Dziękuję Ci za życzenia imieninowe.
Piszesz w liście, że zazdrościsz mi.
A czego?
Zazdrościsz, że mieszkam w Łowiczu,
i że stąd blisko do Boczek Chełmońskich,
do Kuklówki, do Woli Pękoszewskiej,
do Ojrzanowa...
Do Ojrzanowa to nie tak blisko,
ale masz rację, że tu
lepiej się rozumie
Józefa Chełmońskiego.
Bardzo cenię tego człowieka,
bo on posłuchał Pana Jezusa,
który uczył nas
zaufania Ojcu w niebie:
Popatrzcie na ptaki niebieskie.
Popatrzcie na lilie polne.
Jeśli Bóg tak je przyodziewa,
jeśli o nie tak się troszczy,
to jakże daleko więcej o was...
Mam sposobność
często oglądać obrazy Chełmońskiego.
Miło jest być w domu
Państwa Austów w Kuklówce.
Dobrze jest tu doznawać
życzliwej gościnności Gospodarzy,
być na piętrze
w pokoju Malarza,
cieszyć się pieczonymi kartoflami,
słuchać recytacji aktorów
i modlić się w ogrodzie
przy ulubionej kapliczce Malarza.
Gdy jadę zimą do Boczek,
to zdaje mi się,
że gdzieś tu, koło Gągolina,
w śniegu,
będzie stadko zmarzniętych
kuropatw.
Marku Kochany,
Ty już nie pamiętasz
tamtego świata,
kiedy dziewczyny
łapały nitki babiego lata
i wróżyły z nich,
kiedy wyjdą za mąż,
jakie imię będzie miał narzeczony,
ile będzie miał mórg itp.
Mogła sobie marzyć pastereczka,
a psina wierny czuwał,
aby krowy nie poszły w szkodę.
Marku, moja Pociecho.
Lubię bardzo ten obraz - Bociany.
Ja też nosiłem w pole
dziadkowi śniadanie w dwojakach.
Dwojaki to był taki
podwójny dzbanek
z uchem pośrodku.
W jednym dzbanku były
okraszone ziemniaki,
a w drugim barszcz,
ale jaki dobry!
Chleb był w serwetce.
Gdy przelatywały wiosną bociany,
dziadziuś mówił:
Patrz, wnusiu,
bociany przyleciały,
bo już było święto
Matki Boskiej Zagrzewnej.
Bałem się burzy jak
pastuszek na obrazie
i żegnałem się przy każdym
grzmocie i błysku pioruna.
Piękne są te Czwórki
i Trójki, gdzie konie
rozpędzone zdaje się,
że wyskoczą z obrazu.
Jest też obraz,
gdzie koń płacze.
Tłumaczył mi dyrektor,
że koń Na folwarku
nie dlatego płacze,
że go sprzedają,
tylko dlatego,
że go Żyd kupi.
Dziwny był ten mój
Chełmoński z Boczek
i z Kuklówki.
Na starość był aż za pobożny.
Służył do Mszy św.
księdzu Pełce w Ojrzanowie
i zażyczył sobie,
aby jego grób
był obok grobu księdza.
I tak jest.
Pewnie i w niebie są obaj,
skoro tu byli przyjaciółmi.
Marku,
nie mogę się nadziwić,
że Pan Bóg daje ludziom w ręce
i w oczy taki talent,
że mogą namalować
to, co widzą, albo to, co myślą.
Był kiedyś piękny wieczór
w Radziejowicach.
Pani prof. H. Czerny-Stefańska
grała muzykę Chopina
przy świecach,
a w rogu salonu,
w mroku, rysował się
dla mnie najpiękniejszy obraz
z obrazów Chełmońskiego
- Pod Twoją obronę.
Nie umiem opisywać obrazów,
a wiem, że zaszło już słońce.
Na chmurach zostały
gasnące zorze.
Gasną oczy domów.
Zasypiają drzewa, ptaki i ludzie.
Ktoś woła do Niej
Pod Twoją obronę,
a Ona słyszy.
Jest tam w chmurach.
Otacza opieką wszystko.
Marku,
przyjedź wreszcie
do Łowicza.
Pomóż w rozwoju naszego portalu