Reklama

Śmierć jest częścią życia

Niedziela bielsko-żywiecka 44/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

MARIUSZ RZYMEK: - Czy do śmierci pacjenta można się przyzwyczaić?

BARBARA GRZEGORZEWSKA: - Jeżeli odszedł pacjent, z którym miało się jakiś kontakt, to wiadomo, że w mniejszym lub większym stopniu jego zgon się odczuje. Mimo tego, iż śmierć jest częścią życia i wiadomo, że czeka ona każdego z nas, to nie da się przejść wobec niej obojętnie.

- Neutralność wobec pacjenta w niczym tu nie pomaga?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Od śmierci pacjenta nie da się odciąć. Żadna maska - obojętności, czy neutralności - na nic się nie zda. Pomimo tego, że osoby zmarłej praktycznie się nie znało, to w głowie pozostaje świadomość, że dla kogoś był to ojciec, brat, mąż, syn, bądź matka, żona lub córka. Gdy się myśli w tych kategoriach, to poczucie straty jest naturalne, zwłaszcza, że w podobnej sytuacji można sobie wyobrazić siebie samego.

- Czy pielęgniarki i lekarze uczestniczą w szkoleniach, których tematem jest radzenie sobie z odchodzeniem i śmiercią pacjenta oraz z uczuciami, jakie towarzyszą jego najbliższym?

- Podczas mojej dotychczasowej pracy na oddziale chirurgicznym i na odcinku pooperacyjnym, nie brałam udziału w takim kursie, a jestem pielęgniarką od osiemnastu lat. Wiem natomiast, że na oddziale paliatywnym, takie szkolenia się odbywają.

Reklama

- Jak Pani uważa, czy takie szkolenia są potrzebne, czy raczej nie?

- Na oddziałach paliatywnych na pewno tak. Tam w końcu na co dzień ma się do czynienia z osobami obłożnie chorymi i z ich powolnym odchodzeniem. Zresztą nie tylko z nimi, ale i z rodzinami, których stan najbliższych mocno dotyka, podobnie jak i ich śmierć. A gdy chodzi o pozostały personel szpitalny, to myślę, że w takim szkoleniu mógłby on, z korzyścią dla siebie i pacjentów, spokojnie uczestniczyć.

- Śmierć w szpitalu największe żniwo zbiera u osób w jakim przedziale wiekowym?

- Trudno tu mówić o przedziale wiekowym. Bardziej zasadnym kryterium, gdy chodzi o śmiertelność w szpitalu, jest stopień rozwoju choroby nowotworowej. Dla raka wiek nie ma żadnego znaczenia. On w równym stopniu zagraża ludziom starym jak i młodym.

- Ludzie z nowotworem chcą walczyć, czy raczej są pogodzeni z losem?

- Pewnie, że chcą walczyć, przecież wieść o nowotworze spadła na większość z nich jak grom z jasnego nieba, przy okazji jakiś tam rutynowych badań. Wcześniej byli zdrowi, a tu taka nowina. O wywieszeniu białej flagi nikt, przynajmniej na początku, nawet nie myśli.

- Jeśli wyniki któregoś z pacjentów są coraz to gorsze i wszystko wskazuje na to, że jego dni są policzone, czy jakoś dajecie mu do zrozumienia, że czas na pojednanie z najbliższą rodziną oraz z Bogiem właśnie nadszedł?

- Od nas, jako od personelu medycznego to nie wypływa. Sprawy duchowe pozostawiamy kapelanowi szpitalnemu, który takie rozmowy indywidualnie przeprowadza. Także rodzina wiedząc o stanie zdrowia pacjenta może mu to zasugerować.

- Co w takim razie wy, jako personel szpitalny, w takich sytuacjach robicie?

- Staramy się zabezpieczyć takiego pacjenta od strony medycznej. Chodzi konkretnie o to, aby umierając nie cierpiał. Nasza rola sprowadza się więc do tego, żeby miał godną śmierć.

- Patrząc na odchodzenie pacjentów zżeranych przez nowotwór nie nachodzą Panią myśli o eutanazji?

- Zgodnie z moimi przekonaniami, to co Bóg dał, tylko On może wziąć i nikt inny. Eutanazji nie jestem więc w stanie zaakceptować.

- Czy według Pani pacjent powinien być informowany o zbliżającym się kresie, a może wręcz przeciwnie, powinien być utrzymywany w przeświadczeniu, że szansa na wyleczenie jeszcze przed nim istnieje?

- Według mnie pacjent powinien znać prawdę o stanie swojego zdrowia. Nie chodzi o to, żeby tą prawdą go dobijać, ale aby uzmysłowić mu, do jakiego momentu w swoim życiu doszedł.

- Czy istnieje możliwość łagodnego przekazania pacjentowi takiej hiobowej wieści?

- Wydaje mi się, że tak. Nie znaczy to jednak, że pacjentowi można prosto w oczy powiedzieć, że zostało mu dwa miesiące życia. Tego w końcu nikt nie wie. Równie dobrze można mu powiedzieć o dwóch tygodniach, albo i o dłuższym czasie. Chodzi o to, żeby pacjent orientował się, jaki jest jego stan i czego się może spodziewać. Jeżeli jest o tym poinformowany, to będzie wiedział jak się zachować i co ze swym życiem zrobić.

- W krytycznych sytuacjach, jakie w szpitalu obserwujesz, ludzie zbliżają się do Boga, czy wręcz przeciwnie oddalają się od Niego?

- Dla jednych choroba jest momentem zastanowienia się nad życiem i zrewidowania swoich dotychczasowych poglądów, a dla innych sposobnością do obrażenia się na Boga. Być może bez buntu nie ma późniejszej zgody na los, jaki zesłał Stwórca, kto wie? W każdym bądź razie nie zetknęłam się z pacjentem, który bluźniłby Bogu za to, co go spotkało. Zamiast tego bardzo duża ilość chorych regularnie się modli, czyta Pismo Święte, bierze udział w Mszach św. i spotyka się z kapelanem. Myślę, że swą postawą mówią o tym, że sytuację, w której się znaleźli trzeba oddać Bogu i podziękować Mu za każdy kolejny dzień życia.

- Przez pewien czas to na pielęgniarkach spoczywał obowiązek informowania rodziny o śmierci zmarłego. Jak się wtedy Pani czuła jako przekaziciel hiobowych wieści?

- Gdy się mówi skąd się dzwoni, to ludzie po drugiej stronie już wiedzą, co się im ma do zakomunikowania. Słowa „bardzo mi przykro, ale …”, sprawiają, że wszystko staje się jasne. Wcześniej zamiast telefonu był telegram, co uważam, nie było szczęśliwym rozwiązaniem. Obecnie za powiadomienie rodziny odpowiedzialny jest lekarz. W dobie ochrony danych osobowych, i tak przez telefon nie udzieli on wielu wyczerpujących informacji o zgonie. Te można uzyskać, dopiero podczas osobistego z nim spotkania.

- Jeżeli pacjent umiera w pokoju szpitalnym lub w trakcie zabiegu, co pielęgniarka musi przy nim zrobić, zanim odbierze go zakład pogrzebowy?

- Tych czynności nie jest za wiele. Chodzi o usunięcie z ciała wszelkich wenflonów, czy wkłuć, które są założone, zabezpieczenie opatrunkami ran oraz o wypisanie i umieszczenie na nim bransoletki z danymi zawierającymi personalia, oddział, datę i godzinę śmierci.

- Kontakt z martwym ciałem nie wywołuje u Pani poczucia pewnego dyskomfortu?

- Mam świadomość, że ten człowiek jeszcze chwilę temu żył, oddychał, rozmawiał ze mną, a teraz pozostało po nim ciało, które wymaga szacunku. Z tej racji tzw. toaletę pośmiertną wykonuje się w odrębnym pomieszczeniu, a nie na oczach pozostałych pacjentów, których dla ich psychicznego dobra, przed takim widokiem należy chronić. Często jest też tak, że zanim przystąpi się do swoich czynności, daje się czas rodzinie, która czuwała przy łożu śmierci pacjenta, na pożegnanie się z nim. W obliczu bólu, który temu towarzyszy, zawodowe powinności chwilowo mogą zejść na plan dalszy.

- Czy temat śmierci jest w szpitalu tematem tabu?

- Pomimo iż śmierć jest częścią naszego życia, to jednak jest rzadkim tematem na szpitalne rozmowy. Pacjenci raczej nie mówią o swoich odczuciach związanych z odejściem jednego z nich, a tylko nielicznych ta sytuacja skłania do refleksji.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ghana: nie ma kościoła, w którym nie byłoby obrazu Bożego Miłosierdzia

2024-04-24 13:21

[ TEMATY ]

Ghana

Boże Miłosierdzie

Karol Porwich/Niedziela

Jan Paweł II odbył pielgrzymkę do Ghany, jako pierwszą na Czarny Ląd, do tej pory ludzie wspominają tę wizytę - mówi w rozmowie z Radiem Watykańskim - Vatican News abp Henryk Jagodziński. Hierarcha został 16 kwietnia mianowany przez Papieża Franciszka nuncjuszem apostolskim w Republice Południowej Afryki i Lesotho. Dotychczas był papieskim przedstawicielem w Ghanie.

Arcybiskup Jagodziński opowiedział Radiu Watykańskiemu - Vatican News o niezwykłej wierze Ghańczyków. „Sesja parlamentu zaczyna się modlitwą, w parlamencie organizowany jest też wieczór kolęd, na który przychodzą też muzułmanie. Tutaj to się nazywa wieczorem siedmiu czytań i siedmiu pieśni bożonarodzeniowych" - relacjonuje. Hierarcha zaznacza, że mieszkańców tego kraju cechuje wielka radość wiary. „Ghańczycy we wszystkim, co robią, są religijni, to jest coś naturalnego, Bóg jest obecny w ich życiu we wszystkich jego aspektach. Ghana jest oczywiście państwem świeckim, ale to jest coś naturalnego i myślę, że moglibyśmy się od nich uczyć takiego entuzjazmu w przyjęciu Ewangelii, ale także tolerancji, ponieważ obecność Boga jest dopuszczalna i pożądana przez wszystkich" - wskazał.

CZYTAJ DALEJ

Bp Miziński: bądźmy wierni dziedzictwu św. Wojciecha

– Dzisiaj musimy się zapytać, co uczyniliśmy z tym dziedzictwem, które przyniósł nam św. Wojciech – mówił w homilii bp Artur Miziński, Sekretarz Generalny Konferencji Episkopatu Polski, który 23 kwietnia w uroczystość św. Wojciecha, patrona Polski przewodniczył Mszy św. w kościele św. Wojciecha w Częstochowie.

– Zapewnienie Chrystusa zmartwychwstałego w słowach: „Gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jeruzalem i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi” zrealizowało się nie tylko w życiu apostołów, ale także w życiu i posłudze ich następców. Św. Wojciech jest tego jasnym przykładem – podkreślił bp Miziński.

CZYTAJ DALEJ

XV Jubileuszowy Konkurs Artystyczny im. Włodzimierza Pietrzaka rozstrzygnięty

2024-04-24 13:04

[ TEMATY ]

konkurs

konkurs plastyczny

konkurs literacki

konkurs fotograficzny

Szymon Ratajczyk/ mat. prasowy

XV Jubileuszowy Konkurs Artystyczny im. Włodzimierza Pietrzaka rozstrzygnięty. Laura Królak z I Liceum Ogólnokształcącego w Kaliszu z nagrodą Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Andrzeja Dudy.

Do historii przeszedł już XV Jubileuszowy Międzynarodowy Konkurs Artystyczny im. Włodzimierza Pietrzaka pt. Całej ziemi jednym objąć nie można uściskiem. Liczba uczestników pokazuje, że konkurs wciąż się cieszy dużym zainteresowaniem. Przez XV lat w konkursie wzięło udział 15 tysięcy 739 uczestników z Polski, Australii, Austrii, Belgii, Białorusi, Chin, Czech, Hiszpanii, Holandii, Grecji, Kazachstanu, Libanu, Litwy, Mołdawii, Niemiec, Norwegii, RPA, Stanów Zjednoczonych, Ukrainy, Wielkiej Brytanii i Włoch. Honorowy Patronat nad konkursem objął Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, Andrzej Duda. Organizowany przez Fundację Pro Arte Christiana konkurs skierowany jest do dzieci i młodzieży od 3 do 20 lat i podzielony na trzy edycje artystyczne: plastyka, fotografia i recytacja wierszy Włodzimierza Pietrzaka. Konkurs w tym roku zgromadził 673 uczestników z Polski, Belgii, Hiszpanii, Holandii, Litwy, Mołdawii, Ukrainy i Stanów Zjednoczonych.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję