Reklama

100 % szczęścia

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Siostry felicjanki, oprócz ślubów czystości, ubóstwa i posłuszeństwa, wynikających z ich franciszkańskiej reguły, nie składają dodatkowych przyrzeczeń. Mimo to, przekraczając progi krakowskiego klasztoru Zgromadzenia Sióstr św. Feliksa z Kantalicjo, można odnieść wrażenie, że obowiązuje tutaj jeszcze jeden ślub, który wyraża serdeczny uśmiech i radość. - Felicjanka, to siostra szczęścia, bo naszym patronem jest św. Feliks, a jego imię oznacza właśnie szczęście - uśmiecha się s. Alina, przełożona krakowskiego domu. - Jesteśmy szczęśliwe - wtrąca s. Blanka - ponieważ dajemy siebie innym. Im więcej człowiek daje, tym bardziej czuje się szczęśliwy.

Codzienność

Reklama

Potoczną nazwę Zgromadzenie Sióstr św. Feliksa z Kantalicjo zawdzięcza ludziom świeckim, którzy widząc siostry modlące się często przed figurą św. Feliksa w kościele Kapucynów w Warszawie, nazwali je felicjankami. - Nasza założycielka, bł. Angela Truszkowska, utworzyła zgromadzenie, aby pomagać potrzebującym, szczególnie osieroconym dzieciom i osobom starszym. Kiedy brakowało im pieniędzy na utrzymanie, zabierała swoich podopiecznych do kościoła Kapucynów i prosiła o pomoc św. Feliksa - opowiada s. Alina. Modlitwy zawsze zostawały wysłuchane i dziś siostry felicjanki służą swoją pomocą nie tylko w kraju, ale również za granicą, m.in. w Estonii, Anglii, we Włoszech. - Nasz charyzmat jest bardzo szeroki, podejmujemy różne zadania, ale najważniejsza jest służba potrzebującym. Dlatego prowadzimy m.in. domy pomocy społecznej dla osób starszych i niepełnosprawnych, przedszkole i szkołę dla dzieci z afazją, bursy dla chłopców z lekkim upośledzeniem - wylicza Siostra Przełożona. Poza tym siostry uczą katechezy w szkołach, pracują jako kancelistki, zakrystianki, organistki, prowadzą kuchnię dla ubogich... Niektóre siostry, zwłaszcza ze starszych roczników, zajmują się artystycznym wyszywaniem szat liturgicznych. Powoli jednak ta działalność zanika. - Obecnie siostry muszą kończyć studia pedagogiczne lub pielęgniarskie, żeby pracować w naszych ośrodkach. Na naukę haftowania, niestety, nie mają już czasu - wyjaśnia s. Alina. Natomiast nieprzerwanie od momentu założenia Zgromadzenia siostry felicjanki zajmują się pieczeniem Chleba Eucharystycznego. - Bł. Matka Angela miała szczególne nabożeństwo do Najświętszego Sakramentu. Zadbała, aby w każdym domu zakonnym przez cały dzień odbywała się adoracja i tak jest do dziś. Pewnie dlatego postanowiła zająć się również pieczeniem opłatków - tłumaczy s. Alina. W zakonie znajdują się specjalne maszyny służące do takich wypieków. W ciągu dwóch godzin można wyprodukować ok 5 tys. komunikantów. - Najpierw wyrabia się specjalne ciasto z mąki i wody, a następnie piecze duży, cienki opłatek, z którego wycina się hostie. Z jednego opłatka powstaje 110 małych hostii - wyjaśnia s. Blanka.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Tajemnica powołania

Charyzmat Zgromadzenia Sióstr Felicjanek jest rzeczywiście bardzo szeroki. Każda siostra może tutaj podejmować zadania, w których najlepiej się realizuje i rozwija swoje zdolności. Pewnie dlatego powołań w tym zakonie nie brakuje. - Odkąd wstąpiłam do Zgromadzenia, a było to już 36 lat temu, nie pamiętam roku, kiedy nie było u nas przynajmniej jednej kandydatki - uśmiecha się szeroko s. Alina. Dlaczego dziewczyny przychodzą? Bo każda czuje, że właśnie to miejsce wybrał dla niej Pan Bóg, ale drogi, które zaprowadziły je do Zgromadzenia Sióstr św. Feliksa są bardzo różne.
S. Zuzanna, która 3 sierpnia tego roku składała pierwsze śluby zakonne, nigdy wcześniej nie myślała o wstąpieniu do zakonu. Należała do oazy, jeździła na rekolekcje, ale gdy ktoś zapytał ją, czy myśli o życiu zakonnym, odpowiadała: Ja? Nigdy! - Zawsze miałam obojętny stosunek do sióstr zakonnych. Uważałam, że do klasztoru wstępują dziewczyny, którym się nie powiodło w życiu, a teraz żyją w zamknięciu i cały czas się modlą - śmieje się. Kiedy pojechała na rekolekcje do sióstr felicjanek odkryła z zaskoczeniem, że siostry są normalne i nawet potrafią się śmiać. Coś się w niej przełamało, ale powołanie dojrzewało stopniowo. - Któregoś dnia, będąc w klasie maturalnej, jak to miałam w zwyczaju, wstąpiłam na chwilę do kościoła, żeby się pomodlić przed lekcjami. Akurat była odprawiana Msza św. i ksiądz modlił się za powołania, o odwagę w odpowiedzi na Boże wezwanie. I chociaż taką modlitwę słyszałam już wiele razy, tego dnia bardzo mnie to poruszyło - wspomina.
S. Blanka, nowicjuszka, przez długi czas nosiła się z myślą wstąpienia do zakonu, nie wiedziała tylko, do jakiego. Wybrała felicjanki, bo... prześladowała ją bł. Matka Angela. - Bardzo często w różnych miejscach trafiałam na jej wizerunek. Nie wiedziałam jednak, kim ona jest i ciągle pytałam: - Czego ty ode mnie chcesz? - wspomina. U sąsiadki, którą się opiekowała, poznała s. Teresillę, felicjankę. - Podarowała mi różaniec z obrazkiem bł. Angeli. Zaskoczona, że znowu widzę tę samą postać, zapytałam: Kto to jest?! Nasza założycielka - odpowiedziała s. Teresilla. Wtedy już wiedziałam, jakie zgromadzenie powinnam wybrać - śmieje się.
Z kolei s. Milena, czasowa profeska, poznała siostry felicjanki w swojej rodzinnej parafii. Kiedy jej trzy najlepsze koleżanki wstąpiły do tego Zgromadzenia, pojechała na rekolekcje. Nie myślała jednak o tym, żeby się modlić, czy rozeznawać powołanie, chciała tylko spotkać się z dziewczynami. Po maturze planowała studiować w Krakowie, więc pojechała złożyć dokumenty na uczelnię. - Trzymałam w ręce dwie teczki: swoją i koleżanki, w dziekanacie zostawiłam dokumenty koleżanki, a swoje zaniosłam do... sióstr felicjanek - śmieje się.

Czarne bolerko i brązowy habit

Dziewczyna, która decyduje się wstąpić do zakonu, ustala wraz z matką przełożoną dokładną datę przekroczenia progów klasztoru. Dzień ten nie jest przypadkowy, zazwyczaj wiąże się z patronami Zgromadzenia, albo osobą Matki Bożej, np. 8 września - narodzenie Najświętszej Maryi Panny, 17 września - stygmaty św. Franciszka, 10 października - wspomnienie bł. Angeli Truszkowskiej. - Przyjmujemy dziewczyny od września do stycznia, żeby zgodnie z przepisami kanonicznymi, postulat trwał minimum 6 miesięcy - wyjaśnia s. Alina. W ustalonym dniu kandydatka zostaje wprowadzona za klauzurę, co jest wielkim świętem dla całego zgromadzenia, bo otrzymuje ono nowego członka rodziny. - To było dla mnie ogromne przeżycie, a szczególnie moment włożenia stroju postulantki: białej bluzki, czarnej spódnicy i bolerka - wspomina s. Zuzanna.
Okres postulatu, to dla kandydatki czas rozeznawania powołania i poznawania życia zakonnego od środka. Postulantki uczestniczą we wspólnych modlitwach, pomagają w pracy i odbywają formację m.in. z teologii duchowości i życia zakonnego. Przygotowują się również do obłóczyn, czyli włożenia habitu. - Przejście z postulatu do nowicjatu jest chyba najpiękniejszym momentem w życiu każdej siostry, bo wtedy po raz pierwszy otrzymujemy strój zakonny: habit, sznur franciszkański i welon - opowiada z przejęciem s. Zuzanna. Włożenie habitu, to zewnętrzna zgoda na konsekrację i przyjęcie prostego stylu życia, zgodnie z regułą św. Franciszka. - Nasz habit jest prosty i takie powinno być nasze życie. Kolor brązowy symbolizuje ziemię, czyli marność; biały sznur z trzema węzełkami - śluby czystości, ubóstwa i posłuszeństwa; czarny welon - odcięcie od świata; czepek - Boże myślenie - wyjaśnia s. Blanka. Nowicjuszki nie składają jeszcze ślubów, dlatego noszą białe welony, a franciszkański sznur, którym są przepasane, ma im przypominać, do jakiego życia się przygotowują. I wbrew pozorom nie jest to życie smutne. Franciszkańska prostota przejawia się przede wszystkim w radości z najdrobniejszych rzeczy, w serdecznym uśmiechu do drugiego człowieka i codziennej życzliwości. Nawet plewienie grządek jest dla sióstr okazją, aby się szczerze pośmiać.
Na drugim roku nowicjatu siostry uczestniczą w franciszkańskim studium formacyjnym, które kończy się dyplomem. Dzięki temu mogą lepiej poznać duchowość franciszkańską i przygotować się do złożenia ślubów. - Pierwsze śluby składamy na jeden rok. Przez sześć kolejnych lat odnawiamy je co roku, dlatego ten okres nazywany jest czasową profesją - wyjaśnia s. Milena. Śluby wieczyste felicjanki składają po dziewięciu latach od momentu przekroczenia klauzury. To sporo czasu, aby decyzja o podjęciu życia zakonnego była naprawdę dojrzała. - Dopiero śluby wieczyste i moment przyjęcia srebrnej obrączki oznaczają, że oddajemy się całkowicie Jezusowi, ale tak naprawdę już przy pierwszych ślubach mamy świadomość, że to na całe życie - mówi s. Zuzanna. A s. Alina dodaje: Nigdy nie żałowałam swojej decyzji, bo tutaj żyje się nam szczęśliwie.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

W piątek 2 maja w niektórych diecezjach dyspensa

[ TEMATY ]

post

Bożena Sztajner/Niedziela

Niektórzy polscy biskupi udzielili na terenie podległych im diecezji dyspensy od wstrzemięźliwości od spożywania pokarmów mięsnych w piątek 2 maja. Zdecydował tak m.in. Prymas Polski, kard. Kazimierz Nycz czy metropolici częstochowski i gdański uwzględniając racje duszpasterskie. Żołnierzom, funkcjonariuszom i pracownikom służb mundurowych dyspensy udzielił biskup polowy.

Prymas Polski abp Józef Kowalczyk udzielił wiernym archidiecezji gnieźnieńskiej oraz osobom przebywającym na jej terenie dyspensy od zachowania wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych w piątek, dnia 2 maja br. Podobnie uczynił metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz, który „mając na względzie, że piątek 2 maja przypada między dwoma dniami ustawowo wolnymi od pracy, co – jak stwierdził - sprzyja organizowaniu w tym czasie rodzinnych i towarzyskich spotkań oraz radosnemu przeżywaniu tych dni, po rozważeniu słusznych racji duszpasterskich, udzielił zgodnie z kan. 87 § 1 Kodeksu Prawa Kanonicznego, wszystkim osobom przebywającym w granicach archidiecezji warszawskiej, dyspensy od zachowania nakazanej w piątek wstrzemięźliwości od spożywania pokarmów mięsnych”. Osoby korzystające z dyspensy zobowiązał do modlitwy w intencjach Ojca Świętego. Racjami duszpasterskimi kierował się również metropolita częstochowski abp Wacław Depo, który udzielił dyspensy „wszystkim osobom przebywającym w granicach archidiecezji częstochowskiej” w piątek 2 maja. Zobowiązał te osoby do modlitwy w intencjach Ojca Świętego, jałmużny lub uczynków chrześcijańskiego miłosierdzia. „Biorąc pod uwagę typowo wypoczynkowy i turystyczny charakter drugiego dnia miesiąca maja (długi weekend), udzielam wszystkim wiernym na terenie archidiecezji gdańskiej dyspensy od obowiązku zachowania wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych” – napisał w specjalnym dekrecie również metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź. Dyspensy udzielił również administrator diecezji siedleckiej bp Piotr Sawczuk, który uwzględnił fakt, że „piątek 2 maja br. przypada między dwoma dniami ustawowo wolnymi od pracy, kiedy to w sposób szczególny dziękujemy Bogu za dar wolnej Ojczyzny, co sprzyja organizowaniu spotkań patriotycznych, rodzinnych i towarzyskich” Potrawy mięsne można będzie spożywać też na terenie diecezji bielsko-żywieckiej, gdzie dyspensy udzielił bp Roman Pindel. Ponadto z dyspensy od pokutnego charakteru piątku 2 maja będą mogli skorzystać wierni ordynariatu polowego. „Święto Flagi Narodowej obchodzone w naszej Ojczyźnie w dniu 2 maja, w przeddzień uroczystości Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, przeżywane jest w sposób uroczysty, szczególnie w Wojsku Polskim. W związku z tym, że w bieżącym roku dzień ten przypada w piątek, zgodnie z kanonem 87 Kodeksu Prawa Kanonicznego oraz art. II § 1 Konstytucji Apostolskiej Spirituali Militum Curae, niniejszym udzielam dyspensy wszystkim wiernym Ordynariatu Polowego od przestrzegania pokutnego charakteru tego dnia, zwalniając z obowiązku zachowania wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych” – napisał w wydanym dziś dekrecie bp Józef Guzdek. W Kościele katolickim w Polsce, wstrzemięźliwość od spożywania mięsa lub innych pokarmów należy zachowywać we wszystkie piątki w roku Dyspensa jest zawsze jednorazowym zwolnieniem z przestrzegania konkretnego przykazania kościelnego, natomiast od przykazań Bożych nikt nie może dyspensować. Dyspensa może być udzielona tylko w pewnych okolicznościach i dla konkretnej osoby lub konkretnej grupy osób. Najczęściej dotyczy ona zwolnienia z obowiązku powstrzymania się od spożywania potraw mięsnych i od zabawy w piątki. Biskup udziela też różnego rodzaju dyspens związanych z zawieraniem małżeństw. W większości wypadków biskupi udzielili swoim diecezjanom dyspens na podstawie kanonu 87 § 1 Kodeksu Prawa Kanonicznego (KPK), który głosi: „Biskup diecezjalny może dyspensować wiernych - ilekroć uzna to za pożyteczne dla ich duchowego dobra - od ustaw dyscyplinarnych, tak powszechnych, jak i partykularnych, wydanych przez najwyższą władzę kościelną dla jego terytorium lub dla jego podwładnych, jednak nie od ustaw procesowych lub karnych ani od których dyspensa jest specjalnie zarezerwowana Stolicy Apostolskiej lub innej władzy”.
CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

[ TEMATY ]

św. Katarzyna Sieneńska

Giovanni Battista Tiepolo

Św. Katarzyna ze Sieny

Św. Katarzyna ze Sieny
W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne. Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej. Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia. Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie. Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy. Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską. Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej". Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała! Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła. Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża. Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.
CZYTAJ DALEJ

Medialne konklawe, czyli kandydaci na papieża

2025-04-29 20:53

[ TEMATY ]

konklawe

Vatican Media

Dziennikarze, a nawet watykaniści specjalizujący się w tematyce Stolicy Apostolskiej jeszcze za życia papieża Franciszka rozpoczęli medialne konklawe, typując kandydatów na jego następcę. Ci, którzy nakładają na wybór papieża pewien schemat polityczny, zwykle błądzą w swoich prognozach. Kiedy szukają kandydata według klucza: konserwatysta, liberał, progresista, ich przewidywania niemal zawsze kończą się niepowodzeniem. Kardynałowie kierują się zupełnie innymi kryteriami. W tym przypadku - kryteriami aktualnych potrzeb Kościoła roku 2025.

Poza tym konklawe, co zobaczymy w czasie bezpośrednich transmisji z jego rozpoczęcia 7 maja, jest w dużej mierze aktem liturgicznym. Kardynałowie większą część czasu konklawe spędzają nie na głosowaniach, tylko na modlitwie. Na samym jego początku przyzywają Ducha Świętego - i to jest kluczowy moment tego wydarzenia, bo - jak wierzymy - otwierają się na działanie Boga, którego wyrazem ma być ich głosowanie.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję