W sanktuarium św. Józefa w krakowskim Podgórzu mieszkańcy Krakowa już od 2009 r. gromadzą się w piątek Wielkiego Postu, aby przeżyć Ekstremalną Drogę Krzyżową sam na sam z Jezusem.
EDK przyciąga swoją formą wiele osób, które doświadczyły przemiany życia. Duchowość EDK opiera się na ewangelicznym paradoksie: by odnaleźć swoje życie, trzeba je stracić. W tym roku takie spotkanie odbyło się 26 marca pod hasłem „Rewolucja pięknych ludzi”, zainaugurowane Mszą św. pod przewodnictwem ks. bp. Roberta Chrząszcza, który wygłosił okolicznościową homilię w formie dialogowej wspólnie z ks. Jackiem Stryczkiem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ksiądz biskup podczas homilii podzielił się swoim długoletnim pobytem na misjach w Brazylii. Decyzję wyjazdu podjął pod wpływem wewnętrznego pragnienia wyjścia poza sferę komfortu: – Kto z was idzie na EDK pierwszy raz? – zapytał duchowny i kontynuował: – Wy dziś być może czujecie się, jak ja wtedy, kiedy wyjeżdżałem na misje. Decydowałem się na zrobienie czegoś, co jest takie ekstremalne, nowe. Kapłan dodał, że zostawił wszystko, co dotychczas zbudował i wyruszył za Panem: – Chcąc służyć Panu Bogu, warto czasem zrobić coś, co jest Bożym wariactwem – stwierdził biskup i zachęcił wiernych, aby stawiali w swym życiu cały czas wyżej poprzeczkę we wszystkim, a zwłaszcza w życiu duchowym. – Nie możemy spocząć na laurach i EDK, którą dziś zaczynamy, to jest właśnie to! Szukamy czegoś bardziej, pokonujemy pewne limity i ograniczenia – powiedział kapłan i kontynuował: – Pan Jezus przyszedł na świat nie po to, aby uzdrawiać i czynić cuda. On przyszedł, aby dać świadectwo prawdzie i aby pokazać swoją miłość do nas. Ta miłość objawiła się w sposób szczególny na krzyżu, kiedy Jezus oddaje za nas swoje życie. To jest dla nas bardzo ważne, abyśmy tak patrzyli na krzyż. EDK jest takim momentem zanurzenia się w tej miłości Chrystusa, która godzi się na cierpienie, na krzyż, na tę sytuację ekstremalną, po to, aby pokazać, jak nas kocha.
– EDK jest dla mnie stałym punktem, byłem na wszystkich wcześniejszych nocnych wyprawach – powiedział w rozmowie z „Niedzielą” Mieczysław, który przybył do kościoła, aby po raz kolejny wyruszyć w tę drogę. – Dla mnie budujące jest to, że poszedłem i nie poddałem się. Ta droga jest już wejściem w duchowość. To jest jak balsam na duszę i wiele spraw się rozwiązuje – stwierdził Mieczysław.