Reklama

Zmarł najstarszy Paulin na świecie

Niedziela Ogólnopolska 5/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Curriculum Vitae

16 stycznia br. odszedł do Pana po wieczną nagrodę o. Michał M. Zembrzuski, paulin, założyciel Amerykańskiej Częstochowy w Doylestown w stanie Pensylwania, USA. Ojciec Michał zmarł w święto patronalne Zakonu Paulinów - w dniu Matki Bożej Królowej Pustelników - w otoczeniu swoich współbraci zakonnych. Kapłan wielkiego serca, obdarowany szczególnym charyzmatem odczytywania "znaków czasu", ogromnie zasłużył się dla Zakonu Paulińskiego, szczególnie dla jego Amerykańskiej Prowincji, i dla Polonii amerykańskiej. Miał 94 lata życia i 68 lat kapłaństwa.
Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Ameryce powstało dla uczczenia 1000-lecia chrztu Polski, jako "żywy pomnik" wdzięczności Bogu za łaskę Millennium.
16 października 1966 r. sanktuarium zostało uroczyście poświęcone Matce Bożej Częstochowskiej, Królowej Polski, szczególnej Patronce Polonii amerykańskiej i kanadyjskiej.
O. Michał M. Zembrzuski urodził się 16 grudnia 1908 r. na Mazowszu, k. Mławy. Był najstarszym synem z siedmiorga dzieci Maksymiliana i Wiktorii z Tańskich Zembrzuskich. Na chrzcie św. otrzymał imię Marian. Wcześnie myślał o stanie kapłańskim - zakonnym. W grudniu 1921 r. wstąpił do juwenatu Ojców Paulinów (niższego seminarium) w Częstochowie. Następnie w Krakowie ukończył klasyczne Gimnazjum św. Anny, studia zaś filozoficzne odbywał na krakowskim Wydziale Teologicznym Księży Misjonarzy. 30 sierpnia 1926 r. otrzymał habit zakonny. Roczny nowicjat odbył w Krakowie na Skałce. Pierwsze śluby zakonne złożył 31 sierpnia 1927 r., natomiast uroczyste śluby wieczyste - 22 kwietnia 1933 r., na ręce przeora - o. Bernarda Dudzińskiego. Święcenia kapłańskie otrzymał na Jasnej Górze 31 marca 1934 r.
Zakon Ojców Paulinów jeszcze podczas studiów wyznaczył go do pracy na Węgrzech, przy odnawianiu dawnej prowincji Paulinów. 12 maja 1934 r. wyjechał na Węgry z grupą paulińską.
Zakon Ojców Paulinów powstał na Węgrzech w 1225 r. Węgrzy uważają Paulinów za swój zakon narodowy.
Oto, jak kształtuje się kalendarium dalszych lat życia o. Michała M. Zembrzuskiego:

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Lata 1934-40. W nowo założonej prowincji w Pécs Ojciec Michał pełnił różne funkcje, m.in. przeora i magistra nowicjatu.

1940-48. Na skutek utrudnionych kontaktów z Polską zostaje nominowany na przełożonego prowincjalnego Ojców Paulinów na Węgrzech. Obok pracy nad rozwojem Zakonu (powstają nowe klasztory w Palos-Szentkut, Jakab Hegy, Soltvadkert) rozwija wytężoną działalność wśród uchodźców polskich, którzy po 1939 r. przekroczyli granicę węgierską (ok. 150 tys. Polaków). W porozumieniu z Episkopatem węgierskim i z pomocą ok. 85 księży uchodźców organizuje duszpasterstwo polskie na Węgrzech. Przyczynia się ono walnie do ułatwienia ewakuacji obozów polskich w kierunku zachodnim i tworzenia armii polskiej we Francji.

W 1942 r. gestapo nałożyło areszt domowy na o. Zembrzuskiego. W 1944 r. Niemcy okupują Węgry. Gestapo chce aresztować o. Zembrzuskiego, który ukrywa się skutecznie, z pomocą zakonnic węgierskich i dwóch węgierskich rodzin.

1948 r. Komunistyczne władze węgierskie nakazują o. Zembrzuskiemu opuszczenie kraju. Z pomocą przyjaciół przez Wiedeń przedostaje się do Rzymu.

Lata 1948-51. Przyjmuje urząd pomocy papieskiej dla Polaków we Włoszech: Pontifica Commissione d´Assistenza, rozciągając opiekę społeczną nad wszystkimi Polakami we Włoszech.

1951 r. Przełożeni zakonni kierują go do Ameryki, dla ratowania Zakonu zagrożonego na Węgrzech (klasztory zniesione w 1950 r.) i w Polsce. Pierwsze lata w USA Ojciec Michał poświęca pracy misjonarskiej wśród Polaków, Węgrów i Włochów, aby lepiej poznać kraj, ludzi, język, potrzeby.

1953 r. O. Zembrzuski tworzy Centrum Religijno-Kulturalne dla Polaków pod nazwą Amerykańska Częstochowa. Kupuje pierwszą posiadłość w Doylestown, PA - 38 akrów ziemi z domem i zabudowaniami gospodarczymi.

1955 r. Po uzyskaniu wszystkich kościelnych i stanowych pozwoleń Ojciec Michał poświęca Kaplicę Matki Bożej Częstochowskiej. Stodoła przerobiona na kaplicę przez jedenaście lat służy jako sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Ameryce. Radio, pielgrzymki do nowego sanktuarium, praca ojców paulinów - stopniowo rozszerzają zakres działania placówki.

16 października 1966 r. Poświęcenie nowo wybudowanego, obecnego sanktuarium z udziałem ówczesnego prezydenta Stanów Zjednoczonych Lyndona B. Johnsona, jego rodziny i ponad 30 tys. ludzi.

Lata 1963-69. O. Zembrzuski zostaje obrany wikariuszem generalnym Zakonu z siedzibą w Ameryce. Rozwija nadal prace związane z sanktuarium.

1969-75. Ojciec Michał wybrany zostaje ponownie na drugą sześcioletnią kadencję.

1975-80. Po upływie drugiej kadencji pracuje w innym klasztorze Paulinów - w Kittanning, PA, niedaleko Pittsburgha, oddając się cały pracy duszpasterskiej.

1980 r. O. Zembrzuski włącza się w pracę społeczną dla Polonii w Brooklynie przy Centrum Polsko-Słowiańskim, dzieląc czas na prace społeczne i duszpasterskie; bierze czynny udział w pracach całej Polonii.

Po osiągnięciu wieku emerytalnego Ojciec Michał wraca do Amerykańskiej Częstochowy i tu pracuje duszpastersko do końca swego życia.

Polecajmy Bogu w modlitwie czcigodną osobę o. Michała Zembrzuskiego, wielce zasłużonego dla Zakonu Paulińskiego, dla Kościoła w Stanach Zjednoczonych oraz dla Polonii amerykańskiej.
Niech odpoczywa w pokoju!

Pogrzeb o. Michała M. Zembrzuskiego

O. Michał Zembrzuski, najstarszy paulin na świecie, zmarł 16 stycznia 2003 r. Następnego dnia o godz. 15.00, w Godzinie Miłosierdzia Bożego, zgromadzili się wszyscy ojcowie i bracia klasztoru Amerykańskiej Częstochowy, aby wprowadzić ciało Zmarłego do kaplicy zakonnej. Modlitwom przewodził o. Anzelm Chałupka - podprzeor amerykańskiego klasztoru. Furta klasztorna przez cały dzień otwarta była dla odwiedzających. Wieczorem przy trumnie Zmarłego czuwała grupa modlitewna, którą prowadzi o. Bartłomiej Marciniak.
W niedzielę 19 stycznia rano po modlitwach ciało Ojca Michała zostało przeniesione do kaplicy Matki Bożej Częstochowskiej. Przez cały dzień ludzie nawiedzali kaplicę i modlili się za duszę Zmarłego. Przy trumnie wartę honorową pełnili harcerze z Filadelfii i okolic.
Wieczorem zostało odprawione nabożeństwo żałobne za duszę śp. Ojca Michała, które w języku angielskim poprowadził o. Anzelm Chałupka, po czym ciało Ojca Michała zostało przeniesione z kaplicy Matki Bożej Częstochowskiej do głównego kościoła. Tam o. Marian Załęcki z grupą ojców i braci paulinów oraz osób świeckich odmówił Różaniec św. oraz Litanię do Matki Bożej. Modły zostały zakończone Apelem Jasnogórskim. Trumna pozostała otwarta przez całą noc.
Do Amerykańskiej Częstochowy przybył z Nowego Jorku, gdzie właśnie przebywał, ojciec generał Izydor Matuszewski wraz ze swoim sekretarzem - o. Janem Bernym. Z różnych placówek duszpasterskich zaczęli też zjeżdżać inni ojcowie i księża goście. Na pogrzeb Ojca Michała dotarł z Berlina jego bratanek - Antoni Zembrzuski wraz z małżonką Alice.
20 stycznia o godz. 9.30, przed zamknięciem trumny, ojcowie i bracia śpiewali tradycyjne paulińskie modlitwy, tzw. Klęczki. Ludzie, w głębokim skupieniu, z największym szacunkiem przechodzili obok trumny. Wielu z nich składało wiązanki biało-czerwonych kwiatów. Przybyły delegacje weteranów i poczty sztandarowe. Obecni byli przedstawiciele Kongresu Polsko-Amerykańskiego na Wschodnią Pensylwanię. Przybyła delegacja Związku Harcerstwa Polskiego w Stanach Zjednoczonych. Kościół był wypełniony prawie po brzegi. W zakrystii zgromadzili się kapłani, szczególnie polskiego pochodzenia. Biskup pomocniczy archidiecezji filadelfijskiej Joseph F. Martino przewodniczył Mszy św., koncelebrowanej przez 48 kapłanów. Symboliczna liczba, bo w tym roku sanktuarium obchodzi 48. rocznicę swego uroczystego otwarcia (1955).
Przed Mszą św. prowincjał paulinów w USA - o. Krzysztof Wieliczko powitał wszystkich uczestników uroczystości żałobnej. Odczytał też biografię Ojca Michała w języku angielskim i polskim. Następnie zostały przedstawione depesze kondolencyjne.
Telegram z Watykanu odczytał Ojciec Generał. Oto jego treść: "Jego Świątobliwość Jan Paweł II został poinformowany o śmierci o. Michała Zembrzuskiego, paulina, założyciela wielkiego dzieła - Amerykańskiej Częstochowy, wybitnej postaci w środowiskach Polonii Amerykańskiej. Ojciec Święty w modlitwie poleca jego duszę miłosierdziu Bożemu, prosząc, aby Chrystus - Najwyższy Kapłan wynagrodził jego duszpasterski trud w swojej chwale. Rodzinie Zmarłego, Wspólnocie Paulinów i wszystkim uczestnikom ceremonii pogrzebowej Ojciec Święty udziela swego apostolskiego błogosławieństwa. Watykan, 18 stycznia 2003 r.".
Depesze kondolencyjne nadeszły także od abp. Szczepana Wesołego z Rzymu oraz abp. Stanisława Gądeckiego z Poznania.
Liturgia Słowa Bożego sprawowana była w dwu językach: polskim i angielskim. Bp Martino przekazał słowa głębokiego współczucia od kard. Anthony´ego Bevilacqua - arcybiskupa Filadelfii, a następnie w swojej homilii zwrócił uwagę na nadprzyrodzoną moc Eucharystii, jako zapowiedź naszego zmartwychwstania i przyszłej chwały.
Bardzo osobiste słowa pożegnania wyraził o. Izydor Matuszewski. Z głębokim wzruszeniem przytoczył fragmenty swojej ostatniej rozmowy z o. Zembrzuskim, w przeddzień jego śmierci. "Odchodzimy" - powiedział Ojciec Michał. "Odchodzimy po nagrodę" - dopowiedział Ojciec Generał. "Ojciec Michał często mawiał, że «jest narzędziem w ręku Matki Bożej» - analizował życie Zmarłego o. Izydor Matuszewski. - Jego odejście, pełne pokoju i wiary, zatopione w Maryi na drogach radości, światła, boleści i chwały, przypomina tajemnice Różańca, który w szczególny sposób umiłował. Odchodzimy! Nie mamy tu stałego mieszkania. Poeta powie: «Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą». (...)
Ojciec Michał kochał Zakon. Kiedy doświadczył kasaty Zakonu na Węgrzech w 1950 r. i zagrożeń komunistycznych w Polsce, przyjechał do kraju wolności i tolerancji religijnej - do Ameryki, by tu zaszczepić Zakon, by synowie św. Pawła Pierwszego Pustelnika na tej świętej górze rozbili swoje namioty. To dzięki Bożej Opatrzności, która się nim posłużyła, mamy dziś Amerykańską Częstochowę.
Dziś dziękujemy Bogu za to miejsce, dziękujemy za charyzmat Ojca Michała, za wszystkich, którzy z nim współpracowali w tym ogromnym dziele, za ofiarodawców i przyjaciół sanktuarium. W sposób szczególny dziękujemy za kard. Jana Króla, za bp. Abramowicza i ks. prał. Marcina Lipińskiego oraz wszystkich kapłanów i wszystkie siostry zakonne.
Siostry i Bracia, Rodacy! Za chwilę matka ziemia przyjmie ciało śp. Ojca Michała, ażeby go przechować do dnia zmartwychwstania. Żegnając go, polecamy jego duszę Bogu, bogatemu w miłosierdzie. Taki obraz Boga bogatego w miłosierdzie ukazuje współczesnemu światu Ojciec Święty Jan Paweł II. (...)
W historii ludzkości - gdy zagraża jej niebezpieczeństwo moralnej zagłady czy śmierci ducha - Miłosierny Bóg posyła ludzi, by przez nich ratować innych, objawiać swoje miłosierdzie. (...) Ojcze Michale! Dziękujemy dziś Miłosiernemu Bogu, że dał Ci miłosierne oczy, uszy, język, ręce i serce. Mamy nadzieję, że w Tobie spełniła się obietnica: «Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią». (...) - Maryjo, Jasnogórska Matko i Królowo, Jezusa - błogosławiony owoc żywota Twojego - po tym wygnaniu okaż Ojcu Michałowi. Amen".
Dary ofiarne ołtarza niósł bratanek o. Zembrzuskiego z żoną. Podczas Mszy św. śpiewano polskie pieśni maryjne. Głęboko wzruszała ostatnia pieśń, poświęcona Matce Bożej Częstochowskiej: Jest zakątek na tej ziemi, gdzie powracać każdy chce... To była ulubiona pieśń Ojca Michała...
Po Komunii św. o. Krzysztof Wieliczko podziękował obecnym za udział we Mszy św. pogrzebowej. Przemówił też bratanek Ojca Michała, Antoni Zembrzuski, wyrażając wdzięczność przybyłym - w imieniu własnym i całej rodziny Zembrzuskich - za modlitwę za duszę Zmarłego. Wyraził też wyrazy współczucia Zakonowi Paulinów z powodu utraty najstarszego kapłana Zakonu, wielce zasłużonego dla jego rozwoju w Europie i w Ameryce.
Po Mszy św. nabożeństwu przy trumnie przewodniczył Ojciec Generał. On też poprowadził kondukt pogrzebowy. W drodze na cmentarz o. Lucjusz Tyrasiński, były prowincjał Zakonu, odmawiał z wiernymi Różaniec w języku polskim. Przy słonecznej pogodzie, mimo mrozu i wiatru, wiele osób wzięło udział w procesji na cmentarz.
W drodze do grobu kondukt pogrzebowy zatrzymał się przy starej, pierwszej kaplicy - kolebce sanktuarium Amerykańskiej Częstochowy. Wniesiono tam trumnę Ojca Michała - kaplica ta była ulubionym miejscem jego modlitwy. Tam często, szczególnie wieczorem, można go było spotkać pogrążonego w modlitwie, "sam na sam z Maryją Częstochowską". Prywatnie wyrażał pragnienie, że chciałby być pochowany blisko tej kaplicy.
Nabożeństwo przy grobie odprawił również Ojciec Generał, w otoczeniu bp. Martino, ojców, braci paulinów, księży gości i wiernych. Nabożeństwo zakończyło się błogosławieństwem Księdza Biskupa oraz ojczystą pieśnią: Witaj, Królowo Nieba i Matko Litości... Witaj, Nadziejo nasza... Witaj!
Ciało Ojca Michała spoczęło obok jego współbraci zakonnych w oczekiwaniu na chwalebne zmartwychwstanie. Jego nieśmiertelną duszę polecamy Bogu, ufając, iż przyjdzie taki dzień, że odnajdziemy się w raju, gdzie nie będzie żałoby, łez, bólu, śmierci, a radości naszej już nam nic odebrać nie zdoła.

2003-12-31 00:00

Ocena: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Trwam w Winnym Krzewie

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 22

[ TEMATY ]

rozważanie

Adobe Stock

Jakiś czas temu spotkałem mężczyznę, który po wielu latach przeżytych z dala od Boga i Kościoła odnalazł skarb wiary i utracony całkowicie sens życia. Urodził się w dobrej katolickiej rodzinie. Rodzice zadbali o jego religijną formację. Pokazali mu prawdziwe rodzinne życie, jednak już jako nastolatek zaczął się od tego wszystkiego odcinać. Spotkał takie osoby, które przekonały go, że religia to ludzki wymysł, że Boga nie ma, a Kościół i jego ludzie to zwykli hipokryci. Począł się zatracać, zaczął bowiem nadużywać alkoholu, zażywać narkotyki, prowadzić rozwiązłe życie, w niczym nieskrępowanej wolności. Porzucił dom, zrozpaczonych rodziców i związał się z towarzystwem, które wyznawało podobne „wartości”. Tam poznał swoją przyszłą żonę. Zawarli nawet sakrament małżeństwa, bo ktoś ich przekonał, że to fajna „impreza”. Dali życie trzem córkom, których nawet nie ochrzcili. Małżeństwo tego człowieka rozpadło się, a córki totalnie pogubiły się w życiu. Został sam z poczuciem przegranego życia. Postanowił ze sobą skończyć. I wtedy spotkał kogoś, kto przypomniał mu o Bogu, o sakramentach świętych, o Różańcu i zaprowadził do wspólnoty działającej w parafii, która otoczyła go miłością i modlitwą. Dzisiaj odbudowuje swoje życie, porządkuje swoje sprawy. Na jego dłoni widziałem owinięty różaniec, z którym, jak powiedział, nigdy się już nie rozstaje. Na pożegnanie przyznał, że nareszcie czerpie pełnymi garściami z Bożej miłości.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Miłość za miłość. Lublin w 10 rocznicę kanonizacji Jana Pawła II

2024-04-29 03:44

Tomasz Urawski

Lublin miał szczególny powód do świętowania kanonizacji św. Jana Pawła II. Przez 24 lata był on naszym profesorem i wiele razy podkreślał związki z Lublinem – mówi kapucyn o. Andrzej Derdziuk, profesor teologii moralnej KUL, kierownik Katedry Bioetyki Teologicznej KUL. 27 kwietnia 2014 r., na uroczystość kanonizacji Jana Pawła II z Lublina do Rzymu udała się specjalna pielgrzymka z władzami KUL. - Na frontonie naszego uniwersytetu zawisł olbrzymi baner z wyrażeniem radości, że nasz profesor jest świętym. Były także nabożeństwa w lubelskich kościołach, sympozja i zbieranie publikacji na temat Jana Pawła II – wspomina.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję