Reklama

Na temat...

Gotowi zagrać wszystko

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tylu ludzi wyrastało koło mnie i przeze mnie, i ze mnie poniekąd.
Stałem się jakby łożyskiem, którym przetacza się żywioł - na imię mu człowiek.
Ale skoro ja także jestem człowiekiem,
Czyż natłok tych innych ludzi mnie samego jakoś nie wykrzywił?
Jeśli każdym z nich byłem niedoskonale, wciąż za bardzo zostając sobą -
Czyż ten, który ze mnie ocalał, może patrzeć na siebie bez trwogi?

Zacytowany wyżej wiersz nosi tytuł Aktor, a napisał go bez mała 50 lat temu ks. Karol Wojtyła. Przyszłemu Papieżowi zawód aktora nie był obcy, wszak występował niegdyś na deskach Teatru Rapsodycznego w Krakowie. Pewne szczególne wymagania związane z uprawianiem aktorstwa musiały go niepokoić, skoro postawił - w formie poetyckiej - tak znamienne pytania.
W sprawie filmu Kod da Vinci napisano już tysiące artykułów, słusznie krytykujących reżysera i producentów tej antychrześcijańskiej prowokacji. Nie zetknąłem się jednak ani razu z krytycznymi opiniami pod adresem aktorów - a przecież film w ogóle by nie powstał, gdyby ów reżyser nie znalazł chętnych do zagrania w nim.
Każdy aktor, gdy otrzymuje propozycję jakiejś roli w teatrze czy w filmie, otrzymuje kopię sztuki czy scenariusza, aby zapoznać się z zadaniem, jakie przed nim stanie, i zadecydować, czy temu zadaniu sprosta. I czy w ogóle podoba mu się proponowana rola. Następnie rozmawia z reżyserem, by dowiedzieć się, czego się on po nim spodziewa. Nikt zatem nie może twierdzić, że przystępując do pracy przy filmie, np. przy Kodzie da Vinci, nie zna jego treści i nie zdaje sobie sprawy z jego charakteru.
Zastanawiam się, czy i jak wielu aktorów zadaje sobie kiedykolwiek pytanie o skutki moralne, etyczne i społeczne dzieła, w którego realizacji bierze udział. Czy i jak często zdarzają się odmowy przyjęcia roli z pobudek ideowych? Powie ktoś, że te moje pytania są nie na miejscu, bo zadaniem aktora jest grać, a nie przeżywać duchowe rozterki. W końcu trzeba z czegoś żyć, a jeżeli się raz narażę reżyserowi (i stojącemu za nim przemysłowi filmowemu), to może się okazać, że zostanę bez pracy... Uważam jednak, że nie ma takiego zawodu, który można by uznać za zwolniony a priori z wszelkich ograniczeń etycznych. A zwłaszcza tak ceniony i otoczony społecznym nimbem zawód, jak ten aktorski.
Niestety, rzeczywistość zdaje się temu przeczyć. Mógłbym zacytować wiele filmów z ostatniej dekady, w których pogwałcono wszelkie normy etyczne - zawsze zasłaniając się rozmaitymi, rzekomo szlachetnymi intencjami. Niedawno mieliśmy na naszych ekranach film jawnie pornograficzny, ale, a jakże, „artystyczny”, z ambicjami bezkompromisowego, a jakże, pokazania jałowości i nudy seksu pozbawionego miłości, a więc, a jakże, pomocny młodym ludziom w odnalezieniu siebie i tak dalej, i tak dalej. Ba, od pewnego czasu słychać głosy, że w tzw. normalnym filmie powinno być miejsce dla pornografii, a sama pornografia to nic złego (tekst w tym duchu ukazał się w feministycznym tygodniku dla kobiet, wydawanym jako dodatek Gazety Wyborczej). I są aktorki i aktorzy gotowi (za dobre pieniądze) zagrać dosłownie wszystko. Bez względu na skutki.
A skutki mogą być tylko złe, i to nie tylko dla widzów. Dla aktorów również. Znam przypadek pewnego młodego artysty japońskiego, który dał się namówić do zagrania roli homoseksualisty, łącznie ze sceną stosunku homoseksualnego. Zagrał, czego od niego żądano, po czym długo nie mógł pozbyć się moralnego „kaca” i otrząsnąć z uczucia wstrętu do samego siebie. Nowocześni, bezkompromisowi „fachowcy” od kina orzekliby zapewne, że ów młody człowiek nie nadaje się do zawodu aktora...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pierwsze dłuższe wystawienie na widok publiczny ciała św. Franciszka z Asyżu

2025-10-04 17:24

[ TEMATY ]

Asyż

Vatican News

Św. Franciszek z Asyżu. Fragment obrazu przypisywanego Cimabue w dolnym kościele Bazyliki św. Franciszka w Asyżu. Druga połowa XIII wieku. Według tradycji jest to obraz najbardziej zbliżony do rzeczywistych rysów fizycznych Franciszka z Asyżu.

Św. Franciszek z Asyżu. Fragment obrazu przypisywanego Cimabue w dolnym kościele Bazyliki św. Franciszka w Asyżu. Druga połowa XIII wieku. Według tradycji jest to obraz najbardziej zbliżony do rzeczywistych rysów fizycznych Franciszka z Asyżu.

Jak poinformowało biuro prasowe franciszkańskiej wspólnoty w Asyżu, w ramach obchodów 800. rocznicy śmierci św. Franciszka, przypadającej w 2026 r., odbędzie się historyczne wydarzenie, na które zaproszeni są pielgrzymi z całego świata. Po raz pierwszy szczątki świętego będą widoczne dla wszystkich w dniach 22 lutego do 22 marca przyszłego roku. Będzie możliwość m. in. zwiedzania grupowego, w tym z polskim tłumaczeniem.

Oficjalne informację tę ogłoszono 4 października – w dniu wspomnienia św. Franciszka, patrona Włoch. W komunikacie podkreślono, że to niezwykły dar i szczególne zaproszenie do modlitwy. Wydarzenie oparte będzie na ewangelicznym motywie ziarna, które obumiera, aby przynieść owoce miłości i braterstwa. Zachęci do refleksji nad życiem świętego, który 800 lat po śmierci nadal przynosi owoce i inspiruje wielu.
CZYTAJ DALEJ

Ile można spóźnić się do kościoła?

2025-10-04 21:04

[ TEMATY ]

Eucharystia

Msza św.

abp Andrzej Przybylski

Karol Porwich/Niedziela

Zwierzał mi się ktoś, że ma kłopoty z punktualnością. W zasadzie wszędzie się spóźnia, w tym również na niedzielne Msze św. Ta osoba, świadoma swojej wady, zapytała mnie, ile można się spóźnić do kościoła, żeby Msza św. niedzielna mogła być zaliczona jako spełniony obowiązek chrześcijański - pisze abp Andrzej Przybylski.

Zwierzał mi się ktoś, że ma kłopoty z punktualnością. W zasadzie wszędzie się spóźnia, w tym również na niedzielne Msze św. Ta osoba, świadoma swojej wady, zapytała mnie, ile można się spóźnić do kościoła, żeby Msza św. niedzielna mogła być zaliczona jako speł niony obowiązek chrześcijański. Dodała zaraz, że po noć wystarczy, jeśli się zdąży na czytanie Ewangelii, a właściwie to nawet tylko na moment Przeistocze nia chleba w Ciało Chrystusa i wina w Krew Pańską. Musiałem jej dopowiedzieć konkretnie i prosto: nie wystarczy!
CZYTAJ DALEJ

Wąwolnica. Śpiewanie Bogu jako sposób na życie

2025-10-05 07:06

Agnieszka Marek

Chór Jubilate Deo z sanktuarium Matki Bożej Kębelskiej w Wąwolnicy świętuje jubileusz 30-lecia istnienia.

Główne uroczystości odbyły się 28 września i rozpoczęły się uroczystą Eucharystią w wąwolnickiej świątyni. Ks. Łukasz Czapla modlił się o Boże błogosławieństwo dla żyjących i życie wieczne dla zmarłych, którzy na przestrzeni tych 30 lat śpiewali w chórze. W czasie Mszy świętej chór wykonał Kyrie oraz Agnus Dei z Missa Princeps Pacis A. L.Webbera oraz Jesu dulcis memoria L. Bardosa. Następnie parafianie i zaproszeni goście mogli wysłuchać czterech części koncertu przygotowanego na okoliczność jubileuszu. Odbył się on jako koncert finałowy III Ogólnopolskiego Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej. Festiwal został zapoczątkowany przez Adama Łagunę i Szymona Czapika przed trzema laty ze względu na 100-lecie oddania organów w Wąwolnicy. Od tamtej pory melomani mogą słuchać koncertów wirtuozów organów z różnych ośrodków w Polsce. W tegorocznej edycji wystąpili m.in. Hubert Trojanek z Poznania oraz Stanisław Maryjewski z Lublina, zaś w koncercie finałowym – Szymon Czapik z Wąwolnicy. Na początku koncertu ks. Jeży Ważny podkreślił znaczenie chóru Jubilate Deo dla wspólnoty parafialnej i wąwolnickiego sanktuarium. – Oni wcześniej powstali nim ja tu przyszedłem – mówił. – Zastałem już tych pięknych ludzi, piękny zespół. I zwracając się do chórzystów dodał: obyście trwali jak najdłużej, rozrastali się i służyli we wszystkim Panu Bogu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję