Reklama

Pamięci Twórców i Czytelników „Niedzieli”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Uroczystość Wszystkich Świętych oraz przeżywany przez nas ostatnio jubileusz 80-lecia „Niedzieli” obligują nas do przypomnienia tych, którzy pracowali w naszej redakcji, a zwłaszcza tych, którzy położyli podwaliny pod to ważne dzieło Kościoła. Wspominamy więc przede wszystkich redaktorów naczelnych „Niedzieli”. Pierwszym był ks. kan. Wojciech Mondry, który przybył do Częstochowy w 1926 r. na zaproszenie bp. Teodora Kubiny - założyciela „Niedzieli”. Zaangażował się on mocno w tę pracę i pozostał w Częstochowie na stałe. „Niedzielę” prowadził do 1937 r. Zmarł w 1969 r. Drugim naczelnym „Niedzieli” był ks. Stanisław Gałązka, który prowadził pismo do wybuchu wojny. Po wojnie ks. Gałązka nie wrócił już do pracy w redakcji, zmarł w 1963 r. jako proboszcz parafii w Żytniowie. „Niedzielę” zaczął po nim redagować ks. kan. Antoni Marchewka - dziennikarz, fotoreporter, działacz kultury, prawnik. Ks. Marchewka zapisał się wielką troską o pismo w latach 1945-53. W tym czasie nakład „Niedzieli” wzrósł z 7 tys. do 100 tys. egz. Po zakazie wydawania „Niedzieli” ks. Marchewka nie ustał w staraniach o jej reaktywowanie, jednak mimo pewnych okresów odwilżowych, szczególnie w 1956 r., nie udało mu się wskrzesić tygodnika. Wspominamy ks. Marchewkę jako człowieka ogromnej pracy, kompetencji w sztuce dziennikarskiej i wielkiego zaangażowania. W 1964 r. napisał wspomnienia dotyczące „Niedzieli”, a także swojego uwięzienia w 1947 r. przez władze komunistyczne, m.in. za „Niedzielę” - w tym czasie obowiązki redaktora naczelnego tygodnika pełnił, żyjący jeszcze, ks. Władysław Soboń. Ks. Marchewka zmarł w Częstochowie w 1973 r.
Przez 28 lat ówcześni biskupi oraz duchowieństwo i wierni starali się o reaktywowanie pisma, lecz wysiłki te nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. Nie były jednak bezowocne - pielęgnowały w społeczeństwie potrzebę wiary i wolności. Dziś, świadomi wagi tego wysiłku, składamy wielkie dzięki śp. księżom biskupom Zdzisławowi Golińskiemu i Stefanowi Barele za tę ich troskę.
„Niedziela” rozpoczęła nowy etap pracy w 1981 r. Pod moim kierunkiem zaczynaliśmy pracę redakcyjną praktycznie od zera. W tym czasie wspierali nas ludzie, którym zawdzięczamy bardzo wiele. Chciałbym tu szczególnie wspomnieć mojego profesora z Seminarium - Krzysztofa Wielguta, który przez wiele lat służył nam swoją wiedzą i radą i w którym znajdowaliśmy zawsze serdecznego przyjaciela. W czasie komunistycznego reżimu bardzo nam pomagał mec. Miron Kołakowski. Publikował swoje teksty, a także pomagał od strony prawnej zmagać się z urzędem cenzury. Bardzo pomocna była w naszej pracy również mec. Maria Stypułkowska - człowiek wielkiej kultury, znająca języki obce, która stała na straży informacji zagranicznych. Do stałych współpracowników „Niedzieli” należał dr med. Zdzisław Banaszkiewicz - humanista, wielki patriota i obrońca dóbr kultury. Od wielu lat nie ma ich już wśród żyjących.
Bardzo serdecznie wspominamy też śp. s. Stanisławę, sercankę CSM, która przez wiele lat wiernie i cierpliwie spisywała nagrywane na taśmie magnetofonowej komunikaty Radia Watykańskiego - nie było jeszcze Katolickiej Agencji Informacyjnej i wiadomości z życia Kościoła czerpaliśmy tylko z audycji tegoż radia.
Jednym z naszych serdecznych przyjaciół był również niedawno zmarły br. Stanisław Romuald Rybicki FSC, do końca wierny w swej przyjaźni. Nie zdarzyło się, by odmówił pomocy. Serdeczny, ciepły, zawsze otwarty... Bardzo nam żal, że nie będzie go już wśród nas.
Wspominamy również bliskich nam duchem, choć fizycznie będących daleko, innych zmarłych przyjaciół „Niedzieli”. Był wśród nich zmarły 18 września br. o. Marian Załęcki, paulin z Amerykańskiej Częstochowy, nasz korespondent zza oceanu. Jeszcze nie tak dawno prosił o przysłanie mu stuły „Niedzieli” z napisem „Mater Verbi”. Byliśmy niezwykle poruszeni, gdy dowiedzieliśmy się, że Ojciec Marian został w tej stule pochowany - takie było jego życzenie, bo kochał „Niedzielę”.
Wśród tych, którzy odeszli, są także bardzo liczni nasi Czytelnicy, niektórzy bardziej, inni mniej nam osobiście znani - ludzie, którzy pisali do nas listy, którzy nam ufali, którzy dzielili się swoimi uwagami. Niezliczonym rzeszom Przyjaciół „Niedzieli”, Czytelnikom, Duszpasterzom, Katechetom i naszym Współpracownikom dziękujemy dziś za ich świadectwo. Ich trud i najlepsze intencje nie będą bez znaczenia u Boga, pozostaną także w naszej serdecznej pamięci, ale nade wszystko w modlitwach i ofiarowanych za nich Eucharystiach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Franciszek: liczy się tylko miłość

2024-05-15 10:30

[ TEMATY ]

Franciszek

PAP/EPA/Riccardo Antimiani

„Chrześcijańska miłość obejmuje to, co nie jest urocze, oferuje przebaczenie, błogosławi tych, którzy przeklinają. Jest to miłość tak śmiała, że zdaje się prawie niemożliwa, a jednak jest jedyną rzeczą, która po nas pozostanie. Jest to «ciasna brama», przez którą musimy przejść, aby wejść do Królestwa Bożego” - mówił papież podczas dzisiejszej audiencji ogólnej. Swoją katechezę Ojciec Święty poświęcił teologalnej cnocie miłości.

Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!

CZYTAJ DALEJ

Święty oracz

Niedziela przemyska 20/2012

W miesiącu maju częściej niż w innych miesiącach zwracamy uwagę „na łąki umajone” i całe piękno przyrody. Gromadzimy się także przy przydrożnych kapliczkach, aby czcić Maryję i śpiewać majówki. W tym pięknym miesiącu wspominamy również bardzo ważną postać w historii Kościoła, jaką niewątpliwie jest św. Izydor zwany Oraczem, patron rolników.
Ten Hiszpan z dwunastego stulecia (zmarł 15 maja w 1130 r.) dał przykład świętości życia już od najmłodszych lat. Wychowywany został w pobożnej atmosferze swojego rodzinnego domu, w którym panowało ubóstwo. Jako spadek po swoich rodzicach otrzymać miał jedynie pług. Zapamiętał również słowa, które powtarzano w domu: „Módl się i pracuj, a dopomoże ci Bóg”. Przekazy o życiu Świętego wspominają, iż dom rodzinny świętego Oracza padł ofiarą najazdu Maurów i Izydor zmuszony był przenieść się na wieś. Tu, aby zarobić na chleb, pracował u sąsiada. Ktoś „życzliwy” doniósł, że nie wypełnia on należycie swoich obowiązków, oddając się za to „nadmiernym” modlitwom i „próżnej” medytacji. Jakież było zdumienie chlebodawcy Izydora, gdy ujrzał go pogrążonego w modlitwie, podczas gdy pracę wykonywały za niego tajemnicze postaci - mówiono, iż były to anioły. Po zakończonej modlitwie Izydor pracowicie orał i w tajemniczy sposób zawsze wykonywał zaplanowane na dzień prace polowe. Pobożna postawa świętego rolnika i jego gorliwa praca powodowały zawiść u innych pracowników. Jednak z czasem, będąc świadkami jego świętego życia, zmienili nastawienie i obdarzyli go szacunkiem. Ta postawa świętości wzbudziła również u Juana Vargasa (gospodarza, u którego Izydor pracował) podziw. Przyszły święty ożenił się ze świątobliwą Marią Torribą, która po śmierci (ok. 1175 r.) cieszyła się wielkim kultem u Hiszpanów. Po śmierci męża Maria oddawała się praktykom ascetycznym jako pustelnica; miała wielkie nabożeństwo do Najświętszej Marii Panny. W 1615 r. jej doczesne szczątki przeniesiono do Torrelaguna. Św. Izydor po swojej śmierci ukazać się miał hiszpańskiemu władcy Alfonsowi Kastylijskiemu, który dzięki jego pomocy zwyciężył Maurów w 1212 r. pod Las Navas de Tolosa. Kiedy król, wracając z wojennej wyprawy, zapragnął oddać cześć relikwiom Świętego, otworzono przed nim sarkofag Izydora, a król zdumiony oznajmił, że właśnie tego ubogiego rolnika widział, jak wskazuje jego wojskom drogę...
Izydor znany był z wielu różnych cudów, których dokonywać miał mocą swojej modlitwy. Po śmierci Izydora, po upływie czterdziestu lat, kiedy otwarto jego grób, okazało się, że jego zwłoki są w stanie nienaruszonym. Przeniesiono je wówczas do madryckiego kościoła. W siedemnastym stuleciu jezuici wybudowali w Madrycie barokową bazylikę pod jego wezwaniem, mieszczącą jego relikwie. Wśród licznych legend pojawiają się przekazy mówiące o uratowaniu barana porwanego przez wilka, oraz o powstrzymaniu suszy. Izydor miał niezwykły dar godzenia zwaśnionych sąsiadów; z ubogimi dzielił się nawet najskromniejszym posiłkiem. Dzięki modlitwom Izydora i jego żony uratował się ich syn, który nieszczęśliwie wpadł do studni, a którego nadzwyczajny strumień wody wyrzucił ponownie na powierzchnię. Piękna i nostalgiczna legenda, mówiąca o tragedii Vargasa, któremu umarła córeczka, wspomina, iż dzięki modlitwie wzruszonego tragedią Izydora, dziewczyna odzyskała życie, a świadkami tego niezwykłego wydarzenia było wielu ludzi. Za sprawą św. Izydora zdrowie odzyskać miał król hiszpański Filip III, który w dowód wdzięczności ufundował nowy relikwiarz na szczątki Świętego.
W Polsce kult św. Izydora rozprzestrzenił się na dobre w siedemnastym stuleciu. Szerzyli go głównie jezuici, mający przecież hiszpańskie korzenie. Izydor został obrany patronem rolników. W Polsce powstawały również liczne bractwa - konfraternie, którym patronował, np. w Kłobucku - obdarzone w siedemnastym stuleciu przez papieża Urbana VIII szeregiem odpustów. To właśnie dzięki jezuitom do Łańcuta dotarł kult Izydora, czego materialnym śladem jest dzisiaj piękny, zabytkowy witraż z dziewiętnastego stulecia z Wiednia, przedstawiający modlącego się podczas prac polowych Izydora. Do łańcuckiego kościoła farnego przychodzili więc przed wojną rolnicy z okolicznych miejscowości (które nie miały wówczas swoich kościołów parafialnych), modląc się do św. Izydora o pomyślność podczas prac polowych i o obfite plony. Ciekawą figurę św. Izydora wspierającego się na łopacie znajdziemy w Bazylice Kolegiackiej w Przeworsku w jednym z bocznych ołtarzy (narzędzia rolnicze to najczęstsze atrybuty św. Izydora, przedstawianego również podczas modlitwy do krucyfiksu i z orzącymi aniołami). W 1848 r. w Wielkopolsce o wolność z pruskim zaborcą walczyli chłopi, niosąc jego podobiznę na sztandarach. W 1622 r. papież Grzegorz XV wyniósł go na ołtarze jako świętego.

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 16.): Śpij, Jasieńku, śpij

2024-05-15 20:50

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

Materiał prasowy

Czy da się zacumować okręt na środku morza? Czy Bóg mówi przez sny? I czy Boże Ciało przypadające w maju to jedyny związek Eucharystii z Maryją? Zapraszamy na szesnasty odcinek „Podcastu umajonego”, w którym ks. Tomasz Podlewski opowiada o roli Matki Bożej według św. Jana Bosko.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję