Reklama

„Alkoholizm i inne uzależnienia zaliczają się do chorób zaprzeczeń i zakłamania”

Szamotanie się w świecie ułudy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Stanisław Klimaszewski: - Na początek pytanie nieco prowokacyjne: Czy specjalista od uzależnień jest człowiekiem wolnym, czy też uzależnionym od czegoś?

Dr Bohdan T. Woronowicz: - Jestem uzależniony od nikotyny, ale 9 kwietnia minie 20 lat, jak nie dotknąłem papierosa. Zawdzięczam to moim pacjentom. Kiedy im mówiłem o ich uzależnieniu, w pewnym momencie zobaczyłem także swoje. I wtedy przestałem palić. Do dzisiaj mi się to udaje.

- Gdyby Pan zapalił, co by się stało? Wróciłby nałóg?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- To prawdopodobne. Dziś zapaliłbym jednego papierosa, jutro drugiego, a za dwa, pięć dni paliłbym jak smok. Jak kiedyś, 20-30 papierosów dziennie.

- Co to jest uzależnienie?

- Jest dobra definicja, powstała w końcu lat 60. ubiegłego wieku, która wprawdzie odnosiła się do substancji psychoaktywnych, do środków chemicznych, ale inne uzależnienia można do niej dopasowywać. Uzależnienie to stan psychiczny i fizyczny wynikający ze współdziałania organizmu i substancji psychoaktywnej, np. alkoholu. Charakteryzuje się zmianami w zachowaniu i ma różne następstwa, w tym przymus ciągłego lub okresowego używania tej substancji, aby doświadczyć psychicznych efektów jej działania lub uniknąć objawów wynikających z jej braku - złego samopoczucia, dyskomfortu.

Reklama

- Musi to być substancja chemiczna?

- Nie. W innych uzależnieniach jest to stan psychiczny, który wiąże się z określonymi zachowaniami. Taka osoba odczuwa potrzebę, „głód”, robienia czegoś. Grzebania w internecie, hazardu. To powoduje poprawę samopoczucia, przynajmniej chwilową. W mózgu drażniony jest ośrodek przyjemności. Ponieważ dla uzależnionego jest to stan przyjemny, stara się takie czynności kontynuować. Pojawia się trudna do odparcia chęć powtarzania zachowania i rozwija się zależność psychiczna.

- Od czego ludzie uzależniają się najczęściej?

- Od nikotyny, alkoholu, leków, narkotyków. Następne uzależnienia to patologiczny hazard; coraz częściej słyszymy o komputerach, choć rzadziej przychodzą osoby bezpośrednio tym dotknięte, a częściej ich bliscy: rodzice, dziadkowie. Proszą o pomoc, bo dziecko spędza bardzo dużo czasu przy komputerze. Nie wiedzą, co robić. Są też osoby uzależnione od seksu, od tzw. „miłości”. Poszukują nowych związków, wrażeń i w ten sposób dowartościowują się.

- Czyli można uzależnić się od wszystkiego?

- Teoretycznie tak. Są ludzie, którzy potrafią umiejętnie dawkować, np. dużo pracują, ale mają też czas na odpoczynek, dla rodziny. Inni natomiast są pochłonięci obsesją myślenia o sprawach zawodowych. Jadą na urlop z komórką, laptopem - są więźniami pracy.

- Czy naukowiec, który poświęca bardzo dużo czasu na pracę naukową, jest uzależniony od nauki?

- Jeżeli nie potrafi znaleźć czasu na inne aktywności i wiąże się to z różnymi niedobrymi konsekwencjami, np. rodzinnymi czy zdrowotnymi, to tak.

- A hobby?

- Jeżeli nie przynosi szkód temu komuś i otoczeniu to wszystko w porządku. Natomiast, jeśli pojawiają się problemy zdrowotne lub w rodzinie, bo nie ma czasu, to już jest!

- Czy uzależnienie od komputera, internetu to znak czasu?

- Ostatnio tak. Jest to problem bardzo ukryty. Ci, którzy mają w domu młodzież, wiedzą, ile to zabiera czasu. Nie wszyscy mają świadomość, gdzie i kiedy zaczyna się uzależnienie. Dziecku kupuje się komputer i resztę się odpuszcza. Rodzice nie uczą rozsądnego gospodarowania czasem. A dziecko zajmuje się różnymi rzeczami w komputerze, odkłada na bok sprawy związane z nauką. Siedzi do późnych godzin, chodzi niewyspane, w szkole zaczynają się problemy.

- Właśnie, gdzie jest linia oddzielająca normalne korzystanie z narzędzia od choroby?

- Nie jest ona jednoznaczna, choć są objawy umożliwiające rozpoznanie uzależnienia. Najprościej: jest to np. brak kontroli nad czasem przeznaczonym na dane zachowanie lub czynność. Każdy z nas tak gospodaruje czasem, że może przeczytać książkę, pójść na spacer, uprawiać sport, obejrzeć telewizję. Czas jest poszatkowany. Jest też miejsce na to, żeby zagrać w karty, posiedzieć i wypić trochę alkoholu. Jeżeli w pewnym momencie jakieś zachowania zaczynają zajmować coraz więcej czasu, to dzieje się to kosztem innych aktywności. Później to zaczyna wypierać inne formy spędzania czasu. Granicy trzeba szukać indywidualnie. Trzeba też zauważyć, że w tej chwili słowo „uzależnienie” bywa nadużywane. Ktoś lubi coś robić, powtarza tę czynność, to otoczenie już mówi o uzależnieniu.

- Czy żyjemy w kulturze, która zachęca do wolności, czy raczej pcha w stronę uzależnień? Milion razy powtarzane reklamy…

- Myślę, że dzisiejsza kultura prowadzi raczej w kierunku zniewolenia. Człowiekowi coraz trudniej obejść się bez pewnych atrybutów cywilizacji.

- Od czego najłatwiej się uzależnić?

- Gdyby spojrzeć na liczbę osób uzależnionych, to powiedziałbym, że od alkoholu. Oblicza się, że w Polsce jest 800 tys. osób uzależnionych. Ja myślę, że więcej. Podobnym, a może nawet większym problemem jest uzależnienie od nikotyny.

- Czy są jakieś grupy zawodowe lub społeczne, które uzależniają się najłatwiej?

- O samym alkoholizmie mówi się, że jest chorobą najbardziej demokratyczną. Ja stykałem się ze wszystkimi profesjami, ludźmi zajmującymi wszelkie stanowiska: państwowe, biznesowe, naukowe. Przekrój bardzo szeroki. To nie tyle zależy od profesji, co od osobowości człowieka.

- Dlaczego niektórzy się uzależniają?

- Weźmy taki przykład: Przychodzi ktoś po pracy i chce się odprężyć. Siada w fotelu przed telewizorem, otwiera puszkę piwa i sączy. Napięcie spada... - bardzo prosty mechanizm prowadzący do uzależnienia od alkoholu. A można w tym czasie pójść na spacer, na basen, robić inne rzeczy. Jeżeli ktoś potrafi czerpać przyjemność z różnych źródeł bodźców, to się nie uzależni.

- Ale inni sączą i się nie uzależniają...

- Są ludzie, którzy częściej przeżywają dyskomfort. Jeżeli taka osoba zauważy, że alkohol, jakieś tabletki, hazard, komputer powodują poprawę samopoczucia, to będzie dążyła do powtarzania tego. I druga grupa - ludzie, którzy potrzebują częściej niż inni pobudzenia, stymulacji. Źle się czują, gdy dookoła jest spokojnie. Czekają, kiedy coś się zdarzy, prowokują różne wydarzenia. Szukają adrenaliny: uprawiają sporty ekstremalne, kradną drobne przedmioty w sklepie...

- Przyczyna tkwi w genach, w wychowaniu?

- W przypadku uzależnień mówimy o polietiologii - wieloprzyczynowości. Z jednej strony jest podłoże biologiczne, z drugiej - muszą nałożyć się czynniki psychologiczne, duchowe, społeczne. To wszystko daje pewne „możliwości” wejścia w uzależnienie.

- Trudno zauważyć, że się jest uzależnionym?

- Bardzo trudno. Alkoholizm i inne uzależnienia zaliczają się do chorób zaprzeczeń i zakłamania. Człowiekowi do ostatniego momentu wydaje się, że wszystko kontroluje. Poszukuje innych, którzy gorzej od niego funkcjonują. Zdarza się, że człowiek do końca życia nie ma świadomości uzależnienia.

- Uzależnienie zakłóca z jednej strony wolność, a z drugiej - świadomość...

- To jeden z objawów, że człowiek nie widzi związku między jakimiś zachowaniami, np. używaniem alkoholu, a różnego rodzaju problemami życiowymi. A to zły szef, a to zła żona. To mi nie wyszło, zakąska zaszkodziła.

- Pan Doktor używa słowa alkohol, ale wypowiedzi te można odnosić także do innych uzależnień?

- Tak. Mówię o alkoholizmie, bo jest najczęściej spotykany.

- W końcu trafia taki pacjent do Pana.

- Dla nas, terapeutów, największym wyzwaniem jest umożliwienie komuś zidentyfikowania się z chorobą. Dopóki człowiek nie poczuje się chory, nie zidentyfikuje się z nią, dopóty nie będzie chciał się leczyć. Nie ma do niego żadnego dojścia. Uzależnieni na ogół przychodzą pod jakąś presją: żony, zakładu pracy, psującego się zdrowia, coś się z nimi dzieje nie tak. Są dalecy od postrzegania siebie w kategoriach osoby uzależnionej. Dopiero w procesie terapii następuje identyfikacja z chorobą. Dopiero wtedy pojawia się chęć zmieniania czegoś i tym samym dalszego uczestniczenia w leczeniu. Kontrolowania swoich zachowań bardziej od wewnątrz niż z zewnątrz. Wtedy dopiero mamy szansę na sukces. Kładziemy nacisk na to, żeby pacjent powiązał swoje niepowodzenia, kłopoty, trudności, przykrości, straty np. z używaniem substancji psychoaktywnych, hazardowym graniem.

- Trudne jest leczenie?

- Uzależnienia są bardziej zaleczalne niż wyleczalne. Dziś nie ma sposobu na to, żeby przywrócić komuś możliwość kontrolowanego picia alkoholu. On po prostu musi nauczyć się żyć bez tej podpórki, jaką jest alkohol. Ilekroć sięgnie po alkohol, istnieje ogromne prawdopodobieństwo, nawet pewność, że choroba się uaktywni. Nie będzie w stanie zatrzymać tego wszystkiego. Przy innych uzależnieniach jest tak samo.

- Uzależnienia to choroba ciała, duszy, psychiki?

- To jest choroba i ciała, i duszy. Ale bardziej duszy. Choroba ciała jest następstwem nadmiernego, intensywnego używania np. alkoholu, ciało zacznie się „psuć”. Sięgam po alkohol, dlatego że moja dusza cierpi. Jest mi ciężko, źle. Nie potrafię czerpać radości z tego, co jest dookoła. Nie potrafię radzić sobie z trudnościami. Nie bardzo wiem, co jest w tym życiu ważne. Nie mam sprecyzowanego systemu wartości. Człowiek jest zagubiony i nagle... niektórym ten alkohol daje złudę, że może być inaczej. Przez moment, gdy jesteś pod działaniem narkotyków lub alkoholu, cały świat cię kocha i ty kochasz cały świat. Masz cudowne plany. Ale te substancje powolutku się wydalają. Wraca szara, smutna rzeczywistość, jeszcze bardziej ponura. I co wtedy robisz? Pamiętasz, że jest napój, tabletka, coś, co pozwoli wrócić do świata, w którym czułeś się tak dobrze... Przy odstawieniu mówimy o zespole abstynencyjnym. Pojawia się złe samopoczucie, agresja, napięcie, niepokój, czasami omamy, trzęsą się ręce. Żeby to złagodzić sięgasz po kolejną dawkę, później po kolejną itd.

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zapowiedź - #PodcastUmajony na naszym portalu już od 1 maja!

2024-04-28 07:35

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

#JezusowaKardiologia

Mat.prasowy

Zapraszamy na codzienne refleksje maryjne przygotowane dla naszego portalu na maj 2024 r. przez ks. Tomasza Podlewskiego.

Startujemy 1 maja 2024 roku, zaraz po północy. Do usłyszenia!

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Meksyk: 18 pielgrzymów zginęło w wypadku autobusu

2024-04-29 11:17

[ TEMATY ]

Meksyk

Adobe Stock

Co najmniej 18 osób zginęło , a 12 zostało rannych w wypadku autobusu 28 kwietnia w Meksyku. Według lokalnych mediów większość ofiar, to pielgrzymi z Guanajuato, którzy udawali się na pielgrzymkę do sanktuarium w Chalma.

Po bazylice Matki Bożej z Guadalupe w Mieście Meksyk, Chalma jest najczęściej odwiedzanym miejscem pielgrzymkowym w kraju. Każdego roku pielgrzymuje tam ok. dwóch milionów ludzi, aby oddać cześć ukrzyżowanemu "Czarnemu Chrystusowi".

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję