Reklama

Raoul Follereau

Z Testamentu Apostoła Miłosierdzia XX wieku

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zbudujcie w waszych sercach katedrę

Pewnego dnia filozof przechadzał się po zboczu kamieniołomu, w którym pracowało trzech robotników. Spytał pierwszego: „Co robisz, przyjacielu?”. Robotnik, nie podnosząc głowy, odparł: „Zarabiam na chleb”. Zapytał drugiego: „A ty, czym się zajmujesz?”. Mężczyzna pogładził ręką skałę i powiedział: „Ciosam piękny kamień”. Filozof zwrócił się z tym samym pytaniem do trzeciego. Człowiek spojrzał na niego z błyskiem radości w oczach: „Budujemy katedrę”. Wszyscy trzej byli tak samo pochłonięci pracą. Pierwszy jednak traktował ją jako sposób na przeżycie. Drugi miał już świadomość zawodową i był dumny z dobrze wykonanego zadania. Lecz dopiero trzeci widział w swoim wysiłku wartość nadprzyrodzoną i nadał mu prawdziwy wymiar godności.
Szanowni Państwo, szczególnie zwracam się do młodych, którzy tu tak licznie przybyli, żeby posłuchali staruszka, jakim jestem. Proszę Was, budujcie w Waszych sercach katedrę. Jutro świat będzie taki, jakim go dziś Wy, Młodzi, uczynicie. Ten świat będzie miał Wasze oblicze i będzie na Waszą miarę.
Budujcie katedrę, która będzie schronieniem dla wszystkiego, co czyste, uczciwe i radosne w sercach ludzkich. Nie wierzcie, że świat jest już stracony, to nie jest prawda. Żyjemy w trudnych czasach, znajdujemy się w jakimś tunelu, lecz moje stare oczy widzą już na jego końcu światło.
Zmierzamy w stronę tego światła, zapamiętajcie to, co Wam powiedziałem. Pamiętajcie o tym, kiedy ja będę już na tamtym świecie. Mówię do Was, Młodzi, u progu roku 2000, że wiosna przyjdzie i że to WY będziecie jej świadkami, będziecie ogrodnikami miłości. Bądźcie siewcami Miłości! Zarażajcie miłością cały świat! Roznoście epidemię dobra!
Jedyne nieszczęście, jakie może Was spotkać, to być nikomu niepotrzebnym i mieć poczucie, że Wasze życie niczemu nie służy. Owoce nie zawsze będą odpowiadały Waszym wysiłkom. Czy kiedykolwiek jednak było inaczej? Ważne jest nie to, ile się zbiera, lecz ile się sieje. Ważne jest nie to, kim się jest, ale ile się z siebie daje. Próby będą na Was spadać, lecz jeśli się pod nimi załamiecie, to znaczyć będzie, że nie dość wysoko był utkwiony Wasz wzrok. Zapamiętajcie to dobrze: najlepszym sposobem, aby osuszyć łzy, jest spojrzeć w gwiazdy. Zapamiętajcie sercem i umysłem świadectwo, jakie dziś Wam dałem.
Tak, przez 50 lat moja żona i ja przemierzaliśmy świat w służbie najuboższych z ubogich, najnieszczęśliwszych, najbardziej opuszczonych. Widzieliśmy wiele dramatów i sami również przeżyliśmy wiele nieszczęść. Nie mówię tu o naszych zmaganiach fizycznych, o chorobach czy innych trudnościach - to są normalne sprawy w życiu; wszystko to jest niczym, ponieważ ważniejsze jest dla nas to, że przeżyliśmy te 50 lat w służbie ludziom.
Młodzi, spójrzcie na mnie. Już mnie więcej z pewnością nie zobaczycie. Spójrzcie na mnie. Stoi przed Wami człowiek, który przez całe swoje życie był bardzo szczęśliwy. Także moja żona, z którą obchodziliśmy w tym roku złote gody małżeńskie, która dzieliła ze mną wszystkie trudy i zmartwienia, która odwiedzała ze mną leprozoria, dziś ma siwe włosy i bardzo szczęśliwe oblicze. Życzę Wam właśnie takiego szczęścia - zachowajcie w sercach nasze wskazówki, naszą złotą zasadę życia, niech jutro ona stanie się Waszą zasadą. Gdziekolwiek przyjdzie Wam żyć! Aby kochać ludzi i pomagać im, wcale nie musicie jechać na drugi koniec świata.
Trędowaci są wokół Was, lecz ich trądu nie da się wyleczyć w taki sposób, jak ja to robiłem. Są inne rodzaje trądu, o wiele bardziej zaraźliwe i o wiele bardziej odrażające. Wyleczyć je może tylko miłość. Pamiętajcie, powtarzam - to jest mój dar dla Was i wskazówka - dopóki będzie na świecie chociaż jeden niewinny człowiek cierpiący z głodu, zimna czy prześladowań, dopóki będzie na świecie plaga głodu czy niesprawiedliwe więzienia, znaczyć to będzie, że wielkie orędzie miłości Chrystusa nie zostało wypełnione i chrześcijanie nie będą mogli zwolnić kroku. I nikt z nas nie będzie miał prawa milczeć ani odpoczywać.

Pierre i kwiatki na autostradzie

Pierre miał 15 lat. Był grzecznym chłopcem i chodził do dobrej szkoły w dużym afrykańskim mieście. Porządny dzieciak - ani geniusz, ani nieuk, radził sobie dobrze. Rodzice nie mieli zmartwień z jego powodu. Wszystko układało się pomyślnie do dnia, kiedy... jedna plamka, druga... Zaprowadzono go do szkolnego lekarza, który obejrzał chłopca i straszny wyrok spadł na dziecko jak ostrze gilotyny: trąd... trąd! Jeszcze tego samego dnia został usunięty ze szkoły, a jego rodzice odmówili zabrania go do domu; był trędowaty, trędowaty na zawsze. Chłopiec wolnym krokiem wyszedł na ulicę i usiadł w pobliżu rynsztoka. Znaleźliśmy go w czymś w rodzaju koczowiska, w którym zgromadzili się zrozpaczeni nędzarze, w miejscu potwornym, gdzie około setki nieszczęśników siedziało razem w nadziei, że podzielenie się swoją biedą nie będzie jedynie spotęgowaniem ich osobistych nieszczęść. Pierre siedział pośród tych starców - w większości zarażonych syfilisem, upośledzonych umysłowo, dotkniętych odrażającymi chorobami, szaleńców, którzy w atakach agresji bili pozostałych - dziecko, które samotne w tym piekle daleko potworniejszym od wizji Dantego zapomniało ludzkiej mowy. Rozumiecie to? Ono nie umiało już nawet mówić! Kiedy próbował coś powiedzieć, z gardła wyrywało mu się kilka nieskładnych dźwięków, a potem długo zanosił się szlochem.
Moja żona wzięła go na kolana i objęła ramionami tak, jakby chciała go nimi całego okryć, i zaczęła powoli, łagodnie, z delikatnym uśmiechem mówić do niego. Długo trwało, zanim chłopiec odpowiedział uśmiechem, który rozproszył noc na jego wynędzniałej twarzy. Powiedziałem do tego chłopca: W twoim kraju nazywają mnie ojcem trędowatych; posłuchaj mnie, jesteś więc moim synem. 100 kilometrów stąd jest ośrodek, który założyłem, gdzie będziesz leczony - ten ośrodek powstał dzięki Wam, drodzy mieszkańcy Thonon - miejsce to nazywa się Adzopé. Nie jesteś jeszcze bardzo chory. Za pół roku wyzdrowiejesz. Nie pytam cię o zgodę, po prostu wsiadaj do samochodu. Za sześć miesięcy, jeśli mnie posłuchasz, będziesz zdrowy. A w przyszłym roku wrócisz do szkoły i to do następnej klasy.
Czy mi wtedy uwierzył? Nie wiem i pewnie nigdy się nie dowiem; w końcu było mu wszystko jedno, gdzie umrze. Pojechał z nami do Adzopé. Chociaż nie byłem lekarzem, moja diagnoza była trafna - stan chłopca nie był bardzo poważny. W ośrodku uczył się korespondencyjnie i na początku następnego roku szkolnego mógł przejść do następnej klasy w swojej szkole. Tam w międzyczasie usunięto ze stanowiska dyrektora, który tak głupio i okrutnie z nim postąpił.
Podczas swojego pobytu w ośrodku Pierre pisał do mnie wzruszające listy: „Pan jest dobrym człowiekiem, uznał mnie Pan za swojego syna. Każdej nocy mi się Pan śni. Dzięki Panu moja dusza śpiewa”.
Trzeba być naprawdę małym, biednym i bardzo nieszczęśliwym, żeby wydobyć ze swojego krwawiącego serca takie zdanie: „Dzięki Panu moja dusza śpiewa”.
Opublikowałem ten list Pierre’a w naszym biuletynie i kilka tygodni później otrzymałem taką odpowiedź: „Proszę Pana, ja również mam na imię Pierre i też mam 15 lat. Nie jestem chory na trąd. Mieszkam w Pantin niedaleko Paryża. Bardzo chciałbym pomóc temu nieszczęśliwemu chłopcu, ale mój ojciec jest bezrobotny; chciałbym go też o coś zapytać, ale pewnie będzie się ze mnie śmiał. W zeszłą niedzielę wpadliśmy z kolegą na pewien pomysł, nazbieraliśmy na łące pierwiosnków i wieczorem stanęliśmy przy autostradzie z Fontainebleau do Paryża, i sprzedawaliśmy je kierowcom”.
Wyobrażacie to sobie?... Zapewne w niedzielny wieczór na drogach między Evian a Thonon też panuje gęsty ruch, lecz między Fontainebleau a Paryżem samochody jadą wówczas zderzak w zderzak, w zamieszaniu kierowcy, którzy zazwyczaj są uprzejmi i mili, krzyczą i klną jak szewcy - a dwaj chłopcy, korzystając z korka, chodzą od samochodu do samochodu i proponują kierowcom przywiędłe, marne bukieciki pierwiosnków.
„Proszę kupić, proszę Pana, to dla biednego chłopca w Afryce, który choruje na trąd. Proszę Pana, on nie ma pieniędzy na lekarstwa, proszę kupić ode mnie te pierwiosnki”.
I zaczęły zdarzać się małe cuda. Niektórzy kierowcy odzyskiwali ludzki wyraz twarzy, odkręcali szybę i podawali uradowanym chłopcom po kilka franków. Uzbierała się całkiem spora suma - 40 franków. Ci chłopcy nawet nie zdawali sobie sprawy z tego, że zrobili coś bardzo pięknego i wielkiego, coś bardzo ważnego, ponieważ przypomnieli nam - a to było nam bardzo potrzebne - że w tym chaotycznym, niezrównoważonym, wręcz zepsutym świecie bez miłości nic nie jest możliwe, lecz z miłością wszystko jest możliwe. Być może najpiękniejszym wspomnieniem z całego mojego wędrownego życia jest właśnie ów afrykański chłopiec, którego „dusza śpiewa”, ponieważ inny chłopiec we Francji pewnego niedzielnego popołudnia sprzedawał kwiatki przy autostradzie.

Tłumaczenie: Lilla Danilecka

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Maryja uczy nas waleczności i odwagi

2024-04-15 13:27

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 19, 25-27.

Piątek, 3 maja. Uroczystość Najświętszej Maryi Panny, Królowej Polski

CZYTAJ DALEJ

Nikaragua: co się stało z pamiątkami po Janie Pawle II?

2024-05-02 14:02

[ TEMATY ]

Nikaragua

Episkopat Flickr

Ani władze Managui, ani tamtejszy Kościół katolicki nie informują, co stało się z pamiątkami po św. Janie Pawle II, które znajdowały się w muzeum jego imienia w stolicy Nikaragui, zamienionym w ubiegłym roku na centrum kultury.

Walczący od kilku lat z Kościołem katolickim reżim Daniela Ortegi zamknął Muzeum Jana Pawła II, w którym znajdowały się przedmioty, jakich papież używał podczas swoich dwóch wizyt w Nikaragui, w 1983 i 1996 roku. W otwartej z udziałem Ortegi w 2016 roku placówce można było zobaczyć m.in. książkę z homiliami Jana Pawła II, jego buty, szaty liturgiczne, krzyż pektoralny, ręczniki, których używał oraz medal upamiętniający papieską wizytę. Znajdowała się tam również replika ołtarza, przy którym papież sprawował Eucharystię, oraz replika papamobile, z którego korzystał podczas pobytu w Nikaragui.

CZYTAJ DALEJ

Matko Serdeczna, módl się za nami...

2024-05-02 20:37

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Karol Porwich/Niedziela

Zasłuchani w „Polską litanię” ks. Jana Twardowskiego zatrzymamy się w stolicy diecezji sandomierskiej ze świadomością, że na jej terenie jest jeszcze kilka innych sanktuariów maryjnych.

Rozważanie 3

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję