Reklama

Lekcje historii Kaczmarskiego

To, co przeżywamy, tylko pozornie jest nowe i niepowtarzalne. W rzeczywistości wszystko już było i wystarczy odwołać się do historii, żeby zrozumieć to, co nam się przytrafia - uważał Jacek Kaczmarski. Historyczne odwołania są coraz bardziej doceniane w twórczości warszawskiego barda

Niedziela warszawska 4/2012

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Gdy 30 lat temu Jacek Kaczmarski koncertował we Francji, na jego oczach historia przyspieszyła. Wybuchł stan wojenny, a on zamiast wracać do Warszawy, zaangażował się w działalność paryskiego Komitetu Poparcia „Solidarności”. Nie nadawał się na aktywistę, ale wtedy nim był. Tak jak nie nadawał się na twórcę dzieł przesiąkniętych wiarą, a jednak i takie wiersze i piosenki tworzył.
Wychowany w tradycji ateistycznej, w rodzinie, która korzystała z komunizmu (ojciec był działaczem partyjnym, dziadek peerelowskim dyplomatą), w 1982 r. napisał „Zbroję”, z której przebija wiara w uniwersalne wartości chrześcijańskie, w ludzką godność, w pamięć narodową, która scala. To nie był okres zbyt twórczy, ale ważny dla poety i barda. Jak mówił kilka miesięcy później w wywiadzie dla emigracyjnej prasy, fakt, iż znalazł się w takiej sytuacji za granicą - że musiał to przetrwać, przeżyć od początku do końca i przemyśleć - dał mu wiele jako twórcy. - Po raz pierwszy w życiu rzeczywiście przeżyłem dramat - mówił. - Po raz pierwszy zacząłem odczuwać to wszystko, o czym śpiewałem, jako swój osobisty los.

Historia dziejąca się

U Kaczmarskiego historia jest obecna w wątku pokoleniowym, choćby z „Naszej klasy”, mówiącej o emigracyjnych ścieżkach rówieśników barda i korespondującymi z nim opowieściami z pozycji uczestnika, choćby ze „Zbroi” i „Prośby”. Ale chyba najbardziej w interpretacjach dzieł malarskich i literackich, dotykających historii. Jego twórczość zawierała bowiem zarówno czysto autorskie pomysły, jak i teksty inspirowane cudzymi dziełami. Na swój język przekładał czyjąś myśl, rozwijał albo dyskutował z nią.
Jeszcze w czasie studiów napisał „Krajobraz po uczcie” - utwór przedstawiający nieunikniony rozkład, upadek i utratę niepodległości I Rzeczypospolitej. Do tych rozważań wrócił później w „Tradycji”, swoistej galerii wad i złych wyborów naszych przodków. „Sejmy, sejmiki, wnioski, veto!/I - nie oddamy praw o włos!” - pisał. W tych zamierzchłych czasach szukał przyczyn późniejszych klęsk. „To dumnej szlachty pyszne dni/Naszemu winne są nieszczęściu!/To za ich grzechy - myśmy czyści -/Gnębią nas teraz komuniści!”
Dlaczego historia była tak ważna dla Kaczmarskiego? - Uważał, że wszystko już było, a ludzkość ma wielki bagaż doświadczeń. I tylko pozornie to, co przeżywamy, jest niepowtarzalne, nowe, czymś, czego jeszcze wcześniej nie było - mówi Krzysztof Nowak, przyjaciel, redaktor zbiorów Kaczmarskiego i znawca jego twórczości. - W przeszłości, uważał, można znaleźć wskazówki, jak się zachować, jak interpretować jakąś sytuację.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

W muzeum

Wydarzenia II wojny światowej inspirowały Kaczmarskiego szczególnie często. W „Balladzie wrześniowej” ujawnia się miażdżąca siła historii. „Głowami polskich posiadaczy/Brukują Ukrainę całą. (...)/Płoną majątki i kościoły/I Chrystus z kulą w tyle głowy. W „Jałcie”, gdzie na spotkaniu Wielkiej Trójki rozstrzygał się los Polski, widać, jak niewiele od nas zależy. „Nie miejcie więc do Trójcy żalu,/Wyrok historii za nią stał/Opracowany w każdym calu -/Każdy z nich chronił co już miał”.
Poeta wdaje się w polemikę z historią, dyskutuje z nią, szuka własnej drogi interpretacji minionych wydarzeń. - Jacek chciał pokazać, że czasy przełomu, czasy nadziei pierwszej „Solidarności”, gdy ludzie czekali na coś wielkiego, na przełom, wydarzenia, które zmienią ich życie, bieg historii. Chciał pokazać, że nie jesteśmy w tym odosobnieni, po raz pierwszy tego nie przeżywamy, że nasi przodkowie takie nadzieje mieli, też w takich sytuacjach, w takich momentach historycznych żyli, i właśnie dlatego, że zbyt mocno wierzyli albo dali się ponieść emocjom, co niejednokrotnie było przyczyną klęsk. I taką trochę przestrogą miało być „Muzeum” - dodaje Krzysztof Nowak.
W cyklu „Muzeum”, inspirowanym obrazami o tematyce historycznej, Kaczmarski, syn malarzy, nawiązał dialog z arcydziełami polskiego i europejskiego malarstwa. Z ponad 600 wydanych drukiem wierszy Kaczmarskiego ok. 60 inspirowanych jest obrazami. To spore i ciekawe muzeum. W polskiej części wypełnione obrazami Matejki („Stańczyk”, „Rejtan”), Norblina („Wieszanie zdrajców”), Linkego, Witkacego i Malczewskiego („Zesłanie studentów”, „Wigilia na Syberii”).

Reklama

Słowo znaczyło słowo

Owocem fascynacji poety i barda historii I Rzeczypospolitej jest cykl „Sarmatia”, szereg pastiszów i trawestacji dawnej literatury, na wpół ironicznych, ale wskrzeszających mit Sarmatii w przewrotny sposób. Kaczmarski reinterpretuje polskie mity narodowe, próbuje opisać polską tożsamość, polskie cechy narodowe. A my, dzięki sugestywnej stylizacji, robimy to razem z nim. W „Sarmatii” Kaczmarski pokazuje, że cechy, które uczyniły nas „Sarmatami”, krążą w naszych żyłach od wieków i żadne dziejowe zwroty ich nie osłabią.
Krzysztof Nowak zwraca uwagę, że Kaczmarski chciał, żeby to był cykl prześmiewczy, drwiący, pokazujący nasze wady narodowe w krzywym zwierciadle, wyśmiewający przywary. Ale mówił też Nowakowi, że w czasie pisania „Sarmatii” łapał się na tym, że kiedy wniknął w życie naszych atenatów, to zaczął się z nimi… identyfikować, zafascynowali go.
- I już ostatnie piosenki, „Z XVI-wiecznym portretem trumiennym rozmowa” czy „Nad spuścizną po przodkach deliberacje” są już w hołdzie dla tych ludzi - mówi Nowak. - Wszak „Znaczyło słowo - słowo, sprawa zaś gardłowa/Kończyła się na gardle - które ma się jedno”. „Mało wiemy o tobie, coś na Turka chadzał,/Węgra królem obierał i tratował Szweda,/Ale patrzył i tego, by obrana władza/Nie zabrała ci czasem, czegoś sam jej nie dał” - pisał Jacek. To jest hołd dla rodaków żyjących w I Rzeczypospolitej.

Reklama

Biłby, biłby na trwogę

„Muzeum” spinają obrazy „Stańczyk” i „Arka Noego” (jeden z arrasów wawelskich), czyli kasandryczna wizja nadchodzącego upadku. „Gdybym pociągał sznury wielkich dzwonów/To bym z nich dobył najwyższego tonu/I biłbym biłbym na trwogę” - pisze w „Stańczyku”. Jednak „Każdy z was jest łodzią, w której/Może się z potopem mierzyć/Cało wyjść z burzowej chmury/Musi tylko w to uwierzyć” - dodaje w „Arce Noego”.
Dobór obrazów w „Muzeum” - twierdzi Iwona Grabska, współautorka wydanej właśnie „Lekcji historii Jacka Kaczmarskiego”, książki-albumu pokazującej malarsko-historyczne inspiracje artysty - nie jest przypadkowy. Pokazuje przez nie, że w historii każde działanie ma swoje konsekwencje; daje skojarzenia historyczne - w czasach Stanisława Augusta interwencja Rosji, w latach 80. - zagrożenie ze strony Sowietów. I Kaczmarski, i wybrani przez niego malarze wykorzystują kostium historyczny do wypowiedzi na tematy aktualne, kreują symboliczne wersje historii Polski, zabierając głos w debacie historycznej.
Pierwotny tytuł „Stańczyka” brzmiał: „Stańczyk w czasie balu na dworze królowej Bony wobec straconego Smoleńska”. - „Stańczyk” to ten wątek, który jest w ogóle zjawiskiem typowym w historii ludzkości, że katastrofa przychodzi w sposób niezauważalny i katastrofa kończy świat, który się wydaje absolutnie bezpieczny i normalny - mówił w jednym z wywiadów Kaczmarski o słynnej scenie pokazanej przez Matejkę i wykorzystanej przez siebie w wierszu. - Stańczyk dowiaduje się, że Smoleńsk zostaje zajęty i rozumie, że jest to początek końca Polski, jaką znał, ale tylko on to rozumie, natomiast tam za plecami, w otwartych drzwiach, widać, że w najlepsze trwa bal.

* * *

W 2002 r., wkrótce po tym, gdy wybiło 25-lecie działalności artystycznej, dostrzeżono u Jacka Kaczmarskiego zaawansowane stadium raka przełyku. W marcu 2004 r. otrzymał nagrodę Fryderyka za całokształt twórczości, ale nagrody nie był już w stanie odebrać osobiście. 10 kwietnia 2004 r. w szpitalu w Gdańsku przyjął chrzest, a potem stracił przytomność i kilka godzin później zmarł. Spoczął na Powązkach.

2012-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Warszawska Pielgrzymka Piesza na Jasną Górę wpisana na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego

2024-04-25 11:34

[ TEMATY ]

Lista niematerialnego dziedzictwa kulturowego

Karol Porwich/Niedziela

Zabawkarstwo drewniane ośrodka Łączna-Ostojów, oklejanka kurpiowska z Puszczy Białej, tradycja wykonywania palm wielkanocnych Kurpiów Puszczy Zielonej, Warszawska Pielgrzymka Piesza na Jasną Górę oraz pokłony feretronów podczas pielgrzymek na Kalwarię Wejherowską to nowe wpisy na Krajowej liście niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Tworzona od 2013 roku lista liczy już 93 pozycje. Kolejnym wpisem do Krajowego rejestru dobrych praktyk w ochronie niematerialnego dziedzictwa kulturowego został natomiast konkurs „Palma Kurpiowska” w Łysych.

Na Krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego zostały wpisane:

CZYTAJ DALEJ

Beata Kempa dla portalu niedziela.pl: Przyglądałam się temu szaleństwu Zielonego Ładu z niedowierzaniem

2024-04-25 10:01

[ TEMATY ]

Łukasz Brodzik

Beata Kempa

Archiwum Beaty Kempy

Beata Kempa

Beata Kempa

Ostatnia kadencja Parlamentu Europejskiego obfitowała w szereg absurdalnych dyskusji - powiedziała portalowi niedziela.pl Beata Kempa. Jak podkreśliła europoseł Suwerennej Polski kompletną aberracją było m.in. ponad sto debat, które łajały Polskę tylko dlatego, że w naszym kraju były konserwatywne rządy.

Beata Kempa dodaje, że w Europie jest sporo problemów gospodarczych spowodowanych nie tylko wojną na Ukrainie, ale także Zielonym Ładem. A to pcha elity europejskie, bojące się teraz własnych wyborców, do debat, które mocno elektryzują społeczeństwa ideologicznie.

CZYTAJ DALEJ

Fascynacja Słowem Bożym

2024-04-25 17:41

Paweł Wysoki

Laureaci ze swoimi katechetami. Od lewej: ks. Grzegorz Różyło, Łucja Bogdańska, Izabela Olech-Bąk, Karina Prokop i Paweł Wawer

Laureaci ze swoimi katechetami. Od lewej: ks. Grzegorz Różyło, Łucja Bogdańska, Izabela Olech-Bąk, Karina Prokop i Paweł Wawer

Łucja Bogdańska z „Biskupiaka” wygrała etap diecezjalny 28. edycji Ogólnopolskiego Konkursu Wiedzy Biblijnej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję