Powiedziano kiedyś, że św. Tomasz z Akwinu był największym świętym między uczonymi, a pomiędzy świętymi największym uczonym. Wszyscy, którzy zetknęli się z tym wielkim, XIII-wiecznym dominikaninem powtarzali, że łączył on w sobie nieprawdopodobną wręcz wiedzę ze świątobliwym życiem.
Jarosławska kaplica Akwinaty
Reklama
W jarosławskiej bazylice Ojców Dominikanów znajduje się piękna kaplica poświęcona dominikańskiemu uczonemu. Umieszczono tu ołtarz, w którego centralnym polu znajduje się obraz przedstawiający św. Tomasza z Akwinu podczas pracy nad genialnym dziełem filozoficzno-teologicznym - „Summą Teologiczną”. Tomaszowi towarzyszą aniołowie. Na obrazie umieszczono także łacińskie słowa wychodzące z ust ukrzyżowanego Chrystusa, który oznajmia: „Dobrze napisałeś o mnie, Tomaszu”. Św. Tomasza nachodziły wątpliwości, czy jego traktaty nie zawierają treści sprzecznych z wiarą, ale taką właśnie odpowiedź usłyszeć miał pewnego razu od Chrystusa. Pan zapytał go także, jakiej za to pragnie nagrody? Przyszły święty miał wówczas rzec: „Żadnej innej, o Panie, tylko Ciebie samego”. Nad jarosławską postacią Tomasza unosi się gołębica symbolizująca Ducha Świętego, który był inspiracją wszelkich jego poczynań. Przypomnijmy, że Akwinatę zwano również „doktorem anielskim”, gdyż w swoich dziełach zajmował się tymi niebiańskimi bytami. Jarosławski obraz powstał w pracowni lwowskich artystów, rodziny Bogdańskich, a namalowany został wedle XIX-wiecznego projektu wielkiego mistrza Jana Matejki. Już za klasztorną furtą znajdziemy natomiast piękny portret Świętego, który w ręku trzyma ptasie pióro oraz egzemplarz „Summy”. Na szyi Tomasza zawieszono łańcuch ze słońcem, które symbolizuje jego boską inspirację.
Tomasz urodził się niedaleko Akwinu w XIII wieku, około 1226 r., jako syn hrabiego Akwinu Landulfa. W wieku pięciu lat oddano go do benedyktyńskiego klasztoru na Monte Cassino; tam, widząc jego postępy i ogromne zdolności, postanowiono skierować go do Neapolu. Tu poznał dominikanów, którzy zafascynowali go swoją duchowością, wiedzą i bezkompromisową postawą wobec zła szerzącego się w ówczesnym świecie. Sam więc postanowił wstąpić do Zakonu Kaznodziejskiego w 1244 r. Rodzina Tomasza nie mogła jednak pogodzić się z jego decyzją. Kiedy Tomasz był w drodze na uniwersytet paryski, gdzie wysłali go przełożeni, został porwany przez swoich krewnych i uwięziony. Wkrótce jednak zmuszeni byli ustąpić i Tomasz wreszcie przybył do Paryża, gdzie spotkał swojego późniejszego mistrza - św. Alberta Wielkiego, również biało-czarnego mnicha. Miał on ogromny wpływ na ukształtowanie przyszłej drogi naukowej młodego Akwinaty. W 1256 r. Tomasz został mistrzem świętej teologii.
Wzruszające homilie
Tomasz z Akwinu był wspaniałym wykładowcą i naukowcem. Wszyscy podziwiali jasność jego wykładów, własną metodę, w której najpierw wysuwał trudności i argumenty przeciwko określonej tezie, a potem kolejno je zbijał trafnymi argumentami. Kiedy miał roztrząsać skomplikowane problemy teologiczne lub filozoficzne, inspiracji szukał w kościele, opierając głowę o tabernakulum. W latach 1261-65 prowadził wykłady na dworze papieskim, a w latach 1267-68 przebywał w Viterbo jako kaznodzieja papieski. Kiedy Tomasz odprawiał Mszę św., często znajdowano ołtarz skropiony jego łzami. „Gdy dzieli się Hostię - mówił podczas Mszy - Jezus znajduje się w niej podobnie jak odbicie twarzy w kawałkach zbitego lustra”. Podczas homilii przemawiał do ludzi z tak wielkim przejęciem, że słuchacze odnosili wrażenie, iż słuchają anioła, a z powodu płaczu rozlegającego się w kościele Tomasz wielokrotnie przerywał nabożeństwo. Kazania te były również powodem wielu cudownych nawróceń. Akwinata dawał świadectwo wiary swoim świętym życiem; wielokrotnie podkreślał potrzebę czystości ciała i duszy w poznaniu Boga. Urzekał skromnością: kilkakrotnie odmówił przyjęcia ofiarowanej mu godności biskupa.
Pośmiertne losy i spuścizna
Kiedy pewien franciszkanin o imieniu Lauteriusz czytał „Summę Teologiczną”, miał kłopoty z jej zrozumieniem. Ukazać mu się wówczas miała Matka Boża ze św. Tomaszem i św. Franciszkiem. Ten ostatni wskazał wówczas na Tomasza i rzekł: „Wierz mu, jego nauka będzie trwała wiecznie”. Zgodnie z poleceniem papieża Grzegorza X, Tomasz udał się na sobór powszechny do Lyonu. 7 marca 1274 r. umarł jednak w klasztorze Fossanuova. W 1323 r. papież Jan XXII zaliczył go do grona świętych. Dominikański papież Piusa V w 1567 r. ogłosił go doktorem Kościoła. Szczątki Tomasza w 1368 r. przeniesiono z Fossanuova do Tuluzy (28 stycznia - stąd obecnie jego wspomnienie). W celi Świętego w Neapolu znajduje się dzwonek, którym posługiwał się w czasie wykładów. Św. Tomasz jest autorem ogromnej ilości pism: wspomnianej już „Summy”, „Summy contra Gentiles”, wspaniałych hymnów na Uroczystość Bożego Ciała (choćby znanej pieśni eucharystycznej, śpiewanej podczas wystawiania Najświętszego Sakramentu „O salutaris Hostia” - „O zbawcza Hostio”...).
Szósta niedziela Wielkiego Postu nazywana jest Niedzielą Palmową,
czyli Męki Pańskiej, i rozpoczyna obchody Wielkiego Tygodnia.
W ciągu
wieków otrzymywała różne określenia: Dominica in palmis, Hebdomada
VI die Dominica, Dominica indulgentiae, Dominica Hosanna, Mała Pascha,
Dominica in autentica. Niemniej, była zawsze niedzielą przygotowującą
do Paschy Pana. Liturgia Kościoła wspomina tego dnia uroczysty wjazd
Pana Jezusa do Jerozolimy, o którym mówią wszyscy czterej Ewangeliści (
por. Mt 21, 1-10; Mk 11, 1-11; Łk 19, 29-40; J 12, 12-19), a także
rozważa Jego Mękę.
To właśnie w Niedzielę Palmową ma miejsce obrzęd poświęcenia
palm i uroczysta procesja do kościoła. Zwyczaj święcenia palm pojawił
się ok. VII w. na terenach dzisiejszej Francji. Z kolei procesja
wzięła swój początek z Ziemi Świętej. To właśnie Kościół w Jerozolimie
starał się jak najdokładniej "powtarzać" wydarzenia z życia Pana
Jezusa. W IV w. istniała już procesja z Betanii do Jerozolimy, co
poświadcza Egeria. Według jej wspomnień patriarcha wsiadał na oślicę
i wjeżdżał do Świętego Miasta, zaś zgromadzeni wierni, witając go
w radości i w uniesieniu, ścielili przed nim swoje płaszcze i palmy.
Następnie wszyscy udawali się do bazyliki Anastasis (Zmartwychwstania),
gdzie sprawowano uroczystą liturgię. Owa procesja rozpowszechniła
się w całym Kościele mniej więcej do XI w. W Rzymie szósta niedziela
Przygotowania Paschalnego była początkowo wyłącznie Niedzielą Męki
Pańskiej, kiedy to uroczyście śpiewano Pasję. Dopiero w IX w. do
liturgii rzymskiej wszedł jerozolimski zwyczaj procesji upamiętniającej
wjazd Pana Jezusa do Jerusalem. Obie tradycje szybko się połączyły,
dając liturgii Niedzieli Palmowej podwójny charakter (wjazd i Męka)
. Przy czym, w różnych Kościołach lokalnych owe procesje przyjmowały
rozmaite formy: biskup szedł piechotą lub jechał na osiołku, niesiono
ozdobiony palmami krzyż, księgę Ewangelii, a nawet i Najświętszy
Sakrament. Pierwszą udokumentowaną wzmiankę o procesji w Niedzielę
Palmową przekazuje nam Teodulf z Orleanu (+ 821). Niektóre też przekazy
zaświadczają, że tego dnia biskupom przysługiwało prawo uwalniania
więźniów (czyżby nawiązanie do gestu Piłata?).
Dzisiaj odnowiona liturgia zaleca, aby wierni w Niedzielę
Męki Pańskiej zgromadzili się przed kościołem (zaleca, nie nakazuje),
gdzie powinno odbyć się poświęcenie palm, odczytanie perykopy ewangelicznej
o wjeździe Pana Jezusa do Jerozolimy i uroczysta procesja do kościoła.
Podczas każdej Mszy św., zgodnie z wielowiekową tradycją czyta się
opis Męki Pańskiej (według relacji Mateusza, Marka lub Łukasza -
Ewangelię św. Jana odczytuje się w Wielki Piątek). W Polsce istniał
kiedyś zwyczaj, że kapłan idący na czele procesji trzykrotnie pukał
do zamkniętych drzwi kościoła, aż mu otworzono. Miało to symbolizować,
iż Męka Zbawiciela na krzyżu otwarła nam bramy nieba. Inne źródła
przekazują, że celebrans uderzał poświęconą palmą leżący na ziemi
w kościele krzyż, po czym unosił go do góry i śpiewał: "Witaj krzyżu,
nadziejo nasza!".
Niegdyś Niedzielę Palmową na naszych ziemiach nazywano
Kwietnią. W Krakowie (od XVI w.) urządzano uroczystą centralną procesję
do kościoła Mariackiego z figurką Pana Jezusa przymocowaną do osiołka.
Oto jak wspomina to Mikołaj Rey: "W Kwietnią kto bagniątka (bazi)
nie połknął, a będowego (dębowego) Chrystusa do miasta nie doprowadził,
to już dusznego zbawienia nie otrzymał (...). Uderzano się także
gałązkami palmowymi (wierzbowymi), by rozkwitająca, pulsująca życiem
wiosny witka udzieliła mocy, siły i nowej młodości". Zresztą do dnia
dzisiejszego najlepszym lekarstwem na wszelkie choroby gardła według
naszych dziadków jest właśnie bazia z poświęconej palmy, którą należy
połknąć. Owe poświęcone palmy zanoszą dziś wierni do domów i zawieszają
najczęściej pod krzyżem. Ma to z jednej strony przypominać zwycięstwo
Chrystusa, a z drugiej wypraszać Boże błogosławieństwo dla domowników.
Popiół zaś z tych palm w następnym roku zostanie poświęcony i użyty
w obrzędzie Środy Popielcowej.
Niedziela Palmowa, czyli Męki Pańskiej, wprowadza nas
coraz bardziej w nastrój Świąt Paschalnych. Kościół zachęca, aby
nie ograniczać się tylko do radosnego wymachiwania palmami i krzyku: "
Hosanna Synowi Dawidowemu!", ale wskazuje drogę jeszcze dalszą -
ku Wieczernikowi, gdzie "chleb z nieba zstąpił". Potem wprowadza
w ciemny ogród Getsemani, pozwala odczuć dramat Jezusa uwięzionego
i opuszczonego, daje zasmakować Jego cierpienie w pretorium Piłata
i odrzucenie przez człowieka. Wreszcie zachęca, aby pójść dalej,
aż na sam szczyt Golgoty i wytrwać do końca. Chrześcijanin nie może
obojętnie przejść wobec wiszącego na krzyżu Chrystusa, musi zostać
do końca, aż się wszystko wypełni... Musi potem pomóc zdjąć Go z
krzyża i mieć odwagę spojrzeć w oczy Matce trzymającej na rękach
ciało Syna, by na końcu wreszcie zatoczyć ciężki kamień na Grób.
A potem już tylko pozostaje mu czekać na tę Wielką Noc... To właśnie
daje nam Wielki Tydzień, rozpoczynający się Niedzielą Palmową. Wejdźmy
zatem uczciwie w Misterium naszego Pana Jezusa Chrystusa...
Siostry Służebnice Ducha Świętego od Wieczystej Adoracji
Od 1915 roku w Filadelfii grupa zakonnic poświęciła swoje życie nieustającej adoracji Najświętszego Sakramentu. Te różowe zakonnice, zrodzone z charyzmatu niemieckiego świętego Arnolda Janssena, nadal stanowią duchowy filar, który wspiera misję Kościoła swoimi modlitwami i towarzyszy cierpieniom świata.
Janssen urodził się w 1837 roku i zmarł w 1909 roku. Święcenia kapłańskie przyjął w wieku 24 lat. Szybko zrozumiał, zwłaszcza podczas modlitwy i nabożeństw, że jego misją jest kształcenie księży do ewangelizacji w krajach obcych. W 1875 roku założył seminarium misyjne w małym miasteczku w Holandii, co dało początek Towarzystwu Słowa Bożego.
Sanktuarium w Lourdes okazało się za małe, by pomieścić wszystkich licealistów z regionu paryskiego, którzy chcieli wziąć udział w rozpoczętej wczoraj pielgrzymce Frat 2025. Gdyby bazylika św. Piusa X była większa, gdyby w Lourdes było więcej miejsc noclegowych, mogłoby przyjechać co najmniej 15 tys. samej młodzieży, a tak jest nas 13,5 tys., młodzieży i ich opiekunów – mówi ks. Gaultier de Chaillé organizator pielgrzymki. Dla porównania podaje, że w poprzednich edycjach Frat brało udział ok. 10 tys.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.