Reklama

Państwo nie wierzy w rodzinę

Zgodnie z zapowiedzią publikujemy drugą część wywiadu z Krzysztofem Chodorowskim, byłym śląskim wicekuratorem oświaty. O kondycję polskiej szkoły i jej światopoglądowy fundament pyta ks. Piotr Bączek

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Krzysztof Chodorowski - ur. 1966, nauczyciel historii w I Liceum Ogólnokształcącym im. Mikołaja Kopernika w Bielsku-Białej, absolwent KUL. W latach 2007-08 pracował w Kuratorium Oświaty w Katowicach na stanowisku wicekuratora. Członek Akcji Katolickiej, Nadzwyczajny Szafarz Eucharystii. Ojciec trójki dzieci

Ks. Piotr Bączek: - Zacytuję list dyrektora jednej z warszawskich podstawówek odnośnie obniżenia wieku edukacyjnego: „Jeśli wierzysz, że jest to dobre rozwiązanie, że dziecko w krótszym czasie nauki szkolnej nabędzie wszystkie potrzebne umiejętności, także społeczne, i jeśli wierzysz, że cała ta operacja nie jest podyktowana po prostu interesem ekonomicznym państwa obudowanym piękną ideologią, zdecyduj się już teraz na klasę pierwszą. Ja, niestety, nie wierzę”. (źródło: forumrodzicow.pl). Czy zgadza się Pan z tezą o pięknej obudowie ideologicznej reformy edukacji?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Krzysztof Chodorowski: - Cytowana opinia brzmi bardzo smutno i jest jak mi się zdaje efektem odrywania się od rzeczywistości przez wąską grupę decydentów. Prawdę powiedziawszy byłem żywotnie zainteresowany całą sprawą, ponieważ mój najmłodszy syn, Jaś, mógł paść ofiarą tej akcji ministerstwa. Na szczęście pójdzie do szkoły jako siedmiolatek.
Z przykrością podzielam zdanie cytowanego Pana Dyrektora, tym większą, że po raz kolejny próbowano forsować na siłę rozwiązanie, które ponoć sprawdza się w większości krajów Unii Europejskiej. Jako kryterium przyjęto więc ilość, czy większość - i to brzmi doktrynersko, ideologicznie. Na marginesie trzeba dodać, że najlepsze wyniki sprawdzianów międzynarodowych osiągają idący do szkoły w wieku 7 lat, młodzi Finowie.

- Jeszcze o edukacji wczesnoszkolnej. Państwo chce widzieć 6-letnie dziecko w szkole, bo chce wyrównać szanse edukacyjne i wyeliminować ewentualne deficyty. Czy nie jest zatem tak, że państwo nie wierzy w edukacyjną rolę rodziny? Czyżby rodzina zrezygnowała naprawdę z tej ważnej roli?

- Państwo nie wierzy w rodzinę jako taką, nie tylko w jej edukacyjne możliwości. Wciąż obowiązuje, może tylko mimowolnie, model marksistowski, w którym następuje atomizacja rodziny. Na problem ten zwracał bardzo często uwagę sługa Boży Jan Paweł II, który m.in. do uczestników Konferencji Ministrów Rady Europy w roku 2000, mówił w następujący sposób: „Istnieje także tendencja do interpretowania praw wyłącznie w perspektywie indywidualistycznej, z pominięciem praw rodziny jako podstawowej komórki społecznej”.
Sprawa sześciolatków to jednak przykład, że większość rodzin w Polsce nie chce rezygnować ze swoich ról i upomina się o swoje prawa. W tej sprawie minister Hall otrzymała od rodziny polskiej czerwoną kartkę. Stanowisko jednak, co jest znamienne, zachowała.

- Jest Pan doświadczonym nauczycielem, który przez pewien czas pracował także jako wicekurator w Katowicach. Ma Pan zatem doświadczenie zarówno praktyki pedagogicznej, jak i urzędniczej. Gdzie według Pana leżą główne problemy współczesnej szkoły?

- Myślę, że po części odpowiedzi już padły. Warto jednak zwrócić uwagę na jeszcze kilka spraw. Z konieczności braku miejsca i czasu, hasłowo. Współczesna szkoła miota się między zależnością od instytucji państwa i samorządu, pada ofiarą czegoś, co nazywam kapitalizmem edukacyjnym, i jest miejscem nadmiernie zbiurokratyzowanej działalności. Niejednokrotnie samorządy uważają, że szkoła jest ich instytucjonalną własnością, skoro podlega im ekonomicznie. Należy też dokładnie przyjrzeć się sposobowi krążenia pieniędzy w Oświacie. Czy w związku z tym państwo ma się ograniczyć do roli doręczyciela pieniędzy, i tak zresztą za małych? Tymczasem wiadomo, że placówki oświatowe nie są przedsiębiorstwami, uczeń nie jest bezimiennym klientem, a nauczyciel wyrobnikiem. Wyjaśnieniu powinny ulec także niezwykle istotne sprawy kształtu szkolnictwa zawodowego czy pozycji dyrektorów szkół w systemie oświatowym. Nie wolno zapominać także o konieczności poprawy bazy dydaktycznej i liczebności oddziałów.
Zdaje się, że dziś ukrywa się te problemy za parawanem statystyk, z których wynika, że „nie jest źle”. Całą nadzieję pokładać należy w pracujących z poświęceniem nauczycielach, wizytatorach i innych pracownikach Oświaty, a przede wszystkim w zdrowych rodzinach, które będą głośno artykułować i forsować swoje zdanie.

- We wspomnianym wcześniej („Niedziela na Podbeskidziu” z 19 września br.) Raporcie o Kapitale Intelektualnym Polski można przeczytać, że najlepsze wyniki edukacji powstają wtedy, kiedy w lokalnej społeczności współistnieją: poczucie odpowiedzialności rodziców za edukację oraz dobre wyniki nauczania. Tymczasem z badań wynika, że w Polsce tylko nieco ponad połowa rodziców uczęszcza na wywiadówki, a 92 proc. z tych, którzy biorą w nich udział nie utrzymuje żadnych innych kontaktów ze szkołą. Czy Pańskie doświadczenie nauczyciela potwierdza taką diagnozę?

Reklama

- Po części tak. Ale jest to już skutek zaistniałych procesów. Może to brutalne, co powiem, ale zarzucona zostaje tzw. jedna linia wychowawcza, która nadawała zawsze sens pracy wychowawczej domu i szkoły oraz była oparta na dialogu budowanym na fundamencie etyki chrześcijańskiej. Toniemy w nadmiernym krytykanctwie poczynań rodziny i szkoły, ponieważ łatwiej przerzucać winy za błędy na innych. Przemiany cywilizacyjne powodują też „uskrajnienie” tezy o konieczności traktowania osoby jako samowystarczalnego indywiduum, co eksponuje pozycję naszych praw kosztem obowiązków. Do rangi aksjomatu urasta przekonanie, że w duchu tolerancji należy akceptować wszystkie różnice i światopoglądy. To jest marksizm praktyczny, inaczej podany.

- Przypomnijmy ubiegłoroczne głośne przypadki walki o krzyż w szkołach w Europie i w Polsce. Czy wyobraża Pan sobie szkołę neutralną światopoglądowo. Czy taki twór jest w ogóle możliwy?

- Taka figura retoryczna jak „neutralność światopoglądowa” jest sprzeczna z logiką, po prostu nie istnieje. Często ostatnio środowiska nieprzyjazne chrześcijaństwu, czyli postkomuniści i cała lewica socjalliberalna szermują tym hasłem powołując się kłamliwie na zapisy Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, które w rzeczywistości nie istnieją, a rzekomo mają świadczyć o „ustawowej gwarancji neutralności światopoglądowej państwa” (zainteresowanych odsyłam do lektury Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, art. 25, 35, 48, 53).
W związku z powyższym, niemożliwe jest stworzenie szkoły, szerzej - społeczeństwa spełniającego taki postulat. To utopia. Czym grozi realizacja utopii najpełniej uczy historia ubiegłego stulecia.
Obowiązkiem moralnym każdego katolika jest jasne, odważne i stojące na gruncie wiary upominanie się o obecność symboli religijnych w przestrzeni publicznej.
Już bowiem komuniści marzyli o tym, aby zepchnąć Kościół katolicki do kruchty. Dziś próbuje powtórzyć się ten zabieg w imię tzw. uniwersalnych wartości europejskich.
Nie dajmy sobie narzucić katolicyzmu „poprawnego politycznie”, który zgadza się na wszystko, łajany zewsząd przez ludzi, którzy nie przekroczywszy nigdy murów świątyni albo granicy Kościoła żywych, uzurpują sobie rolę jedynych egzegetów Ewangelii.

- Jaki zatem światopogląd legł u podstaw obecnej reformy programowej?

- Niestety ten nazwijmy „letni”. Byle nie uderzający w oczy swoją jednoznacznością. Polski rząd werbalnie deklaruje przywiązanie do tradycji chrześcijańskiej, nawet określany jest jako prawicowy, ale bliższy jest europejskiej nowoczesności, w której nie ma miejsca dla Pana Boga. Dlatego nie spodziewam się, aby aktywnie bronił chrześcijańskiej koncepcji człowieczeństwa w chwili próby, czy eskalacji żądań ateistów i agnostyków.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Matka Boża Dobrej Rady

[ TEMATY ]

Matka Boża

pl.wikipedia.org

Matka Bożej Dobrej Rady. To tytuł nadany Najświętszej Maryi Pannie w celu podkreślenia Jej roli jako pośredniczki i wychowawczyni wypraszającej u Boga oświecenie w trudnych sytuacjach. Jej wspomnienie w kalendarzu katolickim przypada 26 kwietnia.

Podstawę kultu Matki Bożej Dobrej Rady stanowią teksty biblijne z ksiąg mądrościowych zastosowane do Najświętszej Maryi Panny, a także teologiczne uzasadnienia św. Augustyna, św. Anzelma z Canterbury i św. Bernarda z Clairvaux o Matce Bożej jako pośredniczce łask, zwłaszcza darów Ducha Świętego. Na początku naszego wieku papież Leon XIII włączył wezwanie „Matko Dobrej Rady” do Litanii Loretańskiej.

CZYTAJ DALEJ

Czy warto wziąć udział w wyborach do Europarlamentu? Odpowiada dyrektor Biura Parlamentu Europejskiego w Polsce

2024-04-27 07:04

[ TEMATY ]

Łukasz Brodzik

Witold Naturski

YouTube

Rozmowa z Witoldem Naturskim

Rozmowa z Witoldem Naturskim

Już po raz piąty Polacy będą wybierać swoich przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego. To o tyle ważne, że ta instytucja uchwala większość przepisów regulujących nasze życie.

Polska jest piątym największym krajem spośród 27 państw Unii Europejskiej, stąd nasz udział w Europarlamencie jest znaczny. W tym roku Polacy wybiorą 53 europosłów, a kraje członkowskie łącznie 720.

CZYTAJ DALEJ

Papież jedzie na Biennale w Wenecji – Watykan i sztuka współczesna

2024-04-27 11:06

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/GIUSEPPE LAMI

Jutro papież papież Franciszek odwiedzi Wenecję. Okazją jest trwająca tam 60. Międzynarodowa Wystawa Sztuki - Biennale w Wenecji. Ojciec Święty odwiedzi Pawilon Stolicy Apostolskiej, który w tym roku znajduje się w więzieniu dla kobiet, a prezentowana w nim wystawa nosi tytuł - "Moimi oczami". Wizyta papieża potrwa około pięciu godzin obejmując między innymi Mszę św. na Placu św. Marka. Planowana jest również prywatna wizyta w bazylice św. Marka. Jak się podkreśla, papieska wizyta będzie "kamieniem milowym w stosunku Watykanu do sztuki współczesnej".

Zapraszając Włocha Maurizio Cattelana do pawilonu Watykanu na 60. Biennale Sztuki w Wenecji, Kościół katolicki pokazuje, że jest otwarty na niespodzianki. Cattelan zyskał rozgłos w mediach w 1999 roku, prezentując swoją instalację naturalistycznie przedstawiającą papieża Jana Pawła II przygniecionego wielkim meteorytem i szkło rozsypane na czerwonym dywanie, które pochodzi z dziury wybitej przez meteoryt w szklanym suficie. Budzące kontrowersje dzieło Cattelana było wystawione również w Warszawie, na jubileuszowej wystawie z okazji 100-lecia Zachęty w grudniu 2000 r. „Dziewiąta godzina” - tak zatytułowano dzieło, nawiązując do godziny śmierci Jezusa - została wówczas uznana za prowokacyjną, a nawet obraźliwą. Ale można ją również interpretować inaczej: Jako pytanie o przypadek i przeznaczenie, śmierć i odkupienie. I z tym motywem pasowałby nawet do watykańskiej kolekcji sztuki nowoczesnej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję