Jak spędzamy wakacje? Jedni pracują, bo nie chcą lub nie mogą wziąć urlopu. Inni owszem, są na urlopie, ale robią porządki, remont lub podobne domowe rewolucje. Jeszcze inni, będąc na urlopie w kurorcie spod kilku gwiazdek, nie rozstają się z telefonem komórkowym i laptopem, by w ten sposób cały czas być w łączności ze swoją firmą i kontrahentami. Są też i tacy, którzy niby wypoczywają, ale tak naprawdę siedzą w domu rozgoryczeni i pełni pretensji wobec całego świata o to, że nie stać ich na dwutygodniowy wypad na Wyspy Kanaryjskie. A jak już znajdą się tacy, którzy na urlopie wyjechali w jakieś urokliwe miejsce i próbują realizować przedsięwzięcie pod hasłem „odpoczynek”, to miernikiem właściwego poziomu owego wypoczynku jest liczba pustych butelek po piwie, liczba nieprzespanych nocy i jeszcze inne ilości „życiowych zdobyczy”, bo przecież „kulturka musi być”.
Pewna legenda mówi o drwalu, który siekierą chciał ściąć grube drzewo. Rąbał bardzo długo, a nakłaniany kilkakrotnie do naostrzenia siekiery, zawsze odmawiał, tłumacząc, że przecież musi wyciąć to drzewo, a jeszcze tyle mu zostało. Kto zna opowieść, ten wie, jakie jest jej finał: drwal nie ukończył swego dzieła, bo tak stępił siekierę, że nie nadawała się do użytku i musiał ją wyrzucić.
Autor powyższej historii zaleciłby, aby każdy znalazł czas na ostrzenie swojej siekiery. Jednakże w dobie 10-letnich terrorystów może lepiej nie nawoływać do ostrzenia siekiery. Ks. Jan Twardowski pisze tak: „Wakacyjną kurację trzeba zacząć nie od skurczonego, nie na pokaz ciała, ale od duszy. Bo dusza bywa skurczona, jeśli myślimy tylko o sobie; jest zarażona, kiedy żyjemy gniewem, nienawiścią, złością; jest ukryta, jeśli ją przygniata masa naszych nerwów i nastrojów. Czas wakacji ma być czasem łaski Bożej, okresem modlitwy, by wygoić duszę, bo wygojona dusza goi zmęczone ciało” („Wakacje”).
Zatem prawdziwe wakacje to czas pewnego zdrowo pojętego egoizmu - to czas, w którym człowiek powinien skupić się na sobie, na regeneracji sił, ale najpierw tych duchowych, bo z nimi łatwiej będzie odzyskać siły fizyczne. To natomiast winno się dokonać w atmosferze innej niż zaganiana, pełna stresu i hałasu codzienność. Ks. Jan radzi, by poszukać ciszy. Należy to zrozumieć dwojako: ciszy, a więc spokoju, i tej wielkiej ciszy, w której przemawia Bóg. W ten sposób spędzony wypoczynek będzie czasem zyskanym. I bynajmniej nie trzeba ganiać gdzieś na drugi koniec świata - wystarczy dostrzec cud przyrody znajdującej się tuż obok:
Dogmatycy hałasują po łacinie
moraliści brzęczą nad korytkiem ludzkiego sumienia
apologeci skrzypią - porozpinani na krzyżu wiary
kaznodzieje reperują głośnik, żeby ich było lepiej słychać
filozofowie mruczą na świętego Tomasza ustawionego już
ze starymi rocznikami świętych - w archiwum raju
męczennicy liczą na głos uderzenia w twarz
skrupulantom spadła nareszcie na głowę dynia grzechu
organiści oblizują dźwięki -
wierni podzielili się na wojenne obozy
I tylko w szczerym polu
w oddechu zioła -
na klęczkach podziwiając zaspy nieba
można jeszcze znaleźć Ciszę
(*** „Dogmatycy hałasują po łacinie”)
Pomóż w rozwoju naszego portalu