Wieczorem 17 marca w kościele św. Jana Kantego w Krakowie-Krowodrzy została odprawiona Msza św. ze wspomnieniem sługi Bożej Chiary - Włoszki, która straciła dwójkę dzieci, a przy porodzie trzeciego zmarła. Nie zdecydowała się na aborcję i umierała w wielkich cierpieniach z powodu raka języka.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Na początku celebracji ks. Kacper wymienił intencje, które czciciele przesłali w komentarzach na Facebooku, rozmowach telefonicznych i SMS-ach: - Najważniejsze dla mnie, żebyśmy dzisiaj pomodlili się przede wszystkim za rodziny, o miłość w rodzinach, żebyśmy pomodlili się za kobiety oczekujące potomstwa, za rodziny też borykające się z problemem niepłodności i bezpłodności i także za dzieci, które są poczęte, a jeszcze nienarodzone.
Kapłan podkreślił, na czym polegało podejście do życia kandydatki na ołtarze. - Na pewno słyszeliście (...) o takim zdaniu, które towarzyszyło Chiarze: ,,Przyszliśmy na świat, aby nigdy nie umrzeć” (...). To zdanie usłyszał Enrico, jej mąż, kiedy miał 15 lat od chorego na raka kości przewodniczącego wspólnoty, do której zapewne należał (...) Takiego zdania nie jest w stanie wypowiedzieć człowiek, który nie ufa.
Ksiądz Nawrot zaznaczył, co było podstawą dla Chiary i jej męża Enrico: - Jeśli czytamy o niej jakikolwiek tekst (...) to mamy prawie na każdej stronie, że oni się razem modlili (...) Ich życie tak naprawdę w tych radosnych i ciężkich chwilach, takich naturalnych, było przesiąknięte modlitwą. I, moi drodzy, to, co też mnie urzeka bardzo w tym zaufaniu, to że oni pomimo tych trudnych sytuacji (...) przy pogrzebie pierwszego i drugiego dziecka, które pochowali zaraz po urodzeniu, byli szczęśliwi. Oni byli radośni. Dlaczego? Bo sobie wyobrażali, że Chiara ze swojego łona oddała dziecko na łono Pana Boga.
Zaznaczył, że najważniejsza w życiu sługi Boże Chiary Corbelli Petrillo była wdzięczność. Nauczał: - Mogę się rano obudzić, mogę mieć oczywiście jakiś plan, bo Pan Bóg nam pozwala planować, jak najbardziej, ale jak te plany się posypią, to ja nie mogę myśleć po swojemu: ,,Ojejku, bo ja miałem coś innego dzisiaj w planach”. Nie - zaufanie mi podpowiada, że ja muszę realizować właśnie to, co daje mi Pan Bóg.
Reklama
Ksiądz Kacper wskazał na przesłanie, jakie kieruje do nas Chrystus, również poprzez sługę Bożą Chiarę: - ,,Ukształtowałem Cię i ustanowiłem przymierzem dla ludu, aby odnowić kraj”. To znaczy, właśnie, muszę dawać świadectwo (...) Słuchajcie, nie tylko Chiara, nie tylko ta młoda, uśmiechnięta dziewczyna jest powołana do tego, by zmieniać Włochy, Polskę czy cały świat.
Kapłan wyjaśnił, jak można wzrastać na drodze do spotkania ze szczęściem, którym jest Bóg: - Najpierw ja muszę doświadczyć tego dobra. Jak się czyta o Chiarze i Enrico, o ich małżeństwie, to tam jest cała masa dobrych rzeczy, oczywiście ona jest poprzeplatana trudnymi rzeczami, które się wydarzyły w ich życiu (...) Ludzie, jak o nich opowiadają, mówią o całym dobru, które się przez nich realizowało – podkreślał kapłan i przekonywał: - Jeśli czujesz się źle, jeśli czujesz się beznadziejnie albo Ci w ogóle nie idzie, to nie pytaj się Pana Boga, dlaczego nie idzie, dlaczego jest tak strasznie beznadziejnie. Tylko zapytaj się: ,,A co dobrego dzisiaj dostałem”? Dzisiaj, nie wczoraj, nie w całym życiu - dzisiaj.