Przełom starego i nowego roku, podobnie jak wszelkie mniejsze czy większe jubileusze, to czas na wspomnienia i refleksje nad przemijającym czasem. Dla każdego z nas taką osobistą okazją są urodziny. Naturalnym momentem jest także właśnie koniec roku. Dokonujemy licznych bilansów, oceniamy, co nam się udało, co nie. Snujemy plany na przyszłość. Zdrowie, kupno samochodu lub innej rzeczy, remont mieszkania, podwyżka lub kłopoty w pracy, zdany egzamin, wciąż rosnące ceny... Zazwyczaj pod tym kątem dokonujemy analizy minionych dni.
Dzisiaj chciałbym, abyśmy jednak spojrzeli na nasze życie z nieco innej perspektywy. Weźmy do ręki pryzmat wiary (czytaj: zastanówmy się) i popatrzmy na nasze życie próbując dostrzec to, co nieraz trudno dostrzec wśród problemów codziennego życia i co bardzo często nam unika.
Ceny znowu idą w górę, różne okolice naszego kraju nawiedziły trąby powietrzne i inne kataklizmy, politycy ciągle się kłócą, zamiast dbać o rodaków, a wielu młodych, jak również dojrzałych już ludzi z rodzinami, opuściło nasz kraj i nie wiadomo, kiedy wrócą, bo jak twierdzą, tutaj nie ma dla nich perspektyw. To widać na pierwszy rzut oka. Ale czy nasze życie składa się tylko z kłopotów i nieszczęść?
Zdrowie czasem może i podszwankuje, ale nie wprowadza większego zamieszania w życiu, znajomemu urodziło się dziecko, a sąsiad kupił nowy samochód, może wyremontowano kawałek chodnika, po którym często chodzisz. Czy to nie powód, żeby na życie popatrzeć z optymizmem? Jak często dostrzegamy problemy i kłopoty w naszym życiu, niejednokrotnie je wyolbrzymiając, a jak trudno dostrzec ten promyk dobra i nadziei? Nikt nie mówi, że życie jest idyllą, a problemy mamy zbagatelizować. Są one wpisane w nasze istnienie i nic na to nie poradzimy. Trzeba z podniesioną głową iść naprzód, chociaż są dni, kiedy mamy już wszystkiego dość. Spróbujmy jednak dostrzec spadający płatek śniegu, kwitnący kwiat czy piękny zachód słońca i napawać się jego widokiem. To wszystko dał ci Bóg, abyś mógł z tego czerpać radość. Czasem może wystarczy kartka z życzeniami imieninowymi, a już życie nabiera kolorów.
A może w ostatnim czasie nie udało ci się zobaczyć tego wszystkiego, o czym teraz piszę. Może spotkało cię jakieś nieszczęście, cierpienie... I na to wszystko zezwolił Bóg. I właśnie to wydarzenie, gdy po jakimś czasie ból zacznie mijać, pozwoli na nowo dostrzec to, co było takie nieistotne, bo codzienne, a tu nagle nawet jakby tego nie było...
Wyobraźmy sobie teraz człowieka, który kilka tygodni spędził w szpitalu. Był chory albo miał wypadek - to już nieistotne. Właśnie dostał „nowe życie”, wychodzi z białych murów, gdzie tylko niekiedy dochodziły jasne promienie słońca. I teraz dopiero zaczyna rozumieć, jakie to codzienne, szare życie jest niesamowite i piękne.
Jest jeszcze jedna rzecz, która może przeszkadzać w pełnym oglądaniu świata. Gdy już przeanalizujemy wszystkie zyski i straty tego roku, przeanalizujmy jeszcze zyski i straty naszego ducha. Skoro czytasz ten artykuł, to zapewne jesteś osobą wierzącą, chodzisz co tydzień do kościoła. A jak wygląda twoje życie sakramentalne? Ile razy w tym roku pojednałeś się z Bogiem, jak często z Nim rozmawiasz, czytając lub wsłuchując się w Jego słowo? Tak, wśród tylu spraw trudno znaleźć na to czas. A może robisz to wszystko regularnie i dalej czegoś ci brakuje? Na pewno masz zatem stałego spowiednika, jego zapytaj o radę, bo gdzie szukać szczęścia, jeśli nie w Bogu, a gdzie Boga, jeśli nie w Jego zastępcy na ziemi?
Pamiętaj - czas to pieniądz, z tą różnicą, że straconego czasu nikt nam już nie zwróci... (sic!).
Pomóż w rozwoju naszego portalu