Reklama

Pastorał i tradycja

„Biskup, noszący miano pasterza, ma jak każdy pasterz laskę, której używa do pasienia owiec. Laska, o której mowa, to pastorał. Laska pasterska biskupa ma wskazywać drogę owcom, a jej zawinięcie ma służyć do przyciągnięcia tych, które chcą zejść na złą drogę” - napisał w 1902 r. w „Wykładzie liturgii Kościoła katolickiego” ks. Antoni Julian Nowowiejski, późniejszy biskup, arcybiskup, ordynariusz płocki wyniesiony na ołtarze w 1999 r., rodak bp. Andrzeja Suskiego, który 25 lat temu przyjął sakrę biskupią

Niedziela toruńska 41/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pastorał bp. Andrzeja Suskiego przez prawie dwie dekady służy i wskazuje drogę Kościołowi toruńskiemu. Pamiętając o wypełnianiu przez Pasterza naszej diecezji jego ewangelicznej misji, o podjętych i zrealizowanych przez niego dziełach (jak I Synod Diecezjalny), pragniemy przypomnieć, że jego laska pasterska nie tylko wskazuje drogę, lecz także chroni bogatą tradycję i spuściznę odziedziczoną po diecezji chełmińskiej, z której Kościół toruński się wywodzi.

Obawy i fascynacje

„Nominacja na biskupa nowej diecezji toruńskiej oznaczała dla mnie podjęcie odpowiedzialności za organizowanie struktur diecezjalnych, za planowanie duszpasterstwa w duchu nowej ewangelizacji etc. Nowe wyzwania budzą w człowieku fascynacje i wyzwalają nowe energie, ale też rodzą obawy, czy spełni zlecone zadania i oczekiwania środowiska. Nie ukrywam, że miałem takie obawy, przechodząc z Płocka do Torunia w dniu 25 marca 1992 r.” - wyznał Biskup Andrzej w rozmowie z ks. inf. Ireneuszem Skubisiem w 15-lecie swojej posługi w Toruniu (por. „W mieście Kopernika i Radia Maryja”, „Niedziela” 12/2007). „I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni, i z wielkim drżeniem” - przywołał słowa św. Pawła (1 Kor 2, 3) w swoim pierwszym liście pasterskim. Obawy musiały także dotyczyć różnic w mentalności i zwyczajów mieszkańców Torunia i rodzinnego miasta Księdza Biskupa, Płocka. Kordon graniczny, który wskutek rozbiorów na kilka pokoleń rozdzielił mieszkańców Pomorza i Mazowsza, zrobił swoje… A jednak nowy Pasterz toruński szybko wrósł w swoją przybraną małą ojczyznę, pozyskał serca jej mieszkańców i razem z nimi postawił zręby nowej diecezji. „Od początku były to relacje oparte na zaufaniu, życzliwości i współpracy” - powiedział o swych stosunkach z toruńskim środowiskiem uniwersyteckim we wspomnianym wywiadzie, a odnosząc się do ogółu wiernych dodał: „Lud ziemi pomorskiej ma niejako we krwi przywiązanie do Kościoła i Ojczyzny, pobożność maryjną, szacunek dla tradycji, pracowitość i poczucie obowiązków. Właśnie przywiązanie do Kościoła, który tutaj był ostoją polskości za czasów zaborów, ułatwia bliskie kontakty z katolikami świeckimi”.
„Toruń to niewątpliwie perła Pomorza Nadwiślańskiego, bardzo zasobnego w zabytki średniowieczne. (…) Mam czasami wrażenie, że przypadło mi żyć w ogromnym muzeum sztuki kościelnej” - nie ukrywa Biskup Andrzej swojej fascynacji grodem Kopernika. Wydaje się, że Toruń to wymarzone miejsce dla niego - miłośnika i znawcy historii, absolwenta płockiego Liceum im. Stanisława Małachowskiego (sławnej „Małachowianki”), studenta kościelnych uczelni rzymskich, alumna Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku, później wykładowcy i rektora tej uczelni, biskupa konsekrowanego w katedrze starszej o stulecie od toruńskiej, z grobami Władysława Hermana i Bolesława Krzywoustego, pamiętającej wielkich biskupów, wśród nich trzech błogosławionych, rozpoczynającego posługę w diecezji, z której wywiodło się trzech prymasów Polski. Diecezja płocka, z której przybył, była diecezją matką utworzonego w połowie XIII wieku biskupstwa chełmińskiego, którego obszar w znacznej mierze pokrywa się z terytorium powołanej w 1992 r. diecezji toruńskiej. Siedem i pół wieku minęło od czasu, gdy biskup płocki Gedeon przekazał pierwszemu biskupowi chełmińskiemu Chrystianowi uprawnienia pasterskie na ten obszar. Kolejny biskup wywodzący się z Płocka, witając 7 czerwca 1999 r. Jana Pawła II na toruńskim lotnisku, tak przedstawiał powierzoną sobie dziedzinę: „Oto przed Tobą, Ojcze Święty, ściele się ziemia toruńska, nadwiślańska, pomorska ziemia nasza, objęta ramionami dwóch dorzeczy: Drwęcy i Osy” i wpisał w ten zarys geograficzny dziedzictwo duchowe diecezji: „Gotyckie sklepienia i wieże naszych świątyń, wpisane od wieków w pejzaż tej ziemi, będące świadectwem wiary i wzniosłych dążeń poprzednich pokoleń”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Pomorscy przyjaciele Boga

Diecezję toruńską podczas najważniejszego wydarzenia w jej dziejach, wizyty Jana Pawła II w Toruniu, bp Andrzej Suski określił w powitalnym słowie do Ojca Świętego jako „ogród wydający liczne owoce świętości”, przypomniał Polsce i światu wyrosłe w nim „kwiaty Jezusowych błogosławieństw”: Jutę z Chełmży, Jana z Łobdowa, Magdalenę z Mortąg, Bernarda z Wąbrzeźna, Marię Karłowską i Stefana Frelichowskiego. „Idąc przez tę ziemię, rzucali ziarno na zasiew. Są dla nas natchnieniem i porywającym przykładem - ad maiora” - powiedział w tamtym pamiętnym dniu. 2 lata wcześniej, w katedrze Świętych Janów, podczas uroczystości dziękczynnej za dar wyniesienia na ołtarze Matki Marii Karłowskiej, w słowie wstępnym Biskup Andrzej wymienił pierwszą błogosławioną diecezji toruńskiej wśród sług Bożych i błogosławionych z terenu objętego jego pieczą pasterską, nazywając ich „pomorskimi przyjaciółmi Boga”.
Szkolne lata, kapłaństwo i pierwszy okres biskupiej posługi bp. Andrzeja Suskiego upłynęły w aurze ciągle żywej pamięci płockich biskupów męczenników ostatniej wojny - bł. Antoniego Juliana Nowowiejskiego i bł. Leona Wetmańskiego oraz 114 pozostałych duchownych diecezji płockiej zmarłych w niemieckich miejscach zagłady (najwięcej w obozie w Działdowie). Także w swojej przybranej małej ojczyźnie, ziemi chełmińskiej, otacza pamięcią ofiary hitlerowskiej okupacji, szczególnie okrutnej właśnie tutaj. „Wśród wszystkich polskich kapłanów, którzy ponieśli męczeńską śmierć podczas okupacji, najwięcej było z diecezji chełmińskiej” - przypomniał w wywiadzie dla „Niedzieli”. Jednak pamięcią i modlitwą obejmuje wszystkie ofiary hitlerowskiej okupacji, co znajduje wyraz m.in. w sprawowaniu jesienią każdego roku Eucharystii na toruńskiej Barbarce, w miejscu kaźni mieszkańców miasta i powiatu.

Reklama

Serce diecezji

„Każdy biskup wraca często myślą i sercem do seminarium. Stanowi ono szczególny przedmiot jego troski. Mówi się, że seminarium duchowne stanowi źrenicę oka (łac. pupilla oculi) każdego biskupa” - napisał Jan Paweł II w książce „Dar i Tajemnica”. Pupilla oculi, mawiał o seminarium biskup chełmiński Bernard Czapliński, obozowy towarzysz ks. Frelichowskiego. Głównie przez świadectwo Biskupa Bernarda pelplińcy klerycy poznawali przyszłego patrona WSD w Toruniu. On też był gorliwym rzecznikiem jego wyniesienia na ołtarze. Bp Andrzej Suski, wierny tradycji Kościoła chełmińskiego, z którego wyrosła diecezja toruńska, podjął i ten wątek testamentu duchowego jednego ze swoich poprzedników. Spowodował przejęcie prac zmierzających do beatyfikacji ks. Stefana przez swoją diecezję, a 18 lutego 1995 r. w toruńskim kościele Mariackim dokonał zamknięcia dochodzenia na szczeblu diecezjalnym podczas uroczystej Mszy św., której przewodniczył kard. Józef Glemp, Prymas Polski. Intensywnym staraniom Biskupa Toruńskiego zawdzięczamy fakt beatyfikacji ks. Frelichowskiego 7 czerwca 1999 r. właśnie w Toruniu, a nie, jak pierwotnie planowano, podczas ogólnych uroczystości beatyfikacyjnych w Warszawie. Tenże kapłan z inicjatywy Biskupa Andrzeja wcześniej został uznany za patrona nowo utworzonego Wyższego Seminarium Duchownego w Toruniu.
Seminarium „serce diecezji”, jak mawia Ksiądz Biskup, to jedna z pierwszych powołanych przez niego instytucji, która mimo rozlicznych przeszkód rozwinęła się i stała się nieodłączną częścią krajobrazu Torunia. „Utworzeniu własnego seminarium - wspomina Biskup Andrzej w rozmowie z ks. inf. Skubisiem - sprzyjał intelektualny potencjał w Toruniu, skupiony zwłaszcza w Uniwersytecie Mikołaja Kopernika. Ale też od początku były sygnały, by ten potencjał ubogacić toruńskim środowiskiem teologicznym, którego tam brakowało. W ten sposób doszło do powstania Wydziału Teologii UMK”. I znowu Biskup Toruński stanął na gruncie tradycji Kościoła na Pomorzu. Przed wojną o utworzeniu uniwersytetu z wydziałem teologicznym w Toruniu marzył bp Stanisław W. Okoniewski, w latach 80. ub. wieku rozmawiał na ten temat z władzami UMK bp Marian Przykucki popierany w tej sprawie przez ówczesną elitę uniwersytecką. W 2001 r. w przeddzień rozpoczęcia pracy Wydziału Teologicznego bp Andrzej Suski, Wielki Kanclerz Wydziału, stwierdził: „Jest to pewien powrót do korzeni, także do tradycji Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie”.

Braterska rozmowa

„W jednej z parafialnych ksiąg metrykalnych znalazłem znamienne słowa z okresu przedwojennego, pisane ręką proboszcza wielkimi literami wzdłuż całej księgi: «Dziś do nas przyszła Polska». Był to dzień odzyskanej wolności po upadku zaboru pruskiego” - wspomina bp Suski w jednym z wywiadów. Ale nie tylko patriotyzm pomorskiego duchowieństwa jest źródłem jego podziwu i fascynacji; Pasterz diecezji toruńskiej sięga do wydarzeń, którymi chlubi się ziemia chełmińska i wyciąga z nich naukę dla nas tu i teraz. Trudno o bardziej wymowny przykład, jak jego przemówienie do zgromadzonych w toruńskiej katedrze uczestników obchodów 350. rocznicy debaty katolików, kalwinistów i luteranów, która przeszła do historii jako Colloquium Charitativum (rozmowa braterska): „Toruńska katedra Świętych Janów, korzeniami swej historii sięgająca wieku XIII, jako najstarsza świątynia Torunia stała się jego sercem i pamięcią, wiernie przechowującą nie tylko zapis faktów doniosłych, przełomowych, obwieszczanych dźwiękami dzwonu «Tuba Dei», ale również tych powszednich, wyszeptanych w modlitwach prostego ludu. W murach tego kościoła nasz wielki rodak Mikołaj Kopernik stał się chrześcijaninem przez misterium chrztu św. Tu również chrześcijanie dwóch wspólnot - katolickiej i ewangelicko-augsburskiej, spełniali równolegle służbę Bożą przez blisko pół wieku. Tu wreszcie 28 sierpnia 1645 r., z udziałem legata królewskiego, błagano Boga o zgodę i jedność chrześcijan”. Ksiądz Biskup nie poprzestał na przypomnieniu wydarzeń z przeszłości, ale ukazał ich aktualność tu i teraz, zwłaszcza w odniesieniu do potrzeby „braterskiej rozmowy”, dialogu i od słów przeszedł do czynu, powołując Centrum Dialogu Społecznego przy Kurii Biskupiej.
Powyższe rozważania służą zaledwie zasygnalizowaniu zakresu i różnorodności biskupiej posługi pierwszego pasterza diecezji toruńskiej. Tym razem skupiliśmy się na jego służbie dla tradycji, którą chroni, pielęgnuje i przetwarza na nowe wartości. A przecież oprócz przypisanych swojemu urzędowi codziennych absorbujących zadań pełni funkcje w Episkopacie Polski, otacza opieką dzieło Caritas, patronuje wprowadzaniu w życie postanowień synodu diecezjalnego, dziełu ewangelizacji ze szczególnym uwzględnieniem misji poświęconych rodzinie, działalności mediów, w tym Radiu Maryja, tygodnikowi „Niedziela” czy przedsięwzięciom inwestycyjnym… Miłośnik historii wierny tradycji, a przecież Pasterz wskazujący ludowi Bożemu właściwą drogę, nowe zadania, wychodząc na spotkanie nowych czasów i nowych ludzi.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę: gasnący antychryst

2024-04-26 11:28

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

W odcinku odkryjemy historię tragicznego życia i upadku Friedricha Nietzschego, filozofa, który ogłosił "śmierć Boga", a swoje życie zakończył w samotności i obłędzie, nazywając siebie "biednym Chrystusem".

Chcę Ci pokazać , jak życiowe wybory i niewiedza mogą prowadzić do zgubnych konsekwencji, tak jak w przypadku Danniego Simpsona, który nie zdając sobie sprawy z wartości swojego rzadkiego rewolweru, zdecydował się na desperacki napad na bank. A przecież mógł żyć inaczej, gdyby tylko znał wartość tego, co posiadał. Przyłącz się do naszej rozmowy, gdzie zagłębimy się w znaczenie trwania w jedności z Jezusem, jak winna latorość z krzewem, i zobaczymy, jak te duchowe związki wpływają na nasze życie, nasze wybory i naszą przyszłość.

CZYTAJ DALEJ

Papież do kanosjanów i gabrielistów: kapituła generalna to moment łaski

2024-04-29 20:12

[ TEMATY ]

papież Franciszek

Grzegorz Gałązka

Franciszek przyjął na audiencji przedstawicieli dwóch zgromadzeń zakonnych kanosjanów i gabrielistów przy okazji przeżywanych przez nich kapituł generalnych. Jak podkreślił, spotkanie braci z całego zgromadzenia jest wydarzeniem synodalnym, fundamentalnym dla każdego zakonu, i stanowi moment łaski.

„Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość spotykają się na kapitule przez wspominanie, ewaluację i pójście naprzód w rozwoju zgromadzenia” - mówił Franciszek. Wyjaśniał następnie, że harmonia między różnorodnością jest owocem Ducha Świętego, mistrza harmonii. „Jednolitość czy to w instytucie zakonnym, czy w diecezji, czy też w grupie świeckich zabija. Różnorodność w harmonii sprawia, że wzrastamy” - zaznaczył Ojciec Święty.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję