycznych jak na konkurencję alpejską krajów: Chile, Argentyny, Brazylii, Togo, Peru czy Tajlandii (w barwach ostatniego z tych krajów wystąpiła niejaka Vanessa Vanakorn, czyli nie kto inny niż... słynna skrzypaczka Vanessa Mae. 2253. zawodniczka w rankingu FIS zawody zakończyła wprawdzie na ostatniej, 67. pozycji ze stratą przeszło 50 sekund do zwyciężczyni, jednak liczy się to, że spełniła swoje marzenie, jakim był występ na igrzyskach olimpijskich).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zwyciężyła Słowenka Tina Maze (to jej pierwszy medal w Soczi; w Vancouver w gigancie była druga), srebro wywalczyła Anna Fenninger z Austrii (mistrzyni supergiganta dojechała do mety z 7 setnymi sekundy straty do liderki), trzecie miejsce zajęła najlepsza po pierwszym przejeździe Niemka Viktoria Rebensburg (złota medalistka w tej konkurencji z Vancouver miała 0.27 s straty do Maze). W konkursie wystąpiły dwie Polki - Maryna Gąsienica-Daniel, po pierwszym przejeździe 35., zajęła ostatecznie 32. miejsce, Karolina Chrapek była 33. (36. na półmetku zawodów).

W snowboardowym crossie mężczyzn, który miał się odbyć wczoraj, ale został przełożony na dziś z powodu mgły, triumfował Francuz Pierre Vaultier, przed reprezentantem gospodarzy Nikolayem Olyuninem (pierwszym w historii zdobywcą medalu dla Rosji w snowcrossie), trzeci był Amerykanin Alex Deibold. Konkursu do udanych nie zaliczą z pewnością Polacy, obaj bowiem zakończyli swoje występy na poziomie 1/8 finału. Maciej Jodko, sklasyfikowany ostatecznie na 25. pozycji ex aequo z 7 innymi zawodnikami, swój wyścig zakończył na 4. miejscu (wygrał w nim przyszły wicemistrz olimpijski, Rosjanin Olyunin), natomiast Mateusz Ligocki, którego występ do ostatnich dni przed igrzyskami stał pod znakiem zapytania z powodu problemów zdrowotnych snowboardzisty, w swoim wyścigu był 5. (czyli ostatni) i ostatecznie - wraz z 5 rywalami - został sklasyfikowany na 33. pozycji.

Reklama

Rywalizacja o złoty medal była wyjątkowo zacięta, mistrz i wicemistrz wygrali bowiem wszystkie swoje wyścigi przed finałem. Ostatecznie lepszy okazał się Francuz, który przed czterema laty w tej konkurencji zajął 9. miejsce.

Sporo emocji przyniosła dziś rywalizacja biathlonistów, którym wreszcie udało się stanąć na starcie biegu masowego na 15 km. Zwycięzcą zawodów został Norweg Emil Hegle Svendsen, który od drugiego na mecie Martina Fourcade’a z Francji okazał się lepszy o... długość buta. Na trzecim miejscu podium uplasował się Czech Ondrej Moravec, zdobywając tym samym swój drugi medal olimpijski w karierze (pierwszy wywalczył również w Soczi - srebrny w biegu pościgowym).

Spośród 27 zawodników, którzy ukończyli bieg, tylko dwóch nie popełniło ani jednego błędu na strzelnicy (biathloniści strzelali, podobnie jak panie wczoraj, czterokrotnie - dwa razy w pozycji leżącej i dwa razy na stojąco) - byli to mistrz i zdobywca brązowego medalu. Fourcade, który zdobył swój 3. olimpijski krążek w Soczi, a 4. w ogóle, pomylił się na strzelnicy tylko raz. Po trzech strzelaniach, mimo dwóch pudeł, w czołówce utrzymywał się zdobywca złotego medalu w sprincie, Norweg Ole Einar Bjoerndalen, jednak o jego klęsce (czyli 22. pozycji w ostatecznej klasyfikacji) zadecydowało ostatnie strzelanie, w którym zanotował aż 4 niecelne trafienia, stając się tym samym najgorzej strzelającym zawodnikiem w całej stawce. W biegu nie wzięli udziału Polacy, którzy nie zdołali zakwalifikować się do trzydziestki najlepszych biathlonistów z Soczi.

Reklama

Łyżwiarzom startującym w short tracku przyszło dziś rywalizować w 3 konkurencjach. Z perspektywy Polaków najistotniejsze były kwalifikacje kobiet na dystansie 1000 m, w których wzięła udział Patrycja Maliszewska. Polka z 2. miejsca w swoim ślizgu zakwalifikowała się do piątkowych ćwierćfinałów - jedną z rywalek w jej wyścigu będzie Chinka Jianoru Li, złota medalistka z Soczi na dystansie 500 m. W kwalifikacjach na 500 m wzięli dziś udział łyżwiarze - finały, podobnie jak w przypadku konkurencji 1000 m pań, odbędą się w piątek.

Medalistki olimpijskie wyłoniły dziś natomiast finały sztafety pań na 3000 m. Złote krążki powędrowały do reprezentantek Korei Południowej (czas: 4:09.498), srebrne - podobnie jak przed czterema laty - do Kanadyjek (4:10.641), a brązowe do drużyny włoskiej (4:14.014).

Jedynym rozegranym dziś meczem curlingowym było dodatkowe spotkanie mężczyzn pomiędzy Norwegami (brązowymi medalistami sprzed czterech lat) i Brytyjczykami, które wyłoniło półfinałowego rywala dla Szwedów. W drugim półfinale zmierzą się drużyny z Kanady - obrońcy tytułu z Vancouver - i Chin. Mecze półfinałowe, zarówno w turnieju męskim, jak i kobiecym, odbędą się jutro. W rywalizacji bobslejowych dwójek kobiecych odbyły się dziś 1. i 2. ślizg (pozostałe dwa - jutro). Na półmetku konkursu najbliżej złotych medali są reprezentantki USA (Elana Mayers/ Lauryn Williams), przed obrończyniami tytułu z Vancouver Kanadyjkami (Kaillie Humphries/ Heather Moyse) i drugą dwójką amerykańską (Jamie Greubel/ Aja Evans). W rywalizacji nie ma Polek.

Reklama

W ramach łyżwiarstwa szybkiego odbył się dziś bieg na 10 000 m mężczyzn. W rywalizacji wzięło udział 3 Holendrów i to oni właśnie - można powiedzieć, że w Soczi to już pewnego rodzaju tradycja - rozdzielili między sobą wszystkie medale (tym większy podziw należy się Zbigniewowi Bródce, który jako jedyny łyżwiarz spoza Holandii zdołał wywalczyć złoto w którejś z konkurencji w męskim łyżwiarstwie szybkim). Najlepszy okazał się Jorrit Bergsma, który ustanowił swoim wynikiem nowy rekord olimpijski (12:44.45) i zdobył swój drugi krążek w Soczi (w rywalizacji na dystansie 5000 m był trzeci), srebrny medal zdobył Sven Kramer (najlepszy na 5000 m; dzisiejsze srebro to jego szósty krążek zimowych igrzysk), brąz natomiast - 37-letni Bob de Jong (na olimpijskim podium stanął po raz 4. w karierze). Jedyny w stawce reprezentant biało-czerwonych, Sebastian Druszkiewicz, zajął ostatnią, 14. pozycję ze stratą przeszło minuty do zwycięzcy.

Kombinatorzy norwescy przystąpili do rywalizacji składającej się ze skoku na dużej skoczni i biegu na 10 km. Złotym medalistą został pochodzący z Norwegii Joergen Graabak, który po skokach wybiegł na trasę jako 6. ze stratą 42 s do prowadzącego na półmetku zawodów Niemca Erica Frenzela. Srebrny krążek wywalczył rodak zwycięzcy, 7. po skokach Magnus Hovdal Moan (to jego 3. medal olimpijski), brąz - prowadzący po skokach Niemiec Fabian Riessle. Obrońca tytułu z Vancouver, Bill Demong, oddał skok na odległość zaledwie 116,5 m, co dało mu 38. miejsce na półmetku rywalizacji i tym samym odebrało szanse na dobry wynik - Amerykanin zakończył zawody dopiero na 31. pozycji. Jedyny Polak w stawce, Adam Cieślar, na trasę wybiegł jako 32. (po skoku o długości 122 m), w końcowej klasyfikacji znalazł się na 37. miejscu. W narciarskim halfpipe’ie (czyli - w skrócie - w ewolucjach w śnieżnej rynnie na nartach) złotym medalistą został z 92 punktami na koncie aktualny mistrz świata w tej konkurencji Amerykanin David Wise, srebrnym - Kanadyjczyk Mike Riddle (90.60 pkt), brąz zaś wywalczył Francuz Kevin Rolland (88.60). Ski halfpipe jest jedną z 12 nowych konkurencji olimpijskich wprowadzonych w Soczi.

Reklama

W zmaganiach hokeistów odbyły się dziś ćwierćfinały turnieju mężczyzn - poznaliśmy półfinałowych rywali dla zwycięzców poszczególnych grup: Szwedów, Amerykanów i Kanadyjczyków oraz Finów, którzy awansowali do dalszej fazy turnieju z drugiego miejsca w swojej grupie. Wyniki ćwierćfinałów prezentują się następująco:

Słowenia - Austria 4:0 (Słoweńcy zagrają jutro ze Szwedami), Rosja - Norwegia 4:0 (gospodarze w półfinale zmierzą się z Finami), Szwajcaria - Łotwa 1:3 (Łotysze podejmą zespół obrońców tytułu mistrzowskiego z Vancouver - Kanadę), Czechy - Słowacja 5:3 (Czesi w półfinale zagrają z wicemistrzami sprzed czterech lat - reprezentacją USA).

Hokeistki rozegrały dziś mecze, które ustaliły ostateczną klasyfikację na miejscach 5-8. W spotkaniu o piąte miejsce Finki zwyciężyły z reprezentacją Rosji 4:0, Niemki natomiast zakończyły swój mecz z zespołem z Japonii wynikiem 3:2 i w ostatecznie zostały sklasyfikowane w tabeli jako siódme.

2014-02-18 21:27

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Od Pjongczangu do Pekinu

Niedziela Ogólnopolska 9/2018, str. 49

[ TEMATY ]

Olimpiada

Igrzyska

Igrzyska w Pjongczangu

Archiwum Marka Krochmalskiego

Z dr. n. med. Markiem Krochmalskim, członkiem Polskiej Misji Medycznej na XXIII Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pjongczangu, rozmawia Anna Wyszyńska

ANNA WYSZYŃSKA: – XXIII Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pjongczangu to już historia. Co najbardziej zapamiętamy z Korei?

DR N. MED. MAREK KROCHMALSKI: – I my, i kibicie z pewnością zapamiętamy skoki narciarskie na normalnej skoczni. Nasi skoczkowie skakali świetnie, ale zmienna pogoda płatała figle i w końcu nie zdobyliśmy medalu, który był tak blisko. Była to, niestety, porażka, bo wiemy, że nasi zawodnicy byli świetnie przygotowani. Ale to są zawody. Na szczęście był złoty medal Kamila Stocha na dużej skoczni, który bardzo nas ucieszył, podobnie jak brązowy dla drużyny, z minimalną stratą do drugiego miejsca, do zespołu Niemiec. Byliśmy też blisko złotego medalu w sztafecie biathlonowej kobiet, jednak biathlon to nie tylko bieganie, ale i strzelanie, które ostatniej zawodniczce nie bardzo się udało. Inne ekipy też przeżywały dramaty – w slalomie specjalnym dwóch aktualnych liderów rankingu światowego wypadło z trasy, przestali się liczyć. Podobnie hokej kobiet, w którym Kanadyjki – największe faworytki – przegrały niespodziewanie z reprezentacją USA. O zwycięstwie zadecydowały rzuty karne. Takich sytuacji było więcej.

CZYTAJ DALEJ

Kryzys powołań czy kryzys powołanych?

Tę wspólną troskę o powołania powinno się zacząć nie tylko od tygodniowego szturmowania nieba, ale od systematycznej modlitwy.

Często wspominam pewną rozmowę o powołaniu. W czasach gdy byłem rektorem seminarium, poprosił o nią młody student. Opowiedział mi trochę o sobie, o dobrze zdanej maturze i przypadkowo wybranym kierunku studiów. Zwierzył się jednak z największego pragnienia swojego serca: że głęboko wierzy w Boga, lubi się modlić, że jego największe pasje dotyczą wiary, a do tego wszystkiego nie umie uciec od przekonania, iż powinien zostać księdzem. „Dlaczego więc nie przyjdziesz do seminarium, żeby choć spróbować wejść na drogę powołania?” – zapytałem go trochę zdziwiony. „Bo się boję. Gdyby ksiądz rektor wiedział, jak się mówi u mnie w domu o księżach, jak wielu moich rówieśników śmieje się z kapłaństwa i opowiada mnóstwo złych rzeczy o Kościele, seminariach, zakonach!” – odpowiedział szczerze. Od tamtej rozmowy zastanawiam się czasem, co dzieje się dziś w duszy młodych ludzi odkrywających w sobie powołanie do kapłaństwa czy życia konsekrowanego; z czym muszą się zmierzyć młodzi chłopcy i młode dziewczyny, których Pan Bóg powołuje, zwłaszcza tam, gdzie ziemia dla rozwoju ich powołania jest szczególnie nieprzyjazna. Kiedy w Niedzielę Dobrego Pasterza rozpoczniemy intensywny czas modlitwy o powołania, warto zacząć nie tylko od analiz dotyczących spadku powołań w Polsce, od mniej lub bardziej prawdziwych diagnoz tłumaczących bolesne zjawisko malejącej liczby kapłanów i osób życia konsekrowanego, ale od pytania o moją własną odpowiedzialność za tworzenie przyjaznego środowiska dla wzrostu powołań. Zapomnieliśmy chyba, że ta troska jest wpisana w naturę Kościoła i nie pojawia się tylko wtedy, gdy tych powołań zaczyna brakować. Kościół ma naturę powołaniową, bo jest wspólnotą ludzi powołanych przez Boga, a jednocześnie jego najważniejszym zadaniem jest, w imieniu Chrystusa, powoływać ludzi do pójścia za Bogiem. Ewangelizacja i troska o powołania są dla siebie czymś nieodłącznym, a odpowiedzialność za powołania dotyczy każdego człowieka wierzącego. Myśląc więc o powołaniach, zacznijmy od siebie, od osobistej odpowiedzi na to, jak ja sam buduję klimat dla rozwoju swojego i cudzego powołania. Indywidualna i wspólna troska o powołania nie może wynikać z negatywnych nastawień. Mamy się troszczyć o powołania nie tylko dlatego, że bez nich nie uda nam się dobrze zorganizować Kościoła, ale przede wszystkim z tego powodu, iż każdy człowiek jest powołany przez Boga i potrzebuje naszej pomocy, aby to powołanie rozeznać, mieć odwagę na nie odpowiedzieć i wiernie je zrealizować w życiu.

CZYTAJ DALEJ

W. Brytania: ani Izrael, ani Iran nie chcą wojny, ale łatwo o coś, co ją wywoła

2024-04-20 09:58

[ TEMATY ]

Izrael

Iran

Karol Porwich/Niedziela

Ani Izrael, ani Iran nie są teraz zainteresowane eskalacją konfliktu, co nie znaczy, że go nie będzie w przyszłości, bo pierwsza wymiana ciosów już nastąpiła, a w takiej sytuacji bardzo łatwo o błędną kalkulację – mówi PAP dr Ahron Bregman z Departamentu Studiów nad Wojną w King's College London.

Ekspert wyjaśnia, że rząd Izraela – także ze względu na wewnętrzną presję – musiał zareagować na irański atak rakietowy w poprzedni weekend, ale ta reakcja była w rzeczywistości bardzo stonowana, co sugeruje, że Izrael nie chce eskalować sytuacji, lecz ją deeskalować. Bregman przypuszcza, że właśnie z powodu tej stonowanej reakcji Iran również nie będzie dążył do odwetu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję