Reklama

Wiadomości

Trump się nie poddaje

Po skutecznej, obfitującej w liczne sukcesy gospodarcze oraz dyplomatyczne, pełnej spełnionych obietnic m.in. wobec Polski, swojej pierwszej kadencji prezydent Donald Trump miał realne szanse na reelekcję. Dzisiaj wśród wielu ekspertów panuje zgoda, że dopiero atak chińskiego koronawirusa storpedował nadzieje republikanów na utrzymanie Białego Domu.

[ TEMATY ]

USA

wybory

Wikimedia Commons

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują jasno, że wybory prezydenckie anno domini 2020 w Stanach Zjednoczonych wygrał Joe Biden. Mimo, że główne media po drugiej stronie Atlantyku, nawet te konserwatywne, jak telewizja “Fox News”, ogłosiły demokratę ostatecznym zwycięzcą i tytułują go mianem “prezydent-elekt”, a światowi przywódcy zdążyli już pogratulować mu sukcesu, ten rozdział amerykańskiej historii wciąż nie został zamknięty. Człowiek, który napisał książkę pt. “Nigdy się nie poddawaj”, prezydent Donald Trump, pozostaje wierny swojej dewizie i ani myśli uznawać porażki. Jego prawnicy składają pozwy sądowe dotyczące nieprawidłowości wyborczych w kluczowych amerykańskich stanach, a sam prezydent deklaruje, że gdyby liczyć jedynie legalnie oddane głosy, to on byłby zwycięzcą. Republikanin zapewniał o tym nie tylko za pośrednictwem swojego konta na Twitterze, lecz również w trakcie konferencji prasowej w Biały Domu.

“Jeśli policzymy legalne głosy, z łatwością wygrywam. Jeśli liczymy głosy oddane nielegalnie i te nadesłane po czasie, to jest to próba odebrania nam zwycięstwa.” - oznajmił prezydent USA. Wystąpienie relacjonowane było na żywo przez wszystkie najważniejsze stacje telewizyjne w Ameryce. Stacje CBS, ABC, CNBC, MSNBC oraz NBC zdecydowały się przerwać wystąpienie Trumpa argumentując to rzekomymi kłamstwami, jakie miały padać z jego ust. Po stronie prawicy wywołało to oburzenie oraz oskarżenia o stosowanie cenzury politycznej przez lewicowe media.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Spodziewane opóźnienie

Nie ulega wątpliwości, że tegoroczne wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych mają zdecydowanie historyczny charakter. Nie chodzi już tylko o walkę polityczną i spór o przywództwo nad krajem. Czy w dalszym ciągu będzie nim kierował Donald Trump, republikanin stojący na straży konserwatywnych wartości, czy może ster przejmie liberał Joe Biden i skrajna socjalistka Kamala Harris, a zatem tandem pod rządami którego Ameryka ostro skręci w lewo? Z uwagi na fakt, że wybory odbywały się w trakcie pandemii koronawirusa, Amerykanie pobili wszelkie rekordy w głosowaniu korespondencyjnym oraz tzw. “wczesnym głosowaniu” (“absentee ballots” - red.), które polega na otrzymaniu pakietu wyborczego pocztą i osobistym dostarczeniu go do urny jeszcze przed właściwym dniem wyborów.

Reklama

Wiadomym było zatem, że czynniki te opóźnią poznanie oficjalnych wyników. Część stanów zezwala bowiem, by na spływające pocztą pakiety wyborcze oczekiwać jeszcze po oficjalnym zakończeniu głosowania.

Podziel się cytatem

Reklama

Teraz w dodatku dochodzi kolejny czynnik opóźniający - pozwy sądowe dotyczące domniemanych nieprawidłowości wyborczych oraz wnioski o ponowne przeliczanie głosów. I tutaj właśnie docieramy do sedna sprawy, która nadaje tegorocznym wyborom prezydenckim za oceanem miano historycznych i bezprecedensowych. Dla wiary w amerykańską demokrację lepiej byłoby jednak, gdy wszystko zostało rozstrzygnięte w dniu 3 listopada, a spływające później głosy korespondencyjne nie miały już potencjału, by zmienić wynik elekcji. Wreszcie, gdyby nie pojawiły się kontrowersje związane z liczeniem głosów i innymi rzekomymi nieprawidłowościami wyborczymi. Niestety okazało się to być marzeniem ściętej głowy. Po drugiej stronie Atlantyku obserwujemy toczący się spór, w którym duża część konserwatystów, na czele ze swoim prezydentem, uważa, że partia demokratyczna i skorumpowani służący jej lokalni urzędnicy dosłownie okradli ich z wyborów prezydenckich.

Reklama

Wygrać ze strachem

O historycznym charakterze tegorocznych wyborów prezydenckich za oceanem świadczy nader wszystko paraliżująca cały świat pandemia chińskiego koronawirusa SARS-CoV-2, która również na nich odcisnęła swoje piętno. Kryzys ten wpłynął przede wszystkim na osłabienie szans na reelekcję prezydenta Donalda Trumpa, który w normalnych warunkach byłby zapewne zdecydowanym faworytem wyścigu po Biały Dom. Przed pandemią prezydent Trump prowadził w sondażach, a jego sztandarowym przesłaniem była fenomenalna sytuacja gospodarcza, historycznie niski poziom bezrobocia oraz liczne zrealizowane obietnice wyborcze. Dobrą passę przerwał dopiero atak chińskiego wirusa, który nie tylko doprowadził do załamania gospodarki i dynamicznego wzrostu bezrobocia, ale przede wszystkim pozbawił życia ponad 249 tys. Amerykanów. To wówczas notowania prezydenta zaczęły spadać na korzyść jego demokratycznego konkurenta Joego Bidena.

Demokraci oskarżali prezydenta Trumpa o brak skutecznego planu walki z wirusem, o lekceważenie niebezpieczeństwa, szczególnie na początkowym etapie w lutym b.r., gdy prezydent ukrywał przed obywatelami powagę sytuacji i skalę zagrożenia, jakie stanowi pochodzący z Chin patogen. Republikański prezydent przyznał się do tego w rozmowie udzielonej znanemu i cenionemu dziennikarzowi Bobowi Woodwardowi. Taśmy z tego wywiadu obiegły amerykańskie media wywołując skandal i liczne głosy krytyki pod adresem gospodarza Białego Domu, który w tym samym czasie zapewniał Amerykanów, że wirus nie stanowi większego zagrożenia, niż zwykła grypa sezonowa i niedługo sam przeminie. Tymczasem na nagraniu słyszymy prezydenta przyznającego, że “to jest śmiertelna sprawa”, a sam koronawirus może być bardzo niebezpieczny nie tylko dla osób starszych, ale także młodych. O powadze sytuacji Trumpa informował szereg amerykańskich agencji federalnych. Sam prezydent tłumaczył się później, że nie chciał wywoływać paniki wśród społeczeństwa twierdząc, że prawdziwy przywódca powinien wykazywać się spokojem, a nie skupiać na straszeniu narodu i podgrzewaniu napiętej atmosfery strachu.

Reklama

Wobec zarzutów o bezczynność republikański prezydent wielokrotnie podkreślał, że jako pierwszy liczący się światowy przywódca zdecydował się na bardzo radykalny krok polegający na zamknięciu ruchu z Chinami, a chwilę później również z Unią Europejską. Wówczas, jak podkreślał sam Trump oraz stający w jego obronie republikańscy stronnicy, działania prezydenta spotykały się z ostrą krytyką ze strony polityków partii demokratycznej oraz samego Joego Bidena, którzy decyzję o zamknięciu granic nazywali rasistowską i ksenofobiczną. Prezydent USA przekonuje, że podjęte przez jego administrację kroki pozwoliły uratować wiele ludzkich istnień, co byłoby niemożliwe, gdyby u władzy znajdowali się demokraci ograniczeni przez polityczną poprawnością, która nie pozwoliłaby im na tak radykalne działanie, jak zakaz wjazdu do USA dla przyjezdnych z Chin oraz Unii Europejskiej. Jako przykład zgubnej w obliczu pandemii politycznej poprawności, prezydent wskazywał również na działania spikerki Izby Reprezentantów, demokratki z Kalifornii Nancy Pelosi, która jeszcze pod koniec stycznia b.r. zachęcała Amerykanów, by udawali się do chińskiej dzielnicy Chinatown celebrować chiński nowy rok.

W trakcie dwóch debat ze swoim demokratycznym rywalem Joe Bidenem oraz podczas licznych spotkań z wyborcami, prezydent Donald Trump zwracał uwagę, że z uwagi na błędy w działaniu ówczesnej administracji USA, gdyby wirus tzw. Świńskiej Grypy A/H1N1 z 2009 roku okazał się być bardziej śmiercionośny, za administracji Obamy i Bidena życie mogłoby stracić dużo więcej Amerykanów, niż w trakcie tegorocznej pandemii.

Podziel się cytatem

Trump był przez ostatnie miesiące kampanii mocno atakowany ze strony demokratów, którzy próbowali obarczać go winą za wysoką liczbę zgonów na koronawirusa. Eksperci szacują, że do końca tego roku całkowita liczba ofiar choroby Covid-19 może w Ameryce wynieść ponad 400 tys. Prezydent USA odpierał te zarzuty, wskazując, że za pandemię winić należy przede wszystkim komunistyczny rząd Chin, który m.in. ukrywał przed światem informacje o wirusie, zwracając uwagę, że wirus sparaliżował cały świat i trudno zrzucać tutaj winę na administrację USA. To cyniczna gra demokratów obliczona na zyskanie przewagi w wyborach. Wykorzystując tragedię setek tysięcy obywateli USA, demokraci na czele z Joe Bidenem i Kamalą Harris próbowali ugrać polityczne korzyści i upatrywali w tym pretekstu do nagonki na prezydenta. Podczas ostatniej debaty prezydenckiej Trump powiedział, że gdyby nie działania podjęte przez Biały Dom, liczba zgonów mogłaby w Ameryce przekroczyć 2 miliony!

2020-11-19 10:04

Ocena: +2 -3

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Angielski biskup: przegrały partie, które forsowały liberalizację aborcji

[ TEMATY ]

wybory

Wielka Brytania

pixabay.com/StockSnap

Jestem zadowolony, że w wyborach przegrały partie, które forsowały w Wielkiej Brytanii liberalizację aborcji – oświadczył bp Philip Egan, po ogłoszeniu wyników wyborów, w których druzgocącą porażkę poniosła Partia Pracy i Liberalni Demokraci. Przyznał on jednak, że również Partia Konserwatywna nie jest wolna od wpływów fałszywej antropologii, która skłania partie opozycyjne do skrajnych rozwiązań politycznych.

Zdaniem cytowanego przez agencję CNS ordynariusza Portsmouth katolicy muszą zachować czujność, bo przemiany dokonują się za pośrednictwem władz oświatowych, służby zdrowia i świadczeń socjalnych. Przyznał on zarazem, że największym propagatorem tych ideologii były partie, które przegrały w wyborach. To on domagały się zmian na tym polu. W programie Partii Konserwatywnej niepokoi go natomiast los opieki społecznej dla najbardziej potrzebujących.

CZYTAJ DALEJ

Bp Bronakowski o zakazie sprzedaży alkoholu na stacjach paliw: to ochrona młodego pokolenia Polaków

2024-04-23 13:30

[ TEMATY ]

bp Tadeusz Bronakowski

Karol Porwich/Niedziela

Alkoholik włącza mechanizmy obronne, nie dostrzegając problemu

Alkoholik włącza mechanizmy obronne, nie dostrzegając problemu

- Niwelowanie zagrożeń związanych z promocją i dostępnością alkoholu to przede wszystkim ochrona młodego pokolenia Polaków - zaznaczył bp Tadeusz Bronakowski w komentarzu dla Katolickiej Agencji Informacyjnej. Przewodniczący Zespołu KEP ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych wyraził tę opinię w odpowiedzi na propozycję wprowadzenia w Polsce zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach paliw. Obecnie Ministerstwo Zdrowia pracuje nad rozwiązaniami, które mają doprowadzić do zmniejszenia dostępności alkoholu.

Publikujemy pełną treść komentarza bp. Tadeusza Bronakowskiego - przewodniczącego Zespołu KEP ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych:

CZYTAJ DALEJ

Dar przyjaźni

2024-04-24 10:17

Magdalena Lewandowska

O przyjaźni w małżeństwie i między małżeństwami mówili Monika i Marcin Gomułkowie.

O przyjaźni w małżeństwie i między małżeństwami mówili Monika i Marcin Gomułkowie.

– Duchowość chrześcijańska jest duchowością przyjaźni – mówił podczas Inspiratora Małżeńskiego ks. Mirosław Maliński.

Duży kościół w parafii NMP Królowej Pokoju u ojców oblatów na wrocławskich Popowicach wypełnił się małżeństwami wspólnie się modlącymi i słuchającymi o przyjaźni z Bogiem i drugim człowiekiem. Wszystko za sprawą projektu "Inspirator Małżeński". O przyjaźni mówił ks. Mirosław Maliński – znany wrocławski duszpasterz akademicki związany m.in. z ruchem wspólnoty Spotkań Małżeńskich – oraz Monika i Marcin Gomułkowie – autorzy projektu „Początek Wieczności” prowadzący liczne warsztaty i rekolekcje. Z koncertem wystąpił duet „Jedno ciało”, a zwieńczeniem spotkania była Eucharystia, której oprawę muzyczną zapewni zespół BŁOGOsfera.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję