Niech pani nie pyta, kim był dla mnie abp Józef Życiński. Żadne słowa nie mogą oddać tego, co czuję. Powiedzieć, że był jak ojciec duchowy, to banalne. Przewodnik? Pasterz? Drogowskaz? To zwykłe, puste słowa. Nie wiem, co powiedzieć. Wiem tylko, że po jego śmierci jest mi pusto i źle - mówi Weronika Szydłowska, uczennica II LO w Lublinie. Młodzież, która chciała pożegnać abp. Józefa Życińskiego zgromadziła się przy trumnie z jego ciałem, wystawionej w archikatedrze lubelskiej. Tam uroczystej Mszy św. przewodniczył bp Artur Miziński.
- Tajemnica śmierci to czas zatrzymania się nad kruchością życia ludzkiego i nad przemijaniem tego świata. Jego śmierć przypomina nam o Bogu i chwale zmartwychwstania. Dla wierzących w Chrystusa odszedł po prostu do innej rzeczywistości, do świata nieziemskiego, do pełni życia, do domu Ojca - pocieszał młodych bp Artur. Słowa te były niezwykle potrzebne, ponieważ żałoba młodych była niekłamana. W wielu oczach kryły się łzy. Wiele osób nie kryło emocji. - Z ks. Arcybiskupem spotkałam się po raz ostatni na początku roku, przy okazji Mszy św. Wtedy on namawiał nas do trwania przy Bogu i dzielenia się z innymi radością z faktu, że wierzymy. Zachęcał nas do udziału w zbliżających się Światowych Dniach Młodzieży w Madrycie. Mówił, że kto nie będzie mógł wyjechać do Hiszpanii, powinien wspólnie spędzić ten czas. Obiecywał, że w Lublinie będą zorganizowane takie spotkania. Zapewniał nas, że będzie wtedy z nami. I co? Nie będzie… - płacze Anna Olszewska, uczennica LO im. S. Batorego. - Będzie, tylko inaczej niż dotychczas - zapewnia Marcin Krupa, wysoki młodzieniec z włosami związanymi w kitkę. - Musimy wierzyć, że będzie. Inaczej to wszystko jest bez sensu. Całe życie jest bez sensu, jeśli się przyjmie, że nie ma życia wiecznego. Coś pani opowiem. Moi rodzice są wierzący, ale ja do kościoła od dawna nie chodziłem. Nie miałem takiej potrzeby. Chyba nawet byłem ateistą. A może na takiego chciałem pozować. Nie wiem. Wszystko zmieniło się na koncercie. Na Przystanku Woodstock. Arcybiskup tam do nas przyjechał i nie bał się stanąć twarzą w twarz z ludźmi, którzy słuchają „diabelskiej” muzyki i lubią Owsiaka. Nie bał się odpowiadać na najtrudniejsze, ale i najgłupsze nasze pytania. Nikogo nie zlekceważył. Nie bał się naszej ironii i drwin. Nie wymądrzał się przy tym i nie wywyższał. Nic nie narzucał na siłę. Był po prostu sobą. I wtedy coś się we mnie zmieniło. Zacząłem patrzeć na Kościół inaczej. Nie od razu. Powoli, ale to był ten moment, kiedy się wszystko zaczęło. I wie pani co? Dziś mówię głośno, że wierzę w Boga i że wraz ze śmiercią abp. Józefa Życińskiego straciłem kogoś bardzo dla mnie ważnego.
- On obejmował was szczególną opieką pasterską i zawsze znajdował dla was czas - podkreślał bp Artur Miziński. - Prowadził wiele inicjatyw skierowanych do młodych ludzi, m.in. z jego inspiracji powstało Centrum Duszpasterstwa Młodzieży przy kościele Świętego Ducha. Jego działaniom przyświecała zawsze troska o was.
- Ja spotkałam się z ks. Arcybiskupem dwukrotnie podczas Sercańskich Dni Młodych w Pliszczynie - opowiadała Ewa Skórska, uczennica Technikum Gastronomiczno-Hotelarskiego w Lublinie. - Spotykaliśmy się tam z wieloma ciekawymi ludźmi. Chyba najbardziej w pamięci zapadły mi jednak słowa Arcybiskupa o tym, że nie można nikogo dyskryminować, ani ze względu na kolor skóry, ani na przynależność narodową, ani na rasę, czy religię. Pomyślałam, że to takie zwykłe „ble, ble, ble”, ale jakiś czas później w telewizji usłyszałam jego apel do młodzieży o porządkowanie grobów poległych na terenie Polski żołnierzy radzieckich i niemieckich. Zestawiłam to w głowie z jego wypowiedziami o tym, jakimi nieludzkimi systemami był hitleryzm i stalinizm, i pomyślałam, że on jest inny niż wszyscy. Potrafi obserwować historię i wyciągać z niej wnioski; krytykuje nie konkretnych ludzi, tylko jakiś system. A ludzi naprawdę kocha. Wszystkich. Nikogo nie skreślając. I to jest nauka, jaką dał mi na całe życie.
Kiedy wychodziłam z archikatedry, przy wejściu zobaczyłam znajomą twarz. Emilka ma 19 lat. Jest osobą niepełnosprawną. Należy do lubelskiej wspólnoty „Wiara i Światło”. Ostatnio widziałyśmy się 30 stycznia na „Święcie Światła” w seminarium. Mszę św. koncelebrował wtedy abp Józef Życiński. To była ostatnia Eucharystia z jego udziałem, na której byłam. Ostatnia, na której była także Emilka. - Cześć. Zobacz, co mam - powiedziała dziewczyna, ściskając w ręku jakąś karteczkę. - To obrazek od Arcypasterza. Dostałam go wtedy po Mszy. Wiesz, dlaczego to dla mnie największa pamiątka? Bo następnego już nie dostanę. Ten musi mi wystarczyć na całe życie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu