Reklama

Uwielbiam rozmawiać z mężem

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pewien ksiądz na katechezie zaproponował młodym, aby modlili się za swojego przyszłego współmałżonka. Te słowa głęboko utkwiły w pamięci jednej z uczennic. Od tego dnia postanowiła co dzień odmawiać taką modlitwę w intencji człowieka, którego wtedy jeszcze nie znała. To było dla niej jak wielka przygoda…

Spotkać się i pokochać…

Przez dwa lata, choć z różną częstotliwością, modliła się o to, żeby Pan Bóg postawił na jej drodze mężczyznę, którego przeznaczył jej na męża i… żeby mogła spotkać go w kościele.
Tą historią właśnie rozpoczęła się moja rozmowa z ową uczennicą, Edytą, i jej wymodlonym mężem Jackiem, dziś młodymi małżonkami, mieszkającymi w podkrakowskiej Skawinie. Tą historią również rozpoczęła się ich wspinaczka na szczyt góry, o której mówił Ojciec Święty. I gdy teraz, z perspektywy czasu, patrzą na chwile, kiedy się poznawali, z przekonaniem mówią, że Ktoś z góry kierował ich myślami, uczuciami i krokami tak, żeby na tej drodze mogli się spotkać, zauważyć i pokochać.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zniknąć na chwilę każdego dnia…

Pierwszy raz zobaczyli się na weselu kuzynki Jacka, ale nie zamienili tam ze sobą ani słowa. Siedzieli przy dwóch różnych końcach stołu… - Edytka od razu wpadła mi w oko. Pamiętam, że uśmiechnęła się do mnie. I to była ta iskra. Ujęła mnie tym - wspomina Jacek.
Do następnego ich spotkania doszło, rzec by można, przez przypadek. Ona, spóźniona, choć nigdy jej się to nie zdarzało, pędziła na Mszę św. do kościoła, z którego on właśnie wychodził… I tak się zaczęło. Wspólne chwile, rozmowy, spacery…
Jacek wyjechał potem na 1, 5 roku na stypendium za granicę. Z wielkim sentymentem wracają do tego czasu, choć był to czas rozłąki: - To był okres poznawania się przez listy. Bardzo dużo wtedy do siebie pisaliśmy, do dziś mamy plik tych listów - mówią małżonkowie.
Jacek wspomina, że dostał wtedy od Edyty wyjątkowy prezent. To był różaniec z Medjugorie, który podczas wyjazdu miał zawsze przy sobie. - Raz mi się zgubił, kiedy jechałem na rowerze. Ale był dla mnie tak ważny, że musiałem po niego wrócić. Znalazłem go rozjechanego na drodze i brakowało mu czterech oczek, sam je wtedy dołożyłem. Dziś ten różaniec stanowi niemal najważniejszą pamiątkę małżonków.
Od tamtej chwili modlitwa różańcowa towarzyszy im każdego dnia. Jeszcze jako narzeczeni wspólnie postanowili odmawiać ją codziennie - i tak jest do dzisiaj. Czasem, jak wspominają, było to trudne, np. kiedy byli na jakiejś zabawie i nie było warunków na skupienie. - Wtedy przed dwunastą musieliśmy wyjść na chwilkę, żeby się wyciszyć i odmówić Różaniec. Edytka zawsze tego pilnowała - dodaje Jacek.
- Nawet na naszym ślubie przed północą ulotniliśmy się na chwilę. Pamiętam, że nas wtedy szukano... - oboje zaczynają się śmiać.

Reklama

Pragnąć dzieci…

Ale początki ich małżeństwa nie były proste. Głównie z powodów finansowych. Mieszkali w wynajętej kawalerce i choć oboje pracowali, ledwo utrzymywali się we dwójkę, a planowali przecież dzieci… Wspólnie podjęli więc decyzję o zmianie pracy Jacka, która wiązała się z wyjazdem do innego miasta, z zostawieniem przyjaciół, rodziny i wyruszeniem w nieznane. Decyzja ta wymagała wielkiej odwagi. Bo mimo że Jacek mógł sam wyjechać na jakiś czas, taka ewentualność w ogóle nie wchodziła w grę. Nie wyobrażali sobie, że mogliby być osobno. Planowali przecież maleństwo, a nie chcieli czekać na tzw. odpowiednie warunki dla dziecka. I pojawił się Jaś. Dziś ma już cztery latka, ma także rocznego braciszka Michałka.
Małżonkowie zgodnie twierdzą, że dzieci, które mają rodzeństwo, zupełnie inaczej się wychowują. Wnioski te opierają na obserwacji swoich chłopców. Choć na początku Jaś był zazdrosny, potem szybko przyzwyczaił się do nowego członka rodziny i teraz często sprawuje nad nim opiekę i bawi się z nim.
Młodzi rodzice z iskrą w oku mówią także, jak fascynujące jest to, że ich synowie tak bardzo różnią się od siebie. Mają inne upodobania, temperamenty. Jaś to „mały żywioł”- wszędzie go pełno, ma mnóstwo pomysłów i nigdy nie można się z nim nudzić. Michałek jest spokojny, towarzyski i wciąż uśmiechnięty. Oboje też zgadzają się też, że dzieci to prawdziwa szkoła życia dla rodziców. One ich w pewnym sensie także wychowują, bo człowiek każdego dnia dzięki nim uczy się, jak być rodzicem.

Reklama

Ciągle się zmieniać…

Każdego dnia trzeba także uczyć się, jak być mężem i żoną. W zgłębianiu tych tajemnic pomaga Edycie i Jackowi Ruch Domowego Kościoła, do którego należą. - Bycie w ruchu daje nam przede wszystkim poczucie zrozumienia. W dzisiejszym świecie trudno o ludzi, którzy wyznają poglądy podobne do naszych. Spotykamy się, dyskutujemy, wspieramy modlitwą - opowiadają małżonkowie. Oboje także bardzo podkreślają wagę posiadania w małżeństwie wspólnego spowiednika. - Modliliśmy się o swojego 2 lata. Ale warto było, jego rola jest nieoceniona - podkreśla Edyta. Wspólnie twierdzą, że jego obecność stanowi mobilizację do tego, aby ciągle iść do przodu i stawać się lepszym. Poza tym człowiek często sam nie zdaje sobie sprawy z pewnych rzeczy, a kapłan patrząc z boku, znając perspektywę obu małżonków, może wiele wyjaśnić i pomóc pogłębić ich więź. Przez systematyczność spowiedzi ciągle prowokuje do pracy nad sobą, nad swoim charakterem. - Doraźna spowiedź, jeśli nie ma innej możliwości, jest potrzebna. Ale ona nie pomaga we wzrastaniu. Spowiednik nie znając ciebie dobrze, nie jest w stanie głęboko wniknąć w twoje wnętrze -wyjaśnia Jacek.
Małżonkowie są bardzo wdzięczni wszystkim kapłanom, których spotkali na swojej drodze, za pomoc i wsparcie. W sposób szczególny dziękują o. Jerzemu, który zgodził się towarzyszyć im duchowo.

Reklama

Wciąż ze sobą rozmawiać…

Edyta i Jacek, pytani, jak najbardziej lubią spędzać swój wolny czas, uśmiechają się do siebie i z czułością patrzą sobie w oczy. - Zwykle wspólnie czytamy książki. Na zmianę, tzn. jedno z nas czyta, a drugie, słuchając, np. popija herbatę. A potem odwrotnie. Te chwile wspólnej lektury przeradzają się w dyskusje na temat przeczytanych treści - opowiadają. - Bo ja uwielbiam rozmawiać z moim mężem! - z entuzjazmem dodaje Edyta. - Wszystkie decyzje podejmujemy wspólnie. A kiedy mamy podzielone zdania, wypisujemy na kartce zalety i wady każdej z możliwości, a potem wspólnie je porównujemy.
Najważniejsze - co bardzo podkreślają - jest wciąż ze sobą rozmawiać. O wszystkim. Czasem owszem, jest bardzo trudno, np. kiedy dojdzie do jakiegoś nieporozumienia. Ale na to też znaleźli sposób. - Kiedy nie jesteśmy w stanie wypowiedzieć tego, co myślimy, co czujemy w danej chwili - piszemy do siebie listy. Tam wyrażamy wszystko, a potem zostawiamy je w miejscu, w którym druga strona łatwo je znajdzie. Czasem tak jest łatwiej.

Jesteśmy normalni!

- Każdej rodzinie zdarzają się gorsze dni. Jak to jest u was? - pytam. Małżonkowie śmiejąc się, odpowiadają, że są normalni, nieraz się sprzeczają, brakuje im cierpliwości. Ważne jednak, że zaraz dochodzą do porozumienia. Pomaga im w tym wspólny wieczorny Różaniec, który zmusza do zgody. Jest barierą dla złości.
Kiedy się rozstają, zawsze kreślą sobie nawzajem znak krzyża na czole. Bez względu na to, gdzie się znajdują - w domu, czy na ulicy. - Nawet mały Jaś pamięta już o tym pięknym geście. Nie umie jeszcze swoimi małymi paluszkami zrobić znaku krzyża, ale zawsze drapie nas po czole na dobranoc - śmieją się rodzice.
Kiedy przyszłam do mieszkania rodziny Goluchów, Edyta, witając mnie, przeprosiła, słowami, że jeszcze „nie zdążyła wszystkiego ogarnąć”. Rzeczywiście, na dywanie leżały porozrzucane zabawki i klocki, Jaś biegał z pokoju do pokoju, a Michałek raczkował po podłodze. Jednak gdy wychodziłam, zrozumiałam, że taki właśnie jest prawdziwy dom, wypełniony obecnością dzieci i… ich „nieogarniętymi” zabawkami.

„Jeśli by można było porównać małżeństwo chrześcijańskie do bardzo wysokiej góry, która sprawia, że małżonkowie znajdują się w bezpośredniej bliskości z Bogiem, to trzeba również zauważyć, że wspinaczka na szczyt wymaga wiele czasu i wiele wysiłku. Czyż to jednak będzie powodem do tego, by zaniechać wspinaczki lub obniżyć szczyt góry?”
Jan Paweł II

2008-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wy jesteście przyjaciółmi moimi

2024-04-26 13:42

Niedziela Ogólnopolska 18/2024, str. 22

[ TEMATY ]

homilia

o. Waldemar Pastusiak

Adobe Stock

Trwamy wciąż w radości paschalnej powoli zbliżając się do uroczystości Zesłania Ducha Świętego. Chcemy otworzyć nasze serca na Jego działanie. Zarówno teksty z Dziejów Apostolskich, jak i cuda czynione przez posługę Apostołów budują nas świadectwem pierwszych chrześcijan. W pochylaniu się nad tajemnicą wiary ważnym, a właściwie najważniejszym wyznacznikiem naszej relacji z Bogiem jest nic innego jak tylko miłość. Ona nadaje żywotność i autentyczność naszej wierze. O niej także przypominają dzisiejsze czytania. Miłość nie tylko odnosi się do naszej relacji z Bogiem, ale promieniuje także na drugiego człowieka. Wśród wielu czynników, którymi próbujemy „mierzyć” czyjąś wiarę, czy chrześcijaństwo, miłość pozostaje jedynym „wskaźnikiem”. Brak miłości do drugiego człowieka oznacza brak znajomości przez nas Boga. Trudne to nasze chrześcijaństwo, kiedy musimy kochać bliźniego swego. „Musimy” determinuje nas tak długo, jak długo pozostajemy w niedojrzałej miłości do Boga. Może pamiętamy słowa wypowiedziane przez kard. Stefana Wyszyńskiego o komunistach: „Nie zmuszą mnie niczym do tego, bym ich nienawidził”. To nic innego jak niezwykła relacja z Bogiem, która pozwala zupełnie inaczej spojrzeć na drugiego człowieka. W miłości, zarówno tej ludzkiej, jak i tej Bożej, obowiązują zasady; tymi danymi od Boga są, oczywiście, przykazania. Pytanie: czy kochasz Boga?, jest takim samym pytaniem jak to: czy przestrzegasz Bożych przykazań? Jeśli je zachowujesz – trwasz w miłości Boga. W parze z miłością „idzie” radość. Radość, która promieniuje z naszej twarzy, wyraża obecność Boga. Kiedy spotykamy człowieka radosnego, mamy nadzieję, że jego wnętrze jest pełne życzliwości i dobroci. I gdy zapytalibyśmy go, czy radość, uśmiech i miłość to jest chrześcijaństwo, to w odpowiedzi usłyszelibyśmy: tak. Pełna życzliwości miłość w codziennej relacji z ludźmi jest uobecnianiem samego Boga. Ostatecznym dopełnieniem Dekalogu jest nasza wzajemna miłość. Wiemy o tym, bo kiedy przygotowywaliśmy się do I Komunii św., uczyliśmy się przykazania miłości. Może nawet katecheta powiedział, że choćbyśmy o wszystkim zapomnieli, zawsze ma pozostać miłość – ta do Boga i ta do drugiego człowieka. Przypomniał o tym również św. Paweł Apostoł w Liście do Koryntian: „Trwają te trzy: wiara, nadzieja i miłość, z nich zaś największa jest miłość”(por. 13, 13).

CZYTAJ DALEJ

Zatrzymajmy się dziś i mocno przyjmijmy krzyż naszego życia

2024-04-15 13:31

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 15, 18-21.

Sobota, 4 maja. Wspomnienie św. Floriana, męczennika

CZYTAJ DALEJ

Łódzcy proboszczowie spotkali się z Ojcem Świętym Franciszkiem

2024-05-04 16:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

ks. Wiesław Kamiński

Zakończyło się – trwające od 29 kwietnia br. - rzymskie spotkanie blisko 300 proboszczów z całego świata, którzy odpowiedzieli na zaproszenie Ojca Świętego Franciszka, by w czynny sposób włączyć się w prace Synodu o Synodalności.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję