Reklama

Naprawdę warto żyć, kochać i być dla innych (1)

Niedziela zamojsko-lubaczowska 4/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Łukasz Kot: - Rodzinną miejscowością księdza jest Grabowica w gminie Susiec.

Ks. Tadeusz Sochan: - Nie wyobrażam sobie piękniejszego miejsca od mojej rodzinnej wioski na Roztoczu, którą jest Grabowica, mała wioska nieopodal Suśca. Tu się urodziłem i wychowałem, do niej tęsknię, gdy jestem z dala, i do niej ciągle powracam. Myślę, że to miejsce wśród przepięknych lasów, rzeźbiło moją osobowość. Tu miałem wspaniałych rodziców, rodzeństwo i nauczycieli, którzy nauczyli mnie wiary w Boga, miłości do człowieka i przyrody, odróżniać dobro od zła. Tu zrodziło się powołanie do zawodu nauczycielskiego.

- Kim byli rodzice?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Janina i Marcin. Rolnicy - jak wszyscy mieszkańcy wsi w tamtych czasach. Tata, oprócz rolnictwa zajmował się stolarką, umiał robić piękne ceberki, beczki na zboże i kapustę, rzeźbił w drewnie postacie świętych wg własnej wyobraźni. Ulubionym tematem jego rzeźb były postacie pochodzenia żydowskiego. Dla nas, dzieci, wyrabiał przeróżne, drewniane zabawki, które wykradały nam dzieci sąsiadów. Mama, dobra gospodyni, bardzo wierząca, nie wyobrażała sobie niedzieli bez udziału we Mszy św. Nas, swoje dzieci, nigdy nie zwolniła z tego obowiązku. Długo modliła się przed snem, półgłosem. Do dziś pamiętam jej modlitewki, których na próżno szukam w teraźniejszych modlitewnikach. W sprawach wiary zawsze była bezkompromisowa. Zawsze dbała, abyśmy jako dzieci, a później młodzież, byli dobrze i ładnie ubrani.

- Ile Ksiądz ma rodzeństwa?

- Było nas czworo. Mówię „było”, ponieważ najstarszy brat, który założył rodzinę we Wrocławiu i tam pracował, już nie żyje. Siostra, pielęgniarka, mieszka w Lublinie, a najmłodszy brat mieszka z żoną w Grabowicy. Zawsze miałem żal do rodziców, dlaczego nas tak mało…

Reklama

- Jak doszło do cudu uzdrowienia małego Tadeusza za przyczyną Matki Bożej Krasnobrodzkiej?

- W kilka tygodni po urodzeniu ciężko zachorowałem. Nie było nadziei na odzyskanie zdrowia. Chwile były policzone. Babcia uszyła koszulkę, w której miano mnie położyć do trumienki. Tata stolarz szykował już deseczki. Mama postanowiła odbyć pielgrzymkę do Matki Bożej Krasnobrodzkiej. Zajęło jej to kilka godzin. O czym rozmawiała z Matką Bożą - nie wiem, ale gdy wróciła do domu, zastała dziecko zupełnie zdrowe.

- Już w Szkole Podstawowej w Grabowicy miał Ksiądz pierwsze zadatki na nauczyciela.

- Czas dzieciństwa, szkoły podstawowej, to czas szczęśliwy, pod znakiem zabawy, pasienia krów i trochę nauki z przymusu. Nie miałem upodobania w nauce, to było dla mnie zniewolenie. Nie lubiłem się uczyć. To był swoisty przymus z różnymi efektami. Nie mniej, gdy kończyłem siódmą klasę, wychowawczyni, żyjąca do dziś, powiedziała do mamy, że „Tadzio powinien pójść do liceum pedagogicznego, on powinien zostać nauczycielem”. Może zauważyła zaczątki powołania do tego zawodu, kiedy to zbierałem dzieciaki, kolegów i koleżanki, organizowałem piesze wycieczki po Roztoczu, biwaki, inscenizacje.

- Potem było Liceum Pedagogiczne w Szczebrzeszynie.

- Mama posłuchała wychowawczyni. Napisaliśmy podanie o przyjęcie, po czym nastąpił egzamin wstępny. Warunkiem dopuszczenia do egzaminu z języka polskiego, matematyki i testu z inteligencji był egzamin z muzyki. Pamiętam, jak prowadziła go nieżyjąca już prof. Lina Gieysztor. Chyba dobrze zdałem, ponieważ od tego momentu chodziła za mną i pytała egzaminujących mnie z języka polskiego i matematyki: „Jak ten chłopiec zdaje?”. Pamiętam, że z matematyki niewiele wiedziałem, także w teście na inteligencję u prof. Aleksandra Przysady nie umiałem odpowiedzieć, z której strony na wieży zamojskiego ratusza umieszczony jest zegar. Skąd miałem wiedzieć, jeśli nigdy wcześniej nie byłem w Zamościu? Nauka w szczebrzeszyńskim liceum to najpiękniejsze lata mojego życia. Przez pięć lat solidnie przygotowano mnie do zawodu nauczycielskiego. Duży nacisk kładziono na umiejętność organizowania zajęć pozalekcyjnych, harcerstwo, inscenizacje na różne okazje.

- Pierwsze kroki nauczycielski to praca w szkole w Grabowicy.

- Podjąłem pracę nauczyciela w mojej rodzinnej miejscowości, zastałem tu jeszcze młodszych kolegów. Rozwijałem też swoje pasje, które rodziły się z miłości do małej ojczyzny - Roztocza. Pomogły mi w tym studia muzyczne w Lublinie. Zakładałem dziecięce i młodzieżowe zespoły muzyczne, organizowałem dni miejscowości, przeróżne konkursy, wieczornice, wycieczki, spotkania z ciekawymi ludźmi.

- Do dzisiaj kocha Ksiądz muzykę. Ta miłość rozpoczęła się na studiach muzycznych w Lublinie.

- Już w Liceum Pedagogicznym trzeba było grać na jakimś instrumencie. Ja wybrałem skrzypce. Do dziś na nich gram. To taki miły dodatek do życia. W międzyczasie doszła gitara. Gdy mi smutno i źle, biorę instrument, śpiewam i gram. Wymuszają na mnie to czasem moi goście, a nawet daję się namówić na spotkania muzyczne w domach kultury czy szkołach i bibliotekach w terenie. Muzyką żyję na co dzień. Słucham jej, gram, to takie drugie płuco mojego życia.

- Był Ksiądz dyrektorem szkoły w Lubyczy Królewskiej a potem w Józefowie.

- W obu przypadkach zgodziłem się na prośbę władz oświatowych. Nie czułem się dobrze na tym stanowisku, choć nie żałuję niczego. Z perspektywy czasu nawet trudne sytuacje mają sens. Dyrektorowanie w szkołach pomogło mi szybciej podjąć decyzję o powołaniu do kapłaństwa.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Generał Zakonu Paulinów: aby troska o życie i jego poszanowanie zwyciężyła nad obleczonym w nowoczesność zachwytem śmiercią

2024-05-03 12:11

Jasna Góra/Facebook

O wielkiej duchowej spuściźnie Polaków naznaczonej aktami zawierzenia Maryi, które wciąż powinny być codziennym rachunkiem sumienia, tak poszczególnego człowieka jak i całego narodu - przypomniał na rozpoczęcie głównych uroczystości odpustowych ku czci Królowej Polski na Jasnej Górze przełożony generalny Zakonu Paulinów. O. Arnold Chrapkowski apelował, aby troska o życie i jego poszanowanie zwyciężyła nad obleczonym w nowoczesność zachwytem śmiercią. Sumę odpustową z udziałem przedstawicieli Episkopatu Polski i tysięcy wiernych celebruje abp Tadeusz Wojda, przewodniczący KEP.

O. Arnold Chrapkowski zauważył, że uroczystość Najświętszej Maryi Panny, 3 maja, jest szczególnym czasem, by na nowo „Bożej Rodzicielce zawierzyć Polskę, naszą najdroższą Ojczyznę”, przynosząc Jej bogactwo historii, przeżywane troski codzienności i nadzieję na przyszłości.

CZYTAJ DALEJ

Watykan/ Autorzy książki o rodzinie Ulmów odznaczeni polskim Złotym Krzyżem Zasługi

2024-05-02 20:31

[ TEMATY ]

książka

ks. Paweł Rytel‑Andrianik

rodzina Ulmów

złoty Krzyż Zasługi

Episkopat.news

Ks. Paweł Rytel-Andrianik

Ks. Paweł Rytel-Andrianik

Autorzy książki o błogosławionej rodzinie Ulmów "Zabili także dzieci": watykanistka włoskiej agencji prasowej Ansa Manuela Tulli i szef polskiej redakcji watykańskich mediów Vatican News ks. Paweł Rytel-Andrianik zostali w czwartek odznaczeni Złotym Krzyżem Zasługi, przyznanym przez prezydenta RP Andrzeja Dudę.

Ceremonia wręczenia odznaczeń odbyła się w ambasadzie RP przy Stolicy Apostolskiej, a Krzyże Zasługi wręczył ambasador Adam Kwiatkowski.

CZYTAJ DALEJ

Nosić obraz Maryi w oczach i sercu

2024-05-03 21:22

ks. Tomasz Gospodaryk

Kościół w Zwanowicach

Kościół w Zwanowicach

Mieszkańcy Zwanowic obchodzili dziś coroczny odpust ku czci Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Sumie odpustowej przewodniczył ks. Łukasz Romańczuk, odpowiedzialny za edycję wrocławską TK “Niedziela”.

Licznie zgromadzeni wierni mieli okazję wysłuchać homilii poświęconą polskiej pobożności maryjnej. Podkreślone zostały ważne wydarzenia z historii Polski, które miały wpływ na świadomość religijną Polaków i przyczyniły się do wzrostu maryjnej pobożności. Przywołane zostały m.in. ślubu króla Jana Kazimierza z 1 kwietnia 1656 roku, czy 8 grudnia 1953, czyli data wprowadzenia codziennych Apeli Jasnogórskich. I to właśnie do słów apelowych: Jestem, Pamiętam, Czuwam nawiązywał kapłan przywołując słowa papieża św. Jana Pawła II z 18 czerwca 1983 roku. - Wypowiadając swoje “Jestem” podkreślam, że jestem przy osobie, którą miłuję. Słowo “Pamiętam” określa nas, jako tych, którzy noszą obraz osoby umiłowanej w oczach i sercu, a “Czuwam” wskazuję, że troszczę się o swoje sumienie i jestem człowiekiem sumienia, formuje je, nie zniekształcam ani zagłuszam, nazywam po imieniu dobro i zło, stawiam sobie wymagania, dostrzegam drugiego człowieka i staram się czynić względem niego dobro - wskazał kapłan.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję