Reklama

Niedziela Lubelska

Miłość ma kolor nieba. Pożegnanie Piotra Szczepanika

Lublin miał zawsze szczęście do ludzi wielkich i znakomitych: naukowców i nauczycieli akademickich, pisarzy i poetów, ludzi Kościoła i świętych, ludzi muzyki i śpiewu. Jeden z nich, Piotr Szczepanik, którego znała i kochała cała Polska, żegna się dziś ze swoim rodzinnym miastem - powiedział abp Stanisław Budzik.

Katarzyna Artymiak

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W ostatni dzień sierpnia Mszą św. w archikatedrze pod przewodnictwem metropolity Lublin pożegnał swojego wybitnego rodaka i absolwenta KUL, piosenkarza Piotra Szczepanika. Artysta zmarł w rodzinnym mieście 20 sierpnia, po długiej chorobie.

W nawiązaniu do piosenki „Kochać”, jednej z najpiękniejszych i najpopularniejszych piosenek Piotra Szczepanika, tematem czytań z Pierwszego Listu św. Jana oraz Ewangelii św. Jana, specjalnie wybranymi przez abp. Budzika i ks. Mirosława Ładniaka na pogrzeb artysty, była miłość. Cytując słowa utworu, metropolita w homilii rozwinął myśl, iż w „słowie kochać jest kolor nieba”. - Miłość pochodzi i prowadzi do Boga. Wnikając na nowo w sedno chrześcijańskiej wiary, Piotr Szczepanik odkrywał w swojej najpopularniejszej balladzie możliwości dotknięcia czegoś najważniejszego - mówił arcybiskup. Jak wyjaśniał, w słowie kochać zawarty jest kolor nieba, bo „Bóg jest miłością. Bóg, który z miłości stworzył świat i człowieka, wzywa go, by z miłości uczynił drogowskaz swojego życia i zapowiedział, że po śmierci będzie go sądził z miłości”. Abp Budzik, cytując słowa papieża Franciszka do młodzieży o bezgranicznej i niezmiennej Bożej miłości do każdego z nas, przypomniał „że jest to miłość, która nie przytłacza. Miłość, która nie marginalizuje, nie ucisza i nie milczy. Miłość, która nie upokarza, nie zniewala. Jest to miłość codzienna, dyskretna i respektująca. Miłość w wolności i dla wolności. Miłość, która leczy i uwzniośla. To miłość Pana, która wie więcej o powstaniach niż upadkach. O pojednaniu, o dawaniu nowej szansy niż potępieniu. O przyszłości niż o przeszłości”. - Kochać tylko to, więcej nic. W tym słowie jest kolor nieba. Taki testament zostawia nam Piotr Szczepanik, piosenkarz, gitarzysta, aktor. Człowiek, który na stałe przeszedł do historii polskiej piosenki - podkreślił metropolita.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Abp Budzik przypomniał, że 5 lat temu Piotr Szczepanik świętował na auli KUL złoty jubileusz prawykonania piosenki „Żółte kalendarze”, który sprowadził rzesze wielbicieli. - Na wielkiej auli uniwersytetu zajęte były wszystkie fotele, balkony, schody. Bo w mieście dawno już nie słyszano Żółtych kalendarzy, Nigdy więcej, Kochać, Goniąc kormorany… Piotr Szczepanik zapisał się w sercach całego pokolenia - podkreślał. Przez ostatnie 8 lat choroba spowodowała, że na nowo powracał częściej do Lublina, gdzie leczył się w Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej. Jego drugim domem na ten czas stał się Dom Rekolekcyjny na Podwalu, gdzie w osobie ówczesnego dyrektora ks. Mirosława Ładniała znalazł wsparcie duchowe. Artysta był przyjmowany również przez abp Budzika na osobiste rozmowy o życiu i wierze. - Podziwiałem kulturę i skromność Pana Piotra. Jego dystans do samego siebie, do swojej twórczości. Ciągle się dziwił tej wielkiej popularności, którą posiadał. Krępowało go, kiedy mówiliśmy, że wpisał się na stałe w pamięci całego pokolenia - wspominał. Jak przypomniał, Piotr Szczepanik był zaangażowany w opozycję, przez co poznał ks. Jerzego Popiełuszkę. W czasie pierwszej Mszy św. za ojczyznę, którą odprawiał na Żoliborzu, użyto prywatnego sprzętu nagłaśniającego Piotra Szczepanika. W latach 80-tych dał ponad 600 koncertów w kościołach w Polsce, wykonując pieśni religijne i patriotyczne. Pokrzepiał strajkujących w Stoczni Gdańskiej w czasie ostatniego strajku przed „Okrągłym Stołem”. Wymownie dzień jego pogrzebu zbiegł się z 40. rocznicą porozumień sierpniowych.

- Łatwiej śpiewać o miłości, trudniej jej uwierzyć, zwłaszcza w chwilach samotności, cierpienia, zniechęcenia. Czasem potrzeba poetyckiego wsparcia - powiedział metropolita. - Pan Piotr nie wygrał walki z chorobą, ale wygrał miłość. Odszedł umocniony sakramentami Kościoła. Na ostatniej drodze towarzyszą mu nasz podziw, nasza wdzięczność. Niech Bóg nie tyle mu da wieczne odpoczywanie, co wieczne miłowanie, a nas przekona, że miłość ma kolor nieba. Miłość jeszcze żyje w nas. Jeszcze się nie zamknął czas.

Na zakończenie Mszy św. zostały odczytane listy od Prezydenta RP, Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz słowo od rodziny, w tym ostatnie życzenia, jakie napisał: „Wytrwałości i wiary. Wiary w to, że wszystko zmieni się na lepsze. Pozytywnego myślenia. Miłości. Dzieci zdrowych. Serdeczności. Piotr Szczepanik”.

Reklama

Słowa pożegnalne osobiście wypowiedzieli prezydent Lublina oraz kolega z czasu studiów na KUL. Krzysztof Żuk zauważył, iż Piotr Szczepanik urodził się 14 lutego, czyli w Międzynarodowym Dniu Zakochanych, obchodzonym jako „Walentynki”, a zmarł 20 sierpnia, w Międzynarodowym Dniu Wyznawania Miłości. Odszedł tak, jak żył, z dala od zgiełku, wśród najbliższych, otoczony rodziną. Choć jego koncerty ściągały tłumy, to pogrzeb w Lublinie miał bardzo kameralny charakter. Obok wieńców od rodziny i przyjaciół były również te od władz lokalnych i państwowych, w tym od prezydenta Andrzeja Dudy. Przy trumnie w czasie uroczystości wartę honorową pełniła Straż Miejska.

Po zakończonej Mszy św. wykonany został utwór „Kochać”. Samotna muzyka, bez ciepłego głosu Piotra Szczepanika, brzmiała wyjątkowo smutno i wzruszyła wielu obecnych na uroczystości. Następnie ciało zmarłego artysty zostało przewiezione do Warszawy, gdzie spoczął na Cmentarzu Powązkowskim. Tam licznie przybyli koledzy i przyjaciele z estrady. Wymownie karawan z trumną przejechał obok ratusza ozdobionego flagami narodowymi i plakatami okolicznościowymi z racji przypadającej 40. rocznicy strajków, które zrodziły NSZZ „Solidarność”.

Piotr Szczepanik urodził się w Lublinie w 1942 r. Studiował historię sztuki na KUL i planował zostać krytykiem sztuki. Działalność artystyczną rozpoczął od kabaretu „Czart” w Lublinie. Ale dopiero debiut na Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie w 1963 r. przyniósł zwrot w jego planach życiowych i na zawsze złączył go z estradą. Sam Szczepanik niechętnie mówił o karierze i zawsze podkreślał, że o sukcesie jego piosenek zadecydowali radiosłuchacze. Koncertował w kraju i za granicą. Występował również jako aktor.

2020-09-03 07:25

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Wojciech, Biskup, Męczennik - Patron Polski

Niedziela podlaska 16/2002

Obok Matki Bożej Królowej Polski i św. Stanisława, św. Wojciech jest patronem Polski oraz patronem archidiecezji gnieźnieńskiej, gdańskiej i warmińskiej; diecezji elbląskiej i koszalińsko-kołobrzeskiej. Jego wizerunek widnieje również w herbach miast. W Gnieźnie, co roku, w uroczystość św. Wojciecha zbiera się cały Episkopat Polski.

Urodził się ok. 956 r. w czeskich Libicach. Ojciec jego, Sławnik, był głową możnego rodu, panującego wówczas w Niemczech. Matka św. Wojciecha, Strzyżewska, pochodziła z nie mniej znakomitej rodziny. Wojciech był przedostatnim z siedmiu synów. Ks. Piotr Skarga w Żywotach Świętych tak opisuje małego Wojciecha: "Będąc niemowlęciem gdy zachorował, żałość niemałą rodzicom uczynił, którzy pragnąc zdrowia jego, P. Bogu go poślubili, woląc raczej żywym go między sługami kościelnymi widząc, niż na śmierć jego patrzeć. Gdy zanieśli na pół umarłego do ołtarza Przeczystej Matki Bożej, prosząc, aby ona na służbę Synowi Swemu nowego a maluczkiego sługę zaleciła, a zdrowie mu do tego zjednała, wnet dzieciątko ozdrowiało". Był to zwyczaj upraszania u Pana Boga zdrowia dla dziecka, z zobowiązaniem oddania go na służbę Bożą.

Św. Wojciech kształcił się w Magdeburgu pod opieką tamtejszego arcybiskupa Adalbertusa. Ku jego czci przyjął w czasie bierzmowania imię Adalbertus i pod nim znany jest w średniowiecznej literaturze łacińskiej oraz na Zachodzie. Z Magdeburga jako dwudziestopięcioletni subdiakon wrócił do Czech, przyjął pozostałe święcenia, 3 czerwca 983 r. otrzymał pastorał, a pod koniec tego miesiąca został konsekrowany na drugiego biskupa Pragi.

Wbrew przyjętemu zwyczajowi nie objął diecezji w paradzie, ale boso. Skromne dobra biskupie dzielił na utrzymanie budynków i sprzętu kościelnego, na ubogich i więźniów, których sam odwiedzał. Szczególnie dużo uwagi poświęcił sprawie wykupu niewolników - chrześcijan. Po kilku latach, rozdał wszystko, co posiadał i udał się do Rzymu. Za radą papieża Jana XV wstąpił do klasztoru benedyktynów. Tu zaznał spokoju wewnętrznego, oddając się żarliwej modlitwie.

Przychylając się do prośby papieża, wiosną 992 r. wrócił do Pragi i zajął się sprawami kościelnymi w Czechach. Ale stosunki wewnętrzne się zaostrzyły, a zatarg z księciem Bolesławem II zmusił go do powtórnego opuszczenia kraju. Znowu wrócił do Włoch, gdzie zaczął snuć plany działalności misyjnej. Jego celem misyjnym była Polska. Tu podsunięto mu myśl o pogańskich Prusach, nękających granice Bolesława Chrobrego.

W porozumieniu z Księciem popłynął łodzią do Gdańska, stamtąd zaś morzem w kierunku ujścia Pregoły. Towarzyszem tej podróży był prezbiter Benedykt Bogusz i brat Radzim Gaudent. Od początku spotkał się z wrogością, a kiedy mimo to próbował rozpocząć pracę misyjną, został zabity przez pogańskiego kapłana. Zabito go strzałami z łuku, odcięto mu głowę i wbito na żerdź. Cudem uratowali się jego dwaj towarzysze, którzy zdali w Gnieźnie relację o męczeńskiej śmierci św. Wojciecha. Bolesław Chrobry wykupił jego ciało i pochował z należytymi honorami. Zginął w wieku 40 lat.

Św. Wojciech jest współpatronem Polski, której wedle legendy miał także dać jej pierwszy hymn Bogurodzica Dziewica. Po dziś dzień śpiewa się go uroczyście w katedrze gnieźnieńskiej. W 999 r. papież Sylwester II wpisał go w poczet świętych. Staraniem Bolesława Chrobrego, papież utworzył w Gnieźnie metropolię, której patronem został św. Wojciech. Około 1127 r. powstały słynne "drzwi gnieźnieńskie", na których zostało utrwalonych rzeźbą w spiżu 18 scen z życia św. Wojciecha. W 1928 r. na prośbę ówczesnego Prymasa Polski - Augusta Kardynała Hlonda, relikwie z Rzymu przeniesiono do skarbca katedry gnieźnieńskiej. W 1980 r. diecezja warmińska otrzymała, ufundowany przez ówczesnego biskupa warmińskiego Józefa Glempa, relikwiarz św. Wojciecha.

W diecezji drohiczyńskiej jest także kościół pod wezwaniem św. Wojciecha w Skibniewie (dekanat sterdyński), gdzie proboszczem jest obecnie ks. Franciszek Szulak. 4 kwietnia 1997 r. do tej parafii sprowadzono z Gniezna relikwie św. Wojciecha. 20 kwietnia tegoż roku odbyły się w parafii diecezjalne obchody tysiąclecia śmierci św. Wojciecha.

CZYTAJ DALEJ

Matka przyszła do swoich dzieci

– Mamy w parafii piękne rodziny. One są naszą radością – powiedział Niedzieli ks. Witold Bil, proboszcz parafii Miłosierdzia Bożego w Kurowie.

Parafia, 21 kwietnia przeżyła Nawiedzenie obrazu Matki Bożej Częstochowskiej.

CZYTAJ DALEJ

Słowo abp. Adriana Galbasa SAC do diecezjan w związku z nominacją biskupią

2024-04-23 12:39

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

Karol Porwich/Niedziela

Abp Adrian Galbas

Abp Adrian Galbas

Nasze modlitwy o wybór Biskupa przyniosły piękny owoc. Bp Artur nie jest tchórzem i na pewno nie będzie uciekał od spraw trudnych - pisze abp Adrian Galbas.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję