Reklama

Bóg jako pierwszy niesie ciężar ludzkiego cierpienia

Niedziela podlaska 28/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KATARZYNA SZKARPETOWSKA: - Panie Stanisławie, kim był i kim jest dla Pana Jan Paweł II?

STANISŁAW GRĄDZKI: - Był człowiekiem niezwykłym, który odmienił świat. Był moim prawdziwym przyjacielem, który pomógł mi lepiej poznać Boga. Tym, co mnie przekonało do Jana Pawła II, to jego autentyczne człowieczeństwo, wielka wiara, miłość i pokora. Jego trwający ponad 26 lat pontyfikat był czasem upowszechniania wartości podstawowych w całym świecie. On żył i oddychał Ewangelią na co dzień. Dziś Papież jest dla mnie duchowym przewodnikiem, drogowskazem, który wskazuje właściwą drogę postępowania i życia. Wierzę, że bł. Jan Paweł II będzie skutecznie orędował za nami u Ojca w niebie.

- Miał Pan okazję osobiście spotkać Ojca Świętego. Pamięta Pan może atmosferę towarzyszącą tamtemu spotkaniu?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- W październiku 1996 r., jako burmistrz Węgrowa, znalazłem się w składzie delegacji samorządowo-rządowej z terenu dawnego województwa siedleckiego, która poleciała do Wiecznego Miasta, by wziąć udział w beatyfikacji unitów podlaskich. 6 października 1996 r., na długo przed Mszą św. beatyfikacyjną, zjawiliśmy się na Placu św. Piotra w Rzymie. Dzięki posłowi Krzysztofowi Tchórzewskiemu znalazłem się w gronie osób siedzących w sektorze umiejscowionym w pobliżu ołtarza. W oczekiwaniu na rozpoczęcie Mszy św. podziwialiśmy architekturę tej największej na świecie świątyni. Nagle z Bazyliki wyszedł Jan Paweł II. Szedł powoli w kierunku ołtarza, nachylony, jakby mu coś dolegało. Później dowiedziałem się, że Ojciec Święty miał silne bóle brzucha (jeszcze tego samego dnia udał się na zabieg usunięcia wyrostka robaczkowego). Z jego uśmiechniętej twarzy emanował blask świętości. W pewnym momencie Papież skierował wzrok w naszą stronę. Poczułem jego spojrzenie na sobie. Byłem tym tak wzruszony, że nie potrafiłem odwdzięczyć się choćby uśmiechem lub podniesieniem ręki. Czułem tylko, że moje serce zaczęło głośno bić i mimowolnie popłynęły z moich oczu łzy szczęścia. Byłem dumny, że mogłem słuchać Papieża Polaka oraz modlić się razem z nim przed Bazyliką św. Piotra w Rzymie. To pełne miłości papieskie spojrzenie czuję na sobie do dziś. Ono mnie zmieniło, ugruntowało i pogłębiło moją wiarę w Boga.

- W czym, Pana zdaniem, wyrażała się wielkość Jana Pawła II?

- Moim zdaniem, w postawie wobec drugiego człowieka. Była to postawa szacunku, akceptacji, miłości i służby. Jan Paweł II nigdy nikogo nie skrzywdzi i nie odtrącił. A głoszone słowo realizował i wypełniał własnym życiem. To pod jego przewodnictwem Kościół otworzył się na "zwykłego" człowieka - na jego problemy i rozterki. Siła jego osobowości była potężna. Jan Paweł II był wielki jako papież i jako człowiek. To on zmienił Polskę, kiedy na placu Zwycięstwa w Warszawie w czerwcu 1979 r. wołał: "Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!". I stało się - rok później wybuchła "Solidarność" i rozpoczęła się walka o wolność Polski zakończona zwycięstwem w 1989 r.

Reklama

- Choruje Pan na tę samą chorobę, co Papież - chorobę Parkinsona. Jak Pan zareagował, gdy usłyszał diagnozę?

- Choroba Parkinsona została u mnie potwierdzona w kwietniu 2009 r., chociaż pierwsze jej symptomy zaczęły już występować 2, 3 lata wcześniej. Gdy po operacji tarczycy w maju 2008 r. objawy nasiliły się (wystąpiło wyraźne drżenie rąk, pogorszenie sprawności organizmu, spowolnienie ruchowe i zaburzenia równowagi), zacząłem wędrówkę od szpitala do szpitala, by ustalić ich przyczyny. Diagnozy możliwych chorób były różne. Dopiero Wojskowy Instytut Medyczny w Warszawie dokonał właściwego rozpoznania - choroba Parkinsona. Początkowo nie przyjmowałem tej informacji do siebie, uważając, że musiała zajść jakaś pomyłka. Popadłem w przygnębienie, straciłem wiarę w sens życia, odczuwałem silny lęk, rozpacz, bezradność... A gdy się dowiedziałem, że jest to choroba nieuleczalna - załamałem się. Dopiero po kilku rozmowach z psychologiem i lekarzem prowadzącym oswoiłem się z tą przykrą wiadomością. Mój lekarz (dr medycyny Bogdan Brodacki, specjalista neurolog) okazał się wspaniałym człowiekiem. Uzmysłowił mi, że na chorobę Parkinsona cierpiał również nasz Papież, dlatego nie można dręczyć się poczuciem winy i traktować jej jako kary. Zapewnił, że z chorobą tą można godnie żyć i skutecznie walczyć, pod warunkiem ścisłej współpracy lekarza i pacjenta. Przekonał mnie. Dziś nadal mną się opiekuje.

- Czy chorobę, na którą Pan cierpi, można w jakikolwiek sposób "ujarzmić"?

- Choroba Parkinsona ma charakter przewlekły, stale postępujący i, co ważne, trwa aż do końca życia. Jest schorzeniem zwyrodnieniowym mózgu powodującym upośledzenie poruszania się. Dotychczas nie ustalono przyczyny tej choroby, jak też nie ma skutecznych metod leczenia. Można jedynie złagodzić jej objawy poprzez odpowiedni dobór i dawkowanie leków. W chorobie Parkinsona przypada pacjentowi istotna rola współpartnera w podejmowaniu wraz z neurologiem decyzji terapeutycznych. Trzeba śledzić jej objawy i na bieżąco informować o nich lekarza oraz utrzymać dyscyplinę w przyjmowaniu przepisanych leków. Ponadto znakomitą formą rehabilitacji może być pasja lub hobby. Przekonałem się o tym osobiście, pisząc wiersze. W okresie choroby udało mi się opublikować dwie książki poetyckie. Poezja pozwala mi nadal cieszyć się życiem, mimo moich fizycznych ułomności, i dzięki niej mam nad chorobą kontrolę.

- Co choroba zmienia w Pana życiu?

- Choroba Parkinsona wiąże się przede wszystkim z tym, że dolegliwości zdrowotne nie mijają, a wręcz przeciwnie - utrzymują się latami albo nasilają się w miarę upływu czasu. Powoduje to, że choroba ta w sposób zasadniczy zmienia życie człowieka. W moim przypadku przede wszystkim zmienił się rytm życia. Został podporządkowany chorobie - zażywaniu leków, wizytom lekarskim, rehabilitacji... Ponadto, wskutek obniżania się sprawności organizmu, zmalała moja życiowa aktywność. Zrezygnowałem z pracy zawodowej na rzecz renty, praktycznie wycofałem się z działalności społecznej i ograniczyłem kontakty towarzyskie. Natomiast większego znaczenia nabrały relacje z bliskimi, religia i poezja, które bardzo mi pomagają w pokonywaniu moich niedomagań.

- Czy wierzy Pan w to, że wszystko, co nas w życiu spotyka, także cierpienie, ma głęboko ukryty sens?

- Oczywiście, że tak! Jestem przekonany, że to, co się dzieje, ma jakiś sens i że życie nie jest sekwencją całkowicie niezależnych od siebie i przypadkowych zdarzeń. Wierzę, że ile razy spotyka nas cierpienie, to Bóg jest pierwszy, który niesie jego ciężar. Bo Bogu nie jest obojętny ludzki los. On kocha każdego człowieka. Sądzę, że w ten sposób patrzył na to Jan Paweł II. Jako osoba głęboko wierząca przyjmował chorobę jako coś danego od Boga, coś, co stało się nie bez powodu. I dlatego godził się z tą chorobą. Co nie oznacza, że się jej biernie poddawał. Zapewne nie bał się też śmierci. On przecież wierzył, że śmierć nie jest końcem, czemu dał wyraz w "Tryptyku rzymskim", pisząc: "A przecież nie cały umieram. To, co we mnie niezniszczalne, trwa...". On to wiedział i chciał, żebyśmy o tym pamiętali.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo: Maryja działa natychmiast

Historia Anny jest dowodem na to, że Bóg może człowieka wyciągnąć z każdej trudnej życiowej sytuacji i dać mu spełnione, szczęśliwe życie. Trzeba tylko się nawrócić.

Od dzieciństwa była prowadzona przez mamę za rękę do kościoła. Gdy dorosła, nie miała już takiej potrzeby. – Mawiałam do męża: „Weź dzieci do kościoła, ja ugotuję obiad i odpocznę”, i on to robił. Czasem chodziłam do kościoła, ale kompletnie nie rozumiałam, co się na Mszy św. dzieje. Niekiedy słyszałam, że Pan Bóg komuś pomógł, ale myślałam: No, może komuś świętemu, wyjątkowemu pomógł, ale na pewno nie robi tego dla tzw. przeciętnych ludzi, takich jak ja.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Węgrzyniak: trwać w Chrystusie - to nasze zadanie

2024-04-28 15:22

[ TEMATY ]

ks. Wojciech Węgrzyniak

Karol Porwich/Niedziela

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Ks. Wojciech Węgrzyniak

My jesteśmy jak latorośle. Jezus jest winnym krzewem. I to tak naprawdę On dzięki swojemu słowu nas oczyszcza. Jego Ojciec robi wszystko, żeby ta winorośl funkcjonowała jak najlepiej, a naszym zadaniem, jedynym zadaniem w tej Ewangelii, to jest po prostu trwać w Chrystusie - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii Piątej Niedzieli Wielkanocnej 28 kwietnia.

Ks. Wojciech Węgrzyniak zaznacza, że „od czasu do czasu zastanawiamy się, co jest najważniejsze, cośmy powinni przede wszystkim w życiu robić”. Biblista wskazuje, że odpowiedź znajduje się w dzisiejszej Ewangelii. „Przede wszystkim powinniśmy trwać w Chrystusie” - mówi.

CZYTAJ DALEJ

W 10. rocznicę kanonizacji

2024-04-28 17:42

Biuro Prasowe AK

    – Kościół wynosząc go do grona świętych wskazał: módlcie się poprzez jego wstawiennictwo za świat o jego zbawienie, o pokój dla niego, o nadzieję – mówił abp Marek Jędraszewski w sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie w czasie Mszy św. sprawowanej w 10. rocznicę kanonizacji Ojca Świętego.

Na początku Mszy św. ks. Tomasz Szopa przypomniał, że dokładnie 10 lat temu papież Franciszek dokonał uroczystej kanonizacji Jana Pawła II. – W ten sposób Kościół uznał, wskazał, publicznie ogłosił, że Jan Paweł II jest świadkiem Jezusa Chrystusa – świadkiem, którego wstawiennictwa możemy przyzywać, przez wstawiennictwo którego możemy się modlić do Dobrego Ojca – mówił kustosz papieskiego sanktuarium w Krakowie. Witając abp. Marka Jędraszewskiego, podziękował mu za troskę o pamięć o Ojcu Świętym i krzewienie jego nauczania.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję