
Jednym z najważniejszych odkryć kosmologicznych było stwierdzenie,
że skupiska galaktyk we Wszechświecie bardzo szybko się od nas oddalają.
Mało tego, wszystkie one oddalają się również nawzajem od siebie!
Wszechświat stale się więc powiększa, co wobec zadziwiających nas
olbrzymich odległości czyni go niezwykle tajemniczym i nieosiągalnym.
Odkrycia takiego dokonał Edwin Hubble, jeden z największych astronomów
XX wieku. Kiedy galaktyka zbliża się ku nam lub oddala od nas, docierające
od niej światło ma inną barwę, niż gdyby była nieruchoma. Ta zmiana
barwy wynika z tzw. efektu Dopplera, a galaktyka oddalająca się wydaje
się być po prostu bardziej czerwona. Hubble mierzył prędkości galaktyk,
dokonując zadziwiającego odkrycia, że im dalej znajduje się galaktyka,
tym szybciej się porusza! Prawo mówiące o tym, że galaktyki oddalają
się od siebie z prędkościami wprost proporcjonalnymi do ich wzajemnych
odległości, nazywamy dziś prawem Hubble´a. Czas mija, a nasz Wszechświat
staje się więc coraz większy!
Ale nasuwa się tu genialny wniosek. Gdyby np. Stwórca
nakręcił film o życiu Wszechświata, moglibyśmy go wówczas obejrzeć
w odwrotnym kierunku. Na tym filmie zobaczylibyśmy wówczas, jak galaktyki
zbliżają się nieuchronnie do tego samego punktu, aż wszystkie wpadają
w nim na siebie. Pozostaje tylko ten mały punkt, który jest dużo
mniejszy od niewidocznego gołym okiem jądra atomu! Teoria Wielkiego
Wybuchu zakłada właśnie, że na początku cała materia i energia Wszechświata
znajdowały się w takim małym, gorącym i niezwykle gęstym punkcie.
Obecny Wszechświat gwałtownie się z niego wyłonił podczas gigantycznej
eksplozji, do tej pory stale się rozszerzając. Podczas tego rozszerzania
Wszechświat ulega również ochłodzeniu. Na podstawie tempa rozszerzania
można ocenić wiek Wszechświata na około 12-20 miliardów lat. Na początku
większość energii przemieniła się w protony. Za chwilę powstały też
elektrony, które zderzając się z protonami, utworzyły neutrony. To
był decydujący moment, ponieważ neutrony samodzielnie nie mogą przetrwać
zbyt długo (zaledwie do tysiąca sekund). Ale protony szybko łączyły
się z neutronami, tworząc jądra atomów helu. Z tej wodorowo-helowej
mieszanki powstało później pierwsze pokolenie gwiazd. Pod koniec
pierwszej godziny nie było jednak jeszcze atomów, gdyż z powodu wysokiej
temperatury elektrony nie mogły być trwale związane na orbitach wokół
jąder. Taki Wszechświat był gorącą i jasną mgłą, niemożliwą do przeniknięcia
wzrokiem nawet na milimetr! Ale postępująca ekspansja Wszechświata
doprowadziła wkrótce do jego znacznego ochłodzenia, a po upływie
miliona lat temperatura spadła już poniżej 4000oC. Wówczas mogły
wreszcie powstać atomy, zaś Wszechświat zaczął stawać się przezroczysty,
a światło mogło teraz pokonywać ogromne odległości. Ale z powodu
tej nieprzezroczystości przy pomocy teleskopów możemy dzisiaj "zajrzeć"
w przeszłość jedynie do tego momentu. Cała wcześniejsza teoria została
zgrabnie wydedukowana na podstawie znanych nam praw fizyki.
Obecnie przestrzeń Wszechświata wypełnia promieniowanie
cieplne pozostałe po gorącym Wielkim Wybuchu, nazywane kosmicznym
promieniowaniem tła lub promieniowaniem reliktowym. Z zadaniem wykrycia
tego promieniowania w 1989 r. został wystrzelony satelita COBE. Sporządził
on mapę rozkładu temperatury całego nieba, odkrywając zarazem małe
różnice pomiędzy obszarami cieplejszymi i chłodniejszymi. Zmierzone
przez COBE promieniowanie tła pochodzi jeszcze z czasów pół miliona
lat po Wielkim Wybuchu. Dowodzi to, że już wówczas Wszechświat nie
był jednorodny, a materia skupiała się w tzw. kłaczki. Po prostu
obłoki gazu ściągane były siłą grawitacji, a w kłaczkach tych powstały
pierwsze gwiazdy.
Podziwiając piękne wieczorne niebo, nie zapominajmy o
fascynującej historii narodzin naszego Wszechświata. Szkoda, że nie
można od Stwórcy pożyczyć kasety z tym filmem. Gdzieś tam na Boskiej
półce leży jednak taki film pod tytułem Wielki Wybuch.
Pomóż w rozwoju naszego portalu