Reklama

Kościół

Franciszek. Kuglarz Boży - wyjątkowa książka kard. Raniero Cantalamessy

Młodzi nie lubią „kazań”, chętnie natomiast słuchają opowiadań i ciekawych historii. Ojciec Raniero Cantalamessa, kaznodzieja apostolski, kapucyn, opowiada im zatem historię, która powstała w jego wyobraźni, bazuje jednak na dobrze udokumentowanych faktach. "Franciszek. Kuglarz Boży" to nowość wydawnictwa Serafin, która ukazała się pod patronatem "Niedzieli".

[ TEMATY ]

Cantalamessa

flickr.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W opowiadaniu patrzymy na Świętego Franciszka oczami brata Pacyfika, przed nawróceniem trubadura, króla poezji, który dołączył do Biedaczyny pięć lat po porzuceniu przez niego świata.

Czytając, „oddychajmy” zatem Franciszkiem, czy raczej patrzmy na niego okiem brata Pacyfika, jak przez dziurkę od klucza, by na żywo uchwycić go w niektórych ważnych i osobistych momentach jego życia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Król poezji, Wilhelm Divini, którego historię przeczytasz w tej książce, kochał życie i, jak każdy młody człowiek, chciał się nim w pełni cieszyć. Należał do najsławniejszych śpiewaków swych czasów i w swym porywczym pragnieniu, nie wiedząc o tym, szukał Kogoś, kto jako jedyny może wypełnić serce człowieka. Szukał i został odnaleziony. To ukazuje jeszcze głębszą prawdę: Pan pragnie, byś go szukał, ponieważ On chce Cię znaleźć.

Papież Franciszek

Książka jest dla mnie bezcenna, ponieważ absolutnie utożsamiam się z bratem Pacyfikiem.

Jan Budziaszek

Ktoś powiedział, że Biblia jest dlatego tak grubą księgą, aby każdy znalazł w niej to jedno zdanie, które go zbawi. Bo nigdy nie wiadomo, jaką drogą trafi się do serca człowieka. Może ta książka, przypominająca jedną z najpiękniejszych postaci w historii Kościoła – Świętego Franciszka – oraz jego niezwykłego przyjaciela, brata Pacyfika, będzie właśnie taką odnalezioną drogą do Dobra? Życzę tego wszystkim Czytelnikom.

Małgorzata Nawrocka

Muzyka służy dzisiaj człowiekowi głównie do odbierania własnej chwały. Potężna machina showbusinessu hurtowo produkuje bożków współczesnej kultury. Ta książka to promyk nadziei dla człowieka uwięzionego we własnym JA. Okazuje się bowiem, że można śpiewać i grać najpiękniej na świecie nie myśląc o sobie. Bo jak to mawiał ks. Twardowski: „Zapomnij, że jesteś gdy mówisz, że kochasz”.

Magda Anioł

Reklama

Brat Raniero Cantalamessa - kardynał z Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów, urodził się w Colli del Trono w 1934 roku, święcenia kapłańskie przyjął w 1958 roku, ukończył teologię we Fryburgu (Szwajcaria) oraz filologię klasyczną w Mediolanie. Był wykładowcą historii początków chrześcijaństwa na Uniwersytecie Najświętszego Serca w Mediolanie (do 1979 roku), członkiem Międzynarodowej Komisji Teologicznej (1975–1981) oraz delegacji katolickiej dla dialogu z Kościołami pentakostalnymi, kaznodzieją Domu Papieskiego.

Naoczne świadectwo brata Pacyfika jest jak okno. Kiedy powoli do niego się zbliżamy, pozwala objąć wzrokiem coraz szerszą panoramę, aż w końcu, gdy wejdziemy na parapet, odsłania przed nami cały horyzont. Przyglądajmy się zatem Świętemu Franciszkowi okiem (niekiedy podstępnym!) brata Pacyfika, by uchwycić go na żywo w niektórych osobistych momentach życia.

Raniero Cantalamessa

Sprawdź więcej informacji o książce: Zobacz

Materiał prasowy

2021-06-09 09:56

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Cantalamessa: Jezus jest żywą osobą, a nie postacią

[ TEMATY ]

Cantalamessa

archwwa.pl

Jezus Chrystus jest osobą, co więcej jest osobą, która żyje. Tymczasem dla większości chrześcijan jest On jedynie postacią, o której być może nawet wiele wiedzą, ale nie żyją z Nim w osobistej relacji – mówił kard. Raniero Cantalamessa podczas ostatniego rozważania wielkopostnego dla papieża i Kurii Rzymskiej. Podkreślił on, że odkrycie Jezusa jako osoby żywej jest dziś bardzo ważne, aby chrześcijaństwo nie stało się ideologią.

„Jezus z Nazaretu żyje! – przekonywał papieski kaznodzieja. – Nie jest wspomnieniem z przeszłości, nie jest jedynie postacią, ale osobą. Żyje według Ducha, to prawda, ale ten sposób życia jest silniejszy niż życie według ciała, bo pozwala Mu żyć w nas, a nie na zewnątrz czy obok nas”.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Mokrsko. Maryja przywitana wierszem

2024-04-25 15:27

[ TEMATY ]

peregrynacja

parafia św. Stanisława BM

Mokrsko

Maciej Orman/Niedziela

Kolejnym etapem peregrynacji kopii obrazu Matki Bożej Częstochowskiej była parafia św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Mokrsku.

W imieniu wspólnoty Maryję w kopii jasnogórskiego wizerunku powitał proboszcz ks. Zbigniew Bigaj. Duszpasterz jest poetą, wydał cztery tomiki ze swoimi utworami: „Po życia drogach”; „Aniele, przy mnie stój”; „Po drogach wspomnień” i „Mojej Mamie”. Do Matki Bożej zwrócił się słowami wiersza pt. „Mama”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję