Reklama

Iść w stronę światła

Niedziela toruńska 19/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Anna Jakubowska i Grażyna Birgiel: - Czym są dla Pani muzyka i śpiewanie?

Antonina Krzysztoń: - To będzie bardzo banalna odpowiedź, bo nie sądzę, że będę pierwsza, która tak odpowie: że są moim życiem. Poprzez śpiewanie, poprzez muzykę, staram się przekazać to, co czuję w sercu, staram się też nawiązywać kontakty z ludźmi, ale też staram się prosić Najwyższego poprzez śpiew o kontakt z Nim. To jest coś, co idzie z głębi, z tej mojej głębi, z samego środka. Śpiewam od bardzo dawna. To był mój pierwszy język: najpierw śpiewałam, dopiero później mówiłam i tak mi to zostało. Śpiew towarzyszył mi w trudnych sytuacjach życiowych, w których często zaczynałam po prostu śpiewać.

- Czy może Pani opowiedzieć o swojej działalności w czasie stanu wojennego?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- W tych czasach moje śpiewanie było odpowiedzią, sprzeciwem i nie byłam jeszcze do końca przekonana, że to właśnie będzie moja droga. Studiowałam psychologię, trochę pisałam - śpiewanie mi towarzyszyło. Śpiewając, chciałam dać taki odpór temu, co się działo. Występowałam w mieszkaniach prywatnych, były takie koncerty - pomiędzy jakąś szafką i lampką stałam i śpiewałam. Istotne dla mnie było, gdzie śpiewam. Były koncerty, których nie przyjmowałam, bo kojarzyły mi się z reżimem. Śpiewałam także pieśni czy piosenki, które mogłyby być puszczone gdzieś oficjalnie, ale śpiewałam dla grona tych ludzi, z którymi byłam wtedy związana (szeroko pojęta opozycja). Chociaż dziś nie staram się stawiać granic, ale w tamtych czasach one istniały i to nie była nasza wina, one po prostu były: byli oni i byliśmy my. W tym czasie byłam związana z KIK-iem (Klub Inteligencji Katolickiej), środowiskiem Robotnika i KOR-em i - jak wielu młodych ludzi - starałam się brać udział w rożnych działaniach i bezpośrednio określać swoje poglądy.

- Śpiewa Pani wiele piosenek o Bogu, w Pani repertuarze są też inne piosenki nienawiązujące wprost do wiary, do treści chrześcijańskich. Skąd taki wybór treści chrześcijańskich?

- Wiem o tym, że są pieśniarze, zespoły śpiewające, które idą drogą ewangelizacji, to znaczy z założenia są zespołami ewangelizacyjnymi. Natomiast ja jestem kobietą śpiewającą o rzeczach, które są dla mnie istotne. W związku z tym nie może zabraknąć pieśni, piosenek, które są wyznaniem wiary. Jestem chrześcijanką, katoliczką i to się odbija w mojej twórczości. Ale czuję się powołana do ewangelizacji, tak jak każdy idący tą drogą. Do zespołu nie poszukiwałam ludzi, kierując się tym, czy wierzą, czy nie; czy praktykują, czy nie. Raczej kierowałam się tym, co przychodziło oraz umiejętnościami muzycznymi i tym, czy się rozumiemy pod tym względem. Jednak każdy koncert rozpoczynamy od wspólnego skupienia, skierowania swoich myśli do Najwyższego w takim sensie, w jakim każdy z nas Go pojmuje. Mam nadzieję, że w głębokiej wolności.

- Słyszałyśmy opinię, że nie boi się Pani mówić o swojej wierze. Domyślam się, że spotkała Pani Chrystusa w swoim życiu. Czy zechciałaby Pani opowiedzieć o tym, jak do tego doszło?

Reklama

- Dużo ludzi ma łatwość w dzieleniu się. Jestem trochę z innej epoki, jestem trochę starsza od was. Rozumiem, że jesteście troszkę inaczej nauczone, mnie jest trudniej o tym mówić. Mogłabym ci to powiedzieć w cztery oczy i w jakiejś szczególnej sytuacji. Mogę teraz powiedzieć tyle, że tak, spotkałam, i to spotkanie się nie kończy. Mam poczucie bycia osobą, która jest nawracana przez cały czas.

- Wiemy, że ważnym etapem w zbliżeniu się do Boga było dla Pani Pismo Święte. Czy zechciałaby Pani tym się podzielić?

- „Na początku było Słowo”. Nim w ogóle się to stało, to zaczęło się od Pisma, od czytania, od słuchania. Mogę tylko tyle powiedzieć, że w pewnym momencie znalazłam się w szkole Sióstr Niepokalanek, twierdząc w pierwszej chwili, że jestem ateistką. Miały ze mną dość ciężko. Właściwie tam się zetknęłam z Pismem Świętym bliżej, zaczęłam go słuchać. Pierwszą moją reakcją był zachwyt nad tymi tekstami, to było dla mnie całkiem nowe odkrycie. To było coś, czego nigdy nie przeczuwałam, nie rozumiałam, ale co mnie przede wszystkim na samym początku zachwyciło. A później był dalszy ciąg.

- Jest Pani autorką tekstów. Jak powstają teksty, skąd czerpie Pani natchnienie do pisania tekstów czy do tworzenia muzyki?

Reklama

- Są tego bardzo, bardzo różne źródła: nie wspomnę przyrody, którą jesteśmy otoczeni - czynnika, który kocham; to są wszystkie spotkania z ludźmi, rozmowy, czasami takie mignięcia, nawet takie, jak błysk; czasami są to obrazy, które przychodzą do mnie czy myśli. Uważam, że wszystko, co robimy, co tworzymy, jest tak naprawdę iskrą od Pana Boga, a my - w zależności od tego, ile mamy pokory, zdolności - albo tworzymy wielkie dzieła, albo takie malutkie. To tak, jak w rozbitym szkle potrafi zabłysnąć światło. To się ujawnia w bardzo różny sposób. Mozart pisał coś wielkiego, a ktoś jakąś piosenkę napisze. To dzieje się na takiej zasadzie, że to przez tego człowieka tylko przychodzi, ale on nie jest właścicielem tego, co „stworzył”.

- Do kogo kieruje Pani swoje piosenki?

- Kiedy jestem na koncercie, myślę o wszystkich. Widzę komu jest trudno, kto czuje się samotny - albo mi się tak wydaje, jednak mam głębokie przeświadczenie, że czuję tę publiczność. Potwierdzają to pokoncertowe spotkania. Mam poczucie, że dany jest nam ten moment, ten koncert, to spotkanie do przeżycia. Czy go przeżyjemy pięknie, jest uzależnione od łaski i od naszej wolnej woli. Uważam, że my możemy być wyłącznie jakimś lądowiskiem - przestrzenią otwartą na Boga i na ludzi.

- Jak udało się Pani pogodzić życie rodzinne, bycie matką i żoną, z działalnością artystyczną?

- To jest dosyć trudne. Zrobiłam coś takiego, że kiedy było bardzo dużo koncertów, nie brałam ich wszystkich - były to ilości „ekologiczne”, tak to nazywam. Najmłodsze dziecko brałam na koncerty. Oczywiście, nie mówię, że tak było od razu, ja też dorastałam do takiego myślenia. Aleksander do piątego roku życia wszędzie z nami jeździł, nie zostawiałam go od urodzenia. Pierwszy raz śpiewałam, kiedy on miał trzy tygodnie. W tej chwili jest tak, że jestem w domu na pewno nie rzadziej niż każda mama, tylko inaczej czasowo, to znaczy, że jestem całe dnie, a potem nagle wyjeżdżam na koncert.

- Co daje szczęście Pani? Co może dać szczęście każdemu człowiekowi? Gdzie jest źródło tego szczęścia?

Reklama

- Chyba najprościej bym powiedziała, że szczęście tkwi w wyborze. Wydaje mi się, że ważnym darem i pierwszym dla człowieka była wolna wola. Myślę, że jest to wolny wybór miłości, z wszelkimi tego konsekwencjami. W tej chwili słowo „miłość” jest bardzo popularne, a ja mówię o miłości, której źródło jest w Panu Bogu, z Niego wszystkie miłości wypływają. Wydaje mi się, że w tym tkwi szczęście. Szczęście także tkwi w akceptacji siebie, jakimi zostaliśmy stworzeni - z całą naszą przeszłością, z naszymi zwycięstwami i porażkami. A najbardziej szczęście tkwi w doświadczaniu dziecięctwa Bożego.

- Prosimy o słowo, przesłanie dla naszych Czytelników.

- Każdy z nas został stworzony w szczególny sposób i chodzi o to, by w poszukiwaniu siebie zobaczyć, poznać to, co mnie odróżnia, zobaczyć w tym wartość. Świat atakuje nas uniformizacją: masz być piękny, młody, zdolny i posiadać także szereg innych rzeczy. Ważne jest zwrócenie uwagi na to, że nie ma drugiego takiego, jak Ty. Zwrócenie uwagi na to, co mnie odróżnia od innych - to olbrzymia wartość. Pan Bóg się nie pomylił! Wszyscy stanowimy pewną jedność niesamowitej różnorodności. To jest wielka łaska zrozumieć, że się taki urodziłem i tak wyglądam. Nie dajmy się zwariować temu światu! Nie bójmy się swojej oryginalności, swojej odrębności. I życzę Ci, abyś zawsze szedł w stronę Światła, Prawdy i Życia.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Tłumy wiernych w ulicznej Drodze Krzyżowej w Radomiu. Liczbę uczestników oszacowano na 1500 osób

2025-04-14 09:41

[ TEMATY ]

Radom

Bp Marek Solarczyk

uliczna Droga Krzyżowa

tłumy

facebook.com/bpmsolarczyk

Uliczna Droga Krzyżowa w Radomiu

Uliczna Droga Krzyżowa w Radomiu

Ulicami Radomia przeszła w niedzielę wieczorem Droga Krzyżowa. Wierni przeszli od kościoła farnego do katedry. Niesiono krzyż, który jest wierną kopią symbolu ŚDM.

Rozważania przygotował biskup Marek Solarczyk. - Rozpoczynamy naszą radomską Drogę Krzyżową w Roku Jubileuszowym, ale także okresie, gdy dziękujemy Bogu - Panu czasu za 1000. lat Królestwa Polskiego. Pragniemy rozważyć tajemnice życia Boga razem z Jezusem Chrystusem i dostrzec w bogactwie naszych ludzkich dziejów znaki działania mocy Boga, jaką ofiarował nam poprzez tak licznych Pielgrzymów Nadziei - świadków miłości Boga i Kościoła oraz poświęcenia dla człowieka i naszej Ojczyzny - Polski - mówił się bp Marek Solarczyk.
CZYTAJ DALEJ

Rewolucyjny dokument Watykanu? Pokazujemy prawdę

2025-04-14 16:13

[ TEMATY ]

Msza św.

Karol Porwich/Niedziela

W Niedzielę Palmową media obiegła wiadomość o rzekomo „rewolucyjnym dokumencie Watykanu”, biły po oczach „klikbajtowe” tytułu o tym, że papież czegoś zakazał, że postanowił, zdecydował, nakazał itd. A jak to jest naprawdę? Zobaczmy zatem!

W wielu miejscach przyjął się zwyczaj celebracji tzw. Mszy świętych zbiorowych, czyli takich, gdzie podczas jednej celebracji jeden kapłan sprawuje ją w kilku różnych intencjach przyjętych od ofiarodawców. Trzeba tu odróżnić ją od Mszy koncelebrowanej, gdy dwóch lub więcej kapłanów celebruje wspólnie, każdy w swojej indywidualnej intencji. Stolica Apostolska zleca, by w ramach prowincji (czyli metropolii) ustalić zasady dotyczące ewentualnej częstszej celebracji takich właśnie zbiorowych Mszy świętych. Zasady ustalone w roku 1991 na mocy dekretu Kongregacji ds. Duchowieństwa o intencjach mszalnych i mszach zbiorowych Mos iugiter przewidywały, że taka celebracja może odbywać się najwyżej dwa razy w tygodniu. Tymczasem biskupi mogą zdecydować, by można było takie zbiorowe Msze święte sprawować częściej, gdy brakuje kapłanów a liczba przyjmowanych intencji jest znaczna. Oczywiście ofiarodawca musi wyrazić wprost zgodę, by jego intencja została połączona z innymi w jednej celebracji. Celebrans może zaś pozostawić dla siebie jedynie jedno stypendium mszalne (czyli ofiarę za jedną intencję). Wszystkie te zasady – oprócz uprawnienia dla biskupów prowincji do ustalenia innych reguł – już dawno obowiązywały, zatem… rewolucji nie ma.
CZYTAJ DALEJ

Abp Józef Kupny: Chrystus był przy mordowanych w Katyniu, był z ofiarami tragedii smoleńskiej

2025-04-14 17:00

Marzena Cyfert

Msza św. w ceremoniale wojskowym w 85. rocznicę Zbrodni Katyńskiej

Msza św. w ceremoniale wojskowym w 85. rocznicę Zbrodni Katyńskiej

– Nie byli sami, nie odchodzili samotnie. Chrystus był przy nich. On jest też z nami, z rodzinami, które cierpią – mówił abp Józef Kupny w bazylice św. Elżbiety we Wrocławiu.

Metropolita wrocławski przewodniczył Eucharystii w 85. rocznicę Zbrodni Katyńskiej. We Mszy św. sprawowanej w ceremoniale wojskowym uczestniczyli oficerowie i żołnierze Wojska Polskiego, kombatanci, Dolnośląska Rodzina Katyńska, dyrektor wrocławskiego oddziału IPN, Dolnośląski Kurator Oświaty. Obecne były poczty sztandarowe i mieszkańcy miasta. Msza św. była częścią obchodów Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję