Reklama

Zapomniana piosenka, gdzieś pod sercem ukryta...

Niedziela Ogólnopolska 43/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Szczęśliwi czasu nie liczą” - słowa te wypowiedziała uczestniczka naszego Wieczoru, gdy dobiegła trzecia godzina jego trwania. Te słowa lubił wypowiadać także mój ojciec Kazimierz, artysta malarz i muzyk, który na naszym pierwszym Wieczorze wspólnego śpiewania ocalonych od zapomnienia, ukrytych pod sercem piosenek 21 stycznia 1996 r. w Ratuszu-Muzeum grał na skrzypcach Kujawiaka Wieniawskiego.
W imieniu uczestników 52. Wieczoru (a było nas 90) serdecznie dziękuję Panu Robertowi Sękiewiczowi za ogromnie życzliwe przyjęcie nas w Galerii „Gaude Mater”. Nasz Wieczór ofiarowaliśmy Ojcu Świętemu w Jego Dniu. Zaśpiewaliśmy Barkę i Syćko se wom zycom. Mówiliśmy poświęcone Ojcu Świętemu wiersze ks. Wacława Buryły. Było Źródło - wiersz Ojca Świętego i Błękitny kwiat - ks. Pawła Heintscha. Swoje troski i pragnienia słowami poezji wypowiedzieli: Ania Wiśniewska z Gimnazjum im. św. Jadwigi Królowej, Michał Będuch z Gimnazjum nr 18 i młodzież z Ogniska Wychowawczego „Uśmiech Dziecka”: Basia Bagińska, Iwona Bednarek, Kasia Kortas. Przemysław Wasilewski. Monika Badora z „Uśmiechu Dziecka” przypomniała wiersz poetki cygańskiej Papuszy: Ach, moje lasy, a Małgosia Trzewiczek z Gimnazjum im. Armii Krajowej - wiersz Agnieszki Markowskiej Dotrzeć tam. Były wiersze: Życie Elżbiety Żabińskiej i pełen tęsknoty Pamiętam dom Winicjusza Gureckiego, rodaka z Kanady. Poezję swoją mówiła Marianna Falkowska. Była muzyka. Tomir Kaczmarek, profesor Szkoły Muzycznej, wykonał na fortepianie Walca a-moll, op. 34 nr 2 Chopina, a swoją ulubioną Sonatę księżycową Ludwika van Beethovena ofiarował Ojcu Świętemu Janusz Markowski, uczeń Gimnazjum im. Armii Krajowej i Ogniska Muzycznego „Konsonans”. Naszym śpiewom towarzyszył przy fortepianie Kajetan Wojsyk. Były piosenki. Przygotowałem ich na ten wieczór 75, wśród nich: A mnie jest szkoda lata, Pieśń flisaków, Powróćmy jak za dawnych lat, Jak dobrze nam, Skaucik, śpiewany przez Tomka Bagińskiego, Pamiętajcie o ogrodach, Ty pójdziesz górą, Iskiereczka ognia, Hej, idzie Jaśko, Walc Françoise, Nikt, tylko ty, Jest jedna, jedyna, Co bez miłości wart jest świat, Chryzantemy złociste, Przy kominku, To ostatnia niedziela, Mały, biały domek... Rozpoczęły dzieci: Ola Pacud i Natalia Droś, do których dołączył Artur Banaszkiewicz, mój wnuczek, z SP nr 48, Dominika Luboń z SP nr 50 i Ogniska Muzycznego „Konsonans”, Magda Błachowicz z „Uśmiechu Dziecka”. Zaśpiewały: Z popielnika na Wojtusia, Był sobie król, Śpij, kochanie, Czerwone jabłuszko, Kukułeczka, Życzenie F. Chopina... Za oknem szalała ulewa, a u nas trwał uśmiech słońca - w piosenkach, w obrazach, w płonących złotem i czerwienią liściach i pnączach dzikiego wina. I był płomień świec. Zarzuciwszy na ramiona zapomniany strój artysty - cygana, przypomniałem swoją ulubioną balladę Leona Schillera: Mojej peleryny nie chcą już w lombardzie. Najwięcej było piosenek o miłości. Gdy wrócisz po wielu długich latach, zastaniesz pokój w kwiatach, jak gdyby nigdy nic... Nostalgiczna, piękna piosenka z lat trzydziestych. Po II wojnie światowej jej melodia i słowa posłużyły do powstania piosenki o losie żołnierzy gen. Władysława Andersa i żołnierzy Polski Walczącej w Ojczyźnie okupowanej przez Sowiety i komunistycznych zdrajców. Napisał ją w celi mokotowskiego więzienia o. Tomasz Rostworowski, jezuita. Tworzonymi i śpiewanymi przez siebie piosenkami pomagał współwięźniom przetrwać. Przed wojną profesor muzyki i działacz harcerski w Wilnie. W Powstaniu Warszawskim kapelan Komendy Głównej Armii Krajowej. Odznaczony Orderem Virtuti Militari, Krzyżem Walecznych oraz Złotym Krzyżem Zasługi. Po wojnie duszpasterz akademicki w Łodzi. Aresztowany w 1950 r. i skazany na 12 lat więzienia. W 1958 r. po zwolnieniu przybył do Kolegium Ojców Jezuitów w Warszawie. Potem w Rzymie kierował Polską Sekcją Radia Watykańskiego. Zmarł w Łodzi w 1974 r. w opinii świętości. Ks. Józef Wilczyński, jezuita, ocalił piosenkarski dorobek więzienny o. Tomasza Rostworowskiego. Wydał śpiewnik i kasetę z zaśpiewanymi przez siebie jego piosenkami i kolędami więziennymi. Od 35 lat prowadzi w Gdańsku zespół muzyczno-baletowy „Stella Maris”, przedstawiający utwory religijne i patriotyczne, występujący w Polsce i świecie. Ks. Józef Wilczyński może przyjąć zamówienia na śpiewnik i kasety. Podaję jego adres: ks. Józef Wilczyński SJ, 80-425 Gdańsk Wrzeszcz, ul. Mickiewicza 11, Parafia Świętego Krzyża. Niech tworzy się łańcuch ocalania polskich pieśni!
Serdecznie zapraszam na nasz 53. Wieczór poezji, muzyki i wspólnego śpiewania ocalonych od zapomnienia piosenek. Poświęcimy go ks. Jerzemu Popiełuszce w 20. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci. Tytuł Wieczoru: „... Lecz duszy zabić nie mogą - piosenki dla Księdza Jerzego”. Spotkamy się 31 października o godz. 18.00 w sali widowiskowej Liceum im. J. Słowackiego przy al. Kościuszki 8. Wstęp wolny. Będą śpiewniki (3 zł).

Gdy wrócisz

1950 r.

Melodia przedwojennej piosenki
Słowa: ks. Tomasz Rostworowski

Gdy wrócisz, o nic Cię nie pytają,
do mamra Cię wsadzają,
jak gdyby nigdy nic.

Gdy wrócisz po wielu długich latach,
zastaniesz pokój w kratach,
jak gdyby nigdy nic.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Agnieszko z Montepulciano! Czy Ty rzeczywiście jesteś taka doskonała?

Niedziela Ogólnopolska 16/2006, str. 20

wikipedia.org

Proszę o inny zestaw pytań! OK, żartowałam! Odpowiem na to pytanie, choć przyznaję, że się go nie spodziewałam. Wiesz... Gdyby tak patrzeć na mnie tylko przez pryzmat znaczenia mojego imienia, to z pewnością odpowiedziałabym twierdząco. Wszak imię to wywodzi się z greckiego przymiotnika hagné, który znaczy „czysta”, „nieskalana”, „doskonała”, „święta”.

Obiektywnie patrząc na siebie, muszę powiedzieć, że naprawdę jestem kobietą wrażliwą i odpowiedzialną. Jestem gotowa poświęcić życie ideałom. Mam w sobie spore pokłady odwagi, która daje mi poczucie pewnej niezależności w działaniu. Nie narzucam jednak swojej woli innym. Sądzę, że pomimo tego, iż całe stulecia dzielą mnie od dzisiejszych czasów, to jednak mogę być przykładem do naśladowania.
Żyłam na przełomie XIII i XIV wieku we Włoszech. Pochodzę z rodziny arystokratycznej, gdzie właśnie owa doskonałość we wszystkim była stawiana na pierwszym miejscu. Zostałam oddana na wychowanie do klasztoru Sióstr Dominikanek. Miałam wtedy 9 lat. Nie było mi łatwo pogodzić się z taką decyzją moich rodziców, choć było to rzeczą normalną w tamtych czasach. Później jednak doszłam do wniosku, że było to opatrznościowe posunięcie z ich strony. Postanowiłam bowiem zostać zakonnicą. Przykro mi tylko z tego powodu, że niestety, moi rodzice tego nie pochwalali.
Następnie moje życie potoczyło się bardzo szybko. Założyłam nowy dom zakonny. Inne zakonnice wybrały mnie w wieku 15 lat na swoją przełożoną. Starałam się więc być dla nich mądrą, pobożną i zarazem wyrozumiałą „szefową”. Pan Bóg błogosławił mi różnymi łaskami, poczynając od daru proroctwa, aż do tego, że byłam w stanie żywić się jedynie chlebem i wodą, sypiać na ziemi i zamiast poduszki używać kamienia. Wiele dziewcząt dzięki mnie wstąpiło do zakonu. Po mojej śmierci ikonografia zaczęła przedstawiać mnie najczęściej z lilią w prawej ręce. W lewej z reguły trzymam założony przez siebie klasztor.
Wracając do postawionego mi pytania, myślę, że perfekcjonizm wyniesiony z domu i niejako pogłębiony przez zakonny tryb życia można przemienić w wielki dar dla innych. Oczywiście, jest to możliwe tylko wtedy, gdy współpracujemy w pełni z Bożą łaską i nieustannie pielęgnujemy w sobie zdrowy dystans do samego siebie.
Pięknie pozdrawiam i do zobaczenia w Domu Ojca!
Z wyrazami szacunku -

CZYTAJ DALEJ

Św. Ekspedyt - dla żołnierzy i bezrobotnych

Niedziela łowicka 51/2004

Sławny - u nas mało znany

CZYTAJ DALEJ

W. Brytania: ani Izrael, ani Iran nie chcą wojny, ale łatwo o coś, co ją wywoła

2024-04-20 09:58

[ TEMATY ]

Izrael

Iran

Karol Porwich/Niedziela

Ani Izrael, ani Iran nie są teraz zainteresowane eskalacją konfliktu, co nie znaczy, że go nie będzie w przyszłości, bo pierwsza wymiana ciosów już nastąpiła, a w takiej sytuacji bardzo łatwo o błędną kalkulację – mówi PAP dr Ahron Bregman z Departamentu Studiów nad Wojną w King's College London.

Ekspert wyjaśnia, że rząd Izraela – także ze względu na wewnętrzną presję – musiał zareagować na irański atak rakietowy w poprzedni weekend, ale ta reakcja była w rzeczywistości bardzo stonowana, co sugeruje, że Izrael nie chce eskalować sytuacji, lecz ją deeskalować. Bregman przypuszcza, że właśnie z powodu tej stonowanej reakcji Iran również nie będzie dążył do odwetu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję