Reklama

Patrząc w niebo

Wigilia pod gwiazdami

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Święta Bożego Narodzenia są uroczystą okazją do obserwacji gwiazd. Wieczór jest wówczas bardzo długi, w domu wszyscy uśmiechnięci, jakże więc nie wyjrzeć za okno i nie zachwycić się rozgwieżdżonym niebem? Zwłaszcza, jeżeli dopisze pogoda, warto wybrać się na rodzinny spacer i popatrzeć wspólnie w niebo. Zanim zaś siądziemy do wigilijnej wieczerzy, zgodnie z tradycją wypatrujemy pierwszej gwiazdki. Wszystkie dzieci chcą ją przecież dostrzec, aby móc wreszcie rozpakować świąteczne prezenty. Któż z nas nie robił tak samo w dzieciństwie? Ale od razu powstaje pytanie, co to będzie za gwiazda i gdzie jej szukać, aby oznajmić czas wigilijnej wieczerzy? Odpowiedź nie sprawi trudności stałym czytelnikom naszego cotygodniowego cyklu Patrząc w niebo.
Pierwszej "gwiazdki" warto szukać już kilkanaście minut po zachodzie Słońca. Ale która zaświeci na naszym niebie jako pierwsza, zależeć będzie od pogody. Może się przecież zdarzyć tak, że część nieba przykryją chmury, przysłaniając niestety pierwsze gwiazdy. Jeżeli jednak zachmurzenia nie będzie, to niewątpliwie jako pierwsza ukaże się nam nie gwiazda, lecz planeta. Będzie to albo Wenus na południowym niebie, albo Jowisz, którego szukamy bardziej na wschód. Nietrudno te planety odnaleźć, są tak duże i jasne, że wyróżniają się spośród otaczających gwiazd. Wystarczy kilkanaście minut po zachodzie Słońca ustawić się twarzą w odpowiednią stronę. Musimy się jednak uzbroić w cierpliwość i wpatrywać długo w błękitne jeszcze niebo, aż w pewnym momencie je zobaczymy. To dopiero będzie odkrycie, wszak niebo jest jeszcze jasne i nikt przecież gwiazd nie szuka, a Wenus i Jowisz już świecą! Dla dzieci proponuję wspaniałą zabawę, którą z planet dostrzeżemy wcześniej. Stawiający na Wenus szukają jej nisko nad horyzontem, zwróceni twarzą w stronę południa. Szukający Jowisza niech ustawią się w stronę wschodu i również cierpliwie i powoli przeczesują wzrokiem błękit nieba. Szykuje się wspaniała zabawa, zwłaszcza, że obydwie planety mają podobne szanse. Kiedy całkowicie się ściemni, możemy porównać jasność Wenus i Jowisza z otoczeniem. Np. na tle Jowisza blado wypadają "punkciki" gwiazdozbioru Byka. Nic dziwnego, Jowisz to przecież największa planeta Układu Słonecznego, a w dodatku znajdująca się blisko Ziemi (w porównaniu z gwiazdami). Wraz z upływem czasu na niebie "zapalają się" kolejne punkciki. Niedaleko Jowisza (po jego prawej stronie) ukaże się nam kolejna planeta - Saturn. Pod Jowiszem zaś ujrzymy piękną gwiazdę Aldebaran (w Byku). W pobliżu zaświeci też szybko Capella w znajomej nam konstelacji Woźnicy. Gdy zaś już zapadnie czarna noc, ujrzymy tu fragment Drogi Mlecznej, rozciągającej się na niebie od wschodniego do zachodniego horyzontu. Na tle Drogi Mlecznej obserwujemy również znajome czytelnikom gwiazdozbiory: Perseusza, Kasjopei (w kształcie literki "W"), Cefeusza (" Domek Baby-Yagi"), Łabędzia i Orła. W gwiazdozbiorze Lutni na zachodnim niebie ujrzymy piękną gwiazdę o nazwie Wega, która wraz z gwiazdą Deneb (w Łabędziu) i Altairem (w Orle) tworzy Trójkąt Letni.
Większość widzianych gołym okiem gwiazd znajduje się kilkadziesiąt, a nawet kilkaset lat świetlnych od Ziemi. Weźmy np. taką Gwiazdę Polarną (Północną). Gdy na nią patrzymy, to widzimy ją taką, jaką była prawie tysiąc lat temu, ponieważ odległość do niej wynosi ok. 1000 lat świetlnych. Oznacza to po prostu tyle, że pomiędzy tą gwiazdą a nami istnieje ogromna i niewyobrażalna przestrzeń Kosmosu. Taka to jest odległość, że aż strach pomyśleć. Nie znamy nawet takich rakiet, aby ją pokonać. Ale pomarzyć można. Wielu z nas zna to cudowne uczucie, gdy daleko od miejskich świateł i po zapadnięciu zmroku niebo nas dosłownie "przykrywa", a w marzeniach udajemy się we wspaniałą podróż Wielkim Wozem po Mlecznej Drodze. Mijamy Księżyc, planety, gwiazdy. A potem opuszczamy naszą Galaktykę i gnamy z prędkością światła hen przed siebie, odczuwając potęgę Stwórcy. Po drodze zadziwia nas wszystko: bezkres Wszechświata i jego kolory, rodzące się i umierające gwiazdy, energia i nieustanny ruch. A na polu pod gołym niebem wydaje się, że oprócz paru gwiazd nic ciekawego na niebie już nie ma. Jedynie pustka i zupełna cisza. Tymczasem nasza piękna i bezpieczna Ziemia jest tu tylko małym pyłkiem na wielkiej pustyni Wszechświata, a i to porównanie wydaje się naciągane (oczywiście z korzyścią dla naszej Ziemi!).
Obserwacja nieba była już dla starożytnych zajęciem najszlachetniejszym, a współczesna astronomia wyrosła na poetyckich wizjach kosmosu, które dotarły do nas przez starożytną Grecję z Egiptu i Mezopotamii. Stąd wyobrażenia oparte na greckich mitach i arabskiej wiedzy chętnie opisywane w literaturze łączącej zamierzchłe mity ze współczesnością. Trudno się dziwić starożytnym, że z takim zachwytem kontemplowali wieczorne niebo. Kryje ono przecież w sobie ogromną i tajemniczą przestrzeń. Przez teleskop możemy obserwować dalsze gwiazdy i galaktyki, o niektórych z nich opowiadam właśnie w niniejszym cyklu Patrząc w niebo, do czytania którego gorąco zachęcam.
Większość gwiazd nie znosi samotności i żyje w parach. Nazywamy je wtedy układem podwójnym gwiazd. Np. znane nam Mizar w Wielkim Wozie oraz jasno świecący Syriusz posiadają swoich towarzyszy. Zadziwiająca jest ta ochota gwiazd do życia w gromadzie, choć są też gwiazdy żyjące samotnie, jak np. nasze Słońce. Ale istnieją też ogromne skupiska gwiezdne nazywane gromadami, składające się z setek, a nawet tysięcy gwiazd. Gwiazdy żyjące w jednej gromadzie mają prawie ten sam wiek i są od nas tak samo odległe. Skupiska takich gwiazd należą do najpiękniejszych obiektów na nocnym niebie. Rozróżniamy dwa typy gromad gwiazd: gromady kuliste i gromady otwarte. W gromadach otwartych łatwo można zobaczyć pojedyncze gwiazdy. Jedna z najpiękniejszych gromad to opisane dwa tygodnie temu Plejady w gwiazdozbiorze Byka. Znajdziemy je teraz tuż przy Jowiszu. Plejady często są mylone z Małym Wozem. Gołym okiem widać w nich sześć gwiazd, choć Plejady nazywane są Siedmioma Siostrami. Siódma gwiazda była widoczna jeszcze kilkadziesiąt lat temu, lecz teraz jest prawdopodobnie zasłonięta przez jakiś ciemny obłok materii. Zgodnie z wierzeniami starożytnych Greków owe siedem sióstr było córkami Atlasa i Plejone.
Przez lornetkę zobaczymy, że gwiazd w Plejadach jest znacznie więcej. Odległe są one od nas o ok. 400 lat świetlnych. Są to młode gwiazdy, a ich wiek nie przekracza 50 mln lat (możemy im pozazdrościć młodzieńczego wieku, ale dla gwiazd to naprawdę nie jest wiele). Nazwa Plejady pochodzi najprawdopodobniej od greckiego słowa plein (żeglować).
Hezjod pisał, że ich wczesne wznoszenie się na wiosnę było znakiem rozpoczęcia sezonu żeglarskiego. Rzymianie nazywali je Vergiliae, od słowa ver (wiosna) i także traktowali ich górowanie jako wskazówkę dla żeglarzy. W etymologii ludowej tłumaczono je jednak jako pelejades (gołębie), które miały zanosić Zeusowi ambrozję. Takimi uwiecznił je Homer w XII księdze Odysei. W polskiej kulturze ludowej gwiazdozbiór ten posiada również bardzo wiele nazw. W zależności od regionu nazywano Plejady: Kwoką, Kurą z Kurczętami, Babami, Babkami. Nazwa Kwoka czy też Kura z Kurczętami wywodzi się z legendy o podarunku pastuszków ofiarowanym przy Narodzeniu Pańskim, który to na wieczystą pamiątkę został umieszczony pomiędzy gwiazdami. Warto jednak zwrócić uwagę na rzadko występującą w Polsce nazwę Sito lub Sitko. Określenie to rozpowszechnione jest szczególnie na Łotwie, Litwie i Białorusi.
Według wierzeń ludowych z tamtych terenów, nazwa ta pochodzi od Trzech Króli. Sypali oni tym sitem owies swoim koniom, a zostawili je Panu Jezusowi wraz z darami, które do niego powkładali. Posługiwała się tym sitem Matka Boża, a po Wniebowzięciu zawiesiła je pomiędzy gwiazdami, gdzie pozostały do dzisiaj. Adam Mickiewicz, który urodził się w Zaosiu koło Nowogródka, zetknął się właśnie z tą nazwą. Nie dziwi więc, że znajdziemy ją np. w Panu Tadeuszu:
Na północ świeci okrąg gwiaździstego Sita,
Przez które Bóg (jak mówią) przesiał ziarnka żyta,
Kiedy je z nieba zrucał dla Adama Ojca,
Wygnanego za grzechy z rozkoszy ogrojca. (Księga VIII, w. 73-76)
Również w powieści poetyckiej Grażyna znajdziemy wzmiankę o Plejadach:
Wprzód więc nim zajdą siedmiorakie gwiazdy,
Ruszymy przydać ku litewskiej sile
Niemców pancernej trzy tysiące jazdy
I pieszych knechtów we dwójnasób tyle.
"Siedmiorakie gwiazdy" są, oczywiście, Plejadami. W przypisach poeta zauważa, że ta grupa gwiazd w języku Litwinów nazywa się Retis (rzeszoto, sito) i służyła do oznaczania godzin.
Poezja i gwiazdy, oto wspaniała propozycja na Święta. Wszystkim Czytelnikom życzę spokojnych i szczęśliwych świąt Bożego Narodzenia, dziękując przy okazji za wszystkie listy i sugestie, które są wspaniałą wskazówką do wyboru tematów do tego cyklu. Pamiętajcie, że "patrzy w niebo" spora już astronomiczna rodzina Niedzieli, nie jesteśmy więc tacy samotni. Do zobaczenia pod gwiazdami!

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2000-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

18 maja Kościół wspomina św. Stanisława Papczyńskiego

[ TEMATY ]

O. Stanisław Papczyński

Arkadiusz Bednarczyk

Kościół Katolicki wspomina 18 maja św. Stanisława Papczyńskiego, założyciela Zgromadzenia Księży Marianów Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.

Święty o. Stanisław Papczyński urodził się 18 maja 1631 r. w Podegrodziu k. Starego Sącza. Po ukończeniu szkoły podstawowej, kontynuował naukę u jezuitów i pijarów. W roku 1654 wstąpił do zakonu pijarów, gdzie dwa lata później złożył śluby zakonne.

CZYTAJ DALEJ

Procesja fatimska

2024-05-17 13:29

Marek Białka

    Od wielu lat w Kościele katolickim organizowane są nabożeństwa ku czci Matki Bożej Fatimskiej połączone z procesją różańcową.

    W tym roku przypada 107. rocznica objawień maryjnych, które rozpoczęły się 13-go maja 1917 roku i trwały do 13-go października tego samego roku w portugalskiej Fatimie. Matka Boża objawiła się trojgu pastuszkom spokrewnionym ze sobą. Franciszek „tylko” widział anioła i Maryję, lecz ich nie słyszał. Hiacynta widziała i słyszała. Natomiast Łucja widziała, słyszała i rozmawiała z aniołem i Matką Bożą. Obie dziewczynki relacjonowały Franciszkowi to co słyszały.

CZYTAJ DALEJ

Historia powołania. Znajomy w seminarium, Jezus na krzyżu i… Jan Paweł II

2024-05-18 10:30

[ TEMATY ]

świadectwo

zakonnica

archwium s. Joanny Cybułki

Chciałam wiedzieć, co ze sobą zrobić, ale… żeby to było na zawsze! Szukałam swojego miejsca. Czułam pewnego rodzaju niepokój – tak o początkach swojego powołania opowiedziała portalowi Polskifr.fr s. Joanna Cybułka z Instytutu Zakonnego Apostołek Jezusa Ukrzyżowanego. Ważną rolę w jej powołaniu odegrał św. Jan Paweł II, który przyszedł na świat dokładnie 104 lata temu.

„W ciągu nauki w szkole średniej zastanawiałam się nad sobą, moim życiem i przyszłością, szukałam mojej drogi. Po maturze z koleżanką z liceum zaczęłyśmy jeździć do Krakowa na skupienia i rekolekcje powołaniowe. Dało mi to dużo, bo mogłam poznawać siebie, pogłębiać życie modlitwy i znajomość Pisma Świętego” – podkreśliła s. Joanna.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję