Reklama

Aspekty

Z dawna Polski Tyś Królową

W tym roku 4 marca mija dokładnie 350 lat od ogłoszenia obrazu Matki Bożej Rokitniańskiej jako cudami i łaskami słynącego.

[ TEMATY ]

Rokitno

www.rokitno.org

Bazylika w Rokitnie

Bazylika w Rokitnie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

O roli i znaczeniu sanktuarium Matki Bożej w Rokitnie w dziejach Kościoła i Ojczyzny ciągle warto przypominać. Jest to miejsce niezwykłe i nie da się myśleć o Rokitnie tylko w kategoriach jednego z wielu sanktuariów. Powiązanie rokitniańskiego wizerunku z historią Polski i wiarą naszych przodków jest szczególnie istotnie w roku odzyskania niepodległości.

2019

Początki kultu Matki Bożej, którą dziś nazywamy rokitniańską, sięgają nie Rokitna, a Bledzewa. W istniejącym tam ówcześnie klasztorze cystersów w Bledzewie obraz znalazł się ok. 1665 r. Sprowadził go tam Jan Kazimierz z Bnina Opaliński. Obraz odziedziczył w spadku po swoim ojcu Piotrze Opalińskim. Jan Kazimierz był opatem cystersów. Obraz początkowo przechowywał w swoich pokojach opackich. Nie przywiązywał do wizerunku szczególnej wagi. Miał bardzo wiele zajęć. Poważne kłopoty, które miał opat, wpłynęły na jego zdrowie. Podczas jednej z nocy miał sen, w którym widział własną matkę modlącą się przed rodzinnym obrazem. Ze łzami w oczach napominała syna, by ten obdarzył wizerunek należytą czcią. Postanowił więc obraz umieścić w kościele w bocznej kaplicy. Początkowo w nowym miejscu nie wzbudzał większego zainteresowania. Wszystko zmieniło się, gdy sam opat za wstawiennictwem Matki Bożej czczonej w rodzinnym obrazie został uzdrowiony ze śmiertelnej choroby.

No i zaczęło się. Przed bledzewski obraz zaczęło przybywać coraz więcej pielgrzymów. Było ich tak wielu, że naruszali regułę życia cystersów. Opat zastanawiał się, jak ten problem rozwiązać.

Około lata 1669 r. Jan Kazimierz Opaliński wyjechał do parafii Rokitno, obsługiwanej przez bledzewskich zakonników. Jak podaje ks. Steczewicz, opat tęsknił za obrazem i polecił go przywieźć sobie do Rokitna. Umieścił go w głównym ołtarzu. Z czasem wiadomość o tym dotarła do szerszej grupy osób i znów zaczęto pielgrzymować przed oblicze Matki Bożej, tym razem już rokitniańskiej.

Do Rokitna pielgrzymował prawdziwy strumień wierzących. Widać było, że nowe miejsce szczególnie upodobali sobie pielgrzymi. Ale czy wolą Bożą było, by obraz tu pozostał? To starał się poznać opat Jan Kazimierz. Pytał okolicznych księży diecezjalnych i zakonnych (cystersów z Paradyża), czy obraz pozostawić w Rokitnie, czy może zabrać do Bledzewa. Wszyscy doradzali, by obraz pozostał w nowym miejscu. Obraz przybył do Rokitna między lipcem a listopadem 1669 r. Obchodzić zatem będziemy 350. rocznicę przeniesienia go do Rokitna.

2020

Rok 1670 przyniósł dalszy rozwój kultu Matki Bożej. Pielgrzymki na mniejszą i większą skalę odbywały się z terenów całej Wielkopolski. Szczególnie zaskakiwała ilość łask i cudów, które dokonywały się za wstawiennictwem Maryi. W tej sytuacji opat zwrócił się do biskupa poznańskiego Stefana Wierzbowskiego, by ten wyznaczył komisję do zbadania tych wszystkich rzeczy. Ten wyznaczył komisję w składzie: ks. Wojciech Dobrzelewski, ks. Stefan Moręski, o. Tomasz Młodzianowski SJ i ks. Jan Steczewicz – dziekan zbąski. Członkowie komisji mieli za zadanie zbadać pod przysięgą zeznania świadków i wiernych, którzy, jak twierdzili, otrzymali łaski. Pierwsze posiedzenie odbyło się 11 lutego 1670 r. w Rokitnie. Zeznania złożyło 17 osób. Kolejne posiedzenie miało miejsce także w Rokitnie 3 marca tegoż roku. Przesłuchano niektórych świadków raz jeszcze, a także rozmawiano z nowymi. Na mocy specjalnych uprawnień, które ks. Dobrzelewski otrzymał od bp. Wierzbowskiego, wydano dekret stwierdzający, że za przyczyną Matki Bożej z Rokitna nie tylko liczne łaski i nadzwyczajne pomoce zostały udzielone, ale i cuda. W dekrecie tym postanowiono, by obraz odtąd był wystawiony do publicznej czci właśnie w Rokitnie. Dekret odczytano w kościele parafialnym w Rokitnie 4 marca 1670 r. Rok 2020 jest więc jubileuszem ogłoszenia rokitniańskiego obrazu za łaskami słynący i cudowny.

2021

Sława obrazu szybko rozniosła się po Rzeczypospolitej. Wiadomości o licznych łaskach dotarły także do Warszawy na dwór króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Polecił, by obraz przywieziono na Zamek Królewski. Dokładnie nie wiemy, kiedy to było. Mogło to być pod koniec 1670 lub na początku 1671 r. Gdy obraz przybył do stolicy, wówczas sam król z dworem wyszedł przed zamek, aby go powitać. Powiedział wówczas „O vere vas insigne devotionis” – o prawdziwe naczynie niezwykłej pobożności. Obraz umieszczono w kaplicy zamkowej. Gdy w okolicach Lublina wybuchły bunty przeciw władzy królewskiej, Wiśniowiecki zabrał ze sobą obraz Matki Bożej. Król wraz z wojskiem jechał, by karać buntowników. I tutaj objawiła się szczególna łaska. Sytuację szybko opanowano, a buntownicy powrócili do jedności z królem. Fakt tak szybkiego opanowania sytuacji i przywrócenia pokoju uznano za cud wyproszony przez obecność rokitniańskiego obrazu. Polskie wojsko w dowód wdzięczności umieściło na sukience Matki Bożej Białego Orła z dewizą: „Da pacem Domine, in diebus nostris” – Daj, Panie pokój dniom naszym. Król Michał Korybut ozdobił obraz i umieścił na nim koronę. Nie była to jakaś uroczysta koronacja. Wszak od 1 kwietnia 1656 r. Maryja była królową Polski. Korona na jej skroniach z rokitniańskiego wizerunku nie pojawiła się tam zatem z okazji koronacji, co bardziej było uznaniem Jej królewskiego panowania, czego wyraz dała Maryja pod Lublinem. Obraz powrócił do Warszawy i znów został umieszczony na Zamku Królewskim. Król zgodził się wówczas, aby obraz powrócił do Rokitna. Prosił jednak arcybiskupa gnieźnieńskiego i biskupa poznańskiego, by wydali zarządzenie organizujące powrót obrazu. Chodziło królowi o to, by biskupi nakazali wszystkim parafiom, przez które obraz będzie przejeżdżał, by godnie uczciły wizerunek. Była to przecież nie tylko droga powrotna obrazu, ale prawdziwa pielgrzymka Królowej Polski. 21 listopada 1671 r. obraz powrócił do Rokitna. Wierni już w przeddzień zgromadzili się przy polnej kaplicy i w samym odnowionym kościele, by modlić się i oczekiwać przybycia obrazu. Spoczął on w nowym ołtarzu głównym. Uroczystej liturgii przewodniczył ks. Dobrzelewski, a kazanie wygłosił jezuita o. Młodzianowski. Wydano dekret wyznaczający czwartą niedzielę wielkanocną jako doroczny odpust i święto rocznicowe instalacji. Od tego czasu już blisko 350 lat króluje Maryja w Rokitnie. W roku 2021 obchodzić będziemy rocznicę Jej królewskiej pielgrzymi po Polsce i ozdobienia królewską koroną. Ta historyczna rola, którą wówczas spełniła Matka Boża, była początkiem długiej straży, którą obraz podejmuje na zachodnich kresach naszej ojczyzny. Maryja ciągle chroni na swych piersiach Białego Orła.


Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2020-03-04 12:26

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zaproszenie do Rokitna na Pielgrzymkę Żywego Różańca i Apostolatu Margaretka

[ TEMATY ]

pielgrzymka

Żywy Różaniec

Rokitno

Apostolat Margaretka

Katarzyna Krawcewicz

W pierwszą sobotę października do diecezjalnego sanktuarium w Rokitnie przybędą osoby zaangażowane w tzw. Żywy Różaniec oraz zrzeszone w Apostolacie Margaretka.

Program wydarzenia:

CZYTAJ DALEJ

Bp Artur Ważny o swojej nominacji: Idę służyć Bogu i ludziom. Pokój Tobie, diecezjo sosnowiecka!

2024-04-23 15:17

[ TEMATY ]

bp Artur Ważny

BP KEP

Bp Artur Ważny

Bp Artur Ważny

Ojciec Święty Franciszek mianował biskupem sosnowieckim dotychczasowego biskupa pomocniczego diecezji tarnowskiej Artura Ważnego. Decyzję papieża ogłosiła w południe Nuncjatura Apostolska w Polsce. W diecezji tarnowskiej nominację ogłoszono w Wyższym Seminarium Duchownym w Tarnowie. Ingres planowany jest 22 czerwca.

- Idę służyć Bogu i ludziom - powiedział bp Artur Ważny. - Tak mówi dziś Ewangelia, żebyśmy szli służyć, tam gdzie jest Jezus i tam gdzie są ci, którzy szukają Boga cały czas. To dzisiejsze posłanie z Ewangelii bardzo mnie umacnia. Bez tego po ludzku nie byłoby prosto. Kiedy tak na to patrzę, że to jest zaproszenie przez Niego do tego, żeby za Nim kroczyć, wędrować tam gdzie On chce iść, to jest to wielka radość, nadzieja i takie umocnienie, że niczego nie trzeba się obawiać - wyznał hierarcha.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje" DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję